Apoteoza indywidualności
Jak to się człowiek od razu lepiej czuje, kiedy w ciągu kilku dni przeczyta dwie świetne książki :). Po przygodach wojaka Szwejka wziąłem się jednocześnie za bary z trzema pozycjami: "Wizje alternatywne 6", "Tomek w krainie kangurów" oraz właśnie "Gdzie dawniej śpiewał ptak". W tej konkurencji zdecydowanie przegrywają "Wizje", której opowiadania są drętwe, infantylne, wtórne i po prostu nudne, w szczególności w porównaniu z powieścią Kate Wilhelm.
"Gdzie dawniej śpiewał ptak" to pozycja świetna. Tematyka postapokaliptyczna, z nie do końca czytelnych dla mnie powodów, od dawna cieszy się moimi szczególnymi względami. Być może poszukuję w książkach tego typu pewnej nuty nostalgii, refleksji nad indywidualnym i społecznym człowieczeństwem w kontekście upadku cywilizacji. Bo czymże jest postapokalipsa, jak nie właśnie postawieniem współczesnego człowieka cywilizacji zachodniej wobec świadomości, że stary porządek upada?
Wilhelm opowiada historię kolonii klonów założonej przez grupę wizjonerów, którzy dostrzegali symptomy upadku nie tylko cywilizacji, ale i gatunku ludzkiego i postanowili mu przeciwdziałać. Obserwujemy wydarzenia na przestrzeni wielu lat, począwszy od tych z końca świata, a w tle rozpoczyna się nowa epoka lodowcowa na Ziemi, na której życie praktycznie nie istnieje.
To utwór z określoną tezą. Jestem zazwyczaj niezwykle sceptycznie nastawiony do tego typu podejścia do literatury, gdyż autor w takiej sytuacji nagina wedle własnego uznania rzeczywistość do potrzeb tezy, z wyraźną szkodą dla wiarygodności świata przedstawionego. Wilhelm także nie uniknęła jednej wyraźnej wpadki w tym zakresie, przyjmując odgórne, niewiarygodne założenie, że na postapokaliptycznej Ziemi nie przeżył żaden człowiek (oczywiście poza kolonią), żadne zwierzę lądowe, mimo istnienia lasów i innych źródeł niezbędnych do rozwoju życia. Niemniej poza tym jednym przypadkiem świat stworzony przez Kate Wilhelm jest wiarygodny i ciekawy, bohaterowie interesujący (choć nieco umownie scharakteryzowani psychologicznie), zaś wizja klonów fascynująca i niezwykle wiarygodna, co podkreśla w posłowiu Marek Oramus, podając przykład owieczki Dolly.
"Gdzie dawniej śpiewał ptak" stanowi wywyższenie indywidualizmu, samotności człowieka. Jeden z bohaterów, Marek, jest de facto jedynym (losy jego rodziców nie zostają wyjaśnione) człowiekiem na Ziemi, który potrafi samodzielnie myśleć i funkcjonować. Z jednej strony stanowi to dla niego źródło ogromnej samotności, ale z drugiej powoduje, że jest jednostką, odrębnym, samoświadomym i samodzielnie funkcjonującym i myślącym bytem, dzięki czemu jest w stanie egzystować w nieprzyjaznym i wrogim środowisku.
Wilhelm podaje swoją tezę w atrakcyjnej formie, jej opisy są zwięzłe, wręcz ubogie, ale plastyczne i pozwalają z łatwością wyobrazić sobie otaczający bohaterów świat po apokalipsie.
Bardzo ciekawa pozycja, szkoda, że na naszym rynku nie ukazało się więcej powieści autorstwa Kate Wilhelm.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.