Dodany: 28.12.2011 13:44|Autor: gabsu

Mocny śpiew Kosogłosa


Kilka dni temu skończyłam kolejną książkę z mojego ulubionego gatunku speculative fiction i wciąż próbuję dojść do ładu z wizją roztoczoną przez amerykańską pisarkę Suzanne Collins. Wszystko zaczęło się od obejrzanej przeze mnie przypadkowo zapowiedzi hollywoodzkiego hitu "Igrzyska śmierci", mającego wejść do naszych kin w marcu 2012. Pomysł, że w powstałym na gruzach Stanów Zjednoczonych, postapokaliptycznym, totalitarnym państwie Panem co roku grupa nastolatków na oczach milionów widzów toczy w brutalnym reality show walkę na śmierć i życie, wydawał mi się nieco przesadzony, ale równocześnie intrygujący.

Trylogia Collins została napisana z myślą o młodzieży, dlatego sięgnęłam po nią bez większych oczekiwań, raczej w ramach szlifowania angielskiego, niż dla głębszych doznań. Okazało się, że autorka jest sprawną rzemieślniczką, język, jakiego używa, pomysły, akcja - wszystko jest bez zarzutu, nawet nieco powyżej średniej. Najmocniejszą stroną książek Collins jest jednak sama historia państwa Panem, podzielonego z uwagi na konkretne gałęzie gospodarki na 12 dystryktów, rządzonego przez demonicznego prezydenta za pomocą wojska i jednostek paramilitarnych, cierpiącego głód, a mimo to mocno zinformatyzowanego.

Naczelnym medium, rządzącym prawie każdą dziedziną życia mieszkańców, jest telewizja. To właśnie telewizja transmituje coroczne "Igrzyska śmierci", w których losowo wybrane dzieci - po jednym z każdego dystryktu - walczą o życie na zdradliwej, morderczej "planszy" rządzonej przez mistrza gry, który jednym skinieniem może zesłać powódź lub zmutowane bestie. Przeżyć i wygrać może tylko jeden zawodnik, stając się dzięki temu celebrytą mającym pod dostatkiem wszelkich dóbr i cieszącym się dożywotnią sławą.

W 74 lata po pierwszych Igrzyskach, ustanowionych jako okrutna przestroga przed buntem, do walki w imieniu górniczego dystryktu 12 staje Katniss Everdeen, w ostatniej chwili zgłaszając się w zamian za swoją młodszą siostrę...

O ile pierwsza część "Igrzysk" była dla mnie świeża i wciągająca, o tyle po tomy drugi i trzeci sięgałam z ogromną obawą. Niestety środkowy tom okazał się nieco wtórny, ale nie będę zdradzać dlaczego, żeby nie psuć zabawy osobom, które postanowią dać szansę powieściom Collins. Natomiast tom 3, "Kosogłos" (Mockingjay - ptak potrafiący idealnie kopiować wszystkie ludzkie melodie i piosenki) pozostawił po sobie mocne wrażenie. Stwierdziłam, że Collins nie tworzy wizji dla dzieci - wręcz przeciwnie, igrzyska stają się jeszcze bardziej mroczne, okrutne i niepozostawiające złudzeń co do ludzkiej natury. Nie umknie czytelnikowi żaden szczegół - w końcu kamery towarzyszą Katniss na każdym etapie jej zmagań. "Kosogłos" obnaża ludzkie słabości, jest satyrą na współczesne media, politykę i społeczeństwo, ubraną w pojemną metaforę science fiction. Okazał się książką dużą głębszą, niż mogłoby się wydawać. Dla mnie była to lektura na tyle wstrząsająca, że ponura pointa wyłaniająca się z zakończenia przyćmiła wady pisarstwa Collins - nieco płaskie postacie, nie do końca przemyślany wątek miłosny i wtórność drugiego tomu to najpoważniejsze zarzuty.

Niemniej warto przeczytać całą trylogię, żeby odkryć ważną wiadomość o kondycji współczesnego człowieka, którą chce nam przekazać autorka pod przykrywką przygodowej powieści dla młodzieży. A jest to wiadomość postawiająca czytelnika na długo w zadumie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2115
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: