Dodany: 18.01.2012 19:33|Autor: Paranoid123

Książka: HMS Ulisses
MacLean Alistair (pseud. Stuart Ian)

4 osoby polecają ten tekst.

Niezwyczajna książka o wojnie


Książka opowiada o losach brytyjskiego krążownika i jego załogi podczas II wojny światowej. Tytułowy HMS "Ulisses" jest specjalnie zmodyfikowanym do służby konwojowej lekkim krążownikiem typu "Dido". Co warte jest wspomnienia, autor podczas wojny służył na jednej z jednostek tej klasy i z całą pewnością znał te okręty od podszewki, widać to w niezwykle dokładnych opisach wszelkich pomieszczeń i wyglądu "Ulissesa".

Jest (prawdopodobnie) 1943 rok. HMS "Ulisses" od kilku miesięcy pływa nieprzerwanie w konwojach arktycznych. To jedna z najniebezpieczniejszych tras podczas wojny. Droga, jaką płynie do ZSRR pomoc aliantów. Jest okrętem szczęśliwym - mimo wielokrotnego udziału w walkach nie odniósł najmniejszych uszkodzeń. Załoga jednak jest śmiertelnie zmęczona ciągłą walką z pogodą, z Niemcami, a także wielogodzinną służbą i wszechogarniającym zimnem. Podczas pobytu w bazie floty w Scapa Flow na pokładzie dochodzi do buntu, w którym ginie kilka osób. Dowództwo jest niezwykle niezadowolone i pomimo głosów sprzeciwu, załogę czeka jeszcze jeden rejs na arktycznej trasie, zanim zostanie skierowana na Morze Śródziemne, co oznacza dłuższy okres odpoczynku. Wszystko praktycznie od początku idzie źle. Pytanie, jak się skończy. Odys ma jeszcze raz wyruszyć w podróż...

Służba w arktycznym konwoju przedstawiona jest niezwykle realistycznie, opisy wydarzeń niezwykłe, czułem się tak, jakbym sam był tam, przebywał w tym środowisku. Naprawdę w czasie lektury czujemy przeszywające bohaterów przeraźliwe zimno, ich ciągłe zmęczenie, zagrożenie, strach przed śmiercią. Czujemy żar płonącej ropy rozlanej na morzu, widzimy zestrzelony bombowiec "Condor" lecący prosto w okręt... Nie mogłem oderwać się od tej powieści, mimo że było to moje drugie spotkanie z "HMS «Ulissesem«".

Opisy zarówno walki, jak i "zwykłego" życia w konwoju porażają, są niezwykle dokładne i drobiazgowe, dzień po dniu przeżywamy z załogą całą trasę. Widzimy poszczególne osobowości, jakże różne, i to, jak wojna, morze i ciągłe zagrożenie ukształtowały tych ludzi. Poznajemy ich niezwykłą walkę o człowieczeństwo. To trochę książka o człowieku w nienormalnej sytuacji, który dokonuje niemożliwego. Który przekracza granicę wytrzymałości, a wtedy jest kilka wyjść... Co też autor dosyć dokładnie opisuje i wyjaśnia na kartach powieści.

Jednakże nawet w takiej sytuacji jest miejsce na humor, trzeba przyznać, że troszkę kojarzący mi się z pewną legendarną, znaną wszystkim powieścią J. Hellera. Takie niezwykłe spojrzenie bohaterów na pewne sprawy i odreagowywanie ciągłego napięcia. Oczywiście nie będę podawał przykładów, żeby nie psuć nikomu radości z czytania.

W powieści spotykamy całą plejadę najróżniejszych osób. Spośród nich najbardziej wyróżnia się chyba komandor Vallery, umierający na gruźlicę (bodajże na gruźlicę, bo o ile pamiętam, nie zostało to powiedziane wprost). Jako dowódca "Ulissesa" ma na swoich ludzi niezwykły wpływ, jest ubóstwiany przez załogę, jest dla niej najwyższym autorytetem i potrafi ją zrozumieć. Niezwykle wstrząsnęła mną scena obchodu uszkodzonego okrętu przez dowódcę. Oto umierający człowiek idzie przez swój okręt niemalże niesiony przez podwładnych. Samym pojawieniem się powoduje niesamowitą zmianę wśród załogi, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dochodzi do tego, że to dowódca jest jedynym powodem, że śmiertelnie zmęczeni, niemalże niezdolni do dalszych działań ludzie dokonują podczas walki cudów bohaterstwa. Załoga "odkupuje" swe winy. To nie oklepane slogany, nie patriotyzm, nie żadne dumne wartości zmuszają i pchają do walki załogę, a właśnie przykład dowódcy, a także, oczywiście, żądza przetrwania.

"HMS »Ulisses«" niezwykle zapada w pamięć, niemalże wżera się w nią i nie chce odejść. Książka niesamowicie wykańcza psychicznie, czytamy ciągle o najróżniejszych okropnościach, których autor nam nie szczędzi i niemal z sadystyczną uciechą co chwila podaje i prezentuje nowe. Kilka momentów na pewno każdy zapamięta na bardzo długo. Mnie niezwykle poraziła łaskawość komandora Vallery'ego dla ocalałych, gdy tonął "Blue Ranger", jest to jeden z tych momentów, które wywołują niezwykły natłok myśli w głowie czytającego...

Właściwie oceniając tę powieść muszę się przyczepić do jednej jedynej rzeczy, która dosyć mocno mi nie przypadła do gustu. Przekład Leonida Teligi jest całkiem przyjemny w odbiorze, jednakże kilka niefortunnie wykorzystanych słów potrafi zirytować czytelnika. Głównie chodzi mi tu o legendarne "łodzie podwodne", "rzyganie" oraz "kapitana". Niby to tylko kilka słów, a wystarczy, żeby popsuć nastrój, na szczęście tylko troszeczkę.

Mimo iż czytałem już wiele powieści wojennych, ta była dla mnie ze wszech miar niezwykłą. Owszem, przyznaję, postacie całkowicie ograne, niektóre tak sztampowe, że aż chce się powiedzieć, że to skądś znamy, mało tego, praktycznie w pewnym momencie powieści niemal jesteśmy pewni, jak się ona zakończy.

Ale jest pewne ale: ładunek emocjonalny, dosłownie morze cierpienia, jakie ukazuje książka, praktycznie uniemożliwia przejście nad nią do porządku dziennego, odłożenie ad acta; po lekturze z pewnością będziemy mieli popsuty humor co najmniej na resztę dnia (przynajmniej w moim przypadku tak było). Ale chodzi nie tylko o emocje. "HMS »Ulisses«" to także niezwykła opowieść o poświęceniu zwykłych ludzi, którzy w nieludzkim środowisku, wtedy, gdy przychodzi walczyć o przetrwanie, pokazują prawdziwe charaktery. To niezwykle wstrząsające świadectwo. I wszystko jest w niej niezwykłe. Z całą pewnością będę wracał do niej, bowiem nie jest to zwyczajna książka o wojnie...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4650
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Rosco 24.06.2023 09:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka opowiada o losach... | Paranoid123
Po takiej recenzji muszę to wciągnąć na listę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: