Dodany: 08.01.2012 10:33|Autor: zsiaduemleko

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Perfekcyjna niedoskonałość
Dukaj Jacek

O tym, czym jest Progres


Choć powieści Jacka Dukaja uwielbiam za każdorazową ucztę literacką, na którą zaprasza mnie autor, to jednak nie zdarzyło mi się komukolwiek ze znajomych polecić choćby jedną z jego książek. Sam nie wiem dlaczego, ale podejrzewam o to moją egoistyczną naturę. Nie mam potrzeby zachwalać twórczości Dukaja, a co więcej, chwilami mam wrażenie, że chciałbym jego powieści zachować tylko dla siebie. Tak jak sceptycznie podchodzę do założeń trójkąta, bo nie lubię się dzielić partnerką jak chrupkami w piaskownicy i brak mi podzielności uwagi, tak na Dukaja chciałbym również mieć czasami wyłączność, poczuć się wyjątkowo, nie zginąć w oceanie partnerów. To znaczy na powieści Dukaja, nie na niego osobiście, żeby była jasność. Mam nadzieję, że pan Jacek nie poczuje się rozczarowany tym odrzuceniem przeze mnie jego cielesnej powłoki.

„Perfekcyjna niedoskonałość”, poza faktem, że jest powieścią o niezwykle udanym i chwytliwym tytule, stanowi (po raz kolejny u Dukaja) czytelnicze wyzwanie. Nikogo już nie powinno dziwić, że po rozpoczęciu lektury czytelnik zadaje sobie pytanie „o czym ja w ogóle czytam?”, co dla mnie jest niewątpliwą zaletą, bo ten mur początkowego niezrozumienia wbrew pozorom nie jest ani trochę zniechęcający, motywuje wręcz. Pomimo wstępnego zagubienia, za każdym razem intuicyjnie brnę przez kolejne strony, zauroczony atmosferą powieści, jej nieodgadnioną aurą i obrazowymi, nadającymi realizm szczegółami, które jednocześnie niezwykle dekorują treść. Nie oszukam siebie – zapewne nie wszystkie założenia „Perfekcyjnej niedoskonałości” ogarnąłem wyobraźnią i bez problemu zrozumiałem, bo to powieść naszpikowana pojęciami z nauk ścisłych, ale ani przez moment nie przyszło mi przez myśl, by zrezygnować z lektury. A dla mnie to oznacza bardzo wiele.

Wyobraź sobie, że bawisz się na weselu córki wpływowego arystokraty, na które zaproszona jest cała śmietanka towarzyska, poczynając od szlachetnie urodzonych, poprzez rekinów biznesowych, a na politycznie uprzywilejowanych osobistościach kończąc. Pozornie trudno Ci dostrzec jakiekolwiek niezwykłe elementy codzienności, szczególnie że jesteś już po paru głębszych (w końcu to wesele, prawda?). Za wyjątkowy wypadałoby jednak uznać drobny epizod, w którym ciało ojca panny młodej brutalnie rozrywa na połowy tajemnicza zabójczyni. A wesele trwa nadal, bo przecież takie atrakcje zdarzają się co tydzień. To nie koniec rozrywki! Dowiadujesz się, że koniec XXI wieku, w którym (jak Ci się wydawało) żyjesz, miał miejsce VII wieków temu. Odnaleziono Cię we wraku statku kosmicznego i przywrócono do życia, zapełniając pustą skorupę ciała wspomnieniami Adama Zamoyskiego, bo tak się nazywałeś. Jesteś na bieżąco poddawany cenzurze percepcji, nie widzisz, nie słyszysz i nie czujesz tego, co mogłoby zdradzić przed Tobą fakt, że jesteś jedynie maskotką i kukiełką na sznurkach posthumanistycznych bytów. Tymczasem proroctwa uparcie twierdzą, że odegrasz znaczącą rolę w dalszych losach świata. Nagle z zagubionego zmartwychwstańca stajesz się wplątanym w intrygi pępkiem wszechświata. Jak się odnajdziesz? Komu uwierzysz?

Najtrafniej położenie Zamoyskiego określa cytat: „Ile potrafiłbyś wyjaśnić ze swojego świata jakiemuś średniowiecznemu wieśniakowi? Już w żarówkę musiałby on uwierzyć”*.

To jedynie bardzo, ale to bardzo powierzchowne naszkicowany zarys fabularny „Perfekcyjnej niedoskonałości”, bo brakuje mi umiejętności krótkiego opisania czegoś, co jest najzwyczajniej w świecie rozbudowane, wielowymiarowe i skomplikowane. To powieść trudna w lekturze ze względu na występujący w niej często naukowy bełkot, w którego zrozumieniu starają się pomóc encyklopedyczne definicje, ale te mają to do siebie, że laikowi często bardziej zagmatwają w głowie, niż pomogą. Jednak Dukaj subtelnie przychodzi w sukurs czytelnikowi, często kierując rozmowę bohaterów na odpowiednią tematykę, a wyjaśnienia padające w trakcie jej trwania są już znacznie łatwiej przyswajalne. Poczytamy więc o rozwoju ludzkości, o jej dążeniu do doskonałości, o wewnętrznym pojedynku z wiarą (nie tyle w pojęciu religii, co świadomości), o starciu z proroctwem oraz przeznaczeniem, poznamy rozumienie określenia „ja”, „czas”, „byt”, „ewolucja”. Wraz z Adamem Zamoyskim z wolna pojmiemy realia, w których się znaleźliśmy.

Dukaj, oprócz charakterystycznie edukacyjnej warstwy powieści, po raz kolejny proponuje nam wyzwanie dla wyobraźni. Poczekaj, aż razem z Zamoyskim i Angeliką dostaniesz się do Saka – wtedy natychmiast zrozumiesz, o czym piszę. Porozrzucane niczym puzzle fragmenty otoczenia, ptaki o trzech głowach, smoki (łatwo odnotować sympatyczny ukłon w kierunku Tolkiena), brutalny gwałt na fizyce, przestrzeni, czasie oraz logice. Obłędnie to wszystko wypada, a czytelnik czuje, że imaginując sobie te niesamowite opisy, autentycznie się wzbogaca i rozwija. Dukaj ani przez moment nie zwalnia, fascynując kolejnymi tworami wyobraźni i nie popadając przy tym jednocześnie w kicz ani groteskę - a to już dzięki bohaterom i ich reakcjom.

Postaci w powieści nie uświadczymy wielu, ale każda jest nakreślona z wyczuciem i niekoniecznie jednoznaczną wizją. Pominę już Zamoyskiego, bo dosyć o nim było, ale nie wiem, jak Dukaj to robi, że po raz kolejny udało mu się stworzyć kobiecą bohaterkę, która w jakiś nieokreślony sposób na mnie działa. Z temperamentem, wyrazista, kusząco kobieca – w druku to tylko suche cechy, ale umiejętnie połączone, przyozdobione kilkoma gestami i reakcjami, tworzą pociągającą kobietę, której Zamoyski pożąda. I ja to w zupełności rozumiem. Jednocześnie ich relacja pozbawiona jest patetycznego nadęcia, romantycznych uniesień, choć muszę przyznać, że autorowi pięknie udało się określić, w czym tkwi urok obserwowania śpiącej kobiety, którą darzy się szczególnym uczuciem.

Czy „Perfekcyjna niedoskonałość” jest przeintelektualizowana? Nie sądzę, wszak poruszałem się po jej treści intuicyjnie, a trafiając na jakieś nowe, niezrozumiałe zagadnienie, byłem przekonany, że Dukaj jeszcze do niego wróci, a ja będę miał okazję doznać oświecenia. Z każdej strony spływała na mnie czysta przyjemność lektury wymagającej, chwilami rzeczywiście trudnej, ale satysfakcjonującej. W przypadku niezrozumienia jakiegoś zagadnienia pozostawało mi po prostu uwierzyć, że tak jest. Tak jak średniowieczny wieśniak musiałby uwierzyć w żarówkę. Po prostu.



---
* Jacek Dukaj, „Perfekcyjna niedoskonałość”, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 2010, str. 78.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6762
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: szlonko 24.01.2012 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć powieści Jacka Dukaj... | zsiaduemleko
Uwielbiam książki J. Dukaja - przeintelektualizowane czy nie (w końcu to kwestia subiektywna) - wciągają mnie zawsze swoją głębią i niesamowitą kreacją rzeczywistości narracji. Mogę do nich wracać i na nowo odkrywać postaci i świat przedstawiony. Dzięki za recenzję, która plastycznością opisu sprawiła, że mam ochotę rzucić czytaną właśnie książkę w kąt (sic!) i zatopić się w Dukaju - jego wyobraźni i prozie (również mam nadzieję, że pan Jacek nie poczuje się rozczarowany odrzuceniem przeze mnie jego cielesnej powłoki) - miałabym jedynie problem, którą powieść wybrać... więc pewnie dokończę U. Eco.
Użytkownik: first-pepe 25.01.2012 15:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Choć powieści Jacka Dukaj... | zsiaduemleko
Zniesmaczenie wywołane ostatnimi trzema zdaniami pierwszego akapitu powoduje, że nie jestem w stanie polecić tej skądinąd całkiem poprawnej recenzji.

"Perfekcyjna niedoskonałość" to kawał niesamowitej literatury dosłownie wyciskających ze zwojów mózgowych maksimum możliwości. Jest to 450 stron niezwykle skondensowanej przygody, akcji, intrygi, hard s-f, wyobraźni, lejtmotywu z przewspaniałym światem przedstawionym - innymi słowy fenomenalne dzieło totalne.

I nie przeszkadza w tym zupełnie fakt, że Dukaj rozgrywa po raz kolejny motyw "od zera do bohatera", wykorzystany uprzednio m.in. w "Innych pieśniach", czy "Czarnych oceanach", gdyż robi to z polotem i oryginalnie, dzięki czemu nie ma się posmaku odgrzewanego kotleta.

Druga, po "Innych pieśniach" najlepsza powieść Dukaja, której sam Dukaj nie chciał początkowo dawać do druku uznając, że nie jest to produkt gotowy i że poczeka z wydaniem do napisania całej zaplanowanej trylogii (tercji). Co jest w sumie szczytem przewrotności ze strony Dukaja, gdyż jak wiadomo, za słowami autora zamieszczonymi na stronie www.dukaj.pl: "Druga tercja (książka nie ma jeszcze ustalonego tytułu) to będzie głównie rajd przez wszechświaty odmiennych fizyk i czekam, aż się tu pewne rzeczy w nauce wyklarują w wystarczającym stopniu, żeby mi się kreacja nie zdezaktualizowała jeszcze w trakcie pisania; a po drugie, czekam na narzędzia (programy), które pomogłyby w żonglowaniu tymi fizykami – bo za cienki jestem, żeby przeliczać to wszystko ręcznie." :D
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: