Dodany: 01.01.2012 21:27|Autor: Bloody Fang

Wampir, przygody kloszardów i znudzony nastolatek - o czym to właściwie jest?


„Pozwól mi wejść”, szwedzki film z 2008 roku, w chwytający za serce sposób opowiada o niezwykłej i krwawej przyjaźni pary zepchniętych na margines dwunastolatków - gnębionego w szkole Oskara i wampirzycy Eli. Jest to opowieść prosta i symboliczna - bo pełna niedopowiedzeń - którą odczytywać można na wiele sposobów. Można też, naturalnie, w celu wyjaśnienia niedomówień sięgnąć po pierwowzór - powieść Johna Ajvide Linqvista, także autora scenariusza ekranizacji. Nim powiem, czy warto dowiedzieć się dokładnie, co autor miał na myśli, nadmienię, że jestem naprawdę ciekawa, co sprawiło, że Lindqvist, przetwarzając swój twór na scenariusz, zrezygnował z tylu… pomysłów. Dostał po łapach, by się opamiętał czy uświadomił sobie własne błędy i postanowił się ich ustrzec w ekranizacji? Tak czy owak, powieść „Wpuść mnie” psuje dobre wrażenie, jakie robi jej ekranizacja.

Pewnego zimowego wieczoru Oskar, wyładowując na pierwszym napotkanym drzewie nienawiść do szkolnych oprawców, spotyka Eli - dziwaczną, brzydko pachnącą, bladą dziewczynkę. Mimo że ta z miejsca mówi mu, że nie zostaną przyjaciółmi, szybko nawiązuje się między nimi więź. Eli wspomaga Oskara w walce z gnębicielami, pomaga mu budować pewność siebie. Tylko dlaczego pyta go, czy lubiłby ją, gdyby nie była dziewczyną?

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Jak na jedną postać, dużo tych problemów, nie?

Nie martwcie się, czeka na was kolejna ich porcja. Nie samym Oskarem - przedstawionym jeszcze w miarę wiarygodnie - i Eli bowiem „Wpuść mnie” stoi. O nie, co to, to nie. I nie mówię tu nawet o bohaterach drugoplanowych - autor już się postarał, by każda z postaci dostała swoje pięć minut. Bardzo długie pięć minut. Słowem, każdy bohater tej książki jest jakby głównym bohaterem. Na równi z przeżyciami osamotnionych dzieci poznajemy przeżycia podstarzałego pedofila, człowieczego towarzysza Eli (co jeszcze w miarę trzyma się kupy), przeżycia spędzających całe dnie w spelunie - w której barmanką jest dziewczyna jednego z nich; i jej przeżycia zostały opisane - i pijaków, obserwatorów niepokojących zdarzeń, jakie tymczasem zaczynają mieć miejsce w okolicy, i Tommy’ego… zwykłego nastolatka z problemami (który z całą fabułą ma tyle wspólnego, że raz czy dwa spotyka Oskara i Eli).

Nie mam nic przeciwko Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu zagłębianiu się w rozważania kloszardów czy nastolatkom z problemami. Rzecz w tym, że we „Wpuść mnie” autor usiłował upchnąć jak najwięcej trudnych tematów. A co gorsza, tematy te postanowił rozwinąć i wyczerpać - co stanowi gwóźdź do trumny. A można było zrobić coś tak prostego i ładnego, co uzyskano w filmie - przyjaźń dwojga małych outsiderów, w tym jednego wampira. I parę mrocznych zagadek, osnutych wokół krwiożerczej małej - których pozostawienie bez odpowiedzi było smaczkiem samym w sobie. Najwyraźniej to było za mało i trzeba było dorzucić więcej kontrowersji. Żeby lepiej się sprzedało. I wyszło nie wiadomo co - historia przyjaźni chłopca i wampirzycy, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu nastolatka, który musi przyzwyczaić się do nielubianego osobnika w roli ojczyma czy „Świat według meneli”. Tematami, jakie w ogromnej ilości Lindqvist upchnął w powieści, spokojnie można by obdzielić kilka książek. Autor zadbał też o pokaźny zapas makabrycznych scen - przez co wrażliwsi czytelnicy mogą nie wytrzymać do końca. Ale odwrotnie - amatorów takich dodatków zachęci to jedynie do sięgnięcia po tę pozycję.

Sporym plusem, sprawiającym, że droga przez pełną trudnych tematów potraktowanych w niesmaczny sposób książkę nie jest w zasadzie udręką, jest szybka, wartka akcja, rzadko zwalniająca. „Wpuść mnie” połyka się bardzo szybko. Nawet opisy wydłużonych na siłę perypetii teoretycznie drugoplanowych postaci czyta się z zaciekawieniem, niecierpliwiąc się, co będzie dalej - jeśli chodzi o główny wątek, utopiony w rozciągniętych pobocznych. Ponadto bardzo dobrze oddany jest klimat miejsca akcji - mroźnego szwedzkiego przedmieścia, gdzie w anonimowych mieszkaniach blokowisk szerzą się rozmaite patologie. Chwilami aż wyczuwa się, że coś odrażającego wisi w powietrzu. Wszystko to opisane zostało prostym, dosadnym językiem - co jeszcze bardziej sprawia, że od lektury, bez względu na wszystko, nie można się oderwać.

Przy kolejnej zalecie odniosę się do opinii, jakoby John Ajvide Lindqvist był szwedzkim odpowiednikiem Stephena Kinga. Ilekolwiek wad miałoby „Wpuść mnie”, trzeba przyznać jedno - autor całkiem zgrabnie przedstawił społeczność blokowiska, zwyczajnych, acz smutnych i znudzonych ludzi, w której pewnego dnia zagnieżdża się potwór… Ot, po prostu zwykli ludzie w zetknięciu z mocami nadnaturalnymi. Myślę zatem, że powyższa opinia, przynajmniej sądząc na podstawie tej powieści, jest dość bliska prawdy. Dość wiarygodnie została ukazana patologia bohaterów - to, że nikt nie dostrzega tego, co dzieje się z Oskarem i rzeczy, jakie chłopiec robi, by rozładować negatywne emocje, wyglądająca na chorą Eli-kłamczucha, okrucieństwo szkolnych kolegów (jak ja uwielbiam to określenie) Oskara, znudzone nastolatki, którymi nie ma się kto zająć, pedofilia, dziecięca prostytucja, alkoholizm. Dużo tego i to niedobrze, jak już mówiłam, ale wszystkie te rzeczy zostały porządnie pokazane.

Piszę tę recenzję z punktu widzenia osoby, której film „Pozwól mi wejść” bardzo przypadł do gustu i która z ciekawości sięgnąwszy po książkowy pierwowzór, zawiodła się. Dlatego nie polecam powieści tym, którzy widzieli film i są zainteresowani jej przeczytaniem. Daleko bowiem temu niestrawnemu gulaszowi z kontrowersyjnych tematów do ładnego, czystego przekazu filmu - gdzie przynajmniej wiadomo, o co chodzi - dzięki zrezygnowaniu z książkowych udziwnień. To dobry przykład na to, że w prostocie tkwi piękno. Co do zaś tych, którzy nie mieli styczności z ekranizacją - niech lepiej sięgną po filmową wersję tej historii. Książka może ich tylko odstręczyć nadmiarem ciężkich tematów, sprawiających wrażenie, jakby poupychano je w niej tylko dla większej poczytności.

Reasumując: osobom mającym ochotę na tę opowieść o problemach dojrzewających dzieci przyprawioną grozą i wampirami polecam film. Książka to nieudany prototyp.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1430
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: