Dodany: 26.12.2011 13:33|Autor: EPA!

Marek Niedźwiecki o sobie


„Listy Przebojów” Trójki słucham od wielu lat. Gdyby ktoś spytał mnie, z czym kojarzy mi się piątkowy wieczór, odpowiedziałabym, że z „Listą Przebojów” właśnie. Przez długi czas oznaczała dla mnie preludium rozpoczynającego się weekendu. Czasem towarzyszyła mi przy cotygodniowym sprzątaniu, czasem w samochodzie, w drodze do jakiegoś miejsca, gdzie miałam nadzieję wypocząć. Spełniała nieodmiennie rolę antidotum na smutki i stresy minionego tygodnia, wprowadzając nastrój sprzyjający relaksowi. Używam czasu przeszłego, ponieważ teraz nie słucham „Listy” tak regularnie, jak kiedyś, mniej może pasjonuje mnie, co i na którym jest miejscu, natomiast pozytywne skojarzenia pozostały. Trójkowa „Lista” nie jest jedyną radiową listą przebojów, ale jest listą szczególną. Architektem jej niepowtarzalności jest Marek Niedźwiecki. Człowiek o ciepłym głosie, dobrym muzycznym guście i nadzwyczajnej zdolności budowania nastroju. Nastroju w takim znaczeniu, że słuchający „Listy” czuje się nie tylko biernym odbiorcą, ale pełnoprawnym gościem programu. Powiem prosto (i banalnie): Marek Niedźwiecki jest dla mnie osobowością niepowtarzalną. Bardzo byłam ciekawa jego książki. No i znalazła się wśród moich gwiazdkowych prezentów. Niezbyt gruba (165 stron), bogato ilustrowana zdjęciami z czasów przedradiowych i radiowych, także z zagranicznych podróży (między innymi z Indii, Australii). W tekst wstawiono liczne „nibykartki” – fragmenty dziennika Marka Niedźwieckiego. Przeczytałam jednym tchem…

Trzeba przyznać, że „Nie wierzę w życie pozaradiowe” czyta się bardzo dobrze. Pan Marek opowiada o swojej drodze z małego Szadka, gdzie urodził się on sam i gdzie narodziło się jego uzależnienie od radia, jego „MARKOtyk”*, poprzez studenckie radio Żak, do radiowej Trójki. Opowiada o rodzinie, przyjaciołach, podróżach. Opowiada o pozaradiowej samotności i o potrzebie bycia niewidzialnym poza anteną. Opowiada o swoich przyjaźniach na odległość i o strachu przed podejmowaniem nieodwołalnych decyzji. Naprawdę dobrze się to czyta. Spośród kart książki wyziera sylwetka sympatycznego, ciepłego człowieka, trochę dziwaka, oddanego bez reszty swej pasji, którą jest radio. Oddanego tej pasji tak bardzo, że niewiele zostaje mu czasu na życie pozaradiowe… Ta historia trochę urzeka, trochę wzrusza, trochę ożywia wspomnienia czasów, kiedy radiowa Trójka była jak powiew wiosny wśród siermiężnych nieco ramówek innych stacji. Dlaczego użyłam słowa trochę? Ano właśnie… Przy całej sympatii dla Marka Niedźwieckiego, fakt zaistnienia tej książki budzi jedną moją wątpliwość: po co ona powstała?

Ci, co słuchają audycji prowadzonych przez Marka Niedźwieckiego, nie dowiedzą się z tej książki niczego nowego (no, może zdjęcia mogą być interesujące). Ci, którzy nie słuchają – nie wiem, czy będą zainteresowani. Moim zdaniem, Pan Marek stokroć bardziej przekonuje głosem niż słowem pisanym.


---
* Marek Niedźwiecki, „Nie wierzę w życie pozaradiowe”, wyd. Agora S.A., Warszawa 2011, s. 26.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2224
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Dianka 21.04.2012 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: „Listy Przebojów” Trójki ... | EPA!
Właśnie skończyłam czytać :) Nie słucham radia, ale znam postać Pana Marka i dlatego sięgnęłam po książkę ;) Jest całkiem sympatyczna, można dowiedzieć się kilku rzeczy (mnie zawsze ciekawi taka praca od kulis), a przede wszystkim znaleźć kilka zachęt muzycznych :) Lista miejsc wartych zobaczenia w Australii też nie do pogardzenia :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: