Dodany: 09.11.2011 16:21|Autor: first-pepe

Grafomański szczyt bezczelności


Miałem w ostatnim czasie wątpliwą przyjemność zapoznać się z dotychczasową twórczością pana Głuchowskiego (o zgrozo właśnie wyszło w naszym kraju kolejne jego "dzieło"). Wrzucę tutaj krótko i na temat, co myślę o jego książkach. Z uwagi na postapokaliptyczną tematykę porównywałem twórczość pana Głuchowskiego do koronnego i najwybitniejszego dzieła postapokaliptycznego naszych czasów, a mianowicie "Ostatniego brzegu", którego autorem jest Nevil Shute.
1) "Metro 2033" ocena 3
+ umieszczenie akcji w moskiewskim metrze,
+ sam koncept wydarzeń, ale już nie wykonanie,
+ zakończenie (naprawdę dobre w porównaniu z resztą powieści),
+ nastrój grozy w poszczególnych momentach książki,
- grafomaństwo
- będące przyczyną grafomaństwa rozwlekłość, pseudofilozofowanie, mnóstwo wątków pobocznych (gdyby książka była krótsza o ok 200 stron tylko by na tym zyskała),
- maksymalne uproszczenie socjologiczne, polaryzacja polityczna ludności poprzez wskazanie stacji, gdzie występują dane poglądy polityczne (vide Linia Czerwona); sztuczność bije po oczach,
- w ogóle sam fakt, że w obliczu walki ludzkości o przetrwanie na poziomie szczurów, ta ma czas, chęć i środki (sic!) do dbania o tak ważne rzeczy jak poglądy polityczne,
- nieciekawi i niewiarygodni psychologicznie bohaterowie, do tego stopnia, że dajmy na to na stronie 100 jest dany bohater odważny, a na stronie 300 w takich samych okolicznościach, z tych samych przyczyn jest ten bohater już tchórzem,
-
2) "Metro 2034" ocena 1
+ brak
- książka o niczym, totalny gniot i szczyt grafomańskiego skoku na kasę (tyczy się również wydawnictwa Insignis za czcionkę, marginesy i cenę),
- minusy "Metra 2033" do potęgi dziesiątej.

Tyle w temacie, więcej z tym całym "uniwersum metra" nie chcę mieć do czynienia, a szkoda, bo koncept był zacny.
Wyświetleń: 9038
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: gosiaw 10.11.2011 09:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem w ostatnim czasie ... | first-pepe
Nie podobało mi się Metro 2034 (Glukhovsky Dmitry (Głuchowski Dmitrij)), raczej nie sięgnę po Metro 2033 (Glukhovsky Dmitry (Głuchowski Dmitrij)), najnowszej produkcji pana Głuchowskiego też nie planuję zdobywać. Sporo Twoich zarzutów pewnie uznałabym za sensowne, ale zdumiewa mnie łatwość z jaką operujesz słowem "grafomania", bo nie jest to Twój pierwszy temat o grafomanach, z tego co pamiętam. Nie uważam Głuchowskiego za wirtuoza pióra, uważam, że specjaliści od reklamy zasłużyli na wysokie gaże, bo wykonali znakomitą robotę, ale grafomania? Bez przesady.
Użytkownik: first-pepe 10.11.2011 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie podobało mi się Metro... | gosiaw
Ale co jest nie tak ze słowem grafomania, że reagujesz na jego użycie przeze mnie, jakbym co najmniej kogoś znieważył, użył obraźliwego słowa lub przekleństwa albo naruszył jakąś domniemaną granicę wolności słowa? Była już swego czasu dyskusja na ten temat kilka osób się bardzo przytomnie wypowiedziało, w tym nawet pisarz pan Maciej Grabski, o ile się nie mylę. Słowo "grafomania" jest dla mnie słowem dzięki któremu wyrażam swoje ubolewanie, swoje rozczarowanie tym, że mierny pisarz do spółki z marketingowcami wcisnęli mi marketingowy kit w postaci "uniwersum metra". O tym, że na takie ściemy wielu ludzi się nabiera (z różnych przyczyn, przeważnie brak literackiego obeznania, ale też niestety tzw. moda na pisarza, podsycana przez PR, co swego czasu pozwoliło wypromować taką miernotę pisarską jak J.K.Rowling) świadczą wysokie oceny pod "Metrem 2033" i "Metrem 2034".
Mogą o sobie powiedzieć, że jestem wyrobionym czytelnikiem, przeczytałem w życiu mnóstwo książek z każdego gatunku, nawet kilka romansów przeczytałem, czytam od dziecka, więc z punktu widzenia swojego doświadczenia oceniam, czy dane dzieło lub dany pisarz jest grafomańskie/jest grafomanem, czy też nie. Być może przesadziłem nieco przy Sapkowskim, ale w przypadku Głuchowskiego ocena jego pisarstwa może być tylko jedna - grafomania przez duże G, podparta nachalnym marketingiem. Stąd też tytuł tematu. Udowodnij mi proszę, że moja wypowiedź nie jest merytoryczna.

Na marginesie nadmienię, że uważam marketing za konieczny, aby m.in. zaszczepiać w ludziach zamiłowanie do czytania, ale do marginalnych wyjątków należy promowanie dzieł co najmniej dobrych, zazwyczaj są promowane miernoty, co jest truizmem niestety.
Użytkownik: gosiaw 10.11.2011 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale co jest nie tak ze sł... | first-pepe
Ja się jedynie zastanawiam jak nazwałbyś produkcje, przed którymi ostrzegamy się w tym wątku: Właśnie czytam/przeczytałem gniota... . Bo jeśli Głuchowski i jego twórczość to już według Ciebie grafomania, to ciekawe jak nazwałbyś te "perełki". Zapewniam Cię, że Głuchowski to pierwsza liga w porównaniu z takim Dryjerem czy Piątkowskim. Tych wymieniam, bo tych czytałam osobiście.

Żeby było jasne - ja się nie oburzam, o tym, że Twoje zarzuty są niemerytoryczne też ani słowa nie napisałam. Nazywaj sobie grafomanem kogo chcesz, aczkolwiek doradzam ostrożność, bo urażeni pisarze czasami udają się do sądów. Dziwi mnie tylko, że Głuchowski to już wg Ciebie grafomania, bo wg mnie jest to jedynie słaba literatura. No ale DGCC. :)
Użytkownik: first-pepe 10.11.2011 11:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się jedynie zastanawia... | gosiaw
Jeżeli do jakiegoś pisarza pasuje określenie "grafoman" to jest nim właśnie Głuchowski (tak jak wspomniałem przy Sapkowskim nieco przesadziłem, gdyż u Sapka jest przynajmniej naturalna erudycja, która niestety przez wielu jest mylona z umiejętnością pisania powieści). Głuchowski pisze dla samego pisania, z kart jego "dzieł" wręcz wylewa ekstaza z możliwości przelania na papier swoich wiekopomnych, pseudofilozoficznych mądrości.
Faktycznie "Metra 2033" gniotem bym nie nazwał, bo pewne wyżej wspomniane przeze mnie walory posiada. Jest "Metro 2033" jednak dziełem grafomańskim. Natomiast w tym świetle jestem skłonny nazwać "Metro 2034" grafomańskim gniotem i wrzucę ostrzeżenie o tej książce do zalinkowanego przez Ciebie tematu.
Odnośnie szczególnej wrażliwości pisarzy na słowo "grafomania", to jako prawnik mogę stwierdzić, że jest mało prawdopodobne, aby jakikolwiek pisarz wygrał sprawę ze mną w oparciu o moje wypowiedzi :) To nie jest po prostu możliwe.
Nie jest moją intencją prowokowanie, ani inne tanie zagrania, raczej szczerze, bezpośrednio i bez obrażania kogokolwiek wyrażam swoje zdanie. Stąd dziwią mnie niektóre reakcje na moje wypowiedzi. I w tym kontekście, z uwagi na to, że pomimo swoich wad Biblionetka to fajna i przeważnie rzeczowa strona, jedyną konsekwencją, jakiej się obawiam, to ewentualne wyrzucenie mnie z tego forum przez adminów (natura internetu - władza autorytarna) w konsekwencji interwencji jakiegoś wrażliwego pisarza :).


Użytkownik: aleutka 11.11.2011 15:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli do jakiegoś pisarz... | first-pepe
Slowo grafoman moze byc interpretowane jako obrazliwe w przypadku pisarza. Krytykuje sie wtedy osobe nie tworczosc, nie znam prawniczego jezyka, ale podwaza sie wiarygodnosc tej osoby wiec teoretycznie podstawy by byly jakies do pozwu. Dopoki uzywasz slowa grafomania nie mozna chyba nic zarzucic, faktycznie, krytyka tworczosci jest dozwolona:) Tez mam wrazenie, ze jest to slowo troche tu naduzywane, bo grafomania to dla mnie dno ponizej podlogi, Harlequiny na przyklad, nie wiem czy tworczosc Gluchowskiego, Sapkowskiego lub Piekary pod to podpada. No i jesli uzywasz tego slowa zbyt czesto to traci sile wyrazu i swoj negatywny impakt ze tak powiem. Skoro kazda ksiazka ktora ci sie nie podoba jest od razu nazywana grafomania...

Natomiast nie musisz sie obawiac ze cie admini z forum wyrzuca za interwencje zbyt wrazliwego na krytyke pisarza. Byl juz pewien pan bardzo wrazliwy na krytyke, ktory pozwal Biblionetke do sadu za recenzje. Autor tej recenzji nadal jest aktywny na forum i publikuje tu teksty ;) No chyba ze zaczniesz wyzwiskami rzucac w strone autora, ale to co innego...
Użytkownik: Szeba 11.11.2011 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Slowo grafoman moze byc i... | aleutka
Chyba każdy ma swoją definicje grafomanii. Dno poniżej podłogi? - tak. Harlequiny? - nie. Dla mnie grafomański wyczyn to coś, czego po prostu nie daje się czytać, tak źle jest napisane, tak niepotrzebne, bezsensowne, do niczego. Męczy, dręczy, zgrzyta się zębami, poci, nie kończy lektury. Harlequin jest po coś i wg mnie zawsze spełnia swoją misję - wiemy, po co po niego sięgamy, więc do definicji mi nie pasuje, ale jest ona zapewne bardzo subiektywną definicją, jeśli takie mogą istnieć ;)

Nie lubię natomiast, kiedy zbyt agresywnie rzuca się taką etykietką, ale to nie ze względu na obrzucanego autora a ze względu na odbiorcę. Łatwo jest w taki sposób dokopać czytelnikowi, bo autor, jeśli jest autorem ;) zwyczajnie zignoruje taki epitet, zaś prawdziwy grafoman, z racji przekonania o swej wielkości chyba także ;) Czytelnika-fana - boli. Także dlatego, że podsumowuje jego gust i poziom. Taki odruch mamy w odbieraniu ocen.
I taki związek jest pomiędzy stronami - ocenianą i oceniającą. Sądzę, że to określenie rzeczywiście jest czasem nadużywane, ale to dlatego, że myli się obiektywizm oceny z subiektywizmem gustu i innych upodobań - robi to tak rzucający "grafomanią", jak i biorący to do siebie.
Użytkownik: aleutka 12.11.2011 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba każdy ma swoją defi... | Szeba
Żle napisane, bezsensowne, niepotrzebne i do niczego to dla mnie wlasnie Harlequiny sa. Papka przemielona i kompletnie bez smaku. To, ze wiadomo, czego sie po nich spodziewac nie czyni ich mniej grafomanskimi wg mnie.
To ze ja czegos nie daje rady czytac natomiast niekoniecznie automatycznie kwalifikuje do grafomanii. Nie daje rady czytac niektorych ksiazek Saramago na przyklad. Jego eksperymenty interpunkcyjne doprowadzaja mnie do szalu. Mecza, drecza, zgrzyt zebow powoduja, niepotrzebne sie wydaja. Widze jednak, ze Saramago nie jest grafomanem, jako zywo panuje nad swoimi eksperymentami i warsztatem. Z Llosa mam podobnie, zreszta to jest osobne zjawisko - literatura iberoamerykanska to wlasnie dla mnie - dobrzy pisarze, ale na innej zupelnie fali nadaja.

Grafoman to ktos bezkrytyczny wobec wszystkiego co napisal, bezkrytycznie tym zachwycony i przekonany ze caly swiat musi podzielac to zdanie, a jesli tak sie nie dzieje - to jakas globalna konspira jest przeciwko Prawdziwemu Talentowi.
Użytkownik: Kuba Grom 12.11.2011 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba każdy ma swoją defi... | Szeba
To mi przypomina taki fragment z wywiadu Beresia z Lemem, gdzie Lem pytany o opinię o amerykańskiej SF stwierdził między innymi: "Tylko gdzie właściwie leży dno literatury? Błoński zatłukł by mnie grubą pałką, gdybym powiedział, że Drzeżdżon to dno".
Użytkownik: muran 17.11.2011 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: To mi przypomina taki fra... | Kuba Grom
Metro 2033 mi się nawet podobało, momentami dłużyzny i właśnie taka pseudo filozofia, ale oceniając ją jako horror/mroczny thriller to dam jej -4. Niektóre momenty były naprawdę straszne i wprowadzały spore napięcie. Metro 2034 nie czytałem, ale po opisie wygląda jak skok na kasę - niepotrzebny wątek miłosny - mnie to od razu zniechęciło.
Użytkownik: Matylda. 11.11.2011 08:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem w ostatnim czasie ... | first-pepe
Czy już nie nazwałeś grafomanami Sapkowskiego, Pilipiuka i Piekarę?
Użytkownik: hydrabi 17.11.2011 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy już nie nazwałeś graf... | Matylda.
Metro 2034. Pomysł na fabułę ciekawy. Niestety książka słaba pod każdym względem. Osobiście nie polecam. Akcja książki mogłaby dziać się wszędzie. Zresztą książka fabuły w sumie nie ma. Taka tam nudna wędrówka po stacjach/państwach. Zero akcji i pseudofilozoficzne rozmyślania bohatera o sensie istnienia życia ludzkiego itp.
Użytkownik: kolo0007 02.12.2013 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy już nie nazwałeś graf... | Matylda.
coś sporo tych grafomanów
"Grafomania (z greckiego: "gráphein" – rysować, pisać i "mania" – szaleństwo), patologiczny przymus pisania utworów literackich. Określenie o wydźwięku pejoratywnym.

W większości wypadków pojęcie to dotyczy natręctwa pisarskiego występującego u osób, o których sądzi się, że nie mają odpowiedniego talentu. Jednak grafomania nie musi wiązać się z brakiem predyspozycji pisarskich, może wynikać z rozmijania się z percepcją sztuki i literatury właściwej dla danej epoki. Grafomania jest bardziej zauważalna u autorów, którzy łączą przymus pisania z dążeniem do upowszechniania swoich utworów, mimo negatywnej oceny ich poziomu artystycznego."
Użytkownik: Nilfgaardczyk 17.09.2015 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałem w ostatnim czasie ... | first-pepe
Co do grafomaństwa zgodzić się nie mogę. Metro 2033 jest jedną z lepszych książek jakie czytałem - zmieści się raczej w top20 (i mówię tu o moich osobistych odczuciach, a nie o faktycznej wartości literackiej). Tak jak napisał autor tematu - ma niesamowity klimat i bardzo dobre zakończenie, ale pseudofilozofia o której wspomniał dla mnie jest kolejną zaletą - pasuje do całokształtu. Książka jest świetna, polecam ją każdemu.
Ale... (uwaga zwrot akcji) również uważam, że pan Glukhovsky nie powinien brać się za pisanie książek. Dlaczego? Otóż uważam, że skrzywdził mnie i całą rzeszę czytelników. Metro 2034 też jest przyzwoite, ale nijak ma się do pierwszej części. I to boli, bo miało się ochotę na kontynuację historii a dostało się nowe opowiadanie, dobre, ale to nie jest to na co się czekało.
Użytkownik: Pok 17.09.2015 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do grafomaństwa zgodzi... | Nilfgaardczyk
Ja uważam, że "Metro 2033" rzeczywiście czasem zahacza o grafomanię. Styl nie jest najwyższych lotów, mimo to i tak książka mi się nawet podobała (dałem 4). Swoje wrażenia zaraz po lekturze opisałem tak:

"Metro 2033 z jednej strony zachwyca świetną koncepcją, a z drugiej razi słabym wykonaniem. Postacie nie są autentyczne (główny bohater jest zupełnie nieprzekonujący), dużo rzeczy wydaje się być dorzucone na siłę, a wtrącane co jakiś czas długie pseudofilozoficzne rozważania psują mocno odbiór całości. Pomysł był naprawdę super, lecz nie wszystko wyszło do końca udanie (miałem wrażenie jakby książka była pisana na szybko, bez wielkiej refleksji nad kolejnymi postaciami czy zdarzeniami). Zdecydowanie też bardziej podobała mi się druga połowa książki. Zacząłem się powoli przekonywać do wizji autora, i mimo narzekań nie mogę powiedzieć, że jest to zła lektura, bo summa summarum nieźle się ją czyta. Oczekiwałem czegoś lepszego, a dostałem tylko dość dobrą powieść osadzoną w post-apokaliptycznym świecie."
Kwiecień, maj 2012
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: