Małgorzatę Gutowską-Adamczyk poznałem dzięki wspaniałej trzytomowej sadze rodzinnej "Cukiernia pod Amorem". Wydaje mi się, że choć pisała wcześniej, dopiero właśnie perypetie rodziny Zajezierskich, Cieślaków i Hryciów stanowią jej opus magnum, pozwalają naprawdę "wypłynąć", pociągają zainteresowanie jej dawniejszą twórczością. Ja sięgnąłem po powieść dla młodzieży
110 ulic (
Gutowska-Adamczyk Małgorzata)
i nie zawiodłem się. Okazuje się, że Małgorzata Gutowska-Adamczyk potrafi pisać równie dobre powieści dla młodszego czytelnika
Głównym bohaterem "110 linii" jest nastoletni Michał Wierzbicki. Jego rodzina jest zamożna, a on sam pozostaje dosyć beztroski. Ma ugruntowaną pozycję w środowisku szkolnym, cieszy się na nadchodzące wakacje (będzie mógł się pochwalić kolegom wizytą w Portugalii). Życie wydaje się piękne. Jednak z dnia na dzień wszystko się zmienia. Rodzice Michała tracą pracę i wpadają w długi, a cała rodzina jest zmuszona przenieść się z luksusowego warszawskiego apartamentowca do skromnego domku pod odległym Grajewem. Tam Wierzbiccy będą prowadzić stację benzynową. Początkowo dla Michała taka przeprowadzka jawi się jako koniec świata - ale koniec to przecież zawsze początek... Czy nastoletni chłopiec będzie szczęśliwy?
"110 ulic" jest powieścią nie tylko pełną ciepła i mądrą, ale - może przede wszystkim - napisaną inteligentnie. Centralne miejsce oczywiście zajmuje Michał i jego problemy, ale Gutowska-Adamczyk przedstawia cały szereg złożonych, ciekawych postaci: Krzysztofa i Jolantę - rodziców Michała - jego brata Mikołaja. Na uwagę zasługują też portrety postaci drugoplanowych czy epizodycznych: Marty, młodego Gwidy, zagubionej Andżeliki, Asi niemogącej znaleźć miejsca w życiu, dyrektorki nowej szkoły i innych. Autorka "Cukierni pod Amorem" wplata umiejętnie te postaci w wir wydarzeń - czasem dramatycznych, czasem komicznych - jak to w kalejdoskopie życia. Obok dramatów pojawiają się akcenty humorystyczne, a wszystko emanuje specyficznym ciepłem. Przy książkach dla młodzieży przedstawiających całą rodzinę trudno mi uniknąć porównania z Jeżycjadą i rzecz jasna Borejkami. Cóż, Wierzbiccy to również kochająca się rodzina, ale to nie sprawia, że unikają konfliktów. Nie są to też postaci kryształowe, co dla mnie jest sporym plusem. Choć "110 ulic" pozostaje powieścią przede wszystkim dla młodzieży, sądzę, że i dorosły czytelnik będzie usatysfakcjonowany, sięgając po tę lekturę (choćby przez celne, mocno ironiczne fragmenty komentujące naszą współczesną rzeczywistość!).
Ostatnio zagłębiłem się ponadto w ciekawą publikację
Portret podwójny (
Miłosz Czesław,
Iwaszkiewicz Jarosław (pseud. Eleuter))
. To nie tylko zbiór listów, ale również intymnych zapisków i esejów literackich dwóch gigantów literatury polskiej. Niestety większość listów Iwaszkiewicza z tej bogatej korespondencji najwyraźniej zaginęła. Niestety - bo o ile "pana na Stawisku" uwielbiam, o tyle Miłosz mnie mierzi i niestety lektura jego listów tego nie zmieniła. Jawi mi się jako ktoś zapatrzony w siebie i dość bufonowaty. Nie oceniam za to jego twórczości, choć i ta nie jest mi jakoś specjalnie bliska - moje czytelnicze prawo:) Szkoda natomiast, że wydawnictwo utrudniło czytelnikowi lekturę i wszystkie przypisy do listów umieszczono na końcu zamiast pod każdym z listów. To taki dość duży wydawniczy minus. Mimo wszystko uważam, że warto poznać naszych wielkich twórców od tej bardzo prywatnej strony.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.