Dodany: 18.06.2007 14:16|Autor: kocio

Opowieści z psychoterapii


Tę fenomenalną książkę poleciła mi przyjaciółka, interesująca się psychoterapią i zafascynowana autorem "Kata miłości". Zachęcała mnie powołując się na jego pokrewieństwo z psychologią humanistyczną w wydaniu Kępińskiego, a w końcu - ponieważ dalej nie mogłem się zdecydować - prawie mi ją wcisnęła. ;-}

Nie mam czego żałować. Doktor Yalom wprawdzie nie zrobił na mnie równie elektryzującego wrażenia, co na niej, ale czytało się to znakomicie. "Kat miłości" jest relacją z kilku sesji terapeutycznych. Yalom używa klasycznej terminologii i pisze o "pacjentach" (a nie np. "klientach"), a jednak jego stosunek do ludzi, których leczył, jest daleki od stosunku wyższości wszechwiedzącego lekarza. Również wtedy, kiedy wspomina o pacjentach "opornych". Sytuację terapeutyczną opisuje jako spotkanie ludzi, w którym jeden jest chory, i zazwyczaj (sic!) jest to pacjent. Dlatego z wielką uwagą traktuje także swoje odczucia wobec pacjentów i uwzględnia je jako jedną z ważnych części terapii.

Każda historia zaczynała się tak jak w życiu albo w dowcipach z nieśmiertelnej serii "przychodzi baba do lekarza". Yalom opisuje okoliczności, w jakich poznawał swoich pacjentów i mówi, dlaczego decydował się ich przyjmować. Dalej już jednak - czy to z powodu różnorodności wybranych przypadków, czy może naprawdę indywidualnego podejścia - każda opowieść toczy się swoją ścieżką i nic nie uprzedza dalszego toku wydarzeń.

Nieprzypadkowo piszę tu o nich jak o filmach czy literaturze pięknej. Irvin Yalom trzyma się konkretów, ale udaje mu się z nich stworzyć prawdziwą opowieść, jakiej można słuchać godzinami bez znużenia. Sam zauważa, że praca terapeuty przypomina pracę detektywa, i to rzeczywiście czuć w jego książce. Niepozorne, czasem żałosne lub nijakie postacie, z których na pierwszy rzut oka nic się nie da "wycisnąć", stają się osobami niezwykle ciekawymi ze względu na swoje problemy oraz przez to, jak się zmieniły po psychoterapii. Nawet bezbarwny księgowy, który psychiatrów ma za naciągaczy sprowadzających wszystko do seksu ("W poszukiwaniu śniącego").

Yalom zastosował w tych opowieściach ciekawy chwyt: nie informuje czytelników o tym, co oczywiście wie z perspektywy czasu i doświadczenia. Najpierw pisze o wydarzeniach z terapii, także o swoich bieżących reakcjach wewnętrznych, a dopiero potem część z nich komentuje jako szersze problemy związane z psychoterapią. Na przykład gdy zastanawia się, czy etyczne jest branie sobie pacjenta, którego leczenie zapowiada się na ciężką przeprawę, aby zdobyć nowe doświadczenia:

"Nikt zapewne nie powinien krytykować terapeuty za chęć poprawienia jakości swej pracy. Ale co z prawami pacjenta? - zastanawiałem się z niepokojem. [...] Co innego ćwiczyć swój bekhend w tenisie, a co innego kształcić swe umiejętności kosztem słabej, cierpiącej ludzkiej istoty. [...] Lecz cóż w tym złego? Moi przyszli pacjenci na pewno na tym skorzystają. Każdy, kto zajmuje się zawodowo pomaganiem, praktykuje na żywym człowieku. Nie ma innej możliwości. Jak na przykład można by kształcić lekarzy, gdyby nie istniały praktyki studenckie w klinikach? Ponadto zauważyłem, że początkujący terapeuci, którzy wnoszą w swą pracę z ludźmi ciekawość i entuzjazm ucznia, tworzą zwykle wspaniałe relacje terapeutyczne z pacjentami i mogą być tak skuteczni, jak ich doświadczeni, starsi koledzy. A w terapii najważniejsza jest relacja, to ona uzdrawia, to ona uzdrawia, oto moja zawodowa mantra"*. Ale po dawce abstrakcji następuje zawsze powrót do głównego wątku: "Jakże mam uzdrowić Betty poprzez relację? Czy zdobędę się na autentyczność, empatię i akceptację? Czy potrafię być wobec niej szczery i uczciwy? Co powiem, gdy zapyta mnie o moje uczucia do niej?"* ("Otyła dama").

Każdy rozdział opisuje nie tylko przypadki różnych osób, ale i skupia się na zupełnie innym problemie oraz pokazuje specyficzne narzędzia pracy, takie jak analiza snów, humor, hipnoza, a nawet manipulacyjne wykorzystanie... przekory. Yalom nie wydaje się przywiązany do żadnego z nich, stosuje je po prostu w miarę potrzeb. Najważniejsza jest zawsze owa relacja między lekarzem i pacjentem.

Najbardziej spodobały mi się dwie opowiastki: "Nigdy nie myślałam, ze to się mnie może zdarzyć" i "Dwa uśmiechy". "Nigdy nie myślałam..." to właściwie niemal przypowiastka - krótka, nietypowa, pełna wewnętrznej energii historyjka przypominająca o możliwości zmiany nawet dosłownie w jednej chwili. "To była chyba najlepsza sesja terapeutyczna, jaką kiedykolwiek przeprowadziłem"** - podsumował autor.

Druga na przykładzie tytułowych dwóch uśmiechów ilustruje, jak w tej samej sytuacji każdy widzi co innego. W trzech opisach - stałego terapeuty, lekarza specjalisty oraz samej pacjentki - Irvin Yalom postarał się pokazać niemożność poznania kogoś do końca, nawet w trakcie głębokiej psychoterapii. Ale w gruncie rzeczy dokładny kontakt nie jest celem terapii, więc jego brak nie jest prawdziwym problemem w procesie zdrowienia: "To, że zapomniał treść naszej rozmowy, niewiele mnie obeszło. O wiele lepiej zapomnieć, o czym się mówiło podczas sesji i potem się zmienić, niż dokładnie pamiętać każde słowo, ale się nie zmieniać (opcja znacznie popularniejsza wśród pacjentów psychoterapii)"*** ("Gdyby gwałt był legalny...").

Polecam "Kata miłości" wszystkim szukającym zajmującej lektury o ludziach. Jeśli wyniosą z tego przy okazji jakąś wiedzę o psychoterapii, to mogą ją potraktować jako bonus.



---
* Irvin D. Yalom, "Kat miłości i inne opowieści psychoterapeutyczne dla wszystkich, którzy kiedykolwiek brali udział w terapii po którejkolwiek ze stron", tłum. Małgorzata Jałocho, wyd. Jacek Santorski & Co, 1989, s. 110.
** Tamże, s. 175.
*** Tamże, s. 102.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9427
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Chilly 18.06.2007 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Tę fenomenalną książkę po... | kocio
Brzmi bardzo zachęcająco. Poszukam. Dziękuję!
Użytkownik: zielkowiak 25.08.2007 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tę fenomenalną książkę po... | kocio
Tak, tak, brzmi bardzo zachęcająco. Poszukam u Ciebie.Z góry dziękuję!

Użytkownik: kocio 29.08.2007 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tak, brzmi bardzo za... | zielkowiak
Poszedł w dalsze pożyczki, ale powinien niedługo wrócić do moich rąk. =}
Użytkownik: EnidEarie 04.10.2011 15:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Poszedł w dalsze pożyczki... | kocio
Wrócił? Przekonałeś mnie do lektury. :)
Użytkownik: kocio 04.10.2011 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Wrócił? Przekonałeś mnie ... | EnidEarie
Kurczę, to nie mój, więc dawno wrócił już do właścicielki. =} Na razie nie miałem czasu się z nią spotkać, ale jeśli o tym nadal pamiętasz, to może się uda zaaranżować misterną sieć pożyczkową. ;-P
Użytkownik: EnidEarie 04.10.2011 15:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurczę, to nie mój, więc ... | kocio
Myślę, że szybciej będzie jak się wybiorę do biblioteki. Dawno nie wąchałam kleju. ;P
Użytkownik: mar_tucha.k 09.03.2008 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Tę fenomenalną książkę po... | kocio
właśnie czytam... jako przyszły psychoterapeuta uważam, że ta książeczka jest znakomita. wreszcie coś o ludziach dla ludzi. o ludziach z ich troskami, problemami, tragediami i w dodatku podane w bardzo subtelny, delikatny sposób. nie ładowane łopatą do głowy w postaci reguł, naukowych przypadków, fenomenów... bardzo dobra lektura dla każdego, kto lubi być blisko ludzi i blisko życia.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: