Bóg Weles, zanim jeszcze stał się bogiem, był zwykłym człowiekiem. No, nie zwykłym, choć z początku mogłoby się tak wydawać. Niezwykłe były też czasy, w których przyszło mu żyć - czasy wojowniczych ludów i spokojnych plemion, bogów, bohaterów i magów, czasy podbojów, zmian, krwawego zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego, a świtu nowych państw.

Tak, niewątpliwie były to dziwne czasy, wtedy bowiem sir Galahad poszukiwał św. Graala na stepach Hungarii, skarb Świątyni Salomona przewędrował z Italii aż na Kaszuby, Żyd Wieczny Tułacz umarł, zaś greckie mojry podlewały dąb przy grodzie Kraka i tęsknie wypatrywały wszelkich podróżników.

Były to też czasy, kiedy na kaszubskim Pomorzu powstało niewielkie królestwo, które wnet urosło do rangi potęgi, a zbudowany gród zwany Gedanskiem rozkwitł bogactwem i znaczeniem.


"Władca Nawi" to powieść fantasy z domieszką science fiction, historycznych zdarzeń, a także dawnych wierzeń greckich i rzymskich, celtyckich, nordyckich oraz, przede wszystkim, słowiańskich. Fikcja wybornie przeplata się w niej z realizmem, tworząc niezwykle zajmującą fabułę. Barwnej, pełnej przygód, a miejscami wzruszającej opowieści towarzyszą tryskające humorem wątki poboczne, jak choćby walka bizantyjskiego krawca ze smokiem czy też pojedynek Stolema z królową wojowniczych Amazonek, mających swoje państwo... nad Wisłą.

We "Władcy Nawi" zostały też poruszone frapujące ludzkość zagadnienia, m.in. dotyczące wierzeń religijnych, dzięki czemu powieść osiąga głębię, jakiej po lekturze oczekuje bardziej wymagający czytelnik.

Warto podkreślić, że dla autora wstąpienie "Władcą Nawi" na niwę literacką jest romansem, awanturniczą przygodą, a nie formą zarobkowania. Świadczy o tym choćby fakt, iż całe swe honorarium przeznacza na cele charytatywne.

[Region, 2005]