Dodany: 07.11.2011 13:23|Autor: Malita

Dwie dziewczyny i ichtiozaur


To już szósta powieść Chevalier, którą przeczytałam. Cztery były przeciętne, tylko „Dziewczyna z perłą” mnie zauroczyła. A „Dziewczyna z muszlą” (Wydawnictwo Albatros, 2011) to oczywiste nawiązanie do „Dziewczyny z perłą”, choć tylko w wersji polskiej. W oryginale tytuł bowiem brzmi „Remarkable creatures”. To oczywiste nawiązanie do „dziwów”, które znajdowały na plaży główne bohaterki. Polski przekład tytułu trafia na listę najbardziej nieadekwatnych. Ja rozumiem, trzeba wypłynąć na fali zainteresowania poprzednią powieścią, ale tu nie pasuje ani dziewczyna (bo są dwie), ani muszla (bo, na Boga, to są amonity! Ichtiozaury! Plezjozaury! A nie muszle…).

Ale o co chodzi. Jak to u Chevalier, powieść jest historyczna i kobieca jednocześnie. Tym razem przenosimy się na angielskie wybrzeże – dokładniej do Lyme Regis – z pierwszej połowy XIX wieku. Mieszkają tam trzy siostry Philpot, stare panny, które wyprowadziły się z Londynu z powodów finansowych. Elizabeth Philpot, inteligentna, ale niezbyt ładna kobieta, interesuje się przyrodoznawstwem i poszukuje skamielin na rozległych plażach w okolicy. Tam poznaje Mary Anning, która mając lat dwanaście, odnalazła szkielet ichtiozaura. Mary, dziewczyna z biednej rodziny, ma niezwykły talent do zdnajdowania fosyliów, które nazywa „dziwami” i sprzedaje potem przyjezdnym. Między nią a Elizabeth rodzi się pewna zażyłość – razem godzinami chodzą po plaży, wypatrując amonitów i skamieniałych ryb. Różni je wiele, ale wspólna pasja pozwala na przezwyciężenie barier związanych ze statusem społecznym. Jednak Mary będzie musiała stawić czoło licznym wyzwaniom – ubóstwo, oskarżenia o fałszerstwo, niemożliwa do spełnienia miłość, a nade wszystko – ta przykra świadomość, że nigdy niczego nie osiągnie, bo jest kobietą. Czy Elizabeth jej pomoże? Ha! Niezbadane są niebezpieczne wody przyjaźni między dwiema kobietami.

Bardzo lubię powieści historyczne z kobietami w roli głównej, więc byłam zadowolona. Nie jest to może rewelacyjna książka, ale warto po nią sięgnąć – choćby z uwagi na postać Mary, jej determinację i trudne początki paleontologii. Bardzo zaciekawił mnie też „teologiczny” wątek. W tamtych czasach dla wielu ludzi herezją było myślenie, że niektóre stworzenia mogą już nie istnieć. Dosłowne przyjmowanie opisu stworzenia z Biblii było najbezpieczniejsze. Jakże daleko zaszliśmy od prób ustalenia, o której godzinie po południu został stworzony Adam…


[recenzja została również zamieszczona na moim blogu czytelniczo-literackim]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1052
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: