Dodany: 04.06.2007 22:19|Autor: jenny
Spirytyzm w stanie czystym
Na samym wstępie chciałam zwrócić uwagę na podtytuł dzieła, który brzmi "Wykład nauki duchów". To wszystko wyjaśnia. Jeśli szukacie opowieści ludzi, którzy przeżyli własną śmierć kliniczną lub w innych okolicznościach przebywali poza swoim ciałem - rodem z książek Raymonda Moody'ego "Życie po życiu" lub Iana Wilsona "Życie po śmierci" - tutaj ich nie znajdziecie.
Léon Denis jest francuskim spirytystą z przełomu XIX/XX wieku. I o spirytyzmie jest ta książka.
Dzieło to wzbudza we mnie mieszane uczucia. W pierwszej części autor opisuje różne religie - od Indii, przez starożytny Egipt, Grecję, Galię, aż po chrześcijaństwo, wskazując, że nawet w religiach politeistycznych obecna była idea Trójjedynego Boga, acz była ona znana jedynie nielicznym, wtajemniczonym.
Na uwagę zasługują również nauki moralne przedstawione przez autora, niemal w całości (podkreślam, że chodzi o moralność, nie doktrynę) zgodne z nauką chrześcijańską.
Natomiast sam wykład na temat wędrówki dusz pozostawia, moim zdaniem, wiele do życzenia. Jeśli chce się coś udowodnić, to nie należy w tym celu wykorzystywać (nieudowodnionych) hipotez, bo za sto lat może się okazać, że hipoteza była błędna i wtedy cały dowód bierze w łeb. Weźmy na przykład przekonanie autora o zamieszkanych światach. "Na planetach wyższych od ziemi materia nie ma takiej władzy. Zło, jakie ona powoduje, zaciera się w miarę postępu istoty i wreszcie znika zupełnie. Człowiek nie pełza tam mozolnie po ziemi przygniatany ciężarem atmosfery, lecz z łatwością przenosi się z miejsca na miejsce. Potrzeby cielesne są prawie żadne, a twarda praca nieznana. [...] Powyższe dane o warunkach zamieszkałości światów potwierdza nauka dzisiejsza. Za pomocą spektroskopii zdołała zanalizować ich składniki poszczególne, obrachować siłę przyciągania, zważyć ich bryłę. [...] Na Marsie ciężar jest o połowę mniejszy niż na Ziemi. Ponieważ uorganizowanie istot żyjących jest wypadkową sił, które działają na każdym świecie, możemy sobie wyobrazić, jakie odmiany kształtów stąd wypływają, jakie różnice mogą zachodzić w przejawach życiowych na niezliczonych ziemiach przestrzeni"*.
Czyżby autor sugerował, że na Marsie istnieje inteligentne życie? Teza o tym, że wyższe duchy po śmierci wcielają się ponownie i zamieszkują inne planety, mniej "piekielne" niż Ziemia, według mnie nie trzyma się kupy. Bo jeśli takie historie opowiadają wywołane duchy, to dlaczego nie podają konkretnych informacji o konkretnej planecie (układzie słonecznym/galaktyce)? Dlatego, że być może po tych stu latach bylibyśmy w stanie to sprawdzić i opowiastka okazałaby się kłamstwem...
Pozwolę sobie jeszcze na koniec zacytować mój "ulubiony" fragment. "Trzeba jednak zauważyć, że zjawy ukazywały się prawie zawsze w momencie śmierci, a nieraz nawet po śmierci osób, których rysy odtwarzały. [..] Zjawy w niektórych razach odczuwane były przez zwierzęta; na ich widok psy zdradzają trwogę, kryją się lub uciekają; konie stoją jak wryte, drżąc całem ciałem, okrywają się potem i nie chcą iść dalej"**. Jak dla mnie, jest to namacalny dowód na działanie demonów. Zwierzęta, a zwłaszcza psy i konie, bezbłędnie interpretują niebezpieczeństwo. Czy bałyby się, gdyby to były "prawdziwe" duchy "prawdziwych" ludzi? Nie sądzę! Po co pchać się w sytuacje, przed którymi przestrzegają nas zwierzęta? Jeśli o mnie chodzi, to ja na tym przystanku wysiadam. Ufam mojemu psu i poczekam na inny tramwaj...
---
* Léon Denis, "Życie po śmierci! Wykład nauki duchów", tłum. Janina Kreczyńska, wyd. Mitel, 1991, s. 255-256.
** Tamże, s. 183-184.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.