Najsmutniejsza powieść, jaką czytaliście
Powieść opisana jest, jako najsmutniejsza jaką kiedykolwiek czytaliście. I myślę, że to trafny opis, bo historia przesycona jest smutkiem, samotnością. Jeśli istnieje literatura kobieca, to „Umrzeć w deszczu” można by nazwać literaturą męską, choć od razu mówię – drogie Panie nam też się może spodobać, czego jestem przykładem :)
Głównym bohaterem książki jest Artur Sadowski, który decyduje się popełnić samobójstwo, ale zanim do tego dojdzie udziela ostatniego wywiadu, który jest jednocześnie jego spowiedzią. To Artur jest narratorem i bohaterem tej powieści, choć co jakiś czas jesteśmy wyrywani z tej historii, aby przypomnieć sobie, że to opowieść pokonanego człowieka. Pokonanego przez życie. Artur jest cenionym fotografem, który trzykrotnie zdobył nagrodę World Press Photo, ale pomimo owocnego życia zawodowego i artystycznego, nie jest szczęśliwy. To także historia o kobietach w życiu Artura, które odegrały bardzo ważne role i w pewien sposób zostały przez niego naznaczone – Agnieszka, Monika, Lenka, Blanka… Razem z Arturem odwiedzimy Wrocław, Pragę, Amsterdam, a także dotknięte wojną Bałkany (akcja powieści dzieje się w latach 80 i 90 XXw.). Oczywiście dowiemy się, co popchnęło Artura do decyzji o pozbawieniu się życia.
Artur jest bohaterem tragicznym. Sam kilkakrotnie nazywa się samotnym w tłumie i to bardzo trafne określenie tego człowieka. Kocha, ale nie może zaznać szczęścia z bardzo różnych powodów. Historia jego życia jest naprawdę przesycona smutkiem, podobnie jak historie ludzi, którzy pojawili się na jego drodze. Najbardziej poruszającym fragmentem tej książki jest opis wojny na Bałkanach. Jestem za młoda, żeby pamiętać, co się wydarzyło w byłej Jugosławii, bo kiedy doszło do zawieszenia broni miałam jakieś 4 latka, a w szkole jeśli zdążyliśmy omówić II wojnę światową na lekcji historii było to sukcesem, rzadko dochodzi do się historii współczesnej (choć dziwnie brzmi to określenie, co wydarzeń sprzed prawie 20 lat). Cieszę się, dlatego że ta książka była poniekąd moją lekcją historii, bo na pewno skłoniła mnie, żeby poczytać więcej na ten temat.
Historia jest porywająca. Pobrałam wczoraj popołudniu, a skończyłam czytać wieczorem. Nie mogłam się oderwać od słów Artura i tylko dotkliwy ból oczu kazał mi zrobić sobie przerwę (kolejnego e-booka chyba wydrukuję). Jedyny mój zarzut dotyczy zakończenia, w którym w moim odczuciu działo się za dużo. I szczególnie zakończenie przywiodło mi trochę na myśl „Homo Faber” Maxa Frischa. W zasadzie „Umrzeć w deszczu” też przypomina grecką tragedię, a Artur jest bohaterem, nad którym ciąży jakieś fatum. Oczywiście te dwie książki są zupełnie od siebie różne – takie moje skojarzenie :) Skoro debiut Aleksandra Sowy tak mnie zachwycił na pewno sięgnę po kolejne jego książki, bo to bardzo ciekawy polski autor.
[Recenzja wcześniej umieszczona na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.