Dodany: 07.06.2007 18:33|Autor: montano

Moralizatorstwo tylko na pozór nieszkodliwe


Kilka razy zbierałem się do zrecenzowania tej książki, ale do tej pory moje zamiary spoczywały w sferze zamysłów. W końcu moje z nią potyczki zmęczyły mnie do tego stopnia, że stwierdziłem, iż czas najwyższy coś o niej napisać. Może rozjaśni się jakoś mój stosunek do niej?

Przede wszystkim razi mnie ascetyczny, suchy wręcz styl tej książki. Wpisując się w poetykę kroniki historycznej ciężko osiągnąć oszałamiające efekty artystyczne. Przez cały czas czytania nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że Camus kreuje się bardziej na moralistę niż artystę, co wcale nie przydaje urody jego wizerunkowi. Dywagacje dotyczące etyki nie dość, że mordują nawet najdoskonalsze utwory, to jeszcze są dowodem złego smaku ich autorów. Postacie nakreślone są w sposób płaski, każda z nich ma przypisaną ideę i nie wychodzi poza jej obręb. Powoduje to, że nie mam możliwości identyfikacji z którymkolwiek z bohaterów. Nie mogę odczuć tych wydarzeń na sobie. Pomiędzy mną a nimi jest cały czas dystans.

Nie jest to jednak zwyczajne fiasko artystyczne. Camus, jak podejrzewam - nieświadomie, z całą mocą ujawnia, że człowiek jest zwierzęciem stadnym, a moralność to zbiór zasad mówiących, jak to stado ma przetrwać, aby nie powybijać się nawzajem. Dyskretny, pozbawiony patosu ton tej powieści, mówiący: „przeciwdziałaj tak jak możesz, ale nic ponad to”, ukazuje to jeszcze dobitniej. Najgorsze jest to, że Camus obnaża moje najbardziej prymitywne odruchy w najlepszej wierze, chcąc poruszyć moje sumienie. Na pozór nieszkodliwe moralizatorstwo Camusa pokazało pazur, którym drasnęło mnie boleśnie.

Człowiek jest najgorszym ze zwierząt, bo posiada świadomość własnej prymitywności, a stara się ją wyplewić z siebie, pisząc górnolotne rozprawy o pięknie frazy Puszkina... Okropne. Czy nie przesadzone?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7200
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: exilvia 08.06.2007 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka razy zbierałem się ... | montano
Nie mogę się zgodzić co do "mordowania" utworów przez dywagacje etyczne. Ja uwielbiam książki wielkich moralistów np. Dostojewskiego czy Conrada. Zresztą, patrząc na ich popularność, nie tylko ja :)

Czy możliwość identyfikacji z boahterem jest tak bardzo potrzebna przy lekturze książek? Ja już takiej potrzeby nie odczuwam. Myślę, że to zależy od typu literatury. Czytałam ostatnio esej houellebecqa o Lovecrafcie (jestem nim zachwycona, dlatego w kążdym niemal wątku o nim piszę ;)), który to pisarz w ogóle zanidbuje swoich bohaterów. U niego można się co najwyżej zgadzać w wizją świata (brr..). Tak samo u Dukaja np. Czasem idea wazniejsza od bohaterów (ostatnio nawet takie książki lepiej mi się czyta).
Użytkownik: montano 08.06.2007 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mogę się zgodzić co d... | exilvia
Dostojewski jest złym przykładem, z tego względu, że u niego moralizatorstwo "żyje". Rosjanin nieustannie wchodzi w bójki ze swymi poglądami, wyzwalając z tego artyzm pierwszej klasy. Akurat czytam "Zbrodnię i karę", więc napiszę o tym szerzej nieco później.

Jeśli chodzi o postaci: weźmy takiego Gombrowicza. On także tworzył postaci niezbyt skomplikowane. Jednak nie przypisywał im idei, tylko jakąś konkretną emocję. W Camusie irytuje mnie to, że on podaje gotową receptę na to jak żyć. Tego typu książki są bezpłodne, ponieważ nie pozwalają rozwinąć (z naciskiem na to słowo) myśli autora. Albo się do niej stosujemy, albo ją odrzucamy. Literatura powinna się bronić przed jakimkolwiek systemem. Myśl powinna być napoczęta i tyle. Ehh... Gombrowicz płynie z każdego mojego słowa, ale cóż ja na to poradzę? Już niejednokrotnie próbowałem się od niego wyzwolić i nic...

Wszystko zależy od oczekiwań. Czytając weryfikuję poprzez inną osobowość moją rzeczywistość. Camus mi to uniemożliwia, bo on nie przedstawia rzeczywistości, tylko poglądy. Gdyby Camus napisał esej, nie czepiałbym się w ogóle.
Użytkownik: exilvia 09.06.2007 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dostojewski jest złym prz... | montano
Czyli jednak etyka nie zabija literatury :)
Użytkownik: montano 09.06.2007 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli jednak etyka nie za... | exilvia
To zależy ;-) Etyka w stylu Camusa zarzyna bezlitośnie.
Użytkownik: Harey 08.06.2007 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka razy zbierałem się ... | montano
Trafnie napisałeś, że każda postać ma u Camusa "przypisaną jakąś ideę", jednak ta galeria postaci, odzwierciedlająca różne postawy, nie wydała mi się bynajmniej papierowa. Niewątpliwie jest to powieść moralizatorska, największą jednak wartością jest w niej przedstawienie kwestii wolności człowieka, przejawiająca się w możliwości dokonywania wyborów, które decydują o całym dalszym życiu i o moralnej jakości jego egzystencji.
Użytkownik: montano 09.06.2007 13:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Trafnie napisałeś, że każ... | Harey
Widzę, że znalazłem osobę o totalnie odmiennym guście od mojego. Doskonale, będziemy mieli o czym polemizować ;-)

Jeśli chodzi o pojęcie wolności - nikt nie obalił naszych rojeń o suwerenności lepiej niż Gombrowicz w swoich "Dziennikach". Jeśli je posiadasz to proponuję ci zajrzeć do trzeciego tomu, jest to sam początek 1964 roku. Jeśli nie masz do nich dostępu to napisz, a zamieszczę ten fragment, o który mi chodzi.

A propos papierowości - jak już wyżej pisałem w sztuce nie interesuje mnie myśl, idea. Przeciwstawmy doktorowi Rieux postać Raskolnikowa, Hamleta. Shakespeare i Dostojewski w swych bohaterach ukazują samych siebie, swoją wrażliwość. Jest to daleko bardziej (proszę zwrócić uwagę na to, że nie piszę "w pełni") autentyczne. Ileż razy sprzeciwiamy się własnej myśli, a ile własnej wrażliwości? Odczuciom nie da się zaprzeczyć, można je tylko zagłuszyć. Wybitni pisarze wiedząc to nie przywiązują wagi do własnych idei, ukazują jedynie sposób w jaki odczuwają rzeczywistość. Poza tym wielowymiarowość postaci u Stratfordczyka i Rosjanina (oczywiście nie tylko u nich, posługuję się tymi dwoma nazwiskami jako przykładami na mistrzostwo w konstrukcji bohaterów) niejednokrotnie prowadzi do osiągnięcia wspaniałych efektów artystycznych.
Użytkownik: Harey 16.06.2007 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że znalazłem osobę... | montano
Nasze różne gusta wynikają zapewne nie tylko z innej wrażliwości, ale również z różnicy wieku (ja jestem rocznik 76). Kiedy byłam w Twoim wieku ceniłam równie wysoko tych autorów, których przywołujesz (nadal ich cenię), ale nie myśl, że przez całe lata będziesz czytał wyłącznie Dostojewskiego i wszystkie inne powieści, w porównaniu z nim będą wydawały Ci się miałkie czy papierowe. Znajdziesz nowych pisarzy, którzy Cię zafascynują. Z perspektywy czasu i spraw, z którymi zetknęłam się w pracy mogę powiedzieć, że Raskolnikow wcale nie jest już dla mnie prawdziwą postacią. Jest to osobowość człowieka, który dokonuje zbrodni opisana z perspektywy człowieka wrażliwego. Najczęściej ludzie, którzy dokonują takich czynów wcale nie mają dylematów Raskolnikowa.
Chętnie przeczytam fragment z Dzienników Gombrowicza - o wolności - do dalszej dyskusji :).
Użytkownik: montano 16.06.2007 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nasze różne gusta wynikaj... | Harey
A więc tak:

"...Przeżuwałem jeszcze Paryż, myślałem o Sartrze.

Któryż jest bardziej prowokacyjny - Sartre czy wolterowski Pangloss? To trochę tak, jakby dym, bijący ze zgliszcz i krematoriów, zniósłszy się na stosowną wysokość, nakreślił w powietrzu słowo "wolność".

Mniejsza o wojny i kacety - taka proklamacja wolności byłaby prowokacją zawsze i wszędzie. Wmawiać nam, że jesteśmy wolni, nam, ofiarom, męczennikom, niewolnikom, po uszy w chorobach, nałogach, żądzach, zawsze w kieracie, w znoju, w strachu, zagonionym, zahukanym? Doświadczamy najohydniejsze niewoli od wczesnego ranka do późnego wieczora... a tu "wolność"! Pogłębia krwawą ironię, że myśl najbardziej sprzeczna z naszym codziennym doświadczeniem, okazuje się wcale dorzeczna i płodna w rozmaitych swoich konsekwencjach.

Czy jednak filozofia, której punktem wyjścia jest świadomość, może mieć wiele wspólnego z egzystencją? Przecież świadomość, jako taka, jest czymś dla życia obojętnym. Życie zna tylko kategorie przykrości i przyjemności. Świat istnieje dla nas tylko jako możliwość bólu, lub rozkoszy. Świadomość, póki nie jest świadomością bólu, lub rozkoszy, nie ma dla nas znaczenia. Uświadomiłem sobie istnienie tego drzewa - i cóż stąd? Ani mnie grzeje, ani ziębi. Byt uświadomiony to nie jest żaden byt - pók moja wrażliwość go nie odczuje. Nie byt uświadomiony, a byt odczuty jest ważny. Świadomość tedy musi być świadomością wrażliwości, nie zaś bezpośrednią świadomością bytu.

Ale przykrość (a więc i przyjemność) jest z istoty swojej sprzeczna z pojęciem wolności. Powiedzieć, że zachowujemy jakąś zasadniczą możliwość wolności wobec cierpienia (która byłaby związana z celowością określającą nasz system wartości; i choćby nawet była tylko wolnością "w sytuacji"), to przekreślić w ogóle sens tego słowa. Cierpienie to coś, czego ja nie chcę, co muszę "wycierpieć", istotny jest tutaj przymus, czyli brak wolności. Trudno o większe przeciwieństwo niż cierpienie i wolność.

Przyjmując, że punktem wyjścia egzystencjalizmu może być tylko wrażliwość, wykluczam tym samym wszelką filozofię egzystencjalną, będącą filozofią wolności..."

W sumie to przede wszystkim trzeci akapit można by dokleić do Camusa, reszta jest ukierunkowana głównie na Sartre'a. Ale rozpędziłem się i przepisałem całość ;-)

Jeśli chodzi o Dostojewskiego to zamęczył mnie i nie przebrnąłem. Z początku było bardzo dobrze, a później coś się we mnie zacięło i nie dałem rady. Planuję wrócić do niego w wakacje. W ogóle coś mi ostatnio te książki nie bardzo idą.
Użytkownik: Harey 16.06.2007 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A więc tak: "...P... | montano
Bardzo Ci dziekuję za przytoczenie tego fragmentu - jest świetny. Faktycznie trudno mówić o wolności w przypadku umierających, cierpiących, czy głodujacych, którzy będą kierowali się wyłącznie koniecznością zaspokojenia elementarnej potrzeby. U bohaterów Camusa wolność to nic innego, jak dokonywanie wyborów pomiędzy przyjemnością a obowiązkiem, przyzwoitością i podłością. Kierowanie się w życiu wyłącznie przyjemnością i przykrością, wybieranie rozkoszy zamiast bólu - jest to "wizja" wyjątkowo hedonistyczna. Oprócz rozkoszy i bólu jest jeszcze cała gama uczuć, obowiazków i w tej sferze, o ile nie jesteśmy w ekstremalnej sytuacji, możemy dokonywać wyborów, a zatem w jakiejś mierze w tym momencie wyboru - jesteśmy wolni.
Z dobrych lektur, jeśli chciałbys odpocząć od Dostojewskiego, polecam Faulknera "Światłość w sierpniu" i Dreisera "Tragedię amerykańską". Pozdrawiam :)
Użytkownik: montano 16.06.2007 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo Ci dziekuję za prz... | Harey
Faulkner to moja zmora życiowa. Ile razy zacznę, tyle nie skończę. Nie mam pojęcia dlaczego. O Dreiserze nie słyszałem, ale chętnie się zapoznam. Ciekawe tylko czy moja biblioteka jest zaopatrzona w tego typu cuda.

Powracając do naszej polemiki: dokonywanie wyborów między przyjemnością a obowiązkiem jest u Camusa przedstawione w sposób, moim zdaniem, zbyt naiwny. Spróbujmy wejrzeć w ten problem głębiej i zapytać: na ile tych wyborów dokonujemy sami, a na ile są one skutkiem oddziaływania innych? W tej materii zachodzi pewna sprzeczność u francuskiego noblisty, bowiem wyrażając swoją ideę wolności w sposób bezpośredni podchodzi do niej indywidualistycznie (tzn. wybór zależy tylko i wyłącznie ode mnie). Jednak wydarzenia zawarte w "Dżumie" niekoniecznie, pokrywają się z wyrażoną w niej myślą. Ja przystąpię do oddziałów niosących pomoc zadżumionym, bo on przystąpił, bo nie zostało mi nic innego. Rambert nie wyjedzie z Oranu, bo głupio jest samemu odczuwać szczęście. Na moje decyzje w znaczny sposób wpływają inni. Francuz zapomina o tym, gdy snuje dygresje. Podejrzewam, że myśl, którą najbardziej cenię w "Dżumie" (Moralność to instynkt stada) Camus, zawarł w niej przypadkiem. Tutaj nasuwa mi się skojarzenie z Miłoszem - jego eseistyka w wielu miejscach, nie pokrywa się z poezją. Po prostu: oni są artystami i nie powinni silić się na filozofowanie. To jest podstawowy błąd Camusa, który rujnuje całą książkę. Swoją drogą: poglądy Gombrowicza też rozjeżdżają się niekiedy z jego książkami. Jest tylko jedna różnica: on swoim ideom daje ujście w "Dzienniku", tak aby nie zaśmiecały mu powieści i dramatów.

Myślę, że Gombrowicz uogólnił nasze uczucia, rozpisując je na dwa bieguny (rozkosz-ból). Nie wydaje mi się, aby był to przejaw jego hedonizmu, raczej niefortunne sformułowanie.

Tak na marginesie: jak to jest z nazwiskiem "Camus"? Gdy odmieniamy je na papierze, piszemy "Camusa". Z kolei wymawiamy "Kamiego". Czy to jest poprawne?
Użytkownik: Harey 17.06.2007 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Faulkner to moja zmora ży... | montano
Bardzo ciekawy wywód. To prawda, że nasze decyzje są często zdeterminowane przez wzgląd na kogoś innego, a w pełni wolni jesteśmy tylko w myślach i to nie wszyscy, bo jesteśmy podatni na sugestie, autorytatywne tony czy etykietki przypinane innym i powtarzane wiele razy.

Kiedyś obowiazywała zasada nieodmieniania nazwisk obcojęzycznych i rozwiązywało to wszelkie problemy z odmianą, a tu faktycznie jest sprzeczność :)

Nie wszystkie książki Faulknera czyta się równie dobrze - moje dwie ulubione powieści tego autora to właśnie "Światłość w sierpniu" i "Dzikie palmy". Polecam :)
Użytkownik: montano 17.06.2007 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawy wywód. To ... | Harey
Ufff... nie wiem kiedy zdążę to wszystko przeczytać. Dreiser jest drugi w kolejce, bo teraz czytam Geneta. Faulkner będzie, więc jako trzeci. Jak mi jeszcze coś zaproponują to zamorduje ;-)

Ten ciekawy wywód to w znacznym stopniu zasługa Gombrowicza - walczę z tym jego wpływem i walczę, i nic. Zdaje się, że jestem z góry skazany na porażkę. Mam nadzieję, że niedługo nawiąże się między nami kolejna polemika, bo są one dla mnie bardzo owocne. Może napiszę recenzję o "Tragedii amerykańskiej" jak już ją przeczytam?
Użytkownik: Harey 17.06.2007 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ufff... nie wiem kiedy zd... | montano
Z pewnością przeczytam Twoją recenzję i chętnie podyskutuję :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: