Dodany: 01.03.2012 15:21|Autor: Uno

Straszna antologia


„11 cięć” to zbiór jedenastu opowiadań grozy. Wydawnictwo – nieszablonowo – postanowiło wymieszać autorów polskich i zagranicznych. Dobór prezentuje się naprawdę wyśmienicie. Z amerykańskich – Castle czy Masterton, a także mniej znani laureaci nagrody im. Brama Stokera, jak Everson. Polskę reprezentują m.in. Orbitowski i Małecki.

Głośne nazwiska z pewnością przyciągają uwagę, jednak, co doskonale wszyscy wiemy, nawet największym tuzom zdarza się gorszy tekst. „11 cięć” okazuje się zbiorem właśnie takich potknięć. Z kilkoma chlubnymi, bo polskimi, wyjątkami.

Zdecydowanie najgorzej wypadły „Sponiewierana” Grahama Mastertona i „Diabeł z mrocznego lasu” Guya N. Smitha. Oba teksty są do bólu tendencyjne i przewidywalne, a wspomnienie choćby słowem o fabule zdradza od razu wszystko. W dobrym towarzystwie nie powinno się wspominać o tych opowiadaniach.

Kilka stopni wyżej plasują się „Dyniogłowy” Eversona, „Głód” Cichowlasa, „Powiedz im, że kochasz” Nicholsona oraz „Futerka” Paula Wilsona. Wszystkie zahaczają o elementy gore i wszystkie urzekły mnie klimatem, jaki potrafili wykreować autorzy. Atmosferą niepokoju i zagrożenia czającego się tuż za ramieniem. Z drugiej strony, pomysły - z „zielonym” przesłaniem mordującego futra i erotycznymi wizjami z dynią na czele - nie należą do tych najwyższych lotów.

Inny rodzaj strachu – nie przed zakrwawionym nożem stręczyciela, a przed czymś obcym, nieznanym – postanowili wykorzystać Paliński w „Marzeniu”, Małecki w „Radości Hetmana” i Castle w „Doktorze, dziecku i duchach z jeziora”. Z różnym rezultatem. „Marzenie” to historia nastolatka, który bardzo pragnął, żeby jego rodzice się nie rozwiedli. A jak wiadomo, los często opacznie interpretuje nasze życzenia. Palińskiemu nie udało się stworzyć atmosfery grozy czy strachu, ale opowiadanie z pewnością ma specyficzny nastrój. „Radość Hetmana” z kolei jest żywą polską kalką „Alicji w Krainie Czarów”. Dziewczynka w czasie gry w szachy ze swoim dziadkiem trafia do surrealistycznego świata, w którym można chodzić tylko do przodu, a hetman zastanawia się, czy jest nim (hetmanem właśnie) czy nią (królową). Mogło być nawet całkiem ciekawie i przyjemnie. Dawka pozytywnego absurdu od czasu do czasu potrafi zdziałać cuda. Niestety Alicja – czyli to już było. Opowiadanie Castle'a najmniej do mnie przemówiło, chociaż wyraźnie widać, że dysponuje on najlepszym pisarskim warsztatem wśród autorów zaprezentowanych w zbiorze. Została w nim przedstawiona relacja ojciec - syn w rodzinie do cna przesiąkniętej amerykańskim duchem, a to wszystko lekko zabarwione freudowską psychoanalizą. Trudno wskazać konkretne wady tego utworu, może poza trochę zbyt ciężkim klimatem. Pomysł i realizacja nie należą do szablonowych, a fabuła kręci się i wije w naprawdę pomysłowy sposób, ale całość nie przypadła mi do gustu.

Kartą atutową „11 cięć” są teksty Jacka Rostockiego i Łukasza Orbitowskiego. „Wybór Lucy” tego pierwszego zaczyna się słowami „Miasto jest ścierwojadem”* i dość dobrze oddaje atmosferę całej historii, w której Warszawa jest jednym z głównych bohaterów. Sick, młody chłopak, trenuje mikspark – połączenie jazdy na desce z parkourem. Pewnego dnia poznaje małą Lucy, która wpływa na niego bardziej, niżby sobie życzył. Rostocki pokazuje nam, czego może dokonać człowiek, który pozyskał sobie Miasto jako sprzymierzeńca. Ciekawi, choć może odrobinę zbyt schematyczni bohaterowie, dwa przeplatające się rodzaje narracji i zakończenie, które może naprawdę wstrząsnąć. Bardzo dobry kawałek prozy.

„Amerykański horror” Łukasza Orbitowskiego, najdłuższe (prawie jedna trzecia całej książki), a zarazem najlepsze dzieło wybrane do tego zbioru. Zazwyczaj nie przepadam za tym autorem. Jego maniera wpuszczania czytelnika w chore wizje umysłów bohaterów bywa męcząca. Jednak to opowiadanie jest inne. Traktuje o młodym Polaku, który – tak jak wielu innych – wyruszył do Ameryki, żeby zarabiać dolary. Trafia do sielankowej Polonii – Middletown – gdzie każdy rodak jest dumny ze swojego pochodzenia, a jednak nikt nie chce wracać. Bohater powoli wgryza się w obce środowisko i orientuje, że nie wszystko jest takie, jakie wydawało się na początku – proste i nieskomplikowane. Orbitowski zdecydował się straszyć (co zresztą pasuje do jego stylu) lovecraftowskimi motywami, a pierwszoosobowa narracja idealnie pasuje do protagonisty wyrzuconego na obczyznę, pozwala lepiej zrozumieć jego motywy. Wszystko zamyka się w spójnej całości. Myślę, że autor oprócz zgrabnie napisanej i ciekawej historii chciał przekazać coś więcej. Jawnie wręcz krytykuje Polaków, którzy uwierzyli w American Dream, jak również kpi z samego etosu.

Okładka i tytuł antologii mogą być dla niektórych mylące, bo sugerują ostre gore w stylu Jacka Ketchuma. Tymczasem do takiej rangi może aspirować zaledwie kilka słabych i jeden przeciętny tekst. Całościowo zbiór prezentuje się słabo, ale warto wziąć go do ręki, choćby ze względu na „American horror”.



---
* J.M. Rostocki, „Wybór Lucy”, w: „11 cięć”, wyd Replika, 2011, s. 131.


[recenzja zamieszczona również na portalu fantastyka.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 895
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: