Dodany: 11.01.2012 00:50|Autor: Endriu

Ściąć wysokie drzewa


Narzędzie zbrodni to odpowiedni symbol dla masakry. Tak jak cyklon B w Holocauście. Tak jak w stalinizmie łagry. W przypadku Rwandy są to maczety. Dokładnie 581 tysięcy maczet. I co najmniej tyle samo ofiar. Być może nawet dwukrotnie więcej. Na ten temat powstało już kilka książek, kolejną napisał Wojciech Tochman.

W pewnym sensie było Tochmanowi łatwo. Taki Jagielski, gdy pisał o Kaukazie, rozmawiał z ministrami, szefami partii opozycyjnych. Samo zdobycie potrzebnych kontaktów to ogrom pracy. A Tochmanowi wystarczyło wyjść na ulicę i zagadać do kogokolwiek. Bo w Rwandzie wszyscy są ofiarami, mordercami, sierotami, gwałcicielami, naocznymi świadkami. To chyba najbardziej przerażająca kwestia w tej historii. Sąsiad mordował sąsiada. Uprzednio gwałcąc sąsiadkę, podjudzany przez własną żonę. I nie można na nikogo zrzucić winy. Cyklon B został użyty na rozkaz Hitlera. Łagry zbudowano na rozkaz Stalina. Mordercami nie byli Rosjanie i Niemcy, ale Hitler i Stalin. Nawet w Bośni, gdzie również mordowano sąsiadów, prowodyrami byli Mladić i Milošević. W Rwandzie jedyne nazwisko, jakie można przytoczyć, to Habyarimana. Prezydent. Jego śmierć była głównym pretekstem dla rozpoczęcia masakry. Ale skoro już nie żył, nie można zrzucić winy na niego. Więc kto zabijał? Naród Hutu? Cały kraj.

Tochman nie przemilczał i tego, że w ramach zemsty z rąk Tutsi ginęli też Hutu. Ale próbę zrównania tych dwóch zbrodni nazywa w odpowiednim momencie negacjonizmem. Jak najbardziej słusznie. Zresztą i to się w jakimś stopniu dokonuje. Poprzez nieujawnianie nazwisk ofiar, znikające z monumentów liczby. Tak, jakby zapomnienie było dla tego kraju jedyną furtką dla normalności.

Książki takiej długości i napisane tak doskonałym językiem czyta się zwykle w jeden wieczór. Ale z „Dzisiaj narysujemy śmierć” tak się nie da. Lektura tej książki jest walką, bokserską. Pierwszy poważny cios otrzymałem po jakichś 20 stronach. Uniosłem głowę znad książki i zamroczonym wzrokiem wypatrywałem trenera w narożniku. Tochman pozwala się podnieść po nokdaunie, wrócić do lektury. Tylko po to, by uderzyć znowu. Po kolejnym ciosie poczułem, że poleciała mi krew z nosa. Wytarłem ją rękawem i spostrzegłem, że to tylko katar. I łzy. Tochman wie, że stała kanonada uniemożliwiłaby doczytanie książki do końca. Więc dawkuje ciosy; ale i tak ma się ich dość.

Najgłośniej komentowaną kwestią w tej książce jest rola białych misjonarzy, wśród których duży odsetek stanowili Polacy. Miałem duże wątpliwości, czy reporter ma prawo wystawiać oceny. Więcej, czy ktokolwiek, kogo nie było w tamtym feralnym kwietniu w Rwandzie, kto nie był bezpośrednim świadkiem, ma prawo do jakiejkolwiek oceny. Ale Tochmana może usprawiedliwić to, że podkreśla subiektywizm swoich ocen. Nie przesądza o niczym, zostawia czytelnikowi pole do interpretacji. I nie zapomina o tym, że nic nie było czarno-białe. Obok przypadków najwstrętniejszych zdrad, były też przypadki niesłychanego heroizmu. Jak wszędzie.

Ale co do jednej kwestii może zgodzić się i Tochman, i krytykujący go ksiądz Filipek, i czytelnik książki, jak ja. Masakry w Rwandzie przynajmniej współwinni są biali. A 581 tysięcy maczet przysłali Chińczycy.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5536
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Bubol 31.01.2012 16:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Narzędzie zbrodni to odpo... | Endriu
Świetna recenzja! A książka do schowka
Użytkownik: reader.bloog.pl 23.07.2012 12:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Narzędzie zbrodni to odpo... | Endriu
Gratuluję recenzji. Uważam, że Tochman to jedno z najtęższych piór w naszym kraju. Gdybyś miał ochotę - zapraszam do wysłuchania wywiadu, jaki przeprowadziłem z autorem "Dzisiaj narysujemy śmierć": http://bolekczyta.pl/2011/12/21/dokad-prowadzi-temat-wywiad-z-wojciechem-tochmanem-video/
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: