Przedstawiam
KONKURS nr 45 pt.
„LUSTERECZKO powiedz przecie, czyli URODA w LITERATURZE”, który przygotowała
Ioanka:
Moi Drodzy BiblioNetkowicze!
W ostatnim przedwakacyjnym Konkursie proponuję temat lekki, łatwy i przyjemny, dotyczący aparycji z nieco humorystycznym zacięciem. Fragmentów nie jest zbyt dużo ani też nie powinny okazać się zbyt trudne (proszę tylko, nie odgadujcie wszystkiego za pierwszym razem...). Żeby było ciekawiej, dopuszczam wszelkie pozytywne matactwa, krętactwa i inne „-ctwa”, jakie tylko przyjdą Wam do głowy, oczywiście wszystko w miarę dobrego smaku i zabawy.
Przygotowałam 17 fragmentów, każdy za 2 punkty – po jednym za autora i tytuł. W przypadku zbioru opowiadań proszę o podanie tytułu konkretnego utworu. Łącznie do zdobycia 34 punkty. Podpowiedzi są możliwe, przy czym na jedną osobę przypadają tylko 3 moje „podszepty”.
Odpowiedzi proszę przysyłać na adres: [...] - do dnia 28-go czerwca do północy.
KONKURS PRZEDŁUŻONY DO 1 LIPCA DO PÓŁNOCY
Szczęśliwe rozwiązanie będzie mieć miejsce, mam nadzieję, 29 czerwca. W temacie maila proszę wpisać swój nick oraz „konkurs” i numer kolejnego podejścia. Aha, ponieważ mogą mi się zdarzyć lekkie opóźnienia, proszę łaskawie o „niesklinanie”, a raczej o składanie modłów w mojej intencji – na każdy nadesłany mail na pewno wcześniej czy później odpowiem.
Życzę miłej zabawy!!
UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum! Wysyłamy mailem!
FRAGMENTY KONKURSOWE
1.
- Sformułujmy zatem moi panowie – ciągnął Z. – manifest. Wierzymy, że wszelka prawda jest piękna, bez względu na to, jak ohydne posiada oblicze. Przyjmujemy wszystko w naturze bez zastrzeżeń. Wierzymy, że szorstka prawda zawiera w sobie więcej piękna niż najbardziej pociągające kłamstwo, a wszystko, co z ziemią związane – więcej poezji niż wszystkie salony Paryża razem wzięte. Wierzymy, że ból jest dobry, bo płynie z najgłębszych pokładów duszy, wierzymy, że płeć jest piękna, choćby się objawiała w dziewczynie ulicznej i alfonsie. Przenosimy charakter ponad brzydotę, ból ponad piękno, a twardą, okrutną rzeczywistość ponad całe bogactwo Francji. Przyjmujemy życie w całości, bez moralnych osądów. Uważamy dziewczynę uliczną za tak samo dobrą jak hrabina, dozorcę domu cenimy na równi z ministrem, albowiem oni wszyscy mają miejsce na ziemi i są wplecieni we wzorzystą tkaninę życia.
- W górę kielichy – wykrzyknął TL – pijemy za moralność i kult brzydoty. Oby ona upiększyła i odnowiła świat!
- Bzdura – powiedział C.
- Piramidalna bzdura – dodał S.
2.
Ja to już na pewno zostanę starą panną, pomyślała z goryczą. Chyba, że zjawi się On i powie jak Marek Ligii: „Tak, ona piękna, aleś ty stokroć piękniejsza. Ty się nie znasz, ocelle mi! Zwróć oczy ku mnie...”
Oddałaby wszystko, nawet przedni ząb, niechby jedynkę górną, by zagrać tę scenę i oczarować partnera filmowego. Ząb zawsze można wstawić, a pustego życia nie da się wypełnić myciem szklanek.
3.
Cieniutka blizna przecinała jej nozdrze i górną wargę – a także dziąsło, co A. stwierdził, gdy RR uchyliła usta. Z czasem miał się dowiedzieć, że ostrze zatrzymało się na zębie górnej szczęki, trójce, którą RR przez to straciła i od tamtego czasu uśmiechała się półgębkiem. Od skaleczenia – wyjaśniła mu później RR – obumarł korzeń zęba i ząb po pewnym czasie sam wypadł. Ale przy pierwszym spotkaniu RR wywarła na A. tak oszałamiające wrażenie, że nawet blizna – jedyna widoczna skaza na jej urodzie – wydała mu się piękna.
4.
U pięknych kobiet zdumiewa to, że właściwie są pozbawione twarzy. Wystarczy się przyjrzeć tym z reklam. Najpiękniejsza z najpiękniejszych ma zamiast wyrazistych rysów parę niewyraźnych oczu i zarys ust.
Podobnie jest z KP. Jej nos, policzki i brodę skutecznie zdominowały błyszczące oczy i doskonale wykrojone usta. Teraz marszczy wspaniałe łuki brwi i wpija wilgotne spojrzenie w moje nędzne ciało.
5.
Już wówczas wyróżniał się swą szczupłością, indiańskimi włosami pociągniętymi pachnącą pomadą i okularami krótkowidza, jeszcze bardziej podkreślającymi jego wygląd osobnika całkowicie bezbronnego. Poza wadą wzroku, cierpiał na chroniczne zaparcia, co przez całe życie zmuszało go do ratowania się przeczyszczającymi lewatywami. Posiadał jedno jedyne odświętne ubranie, odziedziczone po zmarłym ojcu, niemniej TA utrzymywała je w tak dobrym stanie, iż w niedzielę zawsze wyglądało jak nowe. Pomimo tego wymizerowanego wyglądu, nieśmiałości i posępnego stroju, dziewczęta z jego sfery ciągnęły w sekrecie losy, by w nagrodę mieć go dla siebie, aż nadszedł dzień, w którym poznał FD i nastąpił kres jego niewinności.
6.
- Myślałem o Twoich włosach – powiedział – i o tym, co można z nimi zrobić. Widzisz, one rosną ci teraz równo na całej głowie, jak zwierzęce futerko, są śliczne i miłe w dotyku, kocham je bardzo i kiedy przygładzam je ręką, kładą się, a potem podnoszą jak łan pszenicy na wietrze.
- Pogładź je.
Zrobił to i nie cofnął ręki, a potem mówił dalej dotykając ustami jej szyi i czuł, że coś nabrzmiewa mu w gardle.
- Ale myślałem sobie, że w Madrycie moglibyśmy pójść do fryzjera i tam by ci je ładnie przycięli po bokach i z tyłu, tak samo jak mnie, bo wtedy lepiej wyglądałyby w mieście, kiedy będą odrastać.
- Byłabym podobna do ciebie – powiedziała i objęła go mocno. – A potem już nigdy nie chciałabym tego zmienić.
- Nie. Będą ciągle odrastały, a podstrzyże się je tylko po to, żeby porządnie wyglądały na początku, dopóki nie będą dłuższe. Ile trzeba czasu, żeby już były długie?
- Naprawdę długie?
- Nie. Do ramion. Bo chciałbym, żebyś tak się czesała.
- Jak Greta Garbo w kinie?
- Tak – odpowiedział zdławionym głosem (...). Będą ci zwisały aż do ramion, podwinięte na końcach jak morska fala i będą miały barwę dojrzałej pszenicy, a twoja twarz barwę przypalonego złota, a oczy jedyny kolor, jaki mogą mieć przy twoich włosach i skórze: złoty z ciemnymi cętkami.
7.
Stara ciotka w naszej rodzinie na wieść o tym, że któraś z jej kuzynek znowu uwierzyła w cudowne i odmładzające działanie nowego kremu, mawiała – tak, złotko, z pewnością masz rację, stary but wygląda o wiele lepiej, gdy jest wypastowany (na marginesie, ciotka przez całe życie używała do pielęgnacji tylko kremu Nivea i cerę miała jędrną i zaróżowioną).
8.
(...) z profesorem K. doszliśmy do Radcliffe Square, gdzie zatrzymałem się, żeby w nabożnym nastroju podziwiać piękno tego placu i całej otaczającej go architektury, kiedy nagle, na trawniku przed Radcliffe Camera, zobaczyłem leżącą i odpoczywającą dziewczynę, a ściślej – zobaczyłem jej jasne, pełne, jędrne udo. Nie widziałem jej twarzy, nie wiem, kto to był, zresztą nie miało to znaczenia, w tym momencie istotne było to, że w ułamku sekundy to nie znane mi bliżej uniesione i lekko kołyszące się udo przesłoniło mi wszystko – genialna fasada All Souls, cudowny St. Mary’s Church, wspaniałe budowle Brasenose i Bodleian, przed którymi idąc tu, zamierzałem paść na kolana, rozpłynęły się i zniknęły bez śladu, teraz nie było już nic, tylko fragment zielonego trawnika i na jego tle to magnetyczne, doskonale wyrzeźbione udo nieświadomej niczego dziewczyny.
9.
Czasem patrzyła na nich jak na potencjalnych kochanków. De B. Był niewątpliwie przystojniejszy, ale nie czuło się w nim tych soków, które nasycają życie tak, że toczy się gładko i naturalnie. Jego męskość była nieco obojnacza. Wycofywał się przy każdym słowie dotyczącym ciała miłości. Tacy ludzie nie chodzą do domów schadzek, a w dyskusjach chętnie posługują się przykładami Ewy, Pandory i Heleny jako ucieleśnień zamętu i zła. Wierzą tylko w czystość swoich żon i, jeżeli są katolikami, w czystość Matki Boskiej.
10.
Do ręki włożono mi piękny puchar odlany w kształcie muszli, tak, że można go było unieść na dłoni, ale ja nie patrzyłem na puchar lecz zapomniałem o wszystkim dla kobiety, która go podała. Nie była już może całkiem młoda, jak zwykle bywają dziewczęta usługujące w winiarniach, i nie chodziła po sali wpół naga, żeby podniecać gości, lecz była odziana przyzwoicie, w uchu miała srebrny pierścień, a na wąskich przegubach srebrne bransoletki. Spotkała moje spojrzenie bez lęku i patrzyła mi w oczy, nie spuszczając swoich, jak to robią kobiety. Brwi miała wyskubane i cieniutkie, a z oczu jej wyzierał uśmiech i zarazem smutek. Były to brązowe, ciepłe, żywe oczy i dobrze się robiło na sercu, gdy się w nie patrzyło. Wziąłem z jej ręki puchar i umieściłem go na dłoni, K. zrobił tak samo. Potem, wciąż jeszcze patrząc jej w oczy, zapytałem mimo woli:
- Jak ci na imię, pięknotko?
Odpowiedziała mi niskim głosem:
- Na imię mi M. i nie jest tu w zwyczaju nazywać mnie pięknotką, jak to robią wstydliwi chłopcy, aby mieć powód dotknięcia po raz pierwszy bioder usługującej dziewczyny.
11.
- Pojrzyj no jeno waćpanna w lusterko, czy ty nie podobna do upiora, co póty krew chlupał, aż cały poczerwieniał?
Panienka zerwała się z kobierca i stanęła przed ośmiokątnym, weneckim zwierciadłem, którego kryształowe ramy świeciły na ścianie tysiącami gwiazdek.
- Olaboga! – zawołała. – jakoweż ze mnie straszydło!
Skoczyła do niskiej półki, gdzie migotała srebrna miednica z nalewką, zaczęła obmywać twarz i ręce, obmuskiwać roztargane włosy i z tą młodocianą rzutkością, co w jednej chwili przechodzi od bólu do wesela, to podskakiwała, to podśpiewywała powtarzając:
- Kiej pan K. żyw, to trzeba być jeszcze do ludzi podobną.
12.
Raz zobaczyła w pewnej galerii rzeźb posąg Apollina, który na niej zrobił tak silne wrażenie, że kupiła piękną jego kopię i ustawiła w swoim gabinecie. Przypatrywała mu się całymi godzinami, myślała o nim i... kto wie, ile pocałunków ogrzało ręce i nogi marmurowego bóstwa?... I stał się cud: pieszczony przez kochającą kobietę głaz ożył.
13.
Dotykam twoich ust, palcem dotykam brzegu twoich ust, rysuję je tak, jakby wychodziły spod mojej ręki, jakby po raz pierwszy twoje usta miały się otworzyć, i wystarczy, bym zamknął oczy, aby zmazać to wszystko i zacząć od nowa; za każdym razem tworzę usta, których pragnę, usta wybrane pośród wszystkich, w absolutnej wolności przeze mnie wybrane, aby moja ręka narysowała je na twojej twarzy, a które przez niezrozumiały dla mnie przypadek dokładnie odpowiadają twoim ustom, uśmiechającym się pod moimi palcami.
14.
Spostrzegłem wtedy na pobliskiej ścianie kolorowy plakat wielkich rozmiarów. Był to powiększony wizerunek MC, gwiazdy filmowej, przedstawiający ją ze złotymi włosami rozsypanymi na murze, z uśmiechem zmysłowym, jakiego nigdy u niej nie widziałem. Usta rozchylone, nadnaturalnej wielkości, podobnie jak i jej oczy ujrzane nagle przez powiększające szkło, każde z osobna. Plakat był wykonany ową sugestywną techniką, fotograficzno-naturalistyczną niby, ale która dzięki precyzji każdej linii, perfidnej celowości układu, zdumiewającej wyrazistości i jednoznaczności rysów, dzięki temu, że różowe jest tam do końca i absolutnie różowe, a niebieskie – niebieskie, sprawia, ze osoba przedstawiana nabiera cech niepokojących i wprowadza zamęt w nasze pojęcia o rzeczywistości. Plakat przedstawiał M. łącznie, a może przede wszystkim, z biustem na pół obnażonym, a fakt, że wszystko było tam tak samo przedstawione, zarówno twarz, jak i biust, nadawał przedstawionej M. uderzającą równorzędność poszczególnych jej części.
15.
Mimo delikatnego wyglądu i wytwornych manier w gruncie rzeczy twarda z niej była dziewczyna. Zręcznie przechodziła po pniach, leżących w bagnie, śmiało brnęła po kostki w mule i uginającym się pod nogami mchu. Z przyjemnością obserwowałem jej harmonijne ruchy, zgrabne nogi, wysmukłą postać.
Kiedyś moda robiła wszystko, aby w kobiecie podkreślić jej kobiecość. Towarzyszył temu również sposób bycia, odpowiednio dobrany do płci. Dziś dziewczyna starannie ukrywa swą kobiecość, sposób bycia niczym nie różni jej od mężczyzny, obyczaje są szorstkie i gminne. Po współczesnym świecie całymi stadami chodzą „Karampuki”, tato-mamy, babo-chłopcy, o niezdecydowanej płci i niezdecydowanych obyczajach. E. była inna i dlatego zachwycająca.
16.
Każda część ciała
Dawida musi być doskonała, namacalna. Nigdy nie mógł zrozumieć, dlaczego narządy płciowe przedstawiano jako coś brzydkiego. Jeśli Bóg stworzył człowieka, tak jak Biblia mówi, że stworzył Adama, czyż uczynił narządy rozrodcze czymś, co należy ukrywać, czymś złym? Może to człowiek wypaczył ich użycie, tak jak udało mu się wypaczyć tyle innych rzeczy na ziemi, ale dlaczego ma to zaważyć na jego posągu? On nada godność temu, czym dotąd pogardzano.
17.
Spojrzał, dodał mi urody,
A ja wzięłam ją jak swoją.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.
Pozwoliłam się wymyślić
Na podobieństwo odbicia
W jego oczach. Tańczę, tańczę
W zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.
Stół jest stołem, wino winem
W kieliszku, co jest kieliszkiem
I stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
Urojona nie do wiary,
Urojona aż do krwi.
Mówię mu, co chce: o mrówkach
Umierających z miłości
Pod gwiazdozbiorem dmuchawca.
Przysięgam, że biała róża,
Pokropiona winem, śpiewa.
Śmieję się, przechylam głowę
Ostrożnie, jakbym sprawdzała
Wynalazek. Tańczę, w objęciu, które mnie stwarza.
Ewa z żebra, Venus z piany,
Minewra z głowy Jowisza
Były bardziej rzeczywiste.
Kiedy on nie patrzy na mnie,
Szukam swojego odbicia
Na ścianie. I widzę tylko
Gwóźdź, z którego zdjęto obraz.
================================
Dodane 21 kwietnia 2011:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu