Dodany: 10.11.2011 18:15|Autor: kornwalia

Cel: Belgia


Powoli seria Spectrum poleca zaczyna się rozrastać. Chciałabym nawet, żeby powiększała się właśnie o pozycje dotyczące innych krajów. Trudno pisać o "Belgijskiej melancholii", nie odnosząc się do wcześniej wydanego "Tatami kontra krzesła" Tomańskiego o Japonii, więc nie będę od tego uciekać.

Już na pierwszy rzut oka książka o Belgii wydaje się bardziej historyczna. Początkowo byłam do tego pomysłu sceptycznie nastawiona, obawiając się, że utrudni mi to lekturę i zmniejszy przyjemność czytania. Szybko jednak doceniłam tę metodę, przypominając sobie, że trudno zrozumieć jakiś kraj i naród, nie znając jego historii. W przypadku Belgii akurat mówienie o narodzie to do pewnego stopnia nadużycie, jak się dowiedziałam w trakcie lektury. Autor, moim zdaniem, bardzo sumiennie wyjaśnia całą złożoność belgijskiego społeczeństwa, którego członkowie mówią o sobie "jestem Belgiem" tylko przebywając za granicą, bowiem w ich własnym kraju dla nikogo nie ma to znaczenia. Taki ich obraz wyjaśnia kilka rozdziałów opowiadających o historii tego kraju. Jako niepodległe państwo Belgia jest zresztą młodziutka, powstała dopiero w 1830 r. i to w ciekawych okolicznościach: dzięki przedstawieniu w operze!

Co zwłaszcza podobało mi się w opisie Walonów i Flamandów, to że nie zadzierają nosa, są tolerancyjni dla każdego dziwaka i unikają rozgłosu. Nawet swoich celebrytów zostawiają w spokoju, uważając, że każdy ma prawo do prywatnego życia i nie wypada wścibiać nosa w nie swoje sprawy. Okazuje się też, że są niezwykle dyskretni i wyrozumiali dla ludzkich błędów.

Choć książka Orzechowskiego nie roi się od zabawnych opowiastek, jak "Tatami...", to jednak oceniam ją jako solidniejszą. Tomański postawił raczej na dowcip, ciekawostki i zadziwianie czytelnika, natomiast Orzechowski skupił się na samych fundamentach Belgii, próbując odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Belgowie są tacy, jacy są. Czy mnie przekonał do Belgii? Nigdy nie miałam do niej negatywnego stosunku, chciałabym ją w przyszłości zwiedzić, więc w sumie przekonywać mnie nie trzeba było. Ponadto, choć pod koniec rozdziały są nieco nudniejsze, to właśnie z nich dowiedziałam się o cudownym miejscu - Redu - idealnym dla nas, moli książkowych, pełnym księgarni i dobrych restauracji.

Ksiązka "Tatami kontra krzesła" jest faktycznie dowcipniejsza, ale też bardziej chaotyczna, "Belgijska melancholia" natomiast czasem jest zbyt poprawna, może nieco przewodnikowa, za to solidna i treściwa. Połączone, byłyby niemalże idealną książką o danym kraju ;). Obie uważam jednak za udane i czekam na przybliżenie mi kolejnego kraju.


[recenzję umieściłam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 704
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: