Dodany: 13.10.2004 16:42|Autor: aldous
A miał być Trismegistos
Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy na widok tej książki, było pytanie: czego można spodziewać się po XVIII-wiecznym autorze angielskim, ale po przeczytaniu mogę odpowiedzieć z czystym sumieniem: tak wyglądają wyżyny angielskiego poczucia humoru, błyskotliwości i polotu.
Autor zabiera nas w podróż, która prowadzi meandrami życia tytułowego bohatera. Podróż ta jednak nie jest tak prosta, jak początkowo mogłoby się wydawać. Zahaczamy w niej bowiem o losy wuja i ojca Tristrama Shandy, a także wielu przypadkowych osób. Główny wątek gubi się, powraca i przeplata z wątkami pobocznymi, a autor wodzi nas na manowce wedle swojego widzimisię, luźno traktuje konstrukcję opowieści, a nawet wydaje się. iż zupełnie porzuca wszelkie jej ograniczenia, gdy tak mu jest wygodniej. Jest to wręcz nieustająca zabawa z czytelnikiem, tym bardziej wciągająca, że prowadzi ją taka osobowość. jak Sterne, który stał się dla mnie głównym bohaterem tej przedziwnej książki.
Gorąco polecam!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.