Dodany: 06.02.2012 11:07|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

Mabanckou "Black Bazar"


Mabanckou to mój ulubiony pisarz bardzo nowy (na polskim rynku), "Black Bazar" to jego najlepsza powieść, książka dowcipna i ważna, a jednak czuję niedosyt. I chyba nawet potrafię to odczucie wytłumaczyć.

Kongijczykowi (z małego Konga!) znowu, jak w "African psycho", rozjeżdża się druga część utworu. Niby wszystko jest ok, ta partia monologu nie odbiega od poprzedniej i ma uzasadnienie w rozwoju akcji, a jednak nie czuje się takiej frajdy, jak na poprzednich 150 stronach. Tak jakby pisarz na siłę chciał pozamykać wątki, nie potrafił się rozstać z bohaterem. Druga część pretensji jest jeszcze bardziej subiektywna i przypomina, że każdy krytyk to zakichany impotent. Mianowicie ja cały czas czekam, aż Mabanckou napisze naprawdę Wielką Powieść, najlepiej z 500 stronicową, wielowątkową, wielopoziomową, wielonarracyjną.

Monsieur Alain moje pretensje ma głęboko w stronie B i od niechcenie trzaska kolejną błyskotliwą opowiastkę o czarnej Afryce, choć nie tylko czarnej, i nie tylko Afryce. Znowu w roli głównej obsadza inteligentnego młodzieńca (no, tym razem trochę starszego), wnikliwego obserwatora o wielkich aspiracjach i jeszcze większych kompleksach. I znowu posługuje się ciepłą ironią. Jego książki to galeria komicznych postaci, które nie są jednak wyłącznie papierowymi typami na potrzeby autora. Nie giną pod natłokiem kwestii wkładanych im w usta przez pisarza, mają w pełni autonomiczną, naszkicowaną jednym-dwoma zdaniami; majstersztyk, osobowość. No dobra, z kobietami sobie nie radzą obaj, pisarz i bohater. Celowo?

Są bardziej porywające fragmenty w "African psycho", językowe wariactwo "Kielonka" to temat na osobną rozprawkę, jednak to "Black Bazar" jest mimo wszystko najlepszą formalnie powieścią Kongijczyka (z małego Konga!). Powtarzam się... Ta powieść to nie tylko zbiór świetnie opisanych afrykańskich klisz (prawdziwych i urojonych, wykpiwanych), to także rozrachunek z europejskością. I mimo, że jej akcja ma za tło stolicę świata (byłą? obecną? wieczną!), znaczy się Paryż, to jednak warto ją czytać i w Polsce. Nasze wyobrażenie na temat całego świata nie będącego cywilizacją w pełni białego człowieka, nie są aż tak inne i pewnie w każdym z nas siedzi Pan Hipokrates. Choćby taki malutki.

Jakim prawem ten Kongijczyk (z małego Konga!) śmiał wśród Chińczyków, Pakistańczyków, Arabów i innych czarnuchów umieścić polskiego hydraulika? Polskiego! My w Europie, monsieur, jesteśmy już od tysiąca lat z hakiem, nie po to nasze pułki walczyły pod Cedynią, by dziś zrównywać nas z jakimiś azjatyckimi przybłędami i czarnymi wyrobnikami, choć osobiście nic do nich nie mam. Ale znaj, monsieur, swój kontynent. Jesteśmy otwarci na inne kultury i tradycje, już w 1569 roku zapisano tolerancję w naszych prawach, chcemy jednak by szanowano nasze wieczne umartwienie. I to nam, zdradzonym w Jałcie, zdradzonym pod Wiedniem, zdradzonym po Grunwaldzie, w pierwszym rzędzie należy się PRACA!

Rewelacyjna okładka. Karakter momentalnie dorobił się własnego stylu, jego książki są (k)arakterystyczne, nawet te mniej udane. Ta jest genialna.
---
Black Bazar (Mabanckou Alain)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 575
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: