Już nigdy nie spojrzę na księżyc bez obaw
Pod koniec roku 2011 ukazał się trzeci tom trylogii Harukiego Murakamiego „1Q84”, tytułem nawiązującej do powieści Georga Orwella. Powieść ta zachowuje typową dla Murakamiego fantastyczną formę. Nie jest to jednak fantastyka zwyczajna, osobiście lubię określać ją mianem fantastyki „do bólu realnej”, którą można odnaleźć też w powieściach innego autora, Jonathana Carolla. Podoba mi się też określenie przeczytane w jednej z recenzji książek Murakamiego, gdzie autor określił ją jako „fantastykę magiczną”. Światy tworzone przez Murakamiego są niezwykłe i albo ktoś je od razu pokocha, albo znienawidzi.
Domyślam się, że tak jak wielu fanów i czytelników autora sięgnęłam po trzeci tom, aby wyjaśnić zagadkę „powietrznej poczwarki”, dowiedzieć się, kim są „little people”, poznać tajemnicę dwóch księżyców… jednak w świecie Murakamiego nic nie jest proste i nie zawsze nasze oczekiwania zostają zaspokojone.
W trzecim tomie do rozdziałów opowiadanych z punktu widzenia Tenga i Aomame dołączają rozdziały będące opowieścią z punktu widzenia Ushikawy, ekscentrycznego, odrażającego, choć czasami budzącego współczucie detektywa wynajętego przez Sakikage do odszukania Aomame. Po wykonaniu zadania zleconego przez starszą Panią Aomame musi się ukrywać, jednak nierozerwalna więź łącząca ją z Tengo, ostatecznie przypieczętowana w obecności Lidera tej niezwykłej deszczowej nocy, nie pozwala jej na dalszą ucieczkę. Tengo w tym samym czasie podróżuje do „miasta kotów”, pragnie odnaleźć Aomame, jednak nieprzewidziane okoliczności na pozór oddalają go od ukochanej coraz bardziej. Na domiar złego Ushikawa zdaje się być coraz bliżej Aomame. A nad głowami wszystkich bohaterów unosi się księżyc, obok którego pojawił się zagadkowy gość, trochę mniejszy i zielony, jakby porośnięty mchem…
Autor poprzez przedstawienie losów bohaterów naświetla wiele poważnych tematów. Pomimo że większość powieści rozgrywa się w innym wymiarze roku 1984, poruszane kwestie, takie jak przemoc, samotność, znalezienie celu w życiu, są jak najbardziej realne. Niczym nieuzasadniona fizyczna przemoc wobec kobiet ma miejsce zarówno w roku 1984, jak i 1Q84. Aomame, choć sama jej nie doświadczyła, jest jej nieustannym świadkiem, traci w ten sposób dwie bliskie sobie osoby. Doświadczenia te na zawsze ją zmieniają, pieczętują ścieżkę, którą zdecydowała się podążać oraz jej los. Postać Aomame jest symbolem poszukiwania sensu w życiu, który to sens podczas samotnych chwil w ukryciu udaje jej się odnaleźć. Tengowi z kolei przychodzi zmierzyć się ze śmiercią oraz przeszłością. Od lat męczy go pytanie o sens wizji, w których widzi swoją zmarłą Matkę z innym mężczyzną. Aby iść dalej, musi pogodzić się z faktem, że niektóre tajemnice na zawsze pozostaną nierozwiązane. W powieści są też zestawiane ze sobą sprzeczności: śmierć i nowe życie, piękno i brzydota, bezwzględność i litość. Wszystkie dobre cechy, jakie możemy odnaleźć w Tengu i Aomame, mają swe negatywne odbicie w postaci Ushikawy. Jego odpychająca fizyczność doskonale współgra z cechami jego charakteru, jest zły i zepsuty. Nie ma w nim już nadziei ani radości, jego życie jest pozbawione sensu, pomimo tego dąży uparcie, aby wykonać swoje zadanie.
Z pewnością mocną stroną książki jest trzymanie czytelnika w napięciu, duża emocjonalność, wielopłaszczyznowość opisu bohaterów. Dzięki temu łatwo możemy identyfikować się z Tengiem i Aomame, przeżywać ich rozterki, co zmusza nas do refleksji nad własnym życiem i sensem egzystencji. Murakami nie podaje też zakończenia na tacy, pozostawia wiele niedomówień i spraw do przemyślenia, dzięki czemu długo jeszcze po przeczytaniu pozostajemy w roku 1Q84. Wadą powieści jest powtarzanie niektórych informacji zawartych w poprzednich tomach, co dla wnikliwych czytelników może okazać się nużące. Mimo że ja brak rozwiązania wszystkich zagadek uznałam za zaletę, niektórzy czytelnicy mogą poczuć się rozczarowani, bo gdy już się wydaje, że poznamy sens zagadki, wszystko się komplikuje i niedługo potem następuje koniec. Z początku sama czułam się rozczarowana, jednak po kilku dniach przyszedł mi do głowy cytat z książki i wszystko już było jasne, „nie rozumiesz bez tłumaczenia, to znaczy, że nie zrozumiesz, choćbym ci nie wiem ile tłumaczył”*. Najnowsza książka Murakamiego stanowi pewnego rodzaju bombę emocjonalną, po której wybuchu nic już nigdy nie będzie takie samo, nie możemy jednak jej brać dosłownie i oczekiwać prostego wyjaśnienia, dzięki temu już nigdy patrząc na księżyc nie zrobię tego bez obawy, że obok tego dużego księżyca nie zobaczę drugiego, trochę mniejszego…
---
* Haruki Murakami, "1Q84 tom II", tłum. Anna Zielińska-Elliott, Wydawnictwo Literackie MUZA, 2011, str 153.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.