Dodany: 01.03.2012 20:51|Autor: paren

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

5 osób poleca ten tekst.

"Czy to ty, czy to ja?", czyli BLIŹNIĘTA w literaturze - KONKURS nr 138/2



Ten konkurs powstawał na wariackich papierach.:-) Kiedy okazało się, że w krótkim czasie powinna pojawić się konkursowa zabawa, sięgnęłam po materiały do przygotowywanych quizów. Wybrałam bliźnięta, uzupełniłam dusiołki, jeszcze kilka par sobie przypomniałam, kilka fragmentów dodałam i okazało się, że jest ich ponad 40! A wiedziałam przecież, że ta zabawa powinna być trochę krótsza... Ale co ja mogę poradzić na to, że bliźnięta są takim wdzięcznym motywem w literaturze?? :-)
Z wielkim trudem udało mi się ograniczyć ilość dusiołków do 25...

Za każdy można zdobyć 2 punkty, po jednym za autora i tytuł utworu.

Odpowiedzi proszę przesyłać na adres [...] do 12 marca (poniedziałek) do godziny 23.59.
Pomysłowe mataczenia na forum są mile widziane.


Życzę Wam miłej zabawy!!



1

Przy ulicy A.,
w jednym z bardzo wielu domów,
mieszkał sobie razem z żoną
roztargniony pan A..
W domu nie widziało go się,
bo wciąż błądził po Kosmosie.
Przez ogromne teleskopy,
których zresztą miał na kopy,
przez soczewki i lunety
badał gwiazdy i planety.

Kiedyś, kiedy przez teleskop
patrzył właśnie w dal niebieską,
kiedy w nos mu Księżyc świecił,
głos usłyszał: - Mamy dzieci!
Urodziła nam się naraz
bardzo miłych bliźniąt para!
Syn i córka - on i ona!
Jakie nadać im imiona?
Drogi mężu, pomyśl krzynę,
jak się ma nazywać synek?
- Teleskopek, droga żono –
rzekł natychmiast pan A..
- A córeczka? - Teleskopka!
Teleskopki, no i kropka!

Mija roczek, drugi, trzeci –
jak na drożdżach rosną dzieci.
Rosną we dnie, rosną nocą,
jedzą, piją oraz psocą.



2

W tej chwili weszli dwaj synowie starego: Kosma i Damian, bliźniacy, chłopy duże, niezgrabne, z ogromnymi głowami, porosłymi całkiem niezmiernie gęstym i twardym jak szczecina
włosem, nierównym, sterczącym koło uszu, tworzącym wichry i fantastyczne czuby na czaszkach.
Wszedłszy stanęli koło drzwi, bo w obecności K1. usiąść nie śmieli, i Damian rzekł:
  – Loch odwalony.
  – Dobrze – rzekł stary K2. – pójdę przynieść miodu.
Tu spojrzał na synów znacząco.
  – A tamte konie Zołtareńkowi ludzie zabrali – rzekł z przyciskiem.
I wyszedł z izby.
K1. patrzył na dwóch budrysów stojących pode drzwiami, jakoby toporem z gruba z pni wyciosanych, nagle spytał:
  – Co wy teraz robicie?
  – Konie bierzem! – odrzekli jednocześnie bliźniacy.
  – Komu?
  – Komu popadnie.
  – A najwięcej?
  – Zołtareńkowym.
  – To dobrze, nieprzyjaciołom wolno brać, ale jeżeli i swoim bierzecie, toście hultaje, nie szlachta. Co z tymi końmi czynicie?
  – Ociec w Prusach sprzedają.
  – A Szwedom zdarzało się wam odbierać? Bo to tu gdzieś niedaleko szwedzkie komendy? Podchodziliście Szwedów?
  – Podchodzilim.
  – Toście na pojedynczych napadali albo na małe kupki! A gdy się bronili, cóż wy wówczas?
  – Pralim.
  – Aha! Praliście! Tedy macie swój rachunek u Zołtareńkowych i u Szwedów, i pewnie by wam na sucho nie uszło, gdybyście im w ręce wpadli?
Kosma i Damian milczeli.
  – Niebezpieczny prowadzicie proceder i godniejszy hultajów niż szlachty... Nie bez tego też musi być, żeby na was jakie wyroki z dawnych czasów nie ciążyły?
  – Jakże nie! – odrzekli Kosma i Damian.
  – Tak i myślałem. Z których wy stron?
  – My tutejsi.
  – Gdzie ojciec przedtem mieszkał?
  – W Borowiczku.
  – Jego była wioska?
  – W kolokacji z Kopystyńskim.
  – A co się z nim stało?
  – Usieklim.
  – I musieliście uchodzić przed prawem. Kuso z wami, K2., i na gałęziach pokończycie! Kat wam poświeci, nie może inaczej być!
Wtem drzwi do izby skrzypnęły i wszedł stary niosąc gąsior miodu i dwie szklanki. Wszedłszy spojrzał niespokojnie na synów i na pana K1., a potem rzekł:
  – Idźcie loch zawalić.



3

Była trzecia rano, kiedy doktor Quimper wprowadził samochód do garażu, zamknął jego drzwi i wszedł do domu, czując wielkie znużenie. Cóż, pan Simpkins dodał ładną, zdrową parę bliźniąt do swojej ósemki. Pan Simpkins nie przejawiał zadowolenia z ich nadejścia.
  - Bliźniaki - powiedział ponuro. - Co z nich za pożytek? Czworaczki, te są dobre. Ludzie przysyłają człowiekowi najróżniejsze rzeczy, zjeżdża się prasa, i w gazecie są zdjęcia, i mówi się o tym, i Jej Królewska Mość przysyła telegram. A czym są bliźniaki, poza dwiema gębami do wykarmienia zamiast jednej? Nigdy w mojej rodzinie ani u mojej ślubnej nie bywało bliźniaków. To jakoś nie w porządku.
Doktor Quimper poszedł na górę do sypialni i zaczął zrzucać ubranie. Spojrzał na zegarek. Pięć po trzeciej. Przyjęcie na świat tych bliźniąt okazało się nieoczekiwanie skomplikowane, ale wszystko poszło dobrze. Ziewnął. Był zmęczony, bardzo zmęczony. Spojrzał tęsknie na swoje łóżko.



4

Bracia-bliźniaki, wygodnie rozłożeni w krzesłach po obu stronach S., mrużąc oczy patrzyli w słońce przez wysokie szklanki pełne wody miętowej, śmiali się i rozmawiali, krzyżując niedbale długie muskularne nogi w wysokich butach. Liczyli sobie po dziewiętnaście lat, mierzyli przeszło sześć stóp wzrostu, byli szczupli i mocno zbudowani, włosy mieli kasztanowate, twarze bardzo opalone, oczy wesołe i zuchwałe; w swoich jednakowych granatowych marynarkach i spodniach koloru musztardowego tak byli do siebie podobni jak dwa ziarnka bawełny.



5

W rogu ulicy Żart ocknęłam się z zamyślenia. Zobaczyłam bowiem Maćka. Stał pod płotem ogrodnika, jakby na kogoś czatował. Przykleił się niemal do sztachet, skulił, a wzrok utkwił w głębi ogrodu. Na jego widok zanuciłam żartobliwie: „Hej, przeleciał ptaszek przez zielony lasek..."
  — Cicho! — syknął i ręką dał mi znać, żebym ukryła się w krzakach.
  — Co robisz? — zapytałam szeptem.
  — Nie widzisz, że śledzę?
  — Kogo?
  — Gogusia.
  — Gogusia? — dziwiłam się. — Byłeś przy willi profesora?
  — Nie, w hotelu.
  — Przecież przed chwilą widziałam go na wydmach.
  — To ci się chyba zdawało. Cały czas kręcił się przy hotelu — powiedział niezwykle przejęty.
  — Bujasz! Niedawno z nim rozmawiałam.
Maciek cmoknął zniecierpliwiony.
  — Jak mogłaś z nim rozmawiać, kiedy on rozmawiał ze Szwedem.
  — Masz chyba gorączkę i majaczysz!
  — To ty coś kręcisz od rana. Ale ja nie jestem taki głupi. Śledzę na własną rękę. Nie masz pojęcia, jaka sensacja. Ten Szwed chyba wcale nie jest Szwedem, bo mówi raczej po niemiecku, a gdy podszedł do Gogusia, to powiedział: „Marabut".
Pociemniało mi nagle w oczach i czułam, że wszystko wali się na mnie.
  — Maciek — szepnęłam — przysięgnij, że mówisz prawdę.
  — Słowo honoru!
  — W takim razie jest dwóch Gogusiów, a ja palnęłam największe głupstwo na świecie. O Boże, jaka ja jestem głupia!
Maciek zbaraniał.
  — Co się stało?
  — Nie pytaj — jęknęłam. — Gdzie twój Goguś?
  — Wszedł właśnie do ogrodnika.
  — Poczekaj tu na mnie — szepnęłam. — Za chwilę dowiesz się o największej sensacji tego sezonu.
Zostawiłam Maćka z rozdziawioną buziuchną i z ćwiekiem w głowie, a sama pobiegłam do furtki. Z radością zobaczyłam, że była otwarta. Wśliznęłam się więc do ogrodu. Pod osłoną krzaków przemknęłam się ku szopie.
Było zupełnie cicho, jakby nagle wszystko umilkło. Słyszałam tylko własny oddech i szelest chwastów pod stopami. Kilkoma susami dobiegłam do węgła, a potem wzdłuż ściany przesunęłam się ku drzwiom. Jedno ich skrzydło było otwarte. Ukryłam się za nim i przez szparę w deskach zajrzałam do środka... Jeżeli w tej chwili nie zemdlałam, to tylko dlatego, że chciałam zobaczyć, co będzie dalej. Nawet to, co zobaczyłam, wystarczyłoby na napisanie powieści.
Pośrodku stał mercedes, nic ciekawego. W mercedesie leżały spakowane walizki, nic ciekawego. Ale obok mercedesa, zupełnie jak na filmie, stało dwóch Gogusiów. Początkowo myślałam, że śnię albo dwoi mi się w oczach. Jeden w białej koszuli frote i drugi w białej frote; jeden w jasnych spodniach z płótna i drugi... Jak odbitka, jak sobowtór. Nie śniłam ani nie dwoiło mi się w oczach. Przeżywałam największą klęskę, a najgorsze: nie wiedziałam, który jest którym!
Dopiero kiedy jeden z nich podniósł ze skrzyni ceratową teczkę pana Kolanki i wyjął z niej teczkę niebieską, mogłam przypuścić, że to ten, który mnie tak haniebnie oszukał. Byłabym rzuciła się na niego i wygarnęła mu porządnie, ale zdrowy rozsądek i drzwi nie pozwalały.
Tymczasem mój Goguś podał niebieską teczkę Gogusiowi Maćka, ten zaś włożył ją do wielkiej papierowej koperty, przewiązał sznurkiem, potem, nie powiedziawszy ani słowa, skinął tylko tamtemu Gogusiowi i wyszedł z szopy. Nie był to już wytworny Goguś ani szlachetny oficer służby śledczej, ani nawet tajemniczy osobnik, tylko nędzna kreatura, przebiegły przestępca, zwykły oszust, a może tylko połowa oszusta, bo druga została przecież w szopie.
Walił teraz prosto do furtki. Nie spodziewał się, łajdak, że jest ktoś, kto obserwuje go bacznie. Nie mogłam jednak wiecznie stać za drzwiami. Skoczyłam w zarośla i ruszyłam za nim.



6

...Więc Posejdon na się postać bierze
Tego bożka i w rzeki wirowym zakręcie
Napadł ją − ona w boskie gdy wpadła objęcie,
Z obu stron buchta w górę fala purpurowa
I wzdąwszy się sklepieniem przed ludźmi ich schowa.
Z miłosnego uścisku gdy panna się cuci,
Dłoń jej ściska i takie słowa bożek rzuci:
− Chwała ci za ten uścisk rozkoszy jedyny.
Rok nie przejdzie, a dzielne urodzisz mi syny.
Z niebiany dzielić łoże jest błogosławieństwem.
Opiekuj się jak matka tych chłopiąt maleństwem,
A teraz idź do domu, nie mów nic przed nikim,
Żeś była z Posejdonem, wielkim mórz władnikiem
− Rzekł i wskoczył, a fala nakryła go wzdęta.
Tyro zaszedłszy w ciążę powiła bliźnięta:
Peliasa i Neleja. Tak jeden jak drugi
Wyszli z czasem na dzielne Kronionowe sługi.
Pelias siedział na Jolku, sławnym z owiec chowu,
A Nelej na Pylosie. ...



7

Maszyny cicho pomrukiwały. Przejście probówek trwa osiem minut, poinformował. Osiem minut twardych promieni Roentgena jajo wytrzymuje z najwyższym trudem. Niektóre giną; spośród pozostałych te najmniej wrażliwe dzielą się na pół; większość daje po cztery pączki, niektóre osiem. Wszystkie wracają do inkubatorów, gdzie pączki zaczynają się rozwijać; po dwóch dniach oziębia się je nagle i w ten sposób zatrzymuje ich rozwój. Dwa, cztery, osiem... pączki reagują dalszym pączkowaniem, po czym poddawane są niemal całkowitemu zatruciu alkoholem; w efekcie pęcznieją dalej i po pączkowaniu - pączek z pączka pączka - mogą dalej rozwijać się w spokoju, jako że dalsze hamowanie w zasadzie prowadziłoby już do ich uśmiercenia. W ciągu tego czasu pierwotne jajo mogło zapoczątkować od ośmiu do dziewięćdziesięciu sześciu embrionów - niezwykłe, przyznacie, udoskonalenie natury.
Identyczne bliźniaki - ale nie jakieś tam dwojaczki czy trojaczki dawnej epoki żyworodności, kiedy to jaja dzieliły się akcydentalnie; obecnie możemy mieć bliźniąt całe tuziny. W obfitości.
  - W obfitości - powtórzył dyrektor i rozłożył ramiona, jakby rozdawał tę płodność. - W obfitości.
Jednakże któryś ze studentów zadał w swej głupocie pytanie, w czym tu korzyść.
  - Mój drogi chłopcze - dyrektor gwałtownie odwrócił się ku niemu. - Czyż ty nie dostrzegasz? Czy nie dostrzegasz? Uniósł dłoń; twarz miała uroczysty wyraz: - Proces Bokanowskiego to jeden z podstawowych czynników stabilności społecznej!
Podstawowych czynników stabilności społecznej.
Standaryzacja mężczyzn i kobiet; identyczne osobniki. Cała niewielka wytwórnia obsadzona personelem z jednego zbokanowizowanego jaja.
  - Dziewięćdziesiąt sześć identycznych osób przy dziewięćdziesięciu sześciu identycznych maszynach! - Głos aż drżał radosnym uniesieniem. - Teraz panujemy nad sytuacją. Po raz pierwszy w dziejach. - Przytoczył hasło planetarne: „Wspólność, Identyczność, Stabilność”. Naprawdę wielkie słowa.
  - Gdybyśmy umieli bokanowizować bez ograniczeń, cały problem byłby rozwiązany.
Rozwiązany przez standartyzowane gammy, identyczne delty, jednolite epsilony. Miliony jednakowych bliźniaków. Zasada produkcji masowej wreszcie zastosowana w odniesieniu do biologii.



8

Między drgającymi z wysiłku dłońmi Y. powoli materializował się kształt ptaka czarnego jak węgiel. Palce czarodziejki delikatnie głaskały nastroszone piórka, płaską główkę, zakrzywiony dziób. Jeszcze jeden ruch, hipnotyzujące płynny, pieszczotliwy i czarna pustułka, pokręciwszy głową, zaskrzeczała głośno. Jej bliźniaczka, wciąż nieruchomo siedząca na rogach, odpowiedziała skrzeczeniem.
  - Dwie pustułki - rzekł G. cicho. - Dwie czarne pustułki, stworzone za pomocą magii. Jak mniemam, obie są ci potrzebne.
  - Słusznie mniemasz - powiedziała z trudem. - Obie są mi potrzebne. Myliłam się, sądząc, że wystarczy jedna. Jak ja bardzo się myliłam, G. ... Do jakiej pomyłki przywiodła mnie pycha królowej zimy, przekonanej o swojej wszechmocy. A są rzeczy... których nie sposób zdobyć nawet magią. I są dary, których nie wolno przyjąć, jeśli nie jest się w stanie odwzajemnić ich... czymś równie cennym. W przeciwnym razie taki dar przecieknie przez palce, stopi się niby okruch lodu, zaciśnięty w dłoni. Zostanie tylko żal, poczucie straty i krzywdy...
  - Y. ...
  - Jestem czarodziejką, G.. Władza nad materią, którą posiadam, jest darem. Darem odwzajemnionym. Zapłaciłam zań... Wszystkim, co posiadałam. Nic zostało nic.
Milczał. Czarodziejka przetarła czoło drżącą dłonią.
  - Myliłam się - powtórzyła. - Ale naprawię mój błąd. Emocje i uczucia...
Dotknęła głowy czarnej pustułki. Ptak nastroszył się, bezgłośnie otwierając krzywy dziób.



9

Kiedy Random House opublikowało w 1972 roku pierwszy zbiór wierszy Savannah, Luke i ja pojechaliśmy do Nowego Jorku, aby pochodzić na przyjęcia i wieczory autorskie towarzyszące publikacji. Wraz z Savannah siedzieliśmy pod jej zwisającymi roślinami i za jej pięknym biurkiem; zadedykowała dla mnie egzemplarz Córki krewetkarza, podczas gdy Luke szukał miejsca, żeby bezpiecznie zaparkować na noc. Podała mi książkę otwartą na stronie tytułowej i obserwowała moją twarz, kiedy czytałem:
„Mojemu bratu, Tomowi Wingo, którego miłość i oddanie sprawiły, że było to coś warte. Wielkie dzięki dla mego cudownego bliźniaka".
Czytałem tę dedykację i łzy napłynęły mi do oczu, a ja zastanawiałem się, jak z naszego dzieciństwa mogła wyrosnąć jakakolwiek poezja.
  — Quarterbackowie nie płaczą — powiedziała i objęła mnie.
  — Ten płacze — odrzekłem.



10

  - Już niedługo się ściemni - powiedział Samuel. - Siedzieliśmy tak tutaj i aniśmy się spostrzegli, jak przyszedł wieczór. Przyjechałem, żeby pomóc przy nadawaniu imion bliźniakom, a oni wciąż są bezimienni. Zabawialiśmy się w huśtanie na desce. Li, ty lepiej trzymaj te swoje komplikacje z dala od maszynerii uznanych kościołów, bo jeszcze może się zdarzyć, że zobaczymy Chińczyka z gwoździami w rękach i nogach. Oni tam lubią komplikacje, ale swoje własne. No, czas już się zbierać do domu.
Adam powiedział z desperacją:
  - Poddaj mi jakieś imiona.
  - Z Biblii?
  - Skąd chcesz.
  - Czekajże. Ze wszystkich tych, co wyszli z Egiptu, tylko dwóch dotarło do Ziemi Obiecanej. Chciałbyś ich wziąć za symbol?
  - Ale kogo?
  - Kaleba i Jozuego.
  - Jozue był żołnierzem... wodzem. Ja nie lubię żołnierzy.
  - Hm, Kaleb też był przywódcą.
  - Ale nie wodzem. Nawet mi się to podoba... Kaleb Trask. Jeden z bliźniaków przebudził się i zaczął natychmiast wrzeszczeć.
  - Wywołałeś jego imię - rzekł Samuel. - Jozue nie spodobał ci się, ale Kaleb już jest nazwany. To ten sprytny - ten ciemniejszy. Patrz; drugi też się obudził. Ano cóż; ja zawsze miałem słabość do Aarona, ale on nie doszedł do Ziemi Obiecanej.
Drugi chłopczyk zaczął krzyczeć nieomal radośnie.
  - A to niezłe! - powiedział Adam.
Nagle Samuel roześmiał się.
  - W dwie minuty! - zawołał. - I to po całym wodospadzie słów! Kalebie i Aaronie, teraz jesteście ludźmi, przystąpiliście do bractwa i macie już prawo być potępieni.
Li wziął pod pachy obu chłopców.
  - Czy pan ich rozróżni? - zapytał.
  - Oczywiście - odparł Adam. - Ten jest Kaleb, a ty jesteś Aaron.
Li pośród zmroku podźwigał wrzeszczących bliźniaków do domu.
  - Jeszcze wczoraj nie odróżniałem jednego od drugiego - zamyślił się Adam. - Aaron i Kaleb...



11

Pozostałem sam w pokoju, w którym żyłeś. Obejrzałem wszystko dokładnie... wybacz mi tę nietaktowną ciekawość. Ale jakoś nie dowierzałem rzeczywistości, nie wierzyłem, by człowiek, z którym spędziłem kawał mojego życia, dokładnie dwadzieścia dwa lata, dzieciństwo, młodość, a potem najlepsze lata wieku męskiego, mógł uciec. Próbowałem znaleźć usprawiedliwienie, myślałem, a może jest chory, to znów miałem nadzieję, że oszalałeś albo że cię ścigają – może grałeś w karty bądź dopuściłeś się jakiejś niegodziwości względem pułku, względem sztandaru lub naraziłeś na szwank swoje słowo i swój honor. Miałem taką nadzieję. Tak, nie dziw się, w moich oczach wszystko to wydawało się mniejszym grzechem niż to, co uczyniłeś. Dla tego wszystkiego znalazłbym usprawiedliwienie i wytłumaczenie, nawet gdyby szło o niedochowanie wierności ideałom świata. I tylko jednego nie umiałem wytłumaczyć: tego, że uchybiłeś mnie. Tego nie rozumiałem. Na to nie było usprawiedliwienia. Odjechałeś jak jakiś defraudant, jak wychodzący ukradkiem złodziej, mimo iż jeszcze przed paroma godzinami byłeś z nami, z Krystyną i ze mną, w pałacu; w ciągu lat spędziliśmy wiele dni, a czasami i nocnych godzin, w takim wzajemnym zaufaniu i braterskiej zażyłości, jaką znają jedynie bliźnięta, owe dziwne istoty, które kaprys natury związał na śmierć i życie. Bliźnięta, rozumiesz, które z dala od siebie, w dorosłym wieku także wiedzą o sobie wszystko. Bowiem jakieś prawo biologiczne nakazuje, by zachorowali jednocześnie, by chorowali na to samo, nawet wtedy, gdy jeden żyje w Londynie, a drugi gdzieś daleko, w obcym kraju. Nie piszą do siebie, nie rozmawiają ze sobą, inaczej żyją, mieszkają, jedzą co innego, w innych warunkach, oddzieleni tysiącami kilometrów. A jednak, w wieku trzydziestu, czterdziestu lat, o tej samej godzinie, przy jednakowych szansach na wyzdrowienie lub śmierć, zapadają na tę samą chorobę, na przykład wylew żółci albo zapalenie wyrostka robaczkowego. Wspólny organizm ma dwa ciała, tak, jak było w łonie matki... Kochają i nienawidzą tę samą osobę. Jest tak w przyrodzie. Niezbyt często... ale może i nie tak rzadko, jak się to ludziom na ogół zdaje. Niekiedy dopuszczałem myśl, że może przyjaźń jest to taka więź, jak owa nieodwracalna współzależność bliźniaków. Osobliwa identyczność skłonności, sympatii, smaku, kultury, dwóch ludzi w jedno i to samo łączy fatum. I na próżno jeden czyni cokolwiek przeciwko drugiemu, bowiem wspólny jest ich los. I daremnie jeden ucieka przed drugim, ponieważ wiedzą o sobie wszystko, co istotne. I daremnie jeden z nich wybiera sobie nowego przyjaciela lub kochankę, ponieważ bez tajemniczego, nie pisanego zezwolenia drugiego nie potrafi wyzwolić się z tej wspólnoty. Los takich ludzi spełnia się równolegle, daremnie jeden odchodzi daleko od drugiego, bardzo daleko, na przykład w tropiki. Myślałem o tym, z roztargnieniem, kiedy stałem w twoim pokoju, w dniu twojej ucieczki.



12

Telefon w przedpokoju rozdzwonił się gwałtownie. Patrycja złapała za słuchawkę.
  - P. - odezwał się po drugiej stronie głos G. . - Och. Co za historia, siostro. Słuchaj, czy powiedziałaś już profesorowi, że ma nową prawnuczkę?
  - Powiedziałam, siostro.
  - Ostrożnie mu powiedziałaś?
  - Ostrożnie.
  - To słuchaj, och-och - stękała dziwnie G. . - No to teraz mu powiedz, tylko jeszcze ostrożniej, że ma drugą.
  - Co?!...
  - Ledwie wyszłyście, urodziła się następna. Bliźniaczka.
  - Chcesz powiedzieć, że nasza laryngolog spartoliła robotę?! - zapytała z uciechą Patrycja, a oczy wszystkich obecnych zwróciły się ku niej z pytającym wyrazem.
  - No, nie to chcę powiedzieć, oczywiście... choć, prawdę mówiąc, K1. miała szczęście, że doktor K2. przyszedł na czas. I. nie zwróciła uwagi na to, że jeszcze jeden dzidziuś czeka w kolejce. Prawdę mówiąc, tego można nie zauważyć.
  - Zwłaszcza jak się jest laryngologiem - dorzuciła drwiąco Patrycja.
  - Nie, no bez kpinek, P. . Sytuacja nie była typowa. W każdym razie, druga dziewczyneczka też zdrowa i bardzo foremna - tu głos G. rozpłynął się nieco i Patrycja mogła sobie wyobrazić, jaki to uśmiech rozświetla piegowatą twarz starszej siostry. - Kreska teraz śpi, strasznie się zmęczyła. Doktor tu jest. Zaraz przyjedzie jeszcze dwóch innych, a ja też tu będę i o nią podbam. Przetrzymajcie jeszcze małą Kasię, niech tu nie bryka.
  - O na Jowisza, ale heca - stwierdziła Patrycja – G. , jak myślisz, kiedy ona się obudzi?
  - Och, no nie wiem. Jak chcesz wpaść, to chyba dopiero pod wieczór
  - Mam dla Kreski olbrzymi wspaniały bukiet kwiatów. Na Dzień Kobiet, wiesz?
  - Aha - mruknęła G. w słuchawce. - Dzień Kobiet. Całkiem zapomniałam. Cóż. Niegłupia nazwa dla dzisiejszego dnia. Kobiet to dziś naprawdę przybyło



13

Dom wyglądał na opuszczony. Drzwi i okna były pozamykane. Na werandzie z przodu nie stały krzesła ani stoły. Lecz na zewnątrz wciąż parkował błękitny plymouth z chromowanymi statecznikami, a w domu wciąż mieszkała Baby K.. Była ciotką Rahel, a ściślej, młodszą siostrą jej babci. W rzeczywistości nazywała się Nawomi, Nawomi Ipe, lecz wszyscy mówili na nią Baby. Przydomek Baby K. zyskała sobie, kiedy była już wystarczająco dorosła, aby zostać ciotką. Rahel nie przyjechała jednak do niej. Ani ona, ani ciotka nie robiły sobie w tej kwestii żadnych złudzeń. Rahel przyjechała do swego starszego brata Esthy. Byli bliźniętami dwujajowymi. Z ciąży mnogiej, jak to nazywają lekarze. Urodzili się z dwóch osobnych, lecz jednocześnie zapłodnionych jajeczek. Estha - Esthappen - był starszy o osiemnaście minut. Nigdy nie byli do siebie zbyt podobni. Jeszcze w dzieciństwie, kiedy Estha i Rahel mieli chude, dziecięce ciałka, robaki i twarze pyzate jak późny Elvis, nie słyszało się zwyczajowego: "Które jest które?", ze strony wiecznie uśmiechniętych krewnych czy biskupów Kościoła syryjskiego, którzy często odwiedzali Ayemenem House, licząc na datki. Gorzej odróżnialni byli w głębszych, bardziej utajonych sferach.
W tych wczesnych, amorficznych latach, kiedy dopiero zaczęła się pamięć, kiedy życie składało się z samych Początków i wszystko było Na Zawsze, Esthappen i Rahel myśleli o sobie razem jako "Ja", a osobno, indywidualnie, jako "My". Jakby stanowili rzadką odmianę bliźniaków syjamskich, fizycznie odrębnych, lecz zrośniętych duszami. Teraz, wiele lat później, Rahel nawiedza wspomnienie o tym, jak obudziła się pewnej nocy, chichocząc z komicznego snu Esthy. Ma również inne wspomnienia, które formalnie nie dla niej były przeznaczone. Pamięta na przykład (choć jej tam nie było), co Pomarańczowo-Cytrynowy Mężczyzna powiedział do Esthy w kinie Abhilash Talkies. Pamięta również smak kanapek z pomidorami, które Estha jadł w pociągu pocztowym do Madrasu. A to tylko małe rzeczy.
W każdym razie teraz Rahel myśli o sobie i swym bracie - "Oni", ponieważ osobno nie są już tym, czym byli albo czym sądzili, że będą.
Już nigdy. Ich żywoty mają teraz swój rozmiar i kształt, inny u Esthy, inny u Rahel.



14

"Długo nie trwało, a stała się matką
Szczęśliwą chłopców dwóch wielce dorodnych
O podobieństwie tak zadziwiającym
Że różne były tylko ich imiona.
W owej godzinie, w tym samym zajeździe
Niewiasta z ludu brzemienna powiła
Także dwu chłopców, i również jednakich."



15

Landgraf von S. był postacią nietuzinkową mimo pozornie tuzinkowej sytuacji życiowej, jaką jest posiadanie trzydziestokomnatowego zameczku, łanów kocimiętki i dwójki dorastających dzieci. (Trzecie chwilowo nie zaprzątało jego uwagi, na razie będąc jedynie zawartością kołyski, czyli nadal pozostając w gestii żony i niańki). Rinalda i Margeritę - bardzo niepodobne do siebie bliźnięta - ojciec wciąż wprawiał w niemałe zdumienie, a nawet podziw, inteligencją i niebotycznym roztargnieniem jednocześnie. Rekord ustanowił prawdopodobnie parę lat temu, kiedy bliźniaki należało posłać do szkół. Landgraf nie dość że francońskie słowo coeducation w niepojęty sposób zrozumiał jako „dobra edukacja", to jeszcze jednego dnia podpisał dokumenty Margerity, a drugiego Rinalda, święcie przekonany, że wysyła swoje dzieci do zupełnie różnych przybytków wiedzy. Zdziwił się jedynie przelotnie, że obie dyrektorki nazywają się identycznie: Flageolet. Było to jednak bardzo popularne nazwisko i nie wzbudziło w nim żadnych podejrzeń. W ten sposób rodzeństwo von S., zamiast przebywać osobno w „jednopłciowych" szkołach z internatem dla dzieci z ich sfery, wylądowało razem w wesołej instytucji madame Flageolet, wraz z potomstwem urzędników, kupców i młynarzy albo podejrzanymi rasowo latoroślami aktorów i muzyków. (Również takich, którzy śpiewają Złoto, złoto, złoto).



16

Choć myślałem, że nie powiem już o niej ani słowa, to po tylu latach milczenia czuje, że jednak muszę. Dziewięć miesięcy spędziliśmy razem gdzieś głęboko w łonie matki, patrząc na siebie, dzieląc się pokarmem, przestrzenią, płynami i śmiechem. Tak, śmiechem. Przy mojej siostrze śmiało mi się serce. Dzięki niej cały świat jaśniał i promieniał. Nie potrzebowaliśmy słów. Nigdy nie rozmawialiśmy. Czy ktoś rozmawia z własną ręką, nogą, głową? Oto jak bardzo Mohini była częścią mnie. Zabierając ją, te japońskie dranie wyrwały mi niezbędny kawał duszy.
Po zamknięciu oczu widziałem jej twarz i konałem z bezbrzeżnej tęsknoty. Miałem ochotę wrzeszczeć, wyć, niszczyć.



17


Byłyśmy bliźniaczkami jednojajowymi i podobno własna matka nie mogła nas rozróżnić. Dopóki żyła, a nie trwało to długo. Przy wstrząsającym podobieństwie zewnętrznym całą resztę miałyśmy już w kratkę, rozbiegały nam trochę upodobania, charakter, zdolności i predyspozycje. Nienawidziłyśmy się śmiertelnie przez całe lata, co nie przeszkadzało nam w dostrzeganiu płynących z podobieństwa korzyści. Nienawiść wylęgła się w momencie, kiedy w wieku lat czterech razem spojrzałyśmy w lustro. Oczywiście ubierane byłyśmy jednakowo, co nie miało żadnego sensu, bo przy identyczności wyglądu należało nas zróżnicować bodaj strojem, ale widocznie nacisk tradycji był silniejszy niż zdrowy rozsądek. Spojrzałyśmy i dokonałyśmy odkrycia.
  - To ja! - powiedziała Krystyna z naciskiem, pełnym oburzenia. - Dlaczego wyglądasz tak jak ja?
  - A to ja! - odparłam, pokazując któraś z nas palcem. - to ty wyglądasz jak ja! Nie chcę!
  - Nie chcę! - zawtórowała mi energicznie. - Przestań wyglądać!
  - To ty przestań! Ja jestem jedna! A ty druga!
  - Ty jesteś druga, a ja jedna! Zrób się inna!
  - Sama się zrób!
Od słowa do słowa, oderwano nas od siebie, zanim zdążyłyśmy pozbawić się wzajemnie włosów na głowach. Ona ugryzła mnie w ucho, a ja jej podrapałam nos. Dławiąc się urazą, rzucałyśmy na siebie wściekłe i dzikie spojrzenia i nie chciałyśmy ze sobą rozmawiać aż do chwili pójścia do szkoły. Nawet tragiczna śmierć i pogrzeb rodziców nie miały wpływu na naszą nienawiść.



18

Razem z Jaśkiem mamy już blisko trzydzieści lat. Jasiek ma prawie piętnaście i ja mam prawie piętnaście, pech bowiem chciał, że urodziliśmy się bliźniętami. Brat bliźniak jest bardzo uciążliwy. Wuj Tomasz jest bratem mojej Mamy, ale nie bliźniakiem, i pewnie dlatego Mama i Wuj są do siebie tak bardzo przywiązani. Z bliźniakiem to się kompletnie nie udaje.



19

Ze swej strony Elsa grała rolę dobrej żony, eleganckiej pani domu i oddanej matki. Dla Maxa i Harry'ego zawsze była Mutti, nauczyła ich francuskiego i niemieckiego, a oni bardzo ją kochali, choć jeszcze większym uczuciem darzyli wiecznie pijanego bohatera wojennego. Udało mu się kupić myśliwiec Bristol, który trzymał na przedmieściach Bostonu w małym aeroklubie, którego właścicielem był inny as lotniczy z czasów Rfc, niejaki Rocky Farson. Chłopcy mieli dziesięć lat, kiedy Jack posadził ich w tylnej kabinie i zabrał w powietrze.
Nazwał to prezentem urodzinowym. Chłopcom bardzo się spodobało, a Elsa zagroziła, że od niego odejdzie, jeśli zrobi to jeszcze raz. [...] [Chłopcy] byli bardzo do siebie podobni: jasnowłosi i zielonoocy, o wydatnych kościach policzkowych, identycznych głosach i ruchach. Nie mieli żadnych znamion ani innych znaków szczególnych, po których można by ich odróżnić. Najczęściej nawet ona tego nie potrafiła, tak samo jak Abe. Nieustannie udawali jeden drugiego, oszukując wszystkich. Byli bardzo zżyci ze sobą, a spierali się tylko o to, do kogo należy Tarquin. Nigdy nie przejmowali się tym, że Max jako starszy o dziesięć minut był prawowitym baronem von Halder. W lecie trzydziestego roku doszło do tragedii. [...]
  - Co teraz? – zapytał [Abe]. - Kiepskie perspektywy.
  - Nie dla mnie – odparła[Elsa]. - Ja zrobiłam swoje. Przez całe lata byłam dobrą żoną, Abe, i wiele znosiłam. Chcę wrócić do Niemiec.
  - Z czego będziesz żyła? Przepuścił większość spadku po matce. Przykro mi to mówić, ale dobrze wiesz, że w testamencie nie zostawił ci wiele, Elso.
  - Tak, wiem - powiedziała. - Ty jednak masz miliony. Więcej, niż ci potrzeba. Mógłbyś mi pomóc, Abe.
  - Rozumiem.
  - Abe, zawsze byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Pozwól mi wrócić do domu. Odbudowałabym moją posiadłość i świetność naszej rodziny.
  - I zabrała ze sobą moich wnuków? - potrząsnął głową. - Nie zniósłbym tego.
  - Ale to także moi synowie i należą do matki. Poza tym Max... Max jest baronem von Halder. Nie możesz mu tego odebrać, Abe, to nie byłoby słuszne. Nie byłoby sprawiedliwe. Proszę, Abe, błagam cię.
Abe Kelso przez dłuższą chwilę siedział w milczeniu, pogrążony w żalu i smutku. W końcu przemówił.
  - Jak wiesz, często martwiłem się tym, co się stanie, kiedy Max będzie dość duży, aby przyjąć tytuł. Czy wyjedzie stąd i zostawi nas wszystkich? Zawsze myślałem, że zostało jeszcze kilka lat, zanim do tego dojdzie, ale... - Urwał i westchnął. - Skoro jednak Jack nie żyje, a ty chcesz wyjechać, niewiele nam zostało, prawda? - Uśmiechnął się smutno. - Masz rację, Elso, Max zasługuje na tę szansę. I ty także, za to, że przez tyle lat znosiłaś wybryki Jacka. Tak więc pomogę ci. Tylko pod jednym warunkiem. - Jego głos stał się silny i stanowczy. - Harry zostanie tutaj. Nie oddam obu moich wnuków. Na to nie mogę się zgodzić. Dam ci tyle, ile trzeba na odnowienie posiadłości von Halderów, ale Harry pozostanie ze mną. Zgoda?
Nawet się nie spierała.
  - Zgoda, Abe.
  - Dobrze. Później uzgodnimy szczegóły odwiedzin, kształcenia i tak dalej. Teraz niepokoi mnie tylko to, jak zareagują chłopcy.
  - Porozmawiam z nimi.
  - Nie, pozwól, że ja to zrobię. Poproś, żeby przyszli do mojego gabinetu, dobrze?
Późnym wieczorem, przed kolacją, kiedy zeszła do salonu, Max i Harry byli zadziwiająco spokojni, ale zawsze tacy byli: chłodni, zamknięci w sobie, zrównoważeni, z dystansem do wszystkiego. Chociaż kochali matkę, zdawali sobie sprawę, jaką jest egoistką, tak więc taki obrót spraw specjalnie ich nie zaskoczył. Ucałowała ich obu. - Dziadek powiedział wam?
  - Oczywiście. Zrozumieli - rzekł Abe. - Przyjęli to zadziwiająco dobrze. Jedyny problem to, w czyim posiadaniu znajdzie się Tarquin, ale on zostanie tutaj. Ten miś siedział na dnie kabiny podczas wszystkich lotów Jacka. - Na chwilę pogrążył się w rozmyślaniach, a potem wyprostował plecy.
  - Szampana - zaordynował. - Każdemu po pół kieliszka. Jesteście już dość duzi. Wypijmy za nasze zdrowie. Tak czy inaczej, zawsze będziemy razem.
Chłopcy nic nie powiedzieli, po prostu wypili szampana, jak zawsze zbyt dojrzali jak na swój wiek i nieodgadnieni jak miś Tarquin.



20

Wszyscy mieli płomiennie rude włosy i każdy pchał przed sobą kufer bardzo podobny do tego, który stał przed X. . [..]
  - Fred, teraz ty - powiedziała pulchna kobieta.
  - Nie jestem Fred, jestem George - odrzekł chłopiec. - Naprawdę, kobieto, i ty uważasz się za naszą matkę? Nie wiesz, jak ma na imię twoje dziecko?
  - Przepraszam, George.
  - To był żart, jestem Fred. - powiedział chłopiec i odszedł. Jego brat bliźniak zawołał za nim, żeby się pospieszył, co też chyba uczynił, bo sekundę później już go nie było - ale jak on to zrobił?"



21

Codziennie nad Tippecanoe na zboczu uroczego pagórka górującego nad zabudowaniami Wielkiego Miasta, Elskwatawa odprawiał uroczyste ceremonie szamańskie, w których uczestniczyli wszyscy mieszkańcy stolicy Związku Oporu. Niezwykłą sławę Wielkiego proroka ugruntował Elskwatawie przypadek. Oto wędrując pewnego razu do plemienia Ottawów nad jezioro Huron wstąpił do fortu Detroit w celu zakupienia prochu i ołowiu. Usłyszał wtedy rozmowę białych na temat zbliżającego się zaćmienia słońca. Biali rozmawiali swobodnie, nie krępując się obecnością dzikiego Szawaneza. Elskwatawa doskonale władał językiem angielskim, a dziesięć lat spędzonych wśród białych wykorzystał na poznanie wielu ich tajemnic. Zapamiętał datę mającego nastąpić zaćmienia słońca i postanowił natychmiast wrócić do Tippecanoe. Na określony dzień zapowiedział wielkie uroczystości szamańskie. Przygotował je z dużą starannością. Od świtu dudniły bębny, a Elskwatawa zanosił modły do Manitou. W wygłoszonej mowie oświadczył wielotysięcznym tłumom Indian, że za chwilę stanie się cud. Umrze słońce i na nowo się odrodzi. Czerwonoskórzy w podnieceniu czekali na spełnienie przepowiedni szamana. A kiedy rzeczywiście słońce zostało przesłonięte ciemną tarcza, lęk ogarnął wojowników. Gdy złociste promienie słońca znów zalały Miasto Wielkiego Ducha, entuzjazm ogarnął czerwonoskórych. Wtedy Elskwatawa wskazując na swego bliźniaczego brata, T., zawołał donośnym głosem:
  - Słońce umarło i zmartwychwstało. Tak samo dzieci manitou umarły, ale zjednoczone plemiona pod wodzą wielkiego T. zwyciężą białych, by odrodzić się i żyć.
Od tego dnia imiona braci bliźniaków były na ustach wszystkich Indian, a sława o nadprzyrodzonych mocach szamana biegła od grzmiących wód Niagary aż po dalekie prerie zachodu, od Krainy Wielkich Jezior aż pod zielone magnolie Florydy.



22

W domku było spokojnie.
  — Pewnie śpią — rzekł szeptem burmistrz. — Zachowujcie się cicho, dobrzy ludzie, aby ich nie zbudzić.
Wszyscy mieszkańcy stąpali przeto cichutko, a jeden, bardzo odważny, leciutko poskrobał we drzwi, aby wywołać ojca głośnych dzieci. Po chwili zjawił się on na progu, bardzo blady i z zatroskaną twarzą.
  — Co się u was dzieje, panie bracie? — zapytał cicho burmistrz.
  — Źle się dzieje — rzekł ojciec — mam wprawdzie dwóch synów, ale nie wiem, co to z tego będzie. Mają bardzo donośne głosy…
  — Tośmy słyszeli — rzekł burmistrz — ale dlaczego tak krzyczeli?
  — Nikt nie uwierzy dlaczego. Ja sam nie mogłem uwierzyć. Tak są do siebie podobni, że własna matka nie może ich odróżnić, więc jednemu przywiązaliśmy do nogi czerwoną wstążeczkę, a drugiemu białą. Wtedy ten, co dostał białą, rozgniewał się i chciał zerwać bratu czerwoną, bo mu się, widać, bardziej podobała, a tamten nie chciał oddać. Powstał z tego powodu taki krzyk i rwetes, że nie było innej rady, tylko zdjęliśmy im tasiemki, aby nie było awantury. Matka płacze, bo się boi, że w rodzinie będzie niezgoda.
  — Dziwne rzeczy. A teraz śpią?
  — Wcale nie śpią, tylko jeden patrzy nieustannie na drugiego i uważa, czy ten drugi nie dostał czegoś, czego on nie ma.
  — A czy ładne chłopaki?
  — Pożal się Boże! Oczy mają bardzo mądre, ale bardzo przystojni nie są. Jeden i drugi ma na twarzy piegi, że wyglądają jak nakrapiane jaja.
Jeszcze nie skończył mówić, gdy znowu przeraźliwy krzyk rozległ się w domku.
Ojciec wbiegł szybko do izdebki, a po chwili wybiegł bardzo zatroskany.
  — Co im się stało? — pytali ludzie dokoła.
  — Biją się! — rzekł ojciec z rozpaczą.
  — Biją się? To niemożliwe!
  — Kto chce, niech zobaczy. Jeden chwycił drugiego za nos, a tamten, choć przecie nie ma jeszcze czym, usiłuje mu odgryźć ucho. O, nieszczęście! Co robić, panie burmistrzu?
  — W imię Ojca i Syna! — zawołał burmistrz — nikt jeszcze nigdy nie pobił się w naszym sławnym i spokojnym mieście. O co im poszło?
  — Nie wiem, ale matka mówi, że jeden się drugiemu wykrzywił, ale nie wiadomo który któremu, bo wszystko robią podobnie i równocześnie. O, o, jak krzyczą!
Burmistrz zamyślił się głęboko...



23

Wszyscy przyjezdni zawsze zatrzymywali się u Threadgoode'ów. Któregoś lata u mamy był taki wielki, gruby duchowny baptystów, który przyjechał do naszego miasteczka na zlot. Zatrzymał się u nas, a kiedy dokądś wyszedł, bliźniaczki zakradły się do jego pokoju i zaczęły się bawić jego spodniami. Patsy Ruth weszła w jedną nogawkę, a Mildred - w drugą. Świetnie się bawiły, dopóki nie usłyszały, że wchodzi po schodach... Tak się zlękły, że Mildred ruszyła w jedną stronę, a Patsy Ruth - w przeciwną. Rozdarły te spodnie dokładnie na pół. Mama powiedziała, że tata tylko dlatego nie sprawił im lania, że ten kaznodzieja był baptystą. Ta różnica przekonań nigdy jednak nie powodowała poważniejszych problemów, bo po kościele wszyscy spotykaliśmy się w domu na niedzielnym obiedzie.



24

Mieszkanie Julii znajduje się na ósmym piętrze. Pukam do drzwi i po chwili w wizjerze ukazuje się oko. Julia uchyla drzwi, nie zdejmując łańcucha. Głowę ma przewiązaną chustką, twarz lekko opuchniętą, a na policzkach ślady łez.
  - Cześć - witam ją. - Możemy zacząć od nowa?
Julia wyciera nos.
  - Czy my się znamy?
  - No, dobrze. Być może masz rację. Być może zasłużyłem sobie na takie traktowanie. - Wskazuję wzrokiem łańcuch. - Wpuścisz mnie?
Julia patrzy na mnie jak na wariata.
  - Naćpany jesteś czy co?
Nagle dobiega mnie drugi głos i słyszę odgłosy przepychanki. Drzwi otwierają się na całą szerokość, a mnie przez głowę przebiega głupia myśl: są dwie Julie.
  - Campbell - pyta prawdziwa Julia - co ty tutaj robisz?
Wyciągam w jej stronę teczkę z dokumentami medycznymi. Wciąż nie mogę się otrząsnąć. Jakim cudem, do diabła ciężkiego, przez cały rok naszej znajomości nie dowiedziałem się, że Julia Romano ma siostrę bliźniaczkę?



25

Mario podniósł się z miejsca, włożył okulary przeciwsłoneczne, odgarnął ciemne włosy.
  - Może tego właśnie szukam - odparł.
Jaki on przystojny, pomyślał Maksymilian. W chwilach takich jak ta, kiedy uświadamiał sobie fizyczną atrakcyjność swego brata, zapominał, że są bliźniakami. Potrafił obserwować go pełnymi podziwu oczami, jak zupełnie obcy człowiek, zgłębiać symetrię rysów jego twarzy, smukłe, mocno nakreślone linie jego sylwetki. Było to rzadkie, osobliwe wrażenie rozdwojenia. Zazwyczaj byli zbyt mocno ze sobą stopieni, by któryś z nich mógł wynurzyć się z jednej istoty i spojrzeć na drugiego z boku. Często ze sobą rozmawiali o swoim bliźniactwie, o zesłanym im przez los, dożywotnim współistnieniu. Obaj odbierali je podobnie: stanowili jedną istotę. Mario i Maximilian, Maximilian i Mario. Ich imiona były zupełnie przypadkowe; ciało jednego równie dobrze mogłoby należeć do drugiego. To, że posiadali dwie tożsamości, wydawało im się osobliwym kaprysem natury, która dla żartu wyposażyła jedną dusze w dwa ciała, tudzież wyrazem bezradności i braku zrozumienia ze strony rodziców, którzy nadali im dwa imiona.


===========


Dodane 28 grudnia 2012:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 41552
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 122
Użytkownik: paren 01.03.2012 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Przedstawiam Wam pierwszy z dwóch konkursów i zapraszam do wspólnej zabawy!:-)

Drugi konkurs, tylko dla dorosłych, ogłoszę w sobotę rano. :-)
Użytkownik: Zbojnica 01.03.2012 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Jeśli chodzi o dusiołki, to mam Mroczki przed oczami..;)
Arcyciekawy konkurs! :D
Użytkownik: joanna.syrenka 01.03.2012 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o dusiołki, ... | Zbojnica
Pff....... :D

Proszę Cię - Mroczki - miej litość nad moją przeponą :D :D :D
Użytkownik: Nathanael 01.03.2012 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Spróbujemy! Melduję się w konkursie.
Użytkownik: jenny 01.03.2012 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Właśnie zobaczyłam konkurs. Och, chyba jutro pokaże go moim dzieciom, one są ... bliźniakami :)
O, i nawet jednego dusiołka powinny rozpoznać! Jak cudnie...
Użytkownik: paren 02.03.2012 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie zobaczyłam konkur... | jenny
:-)
To ja czekam na maila o Ciebie i Twoich bliźniaków! :-)
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Zgłaszam się do konkursu :)
Użytkownik: paren 02.03.2012 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Witam Was w konkursie. :-)

Na wszystkie dzisiejsze maile odpowiedziałam, więc jeżeli ktoś nie dostał odpowiedzi, to proszę o wiadomość.
Pozdrawiam! :-)
Użytkownik: Eida 02.03.2012 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
A dlaczego temu konkursowi nie towarzyszy biblionetkowe logo? Skoro o bliżniakach mowa - proponuję logo Biblionetki X2, chyba, że ktoś wymyśli coś lepszego... ;D ;D
Użytkownik: Eida 02.03.2012 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A dlaczego temu konkursow... | Eida
Umberto Eco miał kiedyś powiedzieć, że: "Kto czyta książki, żyje podwójnie" - może to by się nadało?? Z naciskiem na PODWÓJNIE?? ;)
Użytkownik: Sznajper 02.03.2012 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A dlaczego temu konkursow... | Eida
Miałem mały problem z dostępem do komputera ostatnio. Myślę, że Twój pomysł na logo jest bardzo dobry :)
Użytkownik: Eida 04.03.2012 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem mały problem z dos... | Sznajper
O! Widzę, że już się pojawił. Super!! :D
Użytkownik: hburdon 04.03.2012 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem mały problem z dos... | Sznajper
A twoja realizacja tego pomysłu urocza. :)
Użytkownik: janmamut 04.03.2012 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem mały problem z dos... | Sznajper
A gdyby te książki, zamiast stać obok siebie, leżały jedna na drugiej, pasowałoby również do tematu konkursu 138/1. ;-)
Użytkownik: Zbojnica 02.03.2012 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Dobrzy ludzie, wnoszę o pomoc przy dusiołkach nr 11,16,18, 24 i 25 :D Odwdzięczę się czym będę mogła :D
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.03.2012 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrzy ludzie, wnoszę o p... | Zbojnica
25 nie mam. 16 i 24 też nie, choć, o zgrozo, czytałam!
11 to rzecz o temperaturze uczuć: ich dwóch, ona jedna i pamiętnik oprawny w żółty aksamit.
18 była jednym z przebojów literackich dla nastolatek w czasach, gdy kończyłam podstawówkę (czyli trochę dawno), a dużo dawniej tytułowy rekwizyt przyciągał osoby nie tylko w tym wieku i raczej przeciwnej płci za pomocą innych niż literackie środków wyrazu.
Użytkownik: Zbojnica 02.03.2012 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: 25 nie mam. 16 i 24 też n... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję!!
Ja nabyłam podejrzeń co do tej 16 w międzyczasie, właśnie dzięki Tobie, Dot :D Jeżeli to jest to co myślę, to regionalnie gdzieś mi pasuje do dusiołka nr 14 :). Naprowadziło mnie imię z fragmentu :).
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję!! Ja nabyłam po... | Zbojnica
I co podejrzewasz odnośnie 16?
Użytkownik: Zbojnica 02.03.2012 15:51 napisał(a):
Odpowiedź na: I co podejrzewasz odnośni... | Pani_Wu
Imię zawarte we fragmencie naprowadziło mnie na możliwy region pochodzenia dusiołka, dość egzotyczny i rzadko w literaturze spotykany.Nie wpadłabym na ten trop, gdyby nie dusiołek nr 13. Kraje pochodzenia obu dusiołków łączy zależność od innego kraju, obecnie będąca już niezbyt odległą historią ...
I z mamusią ciekawa sprawa, bo mimo odległego pochodzenia wydaje się być swojska :D
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Imię zawarte we fragmenci... | Zbojnica
Mamusie różne jak rozumiem.
Użytkownik: Zbojnica 02.03.2012 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamusie różne jak rozumie... | Pani_Wu
A różne :)
Użytkownik: Zbojnica 02.03.2012 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję!! Ja nabyłam po... | Zbojnica
UWAGA POMYŁKA!!
Regionalnie pasuje mi do dusiołka nr 13!!!!! Przepraszam, źle spojrzałam na ściągawkę :(
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:47 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA POMYŁKA!! Regional... | Zbojnica
No zgadza się, mnie też 16 pasuje regionalnie do 13, a 13 niby pechowa, a mam :) Może ktoś z miłośników tego regionu coś pomataczy?
Użytkownik: Zbojnica 02.03.2012 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję!! Ja nabyłam po... | Zbojnica
Gdzieś zginęło moje sprostowanie :(
Regionalnie pasuje mi do dusiołka nr 13!!!!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.03.2012 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję!! Ja nabyłam po... | Zbojnica
Aaach! Chyba sobie zacznę w swoich prywatnych notatkach o książkach zapisywać imiona postaci drugoplanowych!
Użytkownik: Anna 46 02.03.2012 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: 25 nie mam. 16 i 24 też n... | dot59Opiekun BiblioNETki
Się melduję, bo nie mogłam się oprzeć tematowi konkursu. :-))))
Poratujcież - nie mam 9. 11. i 14
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Się melduję, bo nie mogła... | Anna 46
9 - mogłaś oglądać wizualizację, bohater pasji utajonych by się ucieszył

14 - klasyk, treść dusiołka sugeruje co się mogło zdarzyć i zdarzyło się ku uciesze gawiedzi
Użytkownik: Anna 46 02.03.2012 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: 9 - mogłaś oglądać wizual... | Pani_Wu
A dzięki. 9. wiem - to było chwilowe zaćmienie.
Natomiast 14. - ten klasyk mnie powala, bo znam i nie wiem, co to, a powinnam.
11. też nie wiem.
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A dzięki. 9. wiem - to by... | Anna 46
11 - też nie mam, ale 14 jest chyba mniej typowy, bo często w dziełach lekturowych to trup ściele się gęsto.
Użytkownik: Anna 46 02.03.2012 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: 11 - też nie mam, ale 14 ... | Pani_Wu
Nie ma, jak matactwo porządne. Ślepy Io zapłać.
A skleroza, to potworna rzecz, się człowiek albo myli, albo ciemny tak nie wiem co w rogu. :-)
To myślimy nad 11.
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:22 napisał(a):
Odpowiedź na: 25 nie mam. 16 i 24 też n... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy 18 ma coś wspólnego z dziurka od klucza? :)
Użytkownik: Anna 46 02.03.2012 15:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy 18 ma coś wspólnego z... | Pani_Wu
Tak. :-)
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: 25 nie mam. 16 i 24 też n... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy coś z tych detali odnośnie 11 znajduje się w tytule?
Użytkownik: Akrim 02.03.2012 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrzy ludzie, wnoszę o p... | Zbojnica
18 udowadnia młodym dziewczętom, że nawet będąc przykutą do łóżka (w tej książce - przez uszkodzony kręgosłup), można zaobserwować i opisać wiele fajnych rzeczy dziejących się we własnym domu. :) Mamusia bardzo popularna za czasów mojej młodości, ale i dziś chyba chętnie czytana.
24 opowiada o ciężkiej chorobie dziecka i związanej z tym kontrowersyjnej decyzji rodziców...
Użytkownik: Zbojnica 02.03.2012 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: 18 udowadnia młodym dziew... | Akrim
Jeżeli 24 zostało przeniesione na ekran to już chyba wiem :D
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli 24 zostało przenie... | Zbojnica
TAK!
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: 18 udowadnia młodym dziew... | Akrim
W 18 lubię wąteczek botaniczny na wstępie, aczkolwiek on jest też językowy zarazem :)
Użytkownik: Anna 46 02.03.2012 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: 18 udowadnia młodym dziew... | Akrim
Powiedz, że masz 11. i pomataczysz. :-)
Użytkownik: Akrim 02.03.2012 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedz, że masz 11. i po... | Anna 46
A gdzież tam mam! :) Zielonego pojęcia nawet nie mam, gdzie toto przytknąć. ;(
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.03.2012 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A gdzież tam mam! :) Ziel... | Akrim
Tam, gdzie ogniste temperamenty ludzie mają (choć zimy u nich niewiele lżejsze niż u nas).
Użytkownik: jenny 02.03.2012 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Tam, gdzie ogniste temper... | dot59Opiekun BiblioNETki
:( Ja też poległam na 11. Nie pomagają mi nawet Twoje ogniste mataczenia, Dot... nic, tylko usiąść i płakać w popiele...
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: :( Ja też poległam na 11.... | jenny
Hehe, sama sobie mataczysz :) Zanim tam sobie usiądziesz, musi coś być....i to o to chodzi właśnie :)
Użytkownik: minutka 02.03.2012 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Bardzo ciekawy temat, nie wiem, czy sobie poradzę z wytropieniem dusiołków, ale spróbować nie zaszkodzi.
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawy temat, nie... | minutka
Założę się, że znasz ich więcej, niż myślisz :)
Użytkownik: minutka 02.03.2012 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Założę się, że znasz ich ... | Pani_Wu
Jeśli tak jest, to mnie pocieszyłaś. Wysłałam pierwsze typy i czekam na wiadomość co znam, może wtedy pójdzie łatwiej. :)
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli tak jest, to mnie p... | minutka
Wiele z nich to nasze dzieciństwo i młodość :)
Użytkownik: tynulec 02.03.2012 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Spróbuję się pobawić razem z Wami:) To mój pierwszy konkurs, zobaczymy, co z tego wyjdzie;)
Użytkownik: Anna 46 02.03.2012 19:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Spróbuję się pobawić raze... | tynulec
Prosimy, prosimy! Mnie też skusiło, choć nie konkursuję od jakiegoś czasu, bo obiad przypalony wtedy, albo jeszcze gorzej. :-)

Fragmenty konkursowe, czyli dusiołki, prześliczne. Na matactwa możesz liczyć.
Baw się dobrze, jako i my wszyscy.
Użytkownik: tynulec 02.03.2012 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Prosimy, prosimy! Mnie te... | Anna 46
Dziękuję za miłe powitanie:)!
Użytkownik: margines 02.03.2012 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Na końkurs ten zerknąłem
i... W GŁOS zakrzyknąłem!
- Czemu ja dotychczas go pod uwagę nie wziąłem?!
Dotąd bojaźliwy nie byłem,
ale może się przeraziłem
tej dzieciarni całej,
po stronie brykającej, tak zuchwałej?

Tak więc, choć niepewnie się czuję,
może sił z tymi dzieciakami spróbuję:)!
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Wytropił już ktoś bliźnięta 25? :)
Użytkownik: jenny 02.03.2012 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wytropił już ktoś bliźnię... | Pani_Wu
Choć nie jest to pozycja religijna, to może Cię naprowadzić na jej trop obecny okres liturgiczny....
a swoją drogą zwykle się tego po nich nie spodziewamy.
Użytkownik: Pani_Wu 02.03.2012 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć nie jest to pozycja ... | jenny
Dzięki, idę myśleć...coś przegryzę....albo nie....
Użytkownik: margines 03.03.2012 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
22... Patrzajcież no - jedna zagadka, a... ile skojarzeń i WSPOMNIEŃ z
dzieciństwa i młodości:)!
Aż chyba już mam gotową nową listę lektur swoich:)
(Nie mylić z kanonem lektur szkolnych).
Użytkownik: tynulec 03.03.2012 09:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
A czy mogę prosić o mataczenia na temat fragmentu nr 2? Dzwoni mi w uszach, ale nie wiem, skąd te dźwięki dochodzą.
Użytkownik: anek7 03.03.2012 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy mogę prosić o matac... | tynulec
No nie zalewaj, że nie poznałaś tych bliźniaków i tatusia;)
Użytkownik: tynulec 03.03.2012 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie zalewaj, że nie po... | anek7
Ha! No tak! Teraz jest jasne jak słońce:)
Użytkownik: galenlomiel 03.03.2012 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Czy ktoś by pomataczył 14-stego dusiołka? Męczy mnie on niemożliwie.
Użytkownik: anek7 03.03.2012 15:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś by pomataczył 14... | galenlomiel
No, z dwóch par bliźniąt w jednym utworze to może wyniknąć albo totalny chaos, albo... No właśnie co?
A o rodzicu to każdy słyszał, nawet jak nigdy w życiu nie dał się zaciągnąć do instytucji kulturalnej, która jego dzieła propaguje;)
Użytkownik: Pani_Wu 03.03.2012 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś by pomataczył 14... | galenlomiel
14 - stworzył klasyk od różnorodnych zbrodni, a tutaj jak można przypuszczać coś wydarzy na wesoło, no co może się wydarzyć w tej sytuacji?
Użytkownik: galenlomiel 03.03.2012 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: 14 - stworzył klasyk od r... | Pani_Wu
No jasne, dziękuję!
Użytkownik: Zbojnica 03.03.2012 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Dusiołki nr 11 i 18 robią ze mnie kobietę na skraju załamania nerwowego :D Pomocy!! Nic mi nie przychodzi do głowy :(
Użytkownik: Anna 46 03.03.2012 17:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Dusiołki nr 11 i 18 robią... | Zbojnica
Ktoś już wyżej mataczył, bardzo ładnie i powtórzę: 18. ma coś wspólnego z dziurką od klucza i naszą młodością, pełną zakrętów różnych. :)
11. ta Krystyna bruździ wielce, bo imię polsko brzmiące, a dusiołek nie nasz; uczucia, temperatura uczuć baardzo wysoka. Nie wiem, czy mnie Renia nie skarci za czołga, ale inne dzieciątko tegoż tatusia można skojarzyć z moim ukochanym (literackim, nie osobistym).
Użytkownik: Zbojnica 03.03.2012 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktoś już wyżej mataczył,... | Anna 46
18. znalazłam w tzw międzyczasie, tylko ta 11. się broni ;).
Dzięki za podpowiedź, lecę szperać :D
Użytkownik: Pani_Wu 03.03.2012 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
25 - proszę pomataczyć, bo mam pusto w głowie :)
Użytkownik: anek7 03.03.2012 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Już zaczynam widzieć podwójnie a dalej nie mam pomysłu na 3, 7, 9, 10, 11, 13, 19, 23 i 25...
Użytkownik: Marylek 03.03.2012 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Już zaczynam widzieć podw... | anek7
13 - wbrew pozorom nie jest to dzieło o religii, ani też nie traktuje o przedmiotach minimalistycznie. Raczej o niemożności ucieczki od samego siebie.
19 - fruwają nasze godła! ;)

Reszty sama nie mam.
Użytkownik: Pani_Wu 03.03.2012 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Już zaczynam widzieć podw... | anek7
3 - klasyka, kraj do wyłowienia z tekstu, zwróć uwagę na czas, on jest bardzo ważny

7 - raj, który będzie

9 - mogłaś widzieć wizualizację, bohater pasji utajonych byłby zadowolony

10 - trochę jak w mataczeniu do 7, ale tym razem przeszłość, a udali się geograficznie w jakimś kierunku

11 - mataczenia są na forum

13 - jw

19 - nasz herbowy gromadnie podczas spaceru

23 - u nas tylko czerwone i na surowo, ewentualnie przecier, ale co kraj to obyczaj

25 sama nie mam
Użytkownik: margines 03.03.2012 22:22 napisał(a):
Odpowiedź na: 3 - klasyka, kraj do wyło... | Pani_Wu
Wcale a wcale, że "tylko czerwone i na surowo";]!

Dzięki, mam:)!
Wysyłam do sprawdzenia, ale pewnie dobrze myślę:)
Użytkownik: margines 03.03.2012 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wcale a wcale, że "tylko ... | margines
Powiem, a w zasadzie napiszę jedno:
O tak:)!
Użytkownik: Zbojnica 03.03.2012 20:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Już zaczynam widzieć podw... | anek7
W poszukiwaniu mamusi nr 25 wypadałoby się wybrać do naszych zachodnich sąsiadów, bo ona tamtejsza. Gatunkowo blisko jej do mamusi dusiołka nr 3 (a ta dopiero wyznacza jakość!!). Tytuł 25 jest nieco oksymoroniczny, bo kto to widział, żeby te istoty dopuszczały się takich czynów?. To się po prostu nie godzi!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.03.2012 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
3 nadal nie mam, a ponadto 5, 9, 17 i 25. Na 21 przed chwilą wpadłam, wysyłam do sprawdzenia.
Użytkownik: Marylek 03.03.2012 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: 3 nadal nie mam, a ponadt... | dot59Opiekun BiblioNETki
9 - tytuł rojalistyczno-marynistyczny
17 - prawie jak Koh-i-Nor ;)

Reszty nie mam.
Użytkownik: Pani_Wu 03.03.2012 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: 3 nadal nie mam, a ponadt... | dot59Opiekun BiblioNETki
3 - mamusia naklepała dzieciątek koło setki, jest wzorem dla autorów swojego gatunku, wielokrotnie wizualizowano jej dzieła,

17 - duże i cenne

Użytkownik: Zbojnica 03.03.2012 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: 3 nadal nie mam, a ponadt... | dot59Opiekun BiblioNETki
3=autorka to absolutna klasyka klasyki w swoim gatunku, w tym konkretnym dusiołku bez rozkładu jazdy ani rusz!!
5=nasze, swojskie, z czasów zachwytów przygodą :). Chociaż strasznie drogo jak za tę część garderoby..
9=nazwisko bohatera pojawiające się w dusiołku jest bardzo znamienne:) Tytuł podpowiedziała Marylek, ja tylko dodam, że była wizualizacja z pewną piosenkarką w obsadzie :)
17=mamusia jak od dusiołka nr 3 tylko z naszego podwórka :)
25=już mataczyłam
Użytkownik: tynulec 03.03.2012 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
A czy mogę prosić o mataczenia na temat 12 i 22?
Użytkownik: Pani_Wu 03.03.2012 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy mogę prosić o matac... | tynulec
12 - nasza rodzima, niby młodzieżowa, ale czytają wszyscy,

22 - adresowana jw, naszego tatusia, w roli głównej coś co powoduje zjawisko z tytułu 9
Użytkownik: margines 03.03.2012 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: 12 - nasza rodzima, niby ... | Pani_Wu
No, czyś ty oszalała:P?
Wszystko rozumiem, szczególnie przy "takiej okazji" można nabawić się najprzeróżniejszych objawów, ale... zmuszać mnie od razu (Bo zmuszasz, jasne:P?), żebym myślał nad 9?
Użytkownik: Pani_Wu 03.03.2012 22:19 napisał(a):
Odpowiedź na: No, czyś ty oszalała:P? ... | margines
Nie, no Ciebie nie zmuszam, odpowiadałam pani Tynulec. Tobie nigdy bym nie sugerowała myślenia nad 9. W życiu :)
Użytkownik: margines 03.03.2012 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, no Ciebie nie zmusza... | Pani_Wu
"Tobie nigdy bym nie sugerowała myślenia nad 9. W życiu".
A można wiedzieć, czemuż to:P?
Chyba zaraz policzę się! ...Tylko nie wiem, z którą z was:|
Użytkownik: Pani_Wu 03.03.2012 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tobie nigdy bym nie suge... | margines
Założyłyśmy, że od razu wiedziałeś czym jest 9 :)
Użytkownik: margines 03.03.2012 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Założyłyśmy, że od razu w... | Pani_Wu
No i tu się pomyliłyście,
że tak założyłyście.
Użytkownik: tynulec 04.03.2012 09:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Założyłyśmy, że od razu w... | Pani_Wu
9 nie rozpoznaję zupełnie, ale coś pogłówkuję:)
Użytkownik: Pani_Wu 04.03.2012 12:25 napisał(a):
Odpowiedź na: 9 nie rozpoznaję zupełnie... | tynulec
W 9 bardziej pamięta się motyw związany z bohaterem pasji utajonych.
Użytkownik: hburdon 05.03.2012 02:38 napisał(a):
Odpowiedź na: 12 - nasza rodzima, niby ... | Pani_Wu
Ooo, i tu mi 9 pomataczyłaś przepięknie.
Użytkownik: Szeba 03.03.2012 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Po drugim, bliższym przyjrzeniu się, dochodzę do wniosku, że paru pozycjom dam radę :) A spróbowałam ponownie głównie dlatego, że sama mam fragmencik dla autorki konkursu, szkoda by było, żeby się zmarnował i książka (zaciera łapki)
Użytkownik: Marylek 04.03.2012 07:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
No dobra, nie mam 12, 16 i 21. I chyba nie rozumiem mataczeń... :(
Użytkownik: Akrim 04.03.2012 09:24 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, nie mam 12, 16 ... | Marylek
Marylko, zwróć uwagę na T. w 21 - kto przychodzi Ci na myśl w podanych dusiołkowych okolicznościach?
Na pewno masz 13:), mamusia 16 z tego samego obszaru geograficznego (choć jej nazwisko zupełnie na to nie wskazuje)
12 - cykl prorodzinny i pyrowaty ;))
Użytkownik: Marylek 04.03.2012 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylko, zwróć uwagę na T... | Akrim
Oj, to nie zgadnę tytułu 12 - nie przepadam za mamusią. :(
Użytkownik: Akrim 04.03.2012 11:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, to nie zgadnę tytułu ... | Marylek
Wiem, że nie przepadasz, ale zgadniesz, bo prosty jak hmm... proste danie. ;))
Użytkownik: Akrim 04.03.2012 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że nie przepadasz, ... | Akrim
Z mięska, nie z warzywka. :))
Użytkownik: Marylek 04.03.2012 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Z mięska, nie z warzywka.... | Akrim
Już mam! Dzięki! :-)
Użytkownik: Neelith 06.03.2012 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Z mięska, nie z warzywka.... | Akrim
Ha, ha, no to chyba i ja wiem ;) Dzięki za smakowite mataczenie!
Użytkownik: margines 04.03.2012 12:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylko, zwróć uwagę na T... | Akrim
"Mam i ja!":)
Dzięki za podpowiedź:)!
Wysyłam do sprawdzenia:)

Chodzi mi o 12, co to niby "wszyscy czytają" (tak twierdzą siostry Magda i Lena), ale jeśli dobrze kojarzę to... czytałem tylko jedną część, ale ODWRÓCIŁEM SIĘ od całości z oburzeniem (choć polecało mi ten cykl kilka osób, a w bibliotece krąży wśród czytelników).
Użytkownik: margines 04.03.2012 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mam i ja!":) Dzięki za ... | margines
Mam!
I mam nie mówić tego nikomu na świecie,
ale pewnie szybko zgadniecie:)

(bo te książki to chyba tylko ja omijam szerokim łukiem!)
Użytkownik: Marylek 04.03.2012 12:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam! I mam nie mówić teg... | margines
Ja też je omijam, Marginesku, to już jest nas dwoje! :-D
Użytkownik: margines 04.03.2012 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też je omijam, Margine... | Marylek
Niby łukiem omijam (choć codziennie z 20 razy je mijam:)!), ale... prawie zbladłem jak tylko (dzięki podpowiedzi którejś z sióstr) zgadłem;]
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.03.2012 09:29 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, nie mam 12, 16 ... | Marylek
12 to nie Twoja bajka, ale są tacy, co dusiołka i rodzeństwo przeczytali po kilka razy (nie pokazując wstecznie palcem :-), bo ciepłe, krzepiące i zabawne. Tytułowa bohaterka występuje we fragmencie (ale w tytule nie szukaj imienia),a oprócz niej dwie z trzech sióstr. A bliźniaki nie są żadnej z nich.
16 ma siostrę nie-bliźniaczkę, choć do siebie podobną, ale duuużo gorszą, z gatunku, który nie jest w Twoim guście. Obie mają urodę podobnie egzotyczną, jak ich mamusia, i obie mają w tytułach kierunkowskazy (choć niekoniecznie precyzyjne).
21 jest z trojaczków, których rodzica wbrew tematyce nie należy szukać daleko. Zaś głównego bohatera, ukrytego pod inicjałem, można zobaczyć na obrazach z epoki w stroju zupełnie dlań nietypowym (jakim, można wywnioskować z tytułu drugiego z trojaczków).
Użytkownik: Marylek 04.03.2012 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: 12 to nie Twoja bajka, al... | dot59Opiekun BiblioNETki
Jeśli 16 to to, co myślę, tośmy się już nagadały! ;)

Idę pogrzebać w tytułach mamusi 12, ale nie mam dużej nadziei, hmm, jak sama napisałaś - nie moja bajka, a ona płodna nieprzyzwoicie! ;)

O 21 będe myśleć.
Użytkownik: margines 04.03.2012 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli 16 to to, co myślę,... | Marylek
"(12) ...nie moja bajka..." - moja też nie (mam "JEŻA"! po jednej części cyklu, ale... może do czasu:)).

Aj tam, od razu nieprzyzwoicie:P!
Przynajmniej te książki nie są tak grube jak najmodniejszy teraz (przynajmniej wśród czytelników bibliotecznych) gatunek literacki:)
Użytkownik: Pani_Wu 04.03.2012 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: "(12) ...nie moja bajka..... | margines
12 - to dziwna liczba, parzysta, bywały systemy dwunastkowe liczenia, ale dusiołek to bardziej jak nieskończoność....
Użytkownik: margines 04.03.2012 14:35 napisał(a):
Odpowiedź na: 12 - to dziwna liczba, pa... | Pani_Wu
"(...) ale dusiołek to bardziej jak nieskończoność...." - taki system liczenia chyba jest najpopularniejszy;]
Użytkownik: Pani_Wu 04.03.2012 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: "(...) ale dusiołek to ba... | margines
Poobracaj sobie w myślach tę wstęgę.
Użytkownik: margines 04.03.2012 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Poobracaj sobie w myślach... | Pani_Wu
Jaką zaś wstęgę:P?
... Ale się uśmiałem, jak tylko o tym pomyślałem;)!

A dusiołka już dawno udusiłem:)
Użytkownik: Pani_Wu 04.03.2012 14:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaką zaś wstęgę:P? ... A... | margines
Mobiusa.
Użytkownik: Pani_Wu 04.03.2012 13:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli 16 to to, co myślę,... | Marylek
21 - skacząca puma
Użytkownik: Neelith 06.03.2012 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: 21 - skacząca puma | Pani_Wu
Rety, głowiłam się nad tą zagadką i chyba wiem ;) Krótkie mataczenie, ale jakie trafne!
Dziękuję ;)
Użytkownik: galenlomiel 04.03.2012 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Kochani,
czy nikt nie mataczy czwórki? Czy tylko ja zupełnie nie wiem, w kogo celować?!
Użytkownik: Zbojnica 04.03.2012 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochani, czy nikt nie ma... | galenlomiel
4= zwróć uwagę na inicjał z fragmentu:)I porównanie do "dwóch ziarenek bawełny"= wskazuje możliwe miejsce i czas akcji dusiołka.
Użytkownik: galenlomiel 04.03.2012 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: 4= zwróć uwagę na inicjał... | Zbojnica
O rety, rety, chyba już wiem! :-)
A czy landgrafa i dusiołka nr 15 też wszyscy tak od razu odgadli, czy to ja mataczeń nie dowidzę...?
Użytkownik: Zbojnica 04.03.2012 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: O rety, rety, chyba już w... | galenlomiel
15, czego na pierwszy rzut oka nie widać, jest rodzima, w gatunku popularnym, choć niekoniecznie mile widzianym na literackich, uniwersyteckich salonach ;). Nazwisko ""S." jest jednym z dwóch członów tytułu :).
Użytkownik: Pani_Wu 04.03.2012 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: O rety, rety, chyba już w... | galenlomiel
Nawet olejek różany nie zrobi z wiedźmy e-czarodziejki.
Użytkownik: galenlomiel 04.03.2012 15:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet olejek różany nie z... | Pani_Wu
dziękuję Wam, mam poważne podejrzenia co do landgrafa :)
Użytkownik: julcyk 05.03.2012 23:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Wchodzę w to :)
Użytkownik: margines 07.03.2012 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Dwójka i reszta spod "dwójki" po zabawie powędruje do mojego schowka (na próżno by wam tego tam teraz szukać, bo... chyba tylko ja znam ciemne, kręte alejki i zakamarki mojej spiżarki), nawet mam ten tytuł (w wydaniu trzytomowym) w domu, MOŻE W KOŃCU przeczytam:) - bo nie pamiętam, czy go znam.

Nie wiem, czy to wstyd, że nie znam tej książki, ale po zabawie zaschowkuję ją i przeczytam:)
Użytkownik: Neelith 07.03.2012 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwójka i reszta spod "dwó... | margines
Wstyd czy nie, ja też nie znam - drugi tom został mi podstępnie skradziony (bo też mam takie wydanie w kawałkach) no i całości nie przeczytałam ;) Może kiedyś...
Użytkownik: hburdon 07.03.2012 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Wstyd czy nie, ja też nie... | Neelith
Czytać hadko!
Użytkownik: paren 07.03.2012 20:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Czas leci szybko, jesteśmy już na półmetku zabawy z bliźniętami w roli głównej. :-)

Na wszystkie maile, które nadeszły do tej pory - odpowiedziałam. Jeżeli ktoś nie dostał odpowiedzi, proszę o ponowny kontakt.
Pozdrawiam! :-)
Użytkownik: Monika.W 08.03.2012 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
A ja mam wciąż nierozwiązywalny problem z 16. Co o niej wiem?

- 16 pasuje regionalnie do 13 i mamusia 16 z tego samego obszaru geograficznego co 13 (choć jej nazwisko zupełnie na to nie wskazuje)
Mądrzejsza nie jestem, choć obszar zidentyfikowałam. Nic mi się nie kojarzy. Co gorsza - wiem, że nic tej mamusi nie czytałam. I jak tu zgadywać???

- 16 ma siostrę nie-bliźniaczkę, choć do siebie podobną, ale duuużo gorszą, obie mają w tytułach kierunkowskazy (choć niekoniecznie precyzyjne).
I te kierunkowskazy w tytułach spokoju mi nie dają.

Czy mogę liczyć na jakieś dalsze miłe mataczenia???
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.03.2012 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mam wciąż nierozwiąz... | Monika.W
Oba kierunkowskazy prowadzą do jednego kraju - jeden kulinarnie (choć to się jada w całym regionie, ale na ogół pierwsze skojarzenie jest takie), a drugi dosłownie; obywatele tego kraju dla bohaterów są tym, czym dla nas byli swego czasu sąsiedzi z zachodu.
Użytkownik: Monika.W 08.03.2012 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Oba kierunkowskazy prowad... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję, już mam. Choć to dla mnie okropnie trudne było. Kulinarny drogowskaz piękny, wcześniej go nie załapałam. No i za bardzo się tą 13 zasugerowałam.
Użytkownik: paren 11.03.2012 22:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten konkurs powstawał n... | paren
Przypominam, że nasza zabawa kończy się jutro, w poniedziałek, o godzinie 23:59. :-)

Na wszystkie maile, które otrzymałam do tej pory - odpowiedziałam. Jeżeli ktoś nie dostał odpowiedzi, to proszę o ponowny kontakt.
Pozdrawiam! :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: