W sześciu miejscach na Ziemi lądują Obcy. Miejsca te zostają nazwane Strefami Lądowania i oficjalnie mają tam wstęp tylko badacze z Międzynarodowego Instytutu Cywilizacji Pozaziemskiej. Oprócz naukowców udają się tam jednak stalkerzy, którzy na własne ryzyko przekradają się do Strefy, wynoszą stamtąd wszystko, co się da i sprzedają na czarnym rynku. Stalkerzy ryzykują życie, bo Strefa przypomina tor przeszkód - "fanty" pozostawione przez Obcych często są śmiertelnie niebezpieczne - ale pokusa jest silna, gdyż gdzieś w niej znajduje się Złota Kula spełniająca najskrytsze marzenia.

"Piknik na skraju drogi" to niepokojąca książka, która stawia pytania, ale nie daje gotowych odpowiedzi. Co Obcy chcieli nam przekazać poprzez pozostawienie w Strefie mnóstwa fantów? Czy naukowcy we właściwy sposób odczytują działanie tych fantów? Czy Obcy chcą się w ten sposób z nami skontaktować? A może te fanty to tylko kosmiczne śmieci pozostawione na Ziemi, tak jak śmieci pozostawione przez ludzi po pikniku w lesie? Autorzy nawet zakończenie pozostawiają w niedopowiedzeniu, czytelnik po ostatnim zdaniu pozostaje z wielkim znakiem zapytania. Książka jest trudna w odbiorze, dobrze byłoby ją przeczytać jeszcze raz, gdyż przy pierwszym przeczytaniu drobne, ale istotne szczegóły umykają - sprawdziłem. Mało jest tu fantastyki, więcej filozofii, książce blisko jest do twórczości Stanisława Lema; zresztą w paru scenach pojawia się typowy dla Lema sceptycyzm.

Polecam, choć uprzedzam, że nie jest to łatwa literatura, objętościowo nie jest to duża książka, ale trzeba ją czytać uważnie.