Dodany: 21.02.2012 10:49|Autor: 0liwkab

Książka: Drwal
Witkowski Michał (ur. 1975)

2 osoby polecają ten tekst.

Gej, luj i drwal z mroczną tajemnicą


Michała Witkowskiego przedstawiać nie trzeba. Wszak za sprawą swojej twórczości (zwłaszcza głośnych powieści „Lubiewo” oraz niepozostającej w tyle „Margot”) stał się jedną z popularniejszych i lepiej rozpoznawalnych postaci sceny literackiej ostatnich lat. Jego najnowsza powieść, pt. „Drwal” również cieszy się sporym powodzeniem, a także doczekała się pochlebnych opinii krytyków i recenzentów. Książka ta zaskakuje nie tylko świadomością językową oraz nowoczesnym i w miarę możliwości gatunkowych nowatorskim podejściem do spraw formalnych (ostatecznie trudno ją jednoznacznie sklasyfikować), ale również autoironią i nieprzeciętnym humorem.

Tytułowy Drwal, jak dowiadujemy się w pierwszej części, to mężczyzna w sile wieku mieszkający samotnie w lesie. Główny bohater, a zarazem narrator – Michał „Michaśka” Witkowski jest homoseksualnym pisarzem-celebrytą poszukującym inspiracji w głuszy i wśród tzw. prostego ludu – wspomnianych odludków, pseudokibiców, opuszczonych miejsc, niekiedy również światka przestępczego. Zmęczony życiem w stolicy, co jakiś czas wybiera się w podróż-poszukiwanie czegoś, co mogłoby „przydać się do prozy”. Tym razem wybrał leśniczówkę gdzieś pomiędzy Międzyzdrojami a Lubiewem (a jakże!). Nie mógł trafić lepiej... Próbując dowiedzieć się czegoś o człowieku, u którego przyszło mu spędzić kilka dni tuż po sezonie letnim, trafia na trop zagadki kryminalnej, w którą okazuje się zamieszana spora część lokalnej ludności. Pisarz stara się dowiedzieć prawdy, przy okazji wplątując w aferę m.in. lokalnego, jak sam go nazywa, luja (młodego, właściwie bezdomnego kibola po przejściach) imieniem Mariusz, którego dość szybko obdarza głębokim, acz trudnym do sprecyzowania uczuciem, traktując go niekiedy jak syna, a dosłownie chwilę później jak potencjalnego partnera. Michał poznaje również lokalną prostytutkę, podstarzałego taksówkarza Wojtka, strażnika nieczynnego ośrodka wypoczynkowego oraz co najmniej kilka innych fascynujących osób o barwnych osobowościach. Nieprzypadkowo intrygujące okazują się nawet personalia kolejnych postaci (np. Jadwiga Parszywa, Rozklekotany czy Doktor Piotr (ewidentne nawiązanie do noweli Żeromskiego!).

Istotna zdaje się autorska gra z czytelnikiem. Witkowski w bardzo sprawny sposób miesza elementy konwencji diarystycznej (np. poprzez nadanie bohaterowi swoich prywatnych danych czy też drwiny z codzienności osoby o rozpoznawalnej twarzy i znanym nazwisku), z powieścią obyczajową i kryminalną. Mimo wszystko czytający nie zostaje wyprowadzony w las, bowiem całość prezentuje na tyle ciekawie, że fabuła dosłownie wciąga czytelnika w wir zdarzeń, znaczeń i wszelkiego typu aluzji, a jednocześnie „Drwal” zachowuje znamiona spójności, a nawet pewnego rodzaju wiarygodności niezbędnej do podążania za myślą autora bez zakłóceń i zgrzytów. Zdecydowanie również tą publikacją daje autor świadectwo kunsztu stylistycznego. Narracja wyróżnia się bogatym, żywym językiem, a dialogi nawet przez chwilę nie sprawiają wrażenia wymuszonych. Ostatecznie dzięki zachowaniu logiki i pewnego rodzaju wiarygodności zdarzeń, ale również żywego tempa w wielowarstwowej opowieści, czytelnik bez problemu może podążać za myślą narratora.

W tym momencie wypada postawić kilka zasadniczych pytań: co prócz (niewątpliwej) rozrywki książka może zaoferować ambitnemu czytelnikowi? Dla kogo i po co jest napisana? Zapewne znajdą się osoby forsujące tezę, jakoby twórca celowo wybrał wszelkie możliwe nośne (popularne) motywy, które w połączeniu miałyby po prostu robić wrażenie, tworzyć powieść chętnie czytaną i komentowaną. Wątek kryminalny (a więc oficjalny szyld powieści) jest jednak raczej banalny. Natomiast inni powiedzą zapewne, iż autor zwyczajnie korzysta ze swojego talentu, wypuszczając na rynek wydawniczy towar nieprzeciętny i frapujący, a jednocześnie na wskroś ponowoczesny i nie ma w tym niczego złego. Wszak efektem nie jest kolejny tandetny wytwór wulgarnej postmoderny, ale zabawa kontekstami, która wciąga nie tylko piszącego (jak to niestety bywa w ostatnich latach bardzo często), lecz również czytającego. Obie grupy mają rację. Witkowski wie, jak napisać powieść nie tylko poczytną, ale naprawdę godną uwagi (co oczywiście nie zawsze jest równoznaczne, a przykłady mnożą się na listach bestsellerów) i potrafi z tej wiedzy korzystać, posługując się całkowicie odrębnym, pasjonującym stylem. Nie można odmówić autorowi „Lubiewa” zarówno świeżości, lekkości pióra, jak i twórczej dojrzałości oraz solidnego, wypracowanego warsztatu. Nawet drobne podobieństwa do twórczości Michela Houellbecqa czy Witolda Gombrowicza dodają jedynie jego utworom smaku i polotu, nie będąc tępym naśladownictwem, ale po prostu celnym wykorzystaniem, a nawet ośmielę się powiedzieć: pisarstwem z podobnej ligi. Zapewne w przyszłości Michał Witkowski będzie miał jeszcze wiele do zaoferowania czytelnikom, a sam „Drwal” niewątpliwie godny jest polecenia każdemu, kto ma ochotę na spotkanie z literaturą pobudzającą wyobraźnię, skłaniającą do refleksji nad sobą, otaczającym światem oraz literaturą, a jednocześnie niepopadającą w skrajności; słowem, książkę zarówno nieschematyczną, jak i niewydumaną, łączącą wszystko w odpowiednich proporcjach.

Zupełnie na koniec warto jeszcze wspomnieć o drobnym fabularnym szczególe: otóż cała trójka głównych bohaterów lubuje się w nowinkach technicznych (Robert – właściciel domku głośno temu zaprzecza, a jednak ogląda sitcomy na przenośnym odtwarzaczu DVD i posiada zdjęcia zapisane cyfrowo). Otóż „Drwal” jest również dostępny w formie audio, zatem powinien ucieszyć też grono pasjonatów tego nośnika. Pozostaje jedynie życzyć miłego słuchania. Tudzież czytania, przecież (na szczęście!) społeczeństwo składa się również z tradycjonalistów.


[Recenzję umieściłam również na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4104
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: gosiaw 13.08.2012 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Michała Witkowskiego prze... | 0liwkab
"Otóż „Drwal” jest również dostępny w formie audio, zatem powinien ucieszyć też grono pasjonatów tego nośnika. Pozostaje jedynie życzyć miłego słuchania."

Jako pasjonat tego nośnika sobie słucham. ;) I zastanawiam się czemu autor upiera się by osobiście czytać swoje książki. (Bo "Lubiewo" też czytał.) Pisze ciekawie, ale głosu ciekawego to już nie ma, choć to naturalnie rzecz gustu. Natomiast wszystko inne: dykcja, intonacja, pauzy, tempo czytania, itp. naprawdę kuleją i choć książka mi się podoba to wolałabym by pan Witkowski jej czytanie zostawił profesjonalistom.
Użytkownik: Farary 13.08.2012 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: "Otóż „Drwal” jest równie... | gosiaw
Ależ nie. Cały urok prozy Witkowskiego polega na autorskiej interpretacji. Nie przeczytałem ani jednej jego powieści w formie książkowej (i nie zamierzam), za to dwie już wysłuchałem i szykuję się na kolejne. Nie sądzę, żeby ktoś inny potrafił zastąpić go jako lektor. Choć rzeczywiście nie ma on dykcji prezentera Wiadomości, ale potrafii stworzyć klimat, słuchając go, czuje się osobowość autora.

Gdyby ganić tych, którzy nie mają odpowiedniego głosu, trzeba by zaproponować emertyturę też np. Mannowi i kilku innym artystom, a tymczasem pozostali lektorzy stali by się niepokojąco do siebie podobni, techniczna poprawnośc zabiłaby charakter, co już się niestety często dzieje w wielu stacjach radiowych i tv.
Użytkownik: gosiaw 13.08.2012 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ nie. Cały urok prozy... | Farary
"Gdyby ganić tych, którzy nie mają odpowiedniego głosu, trzeba by zaproponować emertyturę też np. Mannowi i kilku innym artystom (...)"
No to w czym problem? Proponujmy. ;)
Mann faktycznie mi się nie podobał. Czytał niektóre bajki z kolekcji GW, Kolekcja Dziecka [Agora], i wprawdzie robił to lepiej niż Magda Umer, ale to chyba nie było wielką sztuką. ;)

Mnie bynajmniej nie chodzi o to, żeby zostali na rynku tylko lektorzy dobrzy technicznie, ale beznamiętni. Według mnie przykładem znakomitego czytania jest interpretacja Zapiski oficera Armii Czerwonej (Piasecki Sergiusz) by Henryk Bista. Wspaniały warsztat, wielkie zaangażowanie, znakomite wyczucie tekstu... No po prostu wszystko na najwyższym poziomie.
Wspaniale też czytał Wojciech Siemion Konopielka (Redliński Edward). Wprawdzie nie jestem fanem wsi ani gwary ludowej, słuchanie miejscami trochę mnie męczyło, ale nie sposób nie docenić lektora.

Witkowskiego zniosę. Po kilku odcinkach (1/4 książki) widzę, że można się przyzwyczaić, ale i tak wolałabym, żeby to czytał ktoś inny. Jednak do końca książki jeszcze trochę mi zostało, może jak dosłucham do końca to zmienię zdanie. :) Jeśli tak będzie to wrócę tu i to napiszę. :P
Przykrości mi to słuchanie nie sprawia, książka mi się podoba, bawi mnie i intryguje, czego się nawet po niej nie spodziewałam, ale...

Tu był taki wątek o dobrych i złych lektorach, może komuś się przyda. :)
Ranking lektorów, czyli o audiobookach słów kilka
Użytkownik: exilvia 13.08.2012 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: "Gdyby ganić tych, którzy... | gosiaw
Mann genialnie czyta Paddingtona. :-)
Użytkownik: anek7 20.08.2012 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: "Otóż „Drwal” jest równie... | gosiaw
Chociaż pasjonatem audiobooków nie jestem to sobie tego "Drwala" podsłuchiwałam po kawałku i niestety do końca nie dotrwałam...
I tak teraz myślę, że może przez lektora - moim zdaniem, z całym szacunkiem dla twórcy, całkiem do niczego był.

Użytkownik: gosiaw 20.08.2012 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Chociaż pasjonatem audiob... | anek7
Ja dotrwałam do końca i książka OK, 4,5 dostała. Ale lektor dostałby najwyżej 2, gdyby go można było ocenić. I twierdzę, że profesjonalny lektor, odpowiednio dobrany, miałby szansę stworzyć świetny klimat, nie irytując przy tym brakiem umiejętności.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: