Dodany: 18.03.2004 10:09|Autor: bazyl3
bez tytułu
5/10
Niestety moje pobożne prośby co do kolejnego tomu "Mrocznej wieży" nie spełniły się. Sprawdziła się zasada, że w cyklach im wyższy numer tomu, tym gorsza jakość (wiem, wiem, są wyjątki). Jednym słowem pan Stefan się nie spisał. A oto lista moich zarzutów:
- smęcenie. To co zazwyczaj u Kinga mi się podobało, czyli powolne wprowadzanie czytelnika w opisany świat, w opisywanej książce osiągnęło apogeum i denerwuje. Ponad 800 stron spokojnie można zamienić w 300.
- wprowadzenie deus ex machina. Po kimś takim jak pan S. spodziewałbym się jakiegoś lepszego pomysłu na wyjaśnianie niektórych zdarzeń niż wspomniany "bożek". A tak, mamy "ka", które załatwi nawet najgłupszy pomysł autora. Czasem miałem wrażenie, że jak z nieba posypie się deszcz golonek, to bohaterowie wzruszą ramionami, szepną "No cóż, ka" i nie mrugnąwszy okiem pomaszerują dalej.
- powtarzanie się. W wielu miejscach odczuwałem jakby brak inwencji, pomysłu. Wtedy następowało "lanie wody", czyli wciskanie kawałków tekstu już wykorzystanych (potrafiły się powtarzać nawet te same metafory czy porównania). Ile razy można czytać, co to ka-tet czy jak rozpoznać drogę promienia?
- konwencja. Westernowy romans i końcówka w oparach absurdu? Ani jedno, ani drugie nie pasuje do Kinga i po prostu mu IMO nie wypaliło.
Podsumowując najsłabszy IMHO z zapowiadanej na siedem tomów sagi o Rolandzie. Jeśli tak dalej pójdzie, to nie wiem, czy będę chciał z nim dotrzeć do Mrocznej Wieży. W dodatku nie wiem czy King nie zaczyna gonić w piętkę, skoro sam pisze o "Czarnoksiężniku...": "Nie wiem, czy jest dobra, czy zła (straciłem zdolność jej oceny około czterechsetnej strony), ale przynajmniej jest i to samo wydaje się cudem". Moim zdaniem cudem na siłę, a skoro się pisze na siłę, to... może lepiej przestać?
Nie polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.