Dodany: 16.02.2012 23:09|Autor: Zoana

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

Kontrśpiewy dla Minutki


Aż się zdziwiłam, że zabrakło w konkursie mojej ulubionej śpiewanej literackiej sceny:

1.
Kilku zagapionych petentów stało i patrzyło na płaczącą panienkę, która siedziała przy stoliku zawalonym specjalistycznymi dziełkami o tematyce widowiskowej. W tej chwili panienka ta nikogo nie zachęcała do nabywania tej literatury, na współczujące zaś pytania machała tylko ręką, podczas gdy z góry, z dołu i z boków, ze wszystkich stron urywały się dzwonki co najmniej dwudziestu zachłystujących się telefonów.
Popłakawszy sobie nieco sprzedawczyni nagle drgnęła, krzyknęła histerycznie:
– O, znowu!
I nieoczekiwanie zaśpiewała drżącym dyszkantem:
"Morze przesławne, Bajkale ty nasz!..."
Na schodach zjawił się goniec, pogroził komuś pięścią i głuchym, bezbarwnym barytonem ciągnął w duecie z dziewoją:
"Łajbo dziurawa, płyń burzy na przekór!..."
Do głosu gońca przyłączyły się dalsze głosy, chór rozrastał się, aż wreszcie pieśń zagrzmiała we wszystkich pomieszczeniach oddziału. W najbliższym pokoju, pod szóstką, gdzie mieściła się rachuba, dominował czyjś potężny, zachrypnięty basso profondo.
"Żagle podarte wciągnijcie na maszt!..." – darł się goniec na schodach.
Łzy płynęły dziewoi po twarzy, próbowała zacisnąć zęby, ale usta same się jej otwierały i
śpiewała o oktawę wyżej niż goniec:
"Już niedaleko do brzegu..."
Oniemiałych interesantów oddziału zadziwiło to, że chórzyści rozsiani przecież po różnych zakątkach budynku, śpiewali zadziwiająco zgodnie, zupełnie jak gdyby cały chór stał i wpatrywał się w niewidzialnego dyrygenta.
Przechodnie na Wagańkowskim zatrzymywali się koło sztachet ogrodzenia, dziwiła ich panująca w oddziale wesołość. Skoro tylko odśpiewano pierwszą zwrotkę, śpiew urwał się nagle, jakby na skinienie dyrygenta. Goniec zaklął cicho i uciekł.
Wtedy otworzyły się drzwi frontowe i stanął w nich obywatel w letnim płaszczu, spod którego wyzierał biały fartuch. Towarzyszył mu milicjant.
– Błagam pana, doktorze, niech pan coś zrobi! – histerycznie krzyknęła dziewoja.
Sekretarz oddziału wybiegł na schody i najwyraźniej zapłoniony ze wstydu, zażenowany, zacinając się zaczął mówić:
– Widzi pan, doktorze, zdarzył się tu przypadek jakiejś masowej hipnozy i trzeba
koniecznie... – Nie dokończył zdania, zaczął się krztusić własnymi słowami i nagle zaśpiewał
tenorem:
"Szyłka i Nerczyńsk nie straszne nam dziś..."
– Dureń – krzyknęła dziewoja, ale nie wyjaśniła, kogo za durnia uważa, tylko wykonała wysiloną ruladę i sama również zaśpiewała o Szyłce i Nerczyńsku.
Wyświetleń: 5829
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 18
Użytkownik: minutka 16.02.2012 23:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się zdziwiłam, że zabr... | Zoana
Rzeczywiście, pięknie pasujący fragment.
Michaił Bułhakow - Mistrz i Małgorzata.
Użytkownik: Zoana 16.02.2012 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście, pięknie pas... | minutka
Oczywiście, że tak. :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 17.02.2012 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się zdziwiłam, że zabr... | Zoana
2.
Głosy ich tak niezharmonizowane, gdy śpiewali w szkole, teraz mają piękne, łagodne brzmienie; łączą się z szumem drzew i pluskiem potoku, należą całkowicie do natury, znajdują akompaniament w echu gór. Obudziła się melodia ziemi, bo sami przecież nie umieją tak wspaniale śpiewać. Zasłuchali się w pieśń i jej znajome słowa:
O rycerzach spod kresowych stanic,
o obrońcach naszych polskich granic.
A ponad nami wiatr szumny wieje
i dębowy huczy bór...
Echo powtarza bardzo długo słowa i melodię.

3.
- Musimy co prędzej uciec z tego fatalnego miejsca, inaczej będziemy zgubieni - rzekł kapitan i wydał rozkaz, aby spuszczono łodzie ratownicze. Ale marynarze, ufni w mądrość i wiedzę pana X, wzięli się za ręce i otoczyli go, śpiewając chórem pieśń zaczynającą się od słów: "Ojciec Wirgiliusz kochał dzieci swoje...". Słońce stało się czerwone, niebo było jakby w płomieniach.
Słoneczny poblask kładł się purpurą na skrzydłach mew, które, przerażone własnym widokiem, krążyły ponad głową pana X i rozpaczliwie skrzeczały. Kapitan wykrzykiwał wciąż nowe rozkazy, ale nikt ich nie wykonywał. W końcu ochrypł, usiadł na zwoju lin okrętowych i
szklanym wzrokiem patrzył na tańczących marynarzy. A pan X stojąc na jednej nodze, z rozcapierzonymi rękami i z brodą skierowaną na północ, spał najspokojniej.
Śpiew przerażonych marynarzy wzmagał się z każdą chwilą, aż przeobraził się w nieopisany ryk.
Użytkownik: minutka 17.02.2012 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: 2. Głosy ich tak niezhar... | dot59Opiekun BiblioNETki
2. brzmi bardzo znajomo, ale na razie nie mogę skojarzyć.

3. Jan Brzechwa - Podróże Pana Kleksa
Użytkownik: minutka 18.02.2012 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: 2. Głosy ich tak niezhar... | dot59Opiekun BiblioNETki
2. Seweryna Szmaglewska - Czarne stopy
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 18.02.2012 20:46 napisał(a):
Odpowiedź na: 2. Seweryna Szmaglewska -... | minutka
Oczywiście - oba trafnie rozpoznane!
Użytkownik: hburdon 18.02.2012 12:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się zdziwiłam, że zabr... | Zoana
Ode mnie fragment z książki, którą właśnie powtórkowo czytam. :)

4.
Wieczorem były tańce. K. błagała o zwolnienie H., gdyż I. nie miała tancerza, lecz prośby jej pozostały daremne. Mnie kazano go zastąpić. Wśród zabawy zapomnieliśmy o wszelkich smutkach. Przyszła kapela z G. złożona z piętnastu ludzi i zrobiło się jeszcze weselej. Prócz śpiewaków była trąbka, puzon, klarnety, fagoty, waltornie i kontrabas. Obchodzą oni w Boże Narodzenie wszystkie lepsze domy, oczywiście za odpowiednią zapłatą. Była to dla nas wielka przyjemność. Po odśpiewaniu tradycyjnych kolęd uraczyli nas przyśpiewkami i piosenkami. Pan E. przepadał za muzyką i śpiewem, toteż śpiewali długo.
K. podzielała upodobania brata, twierdziła jednak, że najprzyjemniej jest słuchać ze szczytu schodów, i w pewnej chwili wymknęła się po ciemku na górę. Poszłam za nią. Na dole było tak tłoczno, że zamknięto drzwi nie zauważywszy naszej nieobecności. K. nie zatrzymała się na szczycie schodów, ale weszła jeszcze wyżej, aż na poddasze, gdzie zamknięty był H.
Użytkownik: minutka 20.02.2012 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ode mnie fragment z książ... | hburdon
Trochę to trwało, ale sprawdziłam właśnie fragment w moim egzemplarzu: Emily Bronte - Wichrowe Wzgórza.
Użytkownik: hburdon 20.02.2012 19:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę to trwało, ale spr... | minutka
Tak jest. :)
Użytkownik: Neelith 20.02.2012 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się zdziwiłam, że zabr... | Zoana
5.
Nie czekając na tace, ruszyli do kuchni, a każdy niósł na jednej dłoni chwiejącą się piramidę talerzy, ukoronowaną na szczycie pustą butelką; X biegł za nimi aż piszcząc ze strachu: „błagam, uważajcie!”, „po cóż się trudzicie?!”, „ja przecież sam chętnie...” Ale krasnoludy zamiast odpowiedzieć zaśpiewały chórem:

Tłuczmy szklanki, spodki, miski,
Niech gospodarz żyje nasz!
A choć X płaczu bliski,
Niechaj drzazgi lecą z fasz!

Obrus w strzępy, dzbanek mleka
O podłogę! Trzask i huk!
Kości wkoło porozwlekać,
Butlę wina prask o próg!

Buch czerepy w garnek śmiało
Szkło na drobny tłuczmy piach -
A co jeszcze pozostało,
O podłogę bęc i trach!

Baczność! X płaczu bliski,
Zaraz usłyszycie jęk -
Więc uwaga tam na miski! -
Trach i prask, i bęc, i brzdęk!
Użytkownik: minutka 20.02.2012 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: 5. Nie czekając na tace,... | Neelith
Niewiele czytam z tego gatunku, ale akurat to znam - J.R.R. Tolkien - Hobbit, czyli tam i z powrotem.
Użytkownik: Neelith 21.02.2012 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewiele czytam z tego ga... | minutka
Oczywiście, zgadza się! Miło tak czasem zaśpiewać wespół z krasnoludami, prawda? :D
Użytkownik: minutka 21.02.2012 12:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, zgadza się! M... | Neelith
Bardzo miło. :)
Użytkownik: Marylek 21.02.2012 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się zdziwiłam, że zabr... | Zoana
6.
Pan K.W. poprawił sobie krawat, nadszedł czas, aby i on uklęknął i stryjaszkowi tam gdzieś w prześcieradło, gdzie znajdowało się jego ucho, zaśpiewał wdzięcznie i przyjemnie:

- ... Mój tatko posyłał mnie często do piwnicy po wino.. postarałem się o duży kłebek mocnego sznurka... potarłem go pszczelim woskiem... kilka świeczek i dwa pudełka zapałek, jako że w podziemnych korytarzach panuje absolutny mrok...

Pan W. przestał śpiewać i odwrócił się, pan R. dal znak zieloną laseczką i uklęknął obok pana W., pan K. zaś pochylił się, zbliżyli ci trzej znawcy i świadkowie dawnych czasów glowy i śpiewali na trzy głosy.

- W podziemnych korytarzach panuje absoutny mrok... - śpiewali słodko i słodko się uśmiechali, po czym odstąpili o krok, jedynie pan W. nadal z zadowoleniem sączył w ucho umarłego:

- ...umocowałem dobrze sznurek między beczkami piwa w piwnicy i wyruszyłem w drogę... z zapaloną świeczką w ręku i zawieszonym na szyi kłębkiem sznurka, który rozwijał się z wolna... liczne korytarze rozbiegały się we wszystkie strony... pomieszczenia całe i rozwalone... ogromne szczury w blasku świeczki osiągały niemal rozmiary kotów... (...)
Użytkownik: minutka 21.02.2012 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: 6. Pan K.W. poprawił so... | Marylek
Marek Ławrynowicz - "Diabeł na dzwonnicy".
Użytkownik: Marylek 21.02.2012 19:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Marek Ławrynowicz - "Diab... | minutka
A, nie. Szukaj jeszcze raz. ;)
Użytkownik: minutka 21.02.2012 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: A, nie. Szukaj jeszcze ra... | Marylek
Brzmi znajomo, może B. Hrabal - "Skarby świata całego"?
Użytkownik: Marylek 21.02.2012 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Brzmi znajomo, może B. Hr... | minutka
Hi, hi, tak! :-D
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: