"Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament"*
Iwan Gonczarow, w swoim czasie ważna postać rosyjskiego życia literackiego, to dziś autor właściwie zapomniany, szczególnie poza swoją ojczyzną. Jeśli idzie o tak zwane "wielkie dzieła", pozostawił po sobie tylko jedno - właśnie "Obłomowa", i próżno szukać innych pozycji tego pisarza w przekładzie na polski nie tylko w księgarniach, ale i w antykwariatach (co prawda można na nie natrafić, ale bardzo rzadko). Wypadł Gonczarow z głównego nurtu literatury po krótkiej karierze pisarskiej jeszcze za życia, by - pod naporem krytyki - osunąć się w czytelnicze zapomnienie, zostawiwszy po sobie tylko tę jedną perełkę.
Dość o autorze, skupmy się na "Obłomowie". Tytułowy i główny bohater, młody Ilja Iljicz, jest młodym, wykształconym szlachcicem, właścicielem niewielkiego majątku, którym się zanadto nie interesuje, oraz panem dla jednego służącego Zachara i jednej kucharki. Gdy go poznajemy, późnym rankiem czy przedpołudniem wyleguje się w łóżku filozofując beztrosko, psiocząc na rzeczywistość bądź drocząc się z Zacharem. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego czy choćby ciekawego, gdyby nie fakt, o którym rychło się przekonujemy: tak z grubsza wygląda od lat każdy dzień młodego Obłomowa i nie ma to absolutnie żadnej racjonalnej przyczyny. Z rozmów bohaterów okazuje się, że niegłupi i wcale obiecujący młodzieniec po prostu jął kiedyś staczać się po równi pochyłej - i niemal u jej końca zastaje go czytelnik.
Za namową i z pomocą przyjaciela z dzieciństwa Ilja rozpoczyna walkę z ciemną stroną swojej osobowości, z fobiami, fanaberiami i w końcu z ludźmi, którzy przecie nie zawsze są mu przychylni. Na kartach niekrótkiej tej powieści znalazło się miejsce na miłość i przyjaźń, nadzieję i zwątpienie, oszustwo i całą gamę innych uczuć czy przypadłości; Obłomow to wznosi się, to znów upada, a jak kończy, tego pozwolę sobie czytelnikowi nie zdradzać.
"Obłomow" w zamyśle miał być powieścią o tematyce społecznej, formą satyry na szlachtę niepotrafiącą dostosować się do nowych (na owe czasy, rzecz jasna) warunków, jakie narzucił rewolucyjny wiek XIX. Przerodził się jednak we wspaniałą, uniwersalną historię o człowieku i o ludziach, o dobru i złu, o porażce i o sukcesie - i taka z niego satyra społeczna, jak z "Anny Kareniny" romansidło. Prawdziwy sukces książka Gonczarowa zawdzięcza jednak głównemu bohaterowi, którego autor rysuje z pedantyczną dbałością o każdy szczegół i niezwykle przekonywająco. Współczujemy mu, krytykujemy go lub pochwalamy - choćbyśmy z całych sił usiłowali zachować dystans (co ponoć wskazane), oszukani przez Gonczarowa czujemy się z Obłomowem związani i momentami wręcz utożsamiamy się z nim (co ponoć niewskazane).
Może więc poniższe trącić frazesem, ale "Obłomow" to pozycja ponadczasowa i na tle literatury rosyjskiej nie mniej warta uwagi niż twórczość Czechowa, Tołstoja czy Dostojewskiego. Jest kompletna, nader przyjemna w lekturze i skłania do zastanowienia. Nic w niej do dodania i nic w niej do ujęcia. A czegóż by więcej chcieć?
Może jednego: by tego formatu dzieł nie spisywać na straty tylko dlatego, że nazwisko autora dla przeciętnego Kowalskiego brzmi zupełnie obco.
---
* Cyprian Kamil Norwid, "Za kulisami".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.