Charles Stross to jeden z najbardziej obiecujących obecnie pisarzy science fiction. Jego "Accelerando", wydane przez MAG-a, spotkało się z ciepłym przyjęciem, choć wielu narzekało na zastosowany tam trudny, naukowy język. Podobnie sprawa może wyglądać ze "Szklanym domem", jego najnowszą powieścią wydaną w naszym kraju.
Historia rozpoczyna się w XXVII wieku, pełnym technologicznych cudów i praktycznie nieograniczonych ludzkich możliwości – zmiany ciał, rasy, przenoszenie świadomości do maszyn, teleportacja, tworzenie sztucznych, dowolnie modyfikowanych habitatów (światów/planet) i tak dalej. To także końcowe stadium poznawania mózgu człowieka, co pozwala na modyfikowanie, a nawet całkowite kasowanie pamięci. Jedną z osób, która poddała się takiemu zabiegowi jest Robin – jedynym jego wspomnieniem jest to, że miał coś wspólnego z wojskiem i że obecnie wykonuje jakieś zadanie. A teraz, z nieznanych przyczyn, polują na niego mordercy, przed którymi ucieka, biorąc udział w eksperymencie, symulującym życie na XX-wiecznej Ziemi.
Wypchanie książki wszystkimi wyżej wymienionymi bajerami technicznymi spowodowało nasycenie języka "Szklanego domu" mnóstwem specjalistycznego słownictwa i wykorzystanie wyższej fizyki, służącej do wytłumaczenia ich działania. Niestety, momentami przeradza się to w naukowy bełkot, który utrudnia zrozumienie książki, a co za tym idzie, czerpanie przyjemności z lektury.
Natomiast bardzo ciekawy, choć nieco ograny, jest pomysł cofnięcia w czasie ludzi z przyszłości. Umieszczenie osób z XXVII wieku w laboratoryjnych warunkach, przypominających nasze czasy, daje Strossowi okazję do skomentowania w sarkastyczny i krytyczny sposób wielu ludzkich zwyczajów oraz zachowań, a także zasady budowania społeczeństw. Autor wyśmiewa również pychę, jaka dotyka często naszą cywilizację z powodu olbrzymiego rozwoju technologicznego, wskazując, że za x-set lat osiągnięcia, którymi obecnie się szczycimy, będą bezwartościowe. (...)
Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji w magazynie BiblioNETkowym "Literadar":
Autor recenzji: Bartłomiej Łopatka
Recenzja ukazała się w magazynie BiblioNETkowym Literadar (nr 9-10)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.