Dodany: 26.11.2011 19:12|Autor: anek7
Z Martyną podróż na koniec świata
Jeśli chodzi o literaturę podróżniczą, w moim prywatnym rankingu prym wiedzie Wojciech Cejrowski. W tym roku natomiast odkryłam piszącego przepięknie o Australii Marka Tomalika i przeczytałam pierwszą w moim dorobku czytelniczym książkę Beaty Pawlikowskiej - niestety zupełnie mi się nie spodobała. Zwyczajnie nudna była...
Przyszło mi nawet do głowy, że kobiety może nie mają daru obserwowania i opisywania dzikiej natury, ale trafiła w moje ręce "Kobieta na krańcach świata" Martyny Wojciechowskiej, która udowadnia, że jednak panie potrafią pisać dobre książki podróżnicze.
"Kobieta na krańcu świata", przedstawiająca historie kilku kobiet mieszkających w egzotycznych dla Europejczyka państwach - Wietnamie, Zanzibarze, Boliwii i jeszcze kilku innych, ma taki sam tytuł jak program, który Wojciechowska wraz z ekipą filmową realizowała kilka lat temu, zawiera bowiem zapiski autorki z tamtych podróży. Książka opisuje więc w dużej mierze to, co można było zobaczyć w telewizji, ale jest bogatsza o relacje z przygotowań do realizacji programu, a także o sceny, których - z racji ograniczeń czasowych - nie udało się zamieścić w przeznaczonym na wizję materiale.
Oczyma Martyny Wojciechowskiej obserwujemy kobiety żyjące w różnych warunkach ekonomicznych, religijnych i społecznych, wykonujące zdecydowanie męskie lub niebezpieczne zawody, walczące o byt swoich rodzin. Z tych odmiennych losów wyłania się jednak kilka cech wspólnych - niezależnie od miejsca zamieszkania, statusu majątkowego czy wyznawanej religii kobiety lubią ładnie wyglądać, chcą żyć w udanym związku i zapewnić lepszą przyszłość swoim dzieciom. Szczególnie to ostatnie pragnienie jest akcentowane przez bohaterki reportaży - zarówno boliwijska zapaśniczka, jak pracująca przy rozbrajaniu pól minowych mieszkanka Kambodży czy zbierająca glony muzułmanka z Zanzibaru - wszystkie podkreślają, że podjęły się takiej, a nie innej pracy, aby zapewnić swoim dzieciom środki potrzebne do zdobycia wykształcenia, które zaprocentuje w przyszłości możliwością lżejszego życia. Bardzo blado na tym tle wypadają panowie, mimo że to właśnie oni (chociażby ze względów kulturowych) powinni zapewnić odpowiedni warunki bytowania swoim rodzinom. Naszła mnie nawet taka myśl, że książka Wojciechowskiej jest przepełniona feministycznymi poglądami. Ale może to tylko zbieg okoliczności...
Chciałabym jeszcze kilka słów poświęcić warstwie edytorskiej. Książka została niezwykle starannie wydana przez National Geographic - kredowy papier, masa zdjęć, dosyć duży format i... prawie kilogram żywej wagi, co sprawia, że trzymanie jej w ręce w czasie lektury jest raczej niemożliwe. Ale to tylko jedna niedogodność, więc z czystym sumieniem mogę ją polecić każdemu.
A ja sama zaczynam się rozglądać za drugim tomem "Kobiety na krańcu świata".
[Recenzje zamieściłam na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.