Po powrocie Królika Sanshobo, Gen i Usagi wyruszają z mieczem Kusanagi do świątyni Atsuta. Ich zamiary zostały jednak przejrzane przez ninja: zarówno koci klan Neko, jak i mrocznych nietoperzowatych Komori.

Pierwsza część "Ostrza bogów" obejmowała cały tom, miała specjalne, zaczerpnięte z mitologii prologi i rozbudowaną fabułę, obejmującą bardzo wiele równoległych wątków. Już od pierwszych stron widać, że "Wędrówka do świątyni Atsuta" ma podobne ambicje. W prologu znów widzimy postać Yamato-Dake, tego, który nadał mieczowi imię Pożeracza Traw. Właściwa historia przypomina z początku czytelnikowi niektóre wątki z pierwszego "Ostrza Bogów" i wprowadza postacie, które będą najważniejsze w nowej odsłonie opowieści. Jednak o ile akcja jest interesująca, pogoń za bohaterami emocjonująca, to nie ma tu aż tak skumulowanego napięcia co wcześniej. Historia jest bowiem dużo prostsza: bohaterowie uciekają z mieczem, dwa klany ninja niezależnie ich ścigają i te trzy strony raz po raz wchodzą sobie w drogę. Fabuła skomplikuje się nieco, kiedy na scenę wejdzie generał Ikeda, jednak na tym wszelkie plątanie wątków się kończy.

Mimo to nie jest to słaby tom. Trudno w końcu przewidzieć, jak też się skończy ta opowieść, a przez ciągłe zwroty akcji nie możemy być nawet pewni, co stanie się za chwilę. Trochę żal, że wrogami Usagiego tym razem są "jedynie" ninja, kiedy pamięta się demonicznego Jei czy złowrogich spiskowców z poprzedniej części. Trzeba jednak przyznać, że poprzednie "Ostrze bogów" było mistrzowskim dokonaniem Stana Sakai, nie sposób narzekać, że druga część jest "tylko" bardzo dobra.