Dodany: 05.02.2012 14:55|Autor: dyrwin

Literatura w czasach niepokoju


Gatunek biografii literackiej traktowałem zawsze jak brzydkie kaczątko, ubogiego kuzyna prozy fabularnej, wyrzekającego się artyzmu na rzecz rzemieślniczego przytaczania faktów. Zwykle gdy kończę lekturę o perypetiach czy to geniusza muzyki (Dylan), gwiazdy kina (Eastwood), klasyka sztuki (Ingres), czy wreszcie mistrza literatury (Faulkner), odkrywam, że mimo mniej lub bardziej barwnych przygód, życie wszystkich tych osób było w gruncie rzeczy zupełnie normalne na nudnawy, rutyniarski sposób. Biografowie często nie potrafią bowiem zrozumieć swoich bohaterów lub przelać ich zrozumienia na papier – w efekcie my, czytelnicy, otrzymujemy suchą, wypraną z emocji opowiastkę złożoną z faktów, które autor mozolnie zebrał i wyselekcjonował, ale które nie składają się na opis żywej, pełnokrwistej osobowości. Założę się, że większość bohaterów za nic w świecie nie zdołałaby odnaleźć samych siebie w postaciach ukazanych na kartach tych książek.

Nic więc dziwnego, że sceptycznie podchodziłem do recenzowanej tu pozycji, napisanej przez "oficjalnego" biografa Garcíi Márqueza, dzieła o solidnych gabarytach i niemałych ambicjach kronikarskich (imponująca bibliografia na końcu książki). Kto zna, choćby pobieżnie, koleje życia autora "Stu lat samotności", ten wie, że choć bez wątpienia kolorowe i pełne intrygujących osobistości (z Fidelem Castro i Billem Clintonem na czele), nie było ono życiem romantycznego awanturnika, a jedynie znakomitego pisarza-dziennikarza, któremu przytrafiło się żyć w czasach wielkich latynoamerykańskich niepokojów. Życie to jest z pewnością kopalnią anegdot o prezydentach, dyktatorach, wybitnych literatach, ale gdzież mu do ekscytacji i liryzmu płynących z przygód Florentina Arizy w "Miłości w czasach zarazy"... Prawie cała twórczość Garcíi Márqueza oparta jest w jakimś stopniu na wątkach autobiograficznych lub zaczerpniętych z przeszłości jego rodziny – siła wyobraźni tego wspaniałego pisarza sprawia jednak, że owe fakty z anegdotycznych ciekawostek przeistaczają się na kartach jego książek w cudownie soczyste opowieści, bez porównania bardziej intrygujące i malownicze aniżeli to, co zdarzyło się w rzeczywistości. Po co zatem, mając do wyboru wersję lepszą (fikcyjną) i pośledniejszą (realną), wybierać tę drugą?

Otóż czasami warto. Gerald Martin wydaje się rozumieć tak Garcíę Márqueza, jak i epokę, w jakiej pisarzowi przyszło żyć. Książka ta jest rzadkim przypadkiem dzieła biograficznego, które pulsuje żywymi emocjami i pomimo natłoku faktów (od strony faktograficznej pozycja ta zaskakuje niezwykłą wręcz dociekliwością) zdaje się przedstawiać bohatera z krwi i kości. Sukces Martina tkwi, moim zdaniem, w trafionej, trochę nietypowej formule książki. Jest to bowiem coś w rodzaju biografii artysty zmieszanej z dziełem literaturoznawczym i wklejonej w socjologiczną panoramę XX-wiecznej Ameryki Łacińskiej. Martin najwyraźniej szybko zdał sobie sprawę, iż García Márquez jest najważniejszym głosem społeczności latynoamerykańskiej, a atmosfera i tematyka jego twórczości w piękny sposób ukazuje duszę kontynentu, z jednej strony dręczonego przez kolonialną przeszłość i niestabilną politycznie teraźniejszość, z drugiej zaś - funkcjonującego na styku indiańskiej tradycji, konkwistardorskiej burzliwości i XX-wiecznego modernizmu. Jeśli więc mamy poznać inspiracje Garcíi Márqueza, zrozumieć, co nim kierowało i co napędza jego twórczość, wreszcie pojąć, dlaczego stał się literackim bogiem latynoskiej społeczności, musimy dostrzec, że dla Martina życie jego bohatera to historia Ameryki Południowej w pigułce, literacko-socjologiczny mikrokosmos ubiegłego stulecia.

Autor książki bardzo sugestywnie i przekonująco (pomimo wyraźnych lewicowych wtrąceń) odmalowuje polityczno-społeczną panoramę Ameryki Łacińskiej, począwszy od końca XIX wieku aż po dzień dzisiejszy. Z opowieści tej wynurza się obraz kontynentu udręczonego przez wewnętrzne waśnie, zewnętrzne ingerencje, demony Zimnej Wojny, krwiożerczą partyzantkę, bezwzględnych baronów narkotykowych i nawracające widmo desktrukcyjnej dyktatury. Wśród tych wszystkich niepokojów zjawisko realizmu magicznego i ogólnego boomu na latynoamerykańską literaturę wydaje się czymś zupelnie nieprawdopodobnym – ale może to właśnie zaangażowanie ideologiczne na spółkę z dorobkiem literackiego modernizmu (Joyce, Woolf, Faulkner) i zakamuflowanym eskapizmem dały asumpt do powstania tych absolutnie niepowtarzalnych i – mimo swego regionalizmu – uniwersalnych powieści.

Cenię Martina również za dociekliwość literaturoznawcy, która może nieraz szwankuje (np. brak odniesień do poezji Rubena Daria przy omówieniu "Jesieni patriarchy" - pamiętają o nich pewnie czytelnicy "Zapachu owocu guawy" Mendozy), ale pozwala autorowi uniknąć błędu wielu kolegów-biografów: otóż Martinowi udaje się pokazać, z czego zrodziły się kolejne książki Garcíi Márqueza. Nie są to twory, które biorą się z niebiańskiego natchnienia; pomimo całej autokreacji, w jakiej García Márquez jest z pewnością mistrzem, po lekturze biografii nie mamy odczucia, że "Sto lat samotności" czy "Miłość w czasach zarazy" napisał zwykły koleś w przebłysku nadnaturalnego geniuszu. Pisarz miewa olśnienia (rozdział o powstaniu "Stu lat..." zapamięta pewnie każdy czytelnik), ale są one osadzone w jego życiu, w jego pracy, w jego przeszłości; płyną z pokładów jego pamięci, z doświadczeń czerpanych z otoczenia. Stąd też Martinowi udała się rzadka sztuka – dał nam sugestywny wgląd w źródła literackiego geniuszu.

"Gabriel García Márquez. Życie" jest poza tym sympatyczną po prostu lekturą, która przy okazji poszerza horyzonty czytelnika i lepiej niż niejeden podręcznik historii porządkuje XX-wieczne dzieje kontynentu. W cenie jednej książki otrzymujemy zatem kilka osobnych, wartościowych pozycji, łącznie dających produkt fascynujący i satysfakcjonujący nawet najbardziej wybrednego pożeracza literatury. Radzę jedynie odłożyć fundusze na dalsze zakupy – bo po ukończeniu lektury nie sposób ominąć półki z twórczością Garcíi Márqueza w księgarni.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5096
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: carmaniola 07.02.2012 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Gatunek biografii literac... | dyrwin
Całe szczęście, że opowieściami o życiu Garcii Marqueza jestem nasycona, bo pewnie, jako jego gorąca wielbicielka, już poleciałabym do biblioteki. ;-)
Użytkownik: carol 14.02.2012 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Gatunek biografii literac... | dyrwin
Po lekturze tak smakowitej recenzji aż mam ochotę sprawdzić, czy rzeczywiście są na tym świecie dobrze napisane biografie :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: