Dodany: 05.02.2012 15:57|Autor: hburdon
Kontrinkwizycja dla Benten
Widzę, że wszyscy się trochę strachają gniewu bogów, to może ja zacznę...
1.
Tutaj Eros prowadzi srebrnopióry rower
A Herkules z rodziną je jajka na twardo
Diana wiedzie wilczura... mych ulic bogowie
Tu bogowie bogowie hulają co się zowie
Krzywoprzysięstwa dyszą popędliwe wargi
2.
Gdy zabrałem się na serio do wybicia z głowy równocześnie i wójtowi, i Lazarusowi tych ich zabobonów, spotkałem się z burzą protestów. Po moim stwierdzeniu, że nie istnieje żadne [...], popatrzyli na mnie jak na idiotę. Istnieje, to rzecz oczywista, W dawnych czasach cala wyspa pełna była [...], dziś jest ich już mniej, ale jeszcze teraz można wyliczyć całą masę miejsc, w których mieszkają [...], mężczyźni i kobiety o różnym nastawieniu, dobrym i złym. Tacy, którzy z nimi rozmawiali, opowiadają o ich piskliwym głosie; można zresztą przytaczać bez liku dowodów na istnienie [...]. Nie dali mi dojść do słowa. Z równym powodzeniem mógłbym ich przekonywać, że w morzu nie ma ryb, a we wsi kur. Zaczęła mi świtać w głowie myśl, że nad wyspą wisiał jakiś szaleńczy zabobon i że on właśnie zamykał dostęp do pieczar o nie znanej dotąd zawartości.
3.
Ojciec jak zwykłe miał brodę. Matka uśmiechała się, kochająca i opiekuńcza. Wojownikowi poniżej twarzy wyrysowano miecz, a Kowalowi młot. Dziewica była piękna, a Starucha mądra i zasuszona.
A siódma twarz... Nieznajomy nie był ani mężczyzną, ani kobietą, lecz jednym i drugim zarazem, wiecznym wygnańcem, przybyszem z dalekich stron, czymś mniej i czymś więcej niż człowiek, czymś nieznanym i niepoznawalnym. Tutaj jego twarz była czarnym owalem, cieniem z gwiazdami zamiast oczu.