Dodany: 13.11.2011 13:37|Autor: Marioosh

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: W polu
Rembek Stanisław

5 osób poleca ten tekst.

Okrutnie realistyczny obraz wojny


Książka „W polu” Stanisława Rembeka to idealna odtrutka na krążący po naszych kinach film Jerzego Hoffmana „1920. Bitwa warszawska”. Tu nie ma miejsca na ckliwe, egzaltowane dialogi, na sztuczne minki rodem z telenowel i na patetyczne sceny ku pokrzepieniu serc rodem z Sienkiewicza. Stanisław Rembek sam uczestniczył w tej wojnie i dlatego otrzymujemy przerażająco realistyczną, krwawą i okrutną historię jednej z kompanii.

Akcja dzieje się na terenie Wileńszczyzny i Białorusi, polska armia doznała tam klęski, której konsekwencją było dotarcie Armii Czerwonej aż do Warszawy. Podczas patrolu ginie jeden z kaprali, a jego przyjaciel życzy wszystkim śmierci – i ta śmierć powoli i systematycznie nadchodzi.

Ta książka daleka jest od częstego w naszej literaturze wojennej patosu, tu otrzymujemy prawdziwy do bólu obraz wojny. Żołnierzy do boju nie pcha patriotyzm, ale zwierzęca chęć przeżycia, miesza się odwaga i tchórzostwo, godność i podłość, króluje głód, brud i zmęczenie, dookoła leżą śmierdzące trupy, szaleje tyfus, żołnierze cierpią na odparzenia, łażą po nich wszy, w jedzeniu są robaki, zdarza się bunt i dezercja... a nad wszystkim króluje śmierć, i to nie śmierć w glorii i chwale, ale w obłędzie, strachu i histerii. Większość akcji obserwujemy oczami podporucznika Fidelisa Paprosińskiego – idealisty, który „kiedy wyruszał na front, radował się nadzieją, że pośród wszelkich niewygód, trudów i grozy znajdzie tam cenne i czyste jak brylant poczucie spełnienia najcięższego obowiązku. Tymczasem rozczarował się zupełnie” [1]. Paprosiński nie jest typem bohatera, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni w polskiej literaturze – patetycznego idola rozrywającego się na strzępy czy idącego z szabelką na czołgi; to człowiek zniechęcony, zrozpaczony i załamany („...chwyciła go rozpacz. Oto nie minęły dwa miesiące, odkąd znalazł się w kompanii, zaledwie miesiąc, jak był na froncie, a już nie czuł w sobie innego pragnienia, tylko wyrwać się jak najprędzej z tego kretowiska trwogi, krwi i śmierci na jasny, otwarty, szeroki świat” [2]). O polskiej armii Paprosiński nie ma dobrego zdania („...uważał on za typowe polskie szaleństwo rzucanie się z małą, skrwawioną garścią na zbity taran kilkunastu dywizji sowieckich” [3]), Rosjanami gardzi („Bolszewicy to jedynie tępe bydło. Ale garść tego bydła prowadzi przeszło stumilionowy naród i zawiedzie go, gdzie zechce. Choćby w przepaść” [4]), a w chwilach słabości poddaje w wątpliwość istnienie Boga. Otrzymujemy tu bardzo daleki od ideału obraz polskich żołnierzy („Bosi, obdarci i głodni walczą z armią podobnych im nędzarzy” [5]), obraz okrutny („Wojsko stało się bezsilną miazgą rozpaczy” [6]), ale boleśnie prawdziwy.

Stanisław Rembek zapłacił za tę książkę wysoką cenę – napisał ją w 1937 roku i było jasne, że po wojnie nie będzie najmniejszych szans, by mogła się oficjalnie ukazać. Pisarz został więc skazany na zapomnienie i w efekcie jego najwybitniejsza książka czekała na kolejne wydanie aż do lat 90.

Nie jest to książka, którą się czyta przyjemnie – cały czas przed oczami widzi się piekło przez jakie przechodzili młodzi polscy żołnierze. Książka poraża swoim autentyzmem i realizmem, ale właśnie ten autentyzm powoduje, że jest ona tak dobra. Oczyma wyobraźni widać gotowy scenariusz do mocnego filmu w stylu Sama Peckinpaha, połączenie „Żelaznego Krzyża” i „Dzikiej bandy”, ale czy znalazłby się w naszym kinie na tyle odważny reżyser, by taki film nakręcić?


---
[1] Stanisław Rembek, "W polu", Towarzystwo Upowszechniania Czytelnictwa, Warszawa 1996, str. 165,
[2] Tamże, str. 40,
[3] Tamże, str. 185,
[4] Tamże, str. 53,
[5] Tamże, str. 296,
[6] Tamże, str. 182.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4262
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Bibliomisiek 02.12.2011 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka „W polu” Stanisła... | Marioosh
Świetna, esencjonalna recenzja. Książka jest dokładnie taka - krwawa, brudna i straszna. Ja również odbierałem ją kadrami w duchu "Żelaznego krzyża". A u nas? Nie wiem, Pasikowski w swoich najlepszych chwilach posiada świetne czucie kina, ale musiałby dostać skrzydeł. Albo Smarzowski ze swoją drapieżnością. Ale na razie dzięki Hoffmanowi mamy wojnę 1920 w kinie uwaloną na lata, jak sądzę. Już prędzej Rosjanie zekranizują Izaaka Babla...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: