Dodany: 16.02.2012 06:36|Autor: Urodzony 31 czerwca

Książki i okolice> Książki w szczególe> Pokój (Donoghue Emma)

5 osób poleca ten tekst.

Wyprawa do wnętrza dziecka.


"Pokój" Emmy Donoghue jest powieścią unikatową. Gdyby startowała do książkowych Oscarów, powinna otrzymać nagrodę za oryginalność scenariusza. W mojej bibliotece stanie pomiędzy "Życiem Pi" a "Oskarem i panią Różą". Czyta się ją bardzo lekko, ale z wypiekami na twarzy. Wciąga i intryguje od pierwszych stron, nie pozwalając przerwać.
Autorka niczym operator filmowy, obdarzony bujną wyobraźnią, pokazuje świat oczami pięciolatka. Jest to kraina pełna dziecięcej, przewrotnej logiki, nasycona neologizmami i mnóstwem pytań. Bawi i zadziwia swoim bogactwem. Okazuje się, że zamknięta, niewielka przestrzeń nie jest przeszkodą dla dziecięcej wyobraźni. Wręcz przeciwnie, ograniczona ilość i ubóstwo dostępnych przedmiotów wydają się jego wyobraźnię pobudzać i kształtować. Prymitywny przedmiot czy opakowanie po jakimś produkcie może ożyć jako składnik zabawki. Kiedy w dalszej części książki Jack wkracza w nieograniczoną rzeczywistość, jego doświadczenia i narracja nabierają niezwykłej dynamiki, są gęste od nowych wrażeń ale nic nie tracą z dziecięcego uroku. Wspaniale opisane są nowe znajomości Jack'a, w tym, czarująca i urocza relacja z Babcią i Przydziadkiem.
Wejście w życie małego Jack’a to cudowna przygoda - taka wyprawa do wnętrza dziecka. ED należy sie wielki szacunek za kompletny i spójny obraz tego arcybogatego i kolorowego świata. Czyż nie pamiętamy takich fantastycznych obrazów z własnego dzieciństwa? Moje dzieciństwo, które skończyło się jakieś czterdzieści lat temu, niezwykle ubogie pod względem ilości zabawek, było jednak pełne bohaterów, których przygody, wspomagane wyobraźnią i prymitywnymi akcesoriami, przenosiły się prosto z kart książek na dywan w moim pokoju. Często tworzyłem historie i postacie wręcz od podstaw. W małej głowie nosiłem całe światy. Czy dzisiejsze dzieci, otoczone bezlikiem przedmiotów, dzielące swoje życie między komputerowy, z góry zdefiniowany i opisany "wirtual" i zapełniony dopracowanymi gadżetami "real" nie są z wyobraźni okradane? Czy ich dzisiejszy, określony od A do Z świat nie jest paradoksalnie bardzo ubogi?
Specyfika otoczenia Jack'a ma zdecydowany wpływ na siłę więzi łączącej go z matką. Są skazani na swoje towarzystwo, bez najmniejszej przerwy. Wyjątkiem jest azyl w szafie, w czasie wizyt Starego Nick'a. Mają swój wspólny język, obyczaje, rodzaje zabawy. W określone dni, o ustalonych porach oddają się ulubionym przez małego Jack'a czynnościom z ewentualnym prawem wyboru spośród kilku alternatyw. Ich wspólne życie, choć tak mocno ograniczone przestrzennie, wypełnione jest po brzegi aktywnością i miłością. Matka poświęca mu całą swoją uwagę, właściwie całą siebie.
Taka bliskość ma jednak swoją ciemną stronę. Nie mogę się uwolnić od wrażenia, że psychiczna ale przede wszystkim cielesna symbioza Mamy i Jack'a niesie silne zagrożenia dla zdrowego rozwoju chłopca. Wierzę, że matka chcąc chronić zdrowie psychiczne syna, nawet w tak ekstremalnych warunkach mogłaby postarać sie o większą intymność. Obcowanie z nim w nagości nie jest konieczne ("Mama unosi koszulke do spania i pokazuje, jak podskakuje jej brzuszek" - str. 12). Wspólne kąpiele nie są przymusem lecz wyrazem ich specyficznej więzi ("Rozpuszczamy swoje kucyki i dajemy włosom popływać. Leżę na Mamie, nawet nie rozmawiajac, lubię, jak jej wali serce. Kiedy oddycha, unosimy się potrochu i opadamy. A Penis pływa." - str. 26). "Częstowanie się" piersią pięciolatka można jeszcze próbować uzasadnić potrzebą wzbogacenia jego ubogiej diety, ale całowanie jej piersi "na pożegnanie" ma już całkiem inny wymiar. Porównywanie cipki małej dziewczynki do wyglądu pochwy jego Mamy nie pozostawia złudzeń, że Mama nie ma przed nim żadnych tajemnic. Dla mnie cały ten aspekt ich relacji ma symboliczny wymiar niezdrowej więzi łączącej samotną matkę z wychowywanym przez nią jedynakiem. Ociera sie o molestowanie seksualne syna, a może po prostu nawet nim jest. Chcącym zrozumieć tą tematykę lepiej, polecam rozmowę przeprowadzoną w Wysokich Obcasach przez Agnieszkę Jucewicz z Ewą Chalimoniuk, psychoterapeutką, pod tytułem "Ojciec, którego nie było" (kto pogrzebie w necie, znajdzie). Jakąś formą dopełnienia tego obrazu jest informacja z ostatniej strony okładki, mówiąca, że autorka wychowuje wraz z partnerką (!) dwójkę dzieci. ED na koniec dziękuje wielu osobom, z których tylko jedna to facet i do tego irytujący. Myślę, że autorkę łączy z historią Jack'a i Mamy nie tylko fakt napisania książki ale również jakieś osobiste doświadczenia.
Mimo, że powieść rozgrywa się w niezwykle dramatycznych okolicznościach, jest paradoksalnie nasycona wielką dawką optymizmu. Autorka przekazuje jasny komunikat, że miłość, nawet jeśli niedoskonała i nacechowana skazami, może wypełnić i nadać sens życiu nawet w najgorszych warunkach, że pozytywne wartości mogą stać się silniejsze od zniewolenia i upodlenia. Trzeba tylko i aż w nie wierzyć. Ta książka buduje taką wlasnie wiarę.
Wyświetleń: 5328
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: Sprzeczna 16.02.2012 08:25 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pokój" Emmy Donoghue jes... | Urodzony 31 czerwca
Bardzo ciekawa recenzja i świetnie się ją czyta.
Z wieloma wnioskami się zgadzam. Szczególnie bliskie są mi Twoje wnioski końcowe. Po przeczytaniu tej książki również odczułam wielką dawkę optymizmu, jaka ona niesie. Jest jasne, że człowiekowi najbardziej potrzebna jest miłość i jeśli ją ma, może obyć się bez całego mnóstwa zbędnych rzeczy, do których jesteśmy przyzwyczajeni i być szczęśliwy.
Jednak dwie sprawy mnie poruszają.
Użyłeś sformułowania „Jest to kraina pełna dziecięcej, przewrotnej logiki” – i to spowodowało mój sprzeciw, bo dziecięca logika Jack’a nie wydaje mi się przewrotna, a wręcz przeciwnie, obnaża naszą „dorosłą” logikę, jako błędną, nacechowaną stereotypami i wtłoczonymi przez lata wychowania i przebywania w określonej kulturze ograniczeniami. Logika Jack’a jest cudowna, czysta, pozwalająca zobaczyć wiele rzeczy na nowo i właściwie.
Zgadzam się tobą, „że psychiczna ale przede wszystkim cielesna symbioza Mamy i Jack'a niesie silne zagrożenia dla zdrowego rozwoju chłopca”, jednak fragmenty które przytoczyłeś nie przekonują mnie. Są ona dla mnie raczej obrazem wielkiej, cudownej bliskości, oazami spokoju, chwilami kiedy mogli poczuć się szczęśliwi. Korzyści z takiej bliskości, przewyższają moim zdaniem ewentualne szkody.
Użytkownik: rastanja 16.02.2012 09:23 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pokój" Emmy Donoghue jes... | Urodzony 31 czerwca
Dzięki Twoim słowom, książka ląduje w schowku.
Użytkownik: Magunia_ 16.02.2012 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki Twoim słowom, ksią... | rastanja
Chciałam przeczytać ale teraz wiem ze muszę po tej recenzji -ląduje w schowku.
Użytkownik: Kaya7 24.09.2012 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pokój" Emmy Donoghue jes... | Urodzony 31 czerwca
Z niektórymi poglądami przedstawionymi powyżej się zgadzam, natomiast inne budzą mój sprzeciw.

Pierwsza uwaga: pisownia odmiany imienia chłopca - w książce nie używano w niej apostrofu.

Przechodząc do treści: ograniczona przestrzeń i niewielkie możliwości wprawdzie rozwijają wyobraźnię dziecka, jednakże wyobraźnia w zupełnym oderwaniu od świata rzeczywistego przynosi więcej szkody, aniżeli pożytku. Chłopiec zupełnie nie potrafi, nawet teoretycznie, osadzić siebie w realiach codzienności, co więcej - nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż warunki, w jakich dorasta, nie są normą. Pogrąża się całkowicie w krainie własnych wyobrażeń, przez co przeżywa gwałtowny szok podczas konfrontacji z codziennym, zwyczajnym życiem wolnego człowieka.

Nie zgadzam się również ze stwierdzeniem, iż współcześnie dzieciństwo jest uboższe, niż było przed laty. Bogactwo świata małego dziecka zależy w znaczącej mierze od tego, jakim mu go stworzą rodzice, ile poświęcą czasu, uwagi i troski.

Sugestia, że zachowanie matki Jacka podciągnąć by można pod molestowanie seksualne, jest dla mnie całkowitą abstrakcją. Dostrzegam w ich wzajemnej relacji jedynie wspaniałą, bliską więź, matczyną miłość, niezbędną każdemu dziecku do zdrowego rozwoju. Jako iż narracja przeprowadzona jest z punktu widzenia pięciolatka, a zatem wnikliwego obserwatora otaczającej rzeczywistości, nie powinno dziwić, że opisane zostały także takie fragmenty codzienności bohaterów, jak na przykład ich wspólna kąpiel. Całowanie piersi na pożegnanie może mieć inny wymiar dla dorosłego czytelnika, natomiast nie zapominajmy, że mówi o tym mały chłopiec, a przy geście przesyconym dziecięcą niewinnością trudno doszukiwać się jakichkolwiek nawiązań do seksualności.
Ponadto odnoszę wrażenie, że autor recenzji w pewnym momencie niejako zaprzecza własnym słowom - tekst jest jednocześnie pochwałą macierzyńskiej miłości i oskarżeniem matki o molestowanie. Warto się zastanowić, czy aby jedno drugiego nie wyklucza. I czy kobieta, regularnie gwałcona przez swojego oprawcę, byłaby skłonna do jakichkolwiek, nawet zakamuflowanych, zachowań mających aspekt erotyczny względem własnego syna.

Zgadzam się co do optymistycznego wydźwięku całości. Historia Jacka i jego mamy jest drogą na przód - od całkowitej ciemności, w kierunku światła. I takie też jest jej główne przesłanie - by nigdy się nie poddawać i walczyć o to, co w życiu najważniejsze.
Użytkownik: Urodzony 31 czerwca 03.10.2012 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Z niektórymi poglądami pr... | Kaya7
Hej!
Dziękuję za polemikę. Już śpieszę odpowiedzieć.

Sprzeciw pierwszy: forma dopełniacza imienia Jack
Jack the Ripper. Słyszałaś zapewne o gościu? Morderca z Londynu, którego przetłumaczone na polski imię to... Kuba. Jack to nie jest polski Jacek! Polski Jacek to już prędzej dziwnie i klasycznie brzmiący Hyacinth (to z tłumaczenia nazw kościołów w Anglii). Jestem więc przeciwny spolszczaniu dopełniacza Jack'a na Jacka. Wolę pisownię: Jack'a Nicholsona, Jack'a Londona i Jack'a z powieści "Pokój". Widać tłumacz i redaktor książki mieli inne zdanie, ale to nie moja wina, ani usprawiedliwienie dla błędnej pisowni ;)

Sprzeciw drugi: wyobraźnia Jack'a a świat realny
Nie twierdziłem w żadnym miejscu, że wyobraźnia Jack'a storzyła w nim obraz rzeczywistego świata. Zgadzam się z Tobą, że jest to obraz całkowicie spaczony. Fantastyczny, fascynujący świat, ale nierealny. Jestem zadziwiony tym, jak organ o nazwie mózg potrafi poradzić sobie w tak skrajnie nieżyciowych warunkach. To próbowałem wyrazić.

Sprzeciw trzeci: współczesność kontra przeszłość w kontekście wyobraźni dziecka
Postawiłem tezę, że hiper-określony, współczesny świat zabawek dziecka (w tym komputerów) ogranicza możliwości rozwoju wyobraźni. Przeciwstawiłem temu sytuację dziecka sprzed... i tu bolesna prawda o mnie... prawie pięćdziesięciu lat. Oczywiście, że dzisiejsi rodzice mają olbrzymi wpływ na bogactwo świata dziecka, ale mają w tym znacznie potężniejszych wrogów niż tamci rodzice.

Sprzeciw czwarty: sprzeczność między miłością matki i molestowaniem syna
Przyznam się, że mimo pewności co do mojej oceny, miałem poważną wątpliwość czy aż tak dosadnie nazywać niektóre zachowania matki Jack'a. Z molestowaniem, albo inaczej, z przemocą seksualną wiążą się w opinii wielu ludzi skojarzenia wyłącznie bardzo drastyczne. Trochę tak, jak z alkoholizmem. Zapewne dla większości ludzi alkoholik to zapluty menel, leżący na ławce w parku albo na chodniku, sprawiający jasne wrażenie, że jego żywot niedługo znajdzie jakiś tragiczny finał. Prawda jest taka, że ci panowie i panie z ławek i chodników to nie czubek nawet, ale czubaszek alkoholowej góry lodowej. Prawdziwy ogrom alkoholizmu jest o wiele bardziej subtelny i rozgrywa się indywidualnie i samotnie w zaciszu domstw, w zakrapianych suto imprezach i w życiu od kieliszka do kieliszka ale bez wypadania z dobrze odgrywanej roli społecznej. Podobnie jest z przemocą seksualną. Nie ogranicza się ona do najbardziej drastycznych form w postaci gwałtów ulicznych czy kazirodczych. Przybiera rozmaite formy w wielostopniowej skali. Od wspomnianych gwałtów do subtelnych zachowań kuszenia i rozbudzania ciałem, gestem i słowem. Niestety, często ofiarami tej subtelnej przemocy są dzieci i to często z rąk swoich rodziców. Ponownie polecam Ci rozmowę - wywiad pt. "Ojciec, którego nie było". Po tej lekturze bliżej Ci będzie do zrozumienia dlaczego niezaprzeczalna miłość matki Jack'a wcale nie wyklucza jej nagannych, seksualnie rozbudzających zachowań. Pięcioletni chłopiec kąpał się wspólnie z matką, całował jej piersi na pożegnanie oraz znał szczegóły anatomiczne jej narządów płciowych. To są fakty, niezależnie z czyjej narracji pochodzą. Żaden z tych faktów nie wynika z ich szczególnej sytuacji życiowej. Takiego wyboru dokonywała jego matka. I to nie według mnie, ale według współczesnej wykładni psychologii, Jack jest ofiarą molestowania ze strony matki. Dodatkowo, należy pamiętać, że chłopak był świadkiem regularnych gwałtów. To oczywiście nie ma nic wspólnego z postawą jego mamy, ale wszystko to razem ma olbrzymi wpływ na to, kim będzie w dorosłym życiu. Piszesz: "Ponadto odnoszę wrażenie, że autor recenzji w pewnym momencie niejako zaprzecza własnym słowom - tekst jest jednocześnie pochwałą macierzyńskiej miłości i oskarżeniem matki o molestowanie. Warto się zastanowić, czy aby jedno drugiego nie wyklucza". Absolutnie nie widzę tu sprzeczności. Jako kochający rodzice popełniamy zyliony błędów wychowawczych. Wśród błędów dotyczących wychowania seksualnego są takie jak przedwczesne rozbudzenie seksualne czy uwiedzenie. Te błędy nie negują miłości rodzicielskiej. Wskazują jedynie na prosty fakt, że kochając błądzimy. Tak widzę matkę Jack'a.

Pozdrawiam.
Użytkownik: ka.ja 03.10.2012 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej! Dziękuję za polemi... | Urodzony 31 czerwca
Upieram się, że Kaya7 ma rację (Kaje zazwyczają ją mją, nieprawdaż?) - apostrof byłby potrzebny, gdyby imię chłopca zdrabniono Jake. Kogo nie ma? Jake'a i Jacka nie ma. Apostrofu używamy tylko w odmianie imion i nazwisk kończących się na niewymawiane -e a także tych, które kończą się na -y lub -ais wymawiane jako e.

A recenzja ciekawa.
Użytkownik: Urodzony 31 czerwca 03.10.2012 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Upieram się, że Kaya7 ma ... | ka.ja
No to mnie, kurczę, przekonałaś. Z Kayami/Ka.jami lepiej nie zadzierać ;) Ale będę się dalej upierał, że to szczególny przypadek, ponieważ przez brak apostrofu uzyskujemy dopełniacz innego, polskiego imienia - Jacka. Dzięki za ocenę recenzji.
Użytkownik: Kaya7 04.10.2012 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej! Dziękuję za polemi... | Urodzony 31 czerwca
Forma dopełniacza:
W przypadku imion obcojęzycznych apostrof dodawany jest wtedy, kiedy imię kończy się samogłoską. Natomiast gdy kończy je spółgłoska, forma dopełniacza jest taka, jak w imionach polskich.
Nie twierdziłam, iż Jack jest odpowiednikiem polskiego Jacka.

Sprzeczność między miłością macierzyńską a molestowaniem syna:
Odwołujesz się do przykładu alkoholizmu - mam świadomość, iż menel leżący na ławce w parku to stereotyp. Podobnie jak mam świadomość cichych dramatów rozgrywających się za zamkniętymi drzwiami tak zwanych "dobrych domów". Jednak z przemocą seksualną jest nieco inaczej. Wywołuje ona u dziecka szereg nieprawidłowości w zachowaniu i sposobie myślenia, które u Jacka nie występują. Zważywszy, iż matka z synem egzystowali przez kilka lat w zamkniętej, niewielkiej przestrzeni, nic dziwnego, że chłopiec tak dobrze znał budowę ciała matki.
Ponadto podtrzymuję wcześniejsze stwierdzenie - u kobiety regularnie wykorzystywanej seksualnie, nie może wystąpić coś takiego, jak pociąg do własnego dziecka.
Współczesny świat jest tak skonstruowany, że we wszystkim usilnie próbujemy się doszukać drugiego dna. Tam, gdzie w grę wejść może perwersja, poszukiwania stają się jeszcze bardziej dociekliwe i dokładne. Tymczasem w wielu przypadkach nie trzeba, a nawet niewskazane jest, zagłębianie się w podobnego typu analizę. Czasem rzeczy są tym, na co wyglądają na pierwszy rzut oka. Dlatego, w moim przekonaniu, motywem przewodnim tej książki jest macierzyńska miłość. W stanie czystym.
Użytkownik: Urodzony 31 czerwca 13.10.2012 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Forma dopełniacza: W prz... | Kaya7
Ech... ręce i nogi się uginają...

Nie twierdzę, że twierdziłaś, że Jack to polski Jacek. Twierdzę, że przez brak apostrofu robisz z angielskiego Kuby polskiego Jacka. Masz to wyżej napisane.

"Jednak z przemocą seksualną jest nieco inaczej. Wywołuje ona u dziecka szereg nieprawidłowości w zachowaniu i sposobie myślenia, które u Jacka nie występują". Po pierwsze: zachowania kompulsywne, nerwicowe, depresyjne mogą powstawać i narastać u ofiary molestowania całymi latami, wraz z dojrzewaniem. Po drugie: gdyby nawet miały one ujawnić się błyskawicznie, to niby gdzie? W tym pokoiku? Po trzecie: jego zachowanie wobec małej dziewczynki nic Ci nie podpowiada? Pamiętasz reakcję jej rodziców?

"Ponadto podtrzymuję wcześniejsze stwierdzenie - u kobiety regularnie wykorzystywanej seksualnie, nie może wystąpić coś takiego, jak pociąg do własnego dziecka". Dysponujesz jakimś katalogiem kobiet, które mogą poczuć "pociąg do własnego dziecka"? Rozumiem, że z tego katalogu naukowcy wykreślili "kobiety regularnie wykorzystywane seksualnie". Zalatuje mi tu myśleniem życzeniowo - intuicyjnym. Takie strzały ze ślepaków. Niestety, są na tym "współczesnym świecie" psychologiczne paradoksy, jak chociażby syndrom sztokholmski. Przy czym wcale nie twierdzę, że w przypadku matki Jack'a coś takiego jak podtekst seksualny z pewnością miało miejsce. Jej fatalne, pobudzające seksualnie działania nie musiały wynikać z pobudek erotycznych. Mogły być wynikiem obyczajowej naiwności. Nie mam tu takiej pewności jak Ty. Pewny jestem co do skutku.

"Współczesny świat jest tak skonstruowany, że we wszystkim usilnie próbujemy się doszukać drugiego dna. Tam, gdzie w grę wejść może perwersja, poszukiwania stają się jeszcze bardziej dociekliwe i dokładne". No tu już pojechałaś po bandzie :))) Czyli ja, kierowany perwersyjnymi ciągotkami, doszukuję się tu na siłę jakiejś erotycznej sensacji? Perwersyjny facet stający w obronie pięciolatka! Kolejny paradoks. I jeszcze ten finał o miłości "w stanie czystym". Jesteś ofiarą "Ani z Zielonego Wzgórza" chyba :))) Jeśli gustujesz w płaskich, komiksowych postaciach w czarno - białej stylistyce to witaj w świecie Harlequina! Ja wolę to drugie dno, wielowarstwowość i pełną kolorystykę. Nie miałem nigdy zaufania do krystalicznych postaci, a już szczególnie do osób, które im hołdują, wystawiając spiżowe pomniki.

Ponownie zachęcam do zapoznania się z problemem przemocy seksualnej. Tylko, błagam, nie na forach internetowych, które są nieprzebranym śmietnikiem zwyczajowych poglądów, niepodpartych żadną wiedzą poza: "moja mama tak robiła i wyrosłam na porządnego człowieka". Z polskich autorów mogą być Lew Starowicz lub Agnieszka Widera - Wysoczańska (tu znajdziesz mały fragment jej prac: http://www.pppdwa.elblag.com.pl/Strona/DonLoad/Wys​oczanska.pdf)

Na koniec tej dyskusji raz jeszcze: uważam tę książkę za bardzo dobrą, tak, jak temat w niej poruszony za bardzo ciekawy i w ciekawy sposób opowiedziany. Nasz spór dotyczy jedynie "krystalizacji" postaci matki i jej miłości do syna. Teraz, stosownie do zasad poststrukturalizmu, rozejdziemy się grzecznie, każdy ze swoją interpretacją tekstu i zostawimy bohaterów kolejnym czytelnikom.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: