Dodany: 18.11.2011 19:17|Autor:
z okładki
Zakonnicy, w tym również jezuici, uchodzą często za osoby uduchowione, odrealnione i nad wyraz poważne. Nie brakuje także wśród nich ludzi, którzy sprawiają wrażenie ponurych i smutnych. Dla wielu wydają się być mało spontaniczni, sztywni i rygorystyczni. Jednak kiedy bliżej się ich pozna, okazują się nie tacy straszni…. Każda ludzka społeczność przechowuje w skarbcu historii zapis życia konkretnych ludzi, przekaz duchowego doświadczenia oraz świadectwo zdrowej mądrości. Jednym z jej przejawów jest umiejętność znalezienia stosownego dystansu wobec swoich myśli i zachowań.
Dla duchowego i psychicznego zdrowia potrzebne jest czasami potraktowanie siebie z przymrużeniem oka. Pośmiać się siebie, polubić swoje drobne słabości oto recepta na wewnętrzny spokój i pogodę ducha. Taka postawa nastraja radośnie i życzliwie do otoczenia. Wielu jezuitów obserwujących świat oczami dziecka zanotowało w swoich notatkach interesujące i zabawne historie. Oto jedna z nich: Przed wojną, jezuicki ceremoniarz liturgii pogrzebowej mocno przestraszył pewną wiejską kobietę, która zakłócała nieporadnością swoich kroków porządek procesji. Zwrócił jej uwagę w słowach: „W przypadku powtórnej niesubordynacji wyeliminuję panią z konduktu!”.
Aby zmierzyć się ze stereotypem smutnych i poważnych zakonników postanowiliśmy zebrać dowcipy na nasz temat. Występujemy w nich często w towarzystwie naszych wypróbowanych przyjaciół: dominikanów i franciszkanów. Ta publikacja jest wyrazem pragnienia, aby w dorosłych mężczyznach, zakonnikach, ocalało dziecko, często ukryte i uśpione. Od tego, ile dziecka jest w nas, zależy jakość naszego oddania Panu Bogu.
[Wydawnictwo Rhetos, 2006]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.