Dodany: 27.01.2012 11:57|Autor: Pok

W poszukiwaniu własnej duszy


Obecnie właściwie każdy postrzega postać Baracka Obamy przez pryzmat jego prezydentury. Tymczasem książka, o której tu mowa, została wydana już w 1995 roku. Nie marzył wtedy nawet o zostaniu senatorem, a co dopiero prezydentem. Przed lekturą należy sobie uświadomić, że Obama nie pisał swojej biografii z perspektywy osoby powszechnie znanej ani będąc w pełni świadom własnej wartości. Spisał te dzieje i przemyślenia jeszcze jako zwykły człowiek, próbujący sobie odpowiedzieć na pytania dotyczące własnej tożsamości, przynależności rasowej i spuścizny po niemal mu nieznanym ojcu.

Barack Obama urodził się w 1961 roku na Hawajach. Jego rodzice poznali się studiując na tamtejszym uniwersytecie. Ojciec był Kenijczykiem wywodzącym się z afrykańskiego plemienia Luo, matka zaś Amerykanką z Kansas. Związek ich nie trwał długo, ojciec opuścił rodzinę, gdy Barack miał zaledwie dwa lata. Matka po kilku latach ponownie wyszła za mąż, tym razem za pochodzącego z Indonezji Lola. W 1967 roku przeprowadzili się razem do Dżakarty, gdzie małemu Barackowi przyszło spędzić kilka lat. Chodził zatem do indonezyjskiej szkoły, uczył się tamtejszego języka, a także poznał ciężką, brutalną rzeczywistość, w której przetrwają tylko silni. Lecz związek jego matki z Lolem też nie trwał długo i już w 1971 roku powróciła ona z synem do Honolulu. Tam dopiero, będąc kilkunastoletnim chłopcem, Barack zaczął zastanawiać się nad tym, kim naprawdę jest i co powinien dalej robić.

Znaczna część książki poświęcona jest problemom rasowym. Młody Barack był świadom społecznych implikacji, jakie niósł ze sobą kolor skóry. Rozmyślał: Czy Czarni są źli z samej swej natury, czy też ignorancja zaślepia Białych? Czemu tak trudno pogodzić obydwa obozy? Czego właściwie on sam tak usilnie szuka? Czego próbuje dowieść? Czy próbuje udowodnić coś ogółowi, czy raczej samemu utwierdzić się w z góry przyjętych przekonaniach? Czy on, przedstawiciel klasy średniej, może w ogóle zrozumieć, na czym naprawdę polega poniżenie rasowe? Zrozumieć tę nienawiść, gniew wywodzące się z lęku i nierównego startu, wyrosłe z pozornej równości, a zakotwiczone w umysłach przez wzorce kulturowe, nieznośne echa czasów, w których Czarny był jedynie pionkiem na szachownicy białego człowieka.

Ten zamęt w jego głowie podsycany był z jednej strony przez wychowanie na Amerykanina, jakie zawdzięczał matce, a z drugiej - przez genetyczne dziedzictwo, które przypadło mu po ojcu. Szybko zaczął przebywać w towarzystwie o podobnym kolorze skóry, tylko bardziej się izolując. Lecz stale trapiła go niemożność znalezienia jednoznacznej odpowiedzi na żadne z kluczowych pytań. W końcu postanowił, że musi odnaleźć zaginioną tożsamość. Dopiero gdy rozprawi się z samym sobą, z widmem ojca nachodzącym go w snach, gdy pozna jego błędy, uświadomi sobie ich przyczynę, dopiero wtedy będzie w stanie odnaleźć drogę, którą ma kroczyć.

Ta jakby druga część - relacje z nieznaną dotąd rodziną – stanowi niezwykłe spektrum utraconego dziedzictwa. Przyjazd do Kenii pozwala Barackowi rozpalić w sobie na nowo wątły płomień ducha. Ukazuje sposób myślenia i postępowania jego braci, sióstr, dziadka i ojca. Poznając przodków, Obama odkrywa źródło własnych pragnień, nadaje nowy sens wyznawanym wartościom. Uzmysławia sobie niezniszczalną siłę więzi rodzinnych, wagę poczucia przynależności do danej wspólnoty. Prawda o wyidealizowanej osobie ojca bywa trochę gorzka, lecz przestrzega przed popełnianiem podobnych pomyłek i buduje podstawy pod przyszłe inwestycje.

Cała książka jest dobra, ale to właśnie ostatnie rozdziały najbardziej mi się spodobały. Dyskusje z członkami dalekiej rodziny, złączonej z autorem jedynie splotami genów, dają niezwykle piękny obraz wzajemnej historii i podobieństw, niedostrzegalnych na pierwszy rzut oka. Tyle różnych osobowości, tyle opowieści, a wszystko gdzieś tam się łączy i stanowi spójną całość.

"Odziedziczone marzenia" to pozycja warta polecenia. Nie tylko dlatego, że opowiada o losach prezydenta Stanów Zjednoczonych, ale także - a może przede wszystkim - ze względu na przesłanie. Jest to szczera rozprawa autora z samym sobą, z najmocniej trapiącymi go problemami i rozterkami, których geneza ukryta jest pod płaszczem codziennego życia.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1862
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: norge 02.12.2012 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Obecnie właściwie każdy p... | Pok
Ja też z wielkim zainteresowaniem przeczytałam tę książkę. Losy rodziny Obamy, poszukiwanie przez niego swojej tożsamości, samodzielne przebijanie się - to naprawdę niesamowita historia! Tym bardziej cenna, że napisana jeszcze przed tym, jak osiągnął szczyty. Teraz już inaczej patrzę na tego człowieka :)

Przyznam jednak, że wszystkie wątki społeczno-polityczno-rasowe, których było według mnie trochę za dużo, sprawiały, że książka miejscami mnie nużyła. Natomiast obszerne fragmenty opisujące jak dwudziestokilkuletni Barack jedzie pierwszy raz do Kenii, do kraju swoich przodków, poznaje swoją całą (bardzo liczną!) rodzinę, słucha historii o pradziadku, dziadku - są rewelacyjne. No i wreszcie to, jak dowiaduje się prawdy o swoim ojcu, jakim był człowiekiem, co całkowicie burzy jego "obraz świata"... Podobała mi się też szczerość autora, z jaką opowiada o swoich problemach związanych z byciem dzieckiem białej matki i czarnego, kenijskiego ojca. Nie zdawałam sobie sprawy, że mogło to być aż tak bolesne i trudne. Myślę, że żadna beletrystyka nie zrobiłaby na mnie podobnego wrażenia i nie dałaby mi tyle do myślenia jak ta autobiografia.

Użytkownik: olina 20.01.2018 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Obecnie właściwie każdy p... | Pok
Dzięki za polecenie tej książki :) Mnie najbardziej podobała się szczerość Baracka Obamy. Przyznaje się do rzeczy, o których wielu wolałoby milczeć, poza tym niektóre sprawy na pewno nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby o nich nie wspomniał. Wiele z jego przemyśleń świadczy nie tylko o jego zaangażowaniu w sprawy społeczne, ale przede wszystkim o głębokim humanizmie i empatii. Historia z soczewkami Ruby niesie uniwersalny przekaz. Czy to, że czarnoskóra kobieta chce mieć niebieskie tęczówki lub proste włosy, musi świadczyć o tym, że czuje się gorsza od białych? Barack wstydzi się, że potępił jej "próżność". Jego opowieści pełne są zrozumienia dla ludzkiej natury. Ma dystans do siebie. Ja nie zadałam sobie oczywiście trudu, żeby sprawdzić, kiedy powstała książka i zaskoczyło mnie zakończenie. Tym większy mam szacunek dla autora, bo przebył naprawdę daleką drogę i zachował przy tym skromność i poczucie przyzwoitości. Gdyby nie "nadmiar" wątków polityczno-społecznych, dałabym nawet wyższą ocenę, ale to i tak niezła autobiografia.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: