Wielki doprawdy jest mój upadek! Dawno już Mistrza Konga we śnie nie widziałam.
Za to na jawie widzę przed sobą "
Dialogi (
Konfucjusz (Confucius))
", a w nich pochwałę obyczaju, rytuału, zasad, etykiety - różnie bywa tłumaczone chińskie słowo "li".
Li, kość niezgody między Konfucjuszem a taoistami. Konfucjusz (Kong Fuzi, czyli Mistrz Kong) przywiązuje do li ogromną wagę:
"Mistrz powiedział:
Kto szacunek innym okazuje, lecz obyczajów [li] przy tym nie zachowa, ten jest natrętny.
Kto ostrożnie postępuje, lecz obyczajów przy tym nie zachowa, ten jest bojaźliwy.
Kto jest odważny, lecz obyczajów nie zachowuje, ten jest przyczyną zamieszek.
Kto zaś jest prawy [i], lecz obyczajów nie szanuje, ten zbyt pośpiesznie napomnień udziela".[1]
Taoiści, przeciwnie, mają li w pogardzie. Twierdzą, że żadne zasady nie są potrzebne temu, kto podąża za dao (acz czym jest dao, nikt nie wie).
"Wzoruj się, mistrzu, na de, podążaj w zgodzie z dao, a będzie to najwyższe [osiągnięcie]. Po cóż tak uporczywie wynosić humanitarność i powinność, jakbyś walił w bęben w poszukiwaniu zaginionego syna? Ej! Mącisz tylko, mistrzu, naturę człowieka!".[2]
Życie dostarcza obfitość przykładów, które coraz bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że ani między Konfucjuszem a taoistami nigdy nie będzie zgody, ani żaden obóz nie będzie miał nigdy ostatniego słowa.
Li piękna rzecz, myślę sobie niekiedy konfucjańsko. A niekiedy, taoistycznie: do diabła z li, źródłem fałszu, nieporozumień i frustracji. A już na pewno do diabła z przerostem li nad treścią.
Zwłaszcza jedna rzecz niepokoi mnie w naukach Konfucjusza:
"Mistrz powiedział: Barbarzyńcy Wschodu czy Północy - nawet jeśli mają nad sobą księcia - gorsi są jednakże nawet od tych mieszkańców naszego kraju, którzy pana swego utracili".[3]
A dlaczego barbarzyńcy są gorsi?
"Konfucjańska tradycja «dostojeństwa» […] wymagała, by elity wykształcone dostosowywały swe słowa, czyny i strój do wymogów etykiety. Odchodziły w ten sposób od niewyszukanego, pierwotnego stylu życia i wpasowały się w pewną «gramatykę» konwenansów rządzących relacjami bazującymi na wzajemnym szacunku pomiędzy osobami na różnych szczeblach hierarchii społecznej. Te reguły stanowiły formę manifestacji «kultury»* służącej do wyraźnego rozróżnienia pomiędzy ludźmi wyższego i niższego stanu, pomiędzy «swoimi» a «obcymi».
* W oryginale: wen, termin […] oznaczający między innymi kulturę konfucjańską, czyli system reguł rządzących życiem społecznym […]. Znajomość i stosowanie tych reguł były głównym czynnikiem określającym granicę pomiędzy kategoriami «my» i «obcy» (zwani barbarzyńcami) (przyp. tłum.)."[4]
Barbarzyńcy są więc gorsi, bo nie mają wen i nie znają li. Ładna poprawność polityczna, nie ma co. Wydawało by się, że dziś przekonanie o niższości "obcych" żyje już tylko w najciemniejszych zakątkach ciemnogrodu. Tymczasem, wyczulona na problem, wszędzie, nawet wśród ludzi na pozór pozbawionych uprzedzeń, w najbardziej kosmopolitycznych kręgach, widzę przykłady świadczące, że ten sposób myślenia ma się bardzo dobrze. Zresztą wcale nie jestem pewna, czy jest godny potępienia. Jedyna pewna konkluzja, którą nasuwają mi moje spostrzeżenia, to że li jest dla nas ważniejsze, niż sądzimy.
"Mistrz powiedział:
Ten, u którego cechy wrodzone górują nad należytą postawą [wen], jest nieokrzesany.
Ten, u kogo należyta postawa [wen] góruje nad cechami wrodzonymi, jest jak ów skryba, zdolny jeno do przepisywania, lecz nie do tworzenia.
U kogo zaś należyta postawa z cechami wrodzonymi pozostaje w zgodzie, ten jest szlachetny [kün-tsy]".[5]
Pięknie prawi Mistrz. Problem w tym, że przykładając dużą wagę do należytej postawy, upodobnić się do skryby jest nadzwyczaj łatwo. Nietrudno też popaść w pychę. Czy Konfucjuszowi udało się osiągnąć i zachować równowagę między postawą naturalną a postawą należytą? Zhuangzi nawet nie próbował:
"Zhuangzi rzekł: «[…] Konfucjusz rzekł: ‘[…] Śpiewajmy w zgodzie z piszczałkami wzorcowymi, mówmy w zgodzie z zasadami. […] Uczyńmy tak, by człowiek podporządkował się również swoim umysłem i nie ważył się przeciwstawić, oto ustanowienie stabilności całego świata’. Wystarczy, wystarczy! Nie potrafię tego osiągnąć!»".[6]
---
[1] "Dialogi konfucjańskie", Ossolineum, 1976, s. 86.
[2] "Zhuangzi.
Prawdziwa Księga Południowego Kwiatu (
Czuang-Tsy (Zhuangzi; Czuang-dze))
", przełożył Marcin Jacoby, Iskry, 2009, s. 147.
[3] "Dialogi konfucjańskie", s. 49.
[4] Luo Zhongfeng, "Ukształtowanie się estetyzującego stylu życia", przełożyła Adina Zemanek, w: Adina Zemanek, red., "
Estetyka chińska (antologia;
Luo Zhongfeng,
Zong Baihua,
Xun Kuang i inni)
", Universitas, s. 23.
[5] "Dialogi konfucjańskie", s. 73.
[6] "Zhuangzi...", s. 291.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.