Dodany: 02.11.2011 00:00|Autor: paren

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

6 osób poleca ten tekst.

"DUCHY w LITERATURZE" - KONKURS nr 130



Przedstawiam Wam konkurs nr 130 przygotowany przez Joya:





"Bo ci, co dawno już odeszli,
czasami wracają,
ponieważ żywi bez przerwy odchodzą
i byłby pusty świat."

Jaroslav Seifert - Pieśń o Hendele



Witam wszystkich i zapraszam do wzięcia udziału w kolejnym biblionetkowym konkursie. Tym razem tematem przewodnim będą duchy.

- Czy wierzysz w duchy? Na pewno każdy z nas, takie pytanie kiedyś usłyszał.
Są, czy też ich nie ma, na pewno do kultury wniosły wiele. Weźmy choćby pod uwagę kino. Czyż mało powstało filmów, w których duchy próbowały nas przekonać, że są straszne, bądź też dobre i przyjazne?
W literaturze duchy są zjawiskiem nader częstym i ja wybrałem dla Was trzydzieści fragmentów, gdzie możemy wyczuć ich obecność.

Waszym zadaniem jest zaprzyjaźnienie się z każdym duchem, poprzez odgadnięcie imienia i nazwiska jego rodzica oraz dzieła, w którym duszek występuje.

Jeśli już jesteśmy przy duszkach, i to tych dobrych i przyjaznych, to konkurs ten pragnę zadedykować, właśnie takim dwóm, Biblionetkowym Duszkom. :)))

(Ha, ha, a ja jestem taki duszek-podlizywacz). ;)



Punktacja:

Po jednym punkcie za autora i tytuł, czyli - jak zwykle - do uzyskania jest 60 punktów.


Laureaci:

Laureatem konkursu zostaje:

a) osoba, która jako pierwsza nadeśle komplet prawidłowych odpowiedzi
b) drugą gwiazdkę laureata konkursu, zdobędzie osoba, która jako pierwsza przyśle komplet odpowiedzi, bez żadnego błędu (niekoniecznie w jednym mailu).


Podpowiedzi:

- Udzielając podpowiedzi, pod żadnym pozorem, nie można wymieniać części tytułu podpowiadanego utworu.

- Nie sugerujemy, że szukany tytuł nawiązuje do tematu konkursu.

- Nie można mówić w jakim stopniu podpowiadającemu, lub osobie, której podpowiadamy, poszukiwany utwór podobał się.

- Wiem, że mataczenia dotyczące narodowości autora są nieuniknione, ale podpowiadając tę kwestię wysilcie trochę wyobraźnię (najlepiej oczywiście ich unikać).

- Konkurs rozwiązujemy w zgodzie z samym sobą, czyli tak, jak nam to sprawia przyjemność, czyli istnieje dowolność z korzystania z wszelakich źródeł (najlepiej poprosić o podpowiedź na forum).


Inne:

Następne swoje konkursy uzależniam od Waszej aktywności na forum. Duża ilość postów uświadczy mnie w przekonaniu, że konkursy warto organizować. :)


Kontakt:

Odpowiedzi przesyłamy na adres: [...]


Nie będę brał pod uwagę "anonimów", dlatego też bezwzględnie wymagam, aby w tytule maila, podać swój stały nick. Proszę również o numerowanie przysyłanych do mnie maili.


Termin: do dnia 11 listopada (piątek) godz. 23.59



Uwagi różne:

Nie wszystkie książki występujące w konkursie mam ocenione.



Nowość:

Krótkie pytania dotyczące konkursu można zadawać za pomocą GG

W wiadomości koniecznie należy się przedstawić i przysyłać je tylko jeśli mam status widoczny, bądź zaraz wracam.

Mój numer GG: 6155870

Równocześnie rozmawiam tylko z jedną osobą.





Zanim zaczniecie się bać, na rozluźnienie, króciutki dowcip.

Opowiadał mi ksiądz, że znalazł się wieczorem na cmentarzu. Mrok zapadł. Zobaczył przy grobie bladego i wylęknionego człowieka.
- Proszę pana, niech pan się nie boi - powiedział ksiądz - ja jestem żywy.
Usłyszał odpowiedź:
- Ale ja jestem umarły.

Jan Twardowski


Powodzenia i życzę przyjemnej zabawy, oczywiście z odrobiną dreszczyku.

Uuuuuuuuuuu, godzina duchów wybiła... zaczynamy...

Krzysiek - Joy







1.

- Dziś przyszedłem cię ostrzec, iż pozostaje ci jeszcze promyk nadziei, środek ratunku i nadzieja uniknięcia przeznaczenia, jakie mnie dotknęło, - tę nadzieję ratunku i ocalenia podaję ci, E.
- Tyś był mi zawsze dobrym i życzliwym przyjacielem - M. - tyś mi zapisał majątek... - rzekł S.
- Nawiedzą cię trzy jeszcze duchy - dodało widmo.
S. Zbladł jak trup.
- Więc to ma być ta nadzieja ratunku i zbawienia, o której mówisz, Jakóbie. - zapytał konającym głosem.
- Tak.
- Ja ja... ja bym wolał co innego... - rzekł S. - tak sądzę...
- Bez tych odwiedzin - mówił duch – nie ma dla ciebie ratunku. Przygotuj się i czekaj pierwszych odwiedzin jutro, gdy na wieży wybije godzina pierwsza po północy.
- Czy wszyscy trzej nie mogliby przyjść od razu, toby im i mnie oszczędziło czasu - podsunął S.
- Oczekuj drugiego o tejże godzinie nocy następnej, trzeciego w trzecią noc zkolei, w chwili ostatniego uderzenia północy. Mnie już nigdy nie ujrzysz - lecz dla twego zbawienia - pamiętaj, o tem, co zaszło między nami.
To wyrzekłszy, widmo podniosło chustkę i podwiązało nią głowę. Domyślił się tego S., posłyszawszy chrzęst zębów, gdy obie szczęki znowu się zetknęły. Wzniósł wtedy oczy i ujrzał, że duch stał przed nim i poprawiał na sobie łańcuch.
Widmo oddalało się, cofając... za każdym krokiem okno zwolna odmykało się - tak, że gdy duch przysunął się do krawędzi, całkiem już było otwarte. Dał znak S., aby się przybliżył. Usłuchał. Gdy byli od siebie o dwa kroki, wzniósł rękę i wskazał mu, aby nie szedł dalej. S. się zatrzymał, nietyle przez posłuszeństwo, ile ze strachu i obawy, w chwili bowiem gdy widmo podniosło rękę, usłyszał w powietrzu niepokojący szmer - jakieś pomieszane odgłosy jęków i rozpaczy, skarg i smutnych żalów, łkań i utyskiwań. widmo wsłuchiwało się przez chwilę - westchnęło głęboko - zlało się westchnieniem, z tym czyśćcowym chórem i rozpłynęło na tle bladej i ponurej nocy.
S. gorączkowo zbliżył się do okna i, pchnięty niewidzialną siłą, wyjrzał nazewnątrz.
Powietrze pełne było błędnych cieniów i ogników, dusz pokutujących, wydających w przelocie głębokie westchnienia. Każdy cień dźwigał okowy podobne do łańcucha M., - niektóre skute były po kilkoro razem, żaden nie bujał wolno. Wielu S. znał osobiście; - z jednym był nawet w ścisłych stosunkach handlowych, - poznał go po białej kamizelce, złotych okularach i złośliwym uśmiechu. Miał do prawej nogi przybitą ogromną kulę i olbrzymi łańcuch, - jęczał i czynił wysilenia, aby przyjść w pomoc biednej kobiecie z dzieckiem na ręku, żebrzącej o wsparcie. Udręczenia i katusze cieniów na tym głównie polegały, iż napróżno starali się wyświadczyć jaki dobry uczynek, przez którego zaniedbanie za życia sprawili bliźniemu nieszczęście. Wszystko było poniewczasie. *


{* - pisownia oryginalna, według posiadanego wydania.}




2.

Mój upór, by poznawać to miejsce bez niczyjego, a zwłaszcza bez jej przewodnictwa, zdawał się urażać uczucia ciotki równie mocno jak to, że to nie ona odziedziczyła X. Nieświadomie, a może świadomie, usiłowała obudzić we mnie niepokój.
- Nie będzie ci nieswojo? - pytała po raz kolejny.
- Jesteś pewna? Bo i cmentarz niedaleko, dom pusty, brzezinka za oknem...Ty jesteś dziewczyna z miasta, przyzwyczajona do ludzi, a tam głucha cisza!
- Włączyła radio - skłamałam ze słodyczą w głosie, chociaż rzeczywiście zamierzałam wcisnąć jakiś zbawienny czarny guzik, by wypełnić ciszę muzyką. Nie zrobiłam tego tylko dlatego, że na razie nie wiedziałam, gdzie jest radio. Ciotka na chwile zaniemówiła. Nie znosiła u mnie tego lekkiego, zaczepnego tonu.
- Cóż - powiedział po chwili sucho. - Jak uważasz. Nie każdy byłby taki odważny.
- Nie sądzę, ciociu, by babka miała zamiar mnie straszyć. A gdyby naprawdę chciała się trochę pobawić, równie dobrze mogłaby to zrobić u ciebie. Duchy mają inny od naszego stosunek do czasu i przestrzeni. Przychodzą, kiedy chcą, gdzie chcą i do kogo chcą...




3.

Spojrzałam poprzez niewyraźne postaci duchów kłębiących się przy końcu łóżka i zobaczyłam, że się do mnie uśmiecha. Widziałam, jak jego cudowne, delikatne ciało odwraca się i znika za drzwiami. Odległe, niespodziewane wspomnienie.
Gdy para zaczęła falami wypływać z łazienki, powoli dotarłam do dziecięcego
biureczka, gdzie Hal gromadził rachunki i notatki. Znów zaczęłam myśleć o Ruth, o tym, że w ogóle się tego nie spodziewałam - tej cudownej możliwości, o której Ruth marzyła od czasu naszego spotkania na parkingu. Zrozumiałam jednak, że to właśnie nadzieja dała mi siłę, żeby wytrzymać i w niebie, i na Ziemi. Marzyłam, żeby zostać fotografem dzikiej przyrody, żeby dostać Oscara w trzeciej klasie, marzyłam, żeby jeszcze raz pocałować Raya Singha. No i proszę, co się dzieje, kiedy człowiek marzy.
Gdy zobaczyłam telefon, podniosłam słuchawkę. Bez namysłu wystukałam numer do domu - jak przy otwieraniu zamka, do którego kombinację pamiętasz tylko wtedy, gdy obracasz w palcach pokrętło.
Po trzecim dzwonku ktoś odebrał.
- Halo?
- Cześć, Buckley - odezwałam się.
- Kto mówi?
- To ja, S..
- Jest tam kto?
- S., kochanie, twoja starsza siostra.
- Nic nie słyszę - powiedział mój brat.
Wpatrywałam się w telefon przez minutę, a potem poczułam ich. Pokój był teraz pełen tych milczących duchów. Były wśród nich zarówno dzieci, jak i dorośli. „Kim jesteście? Skąd się tu wszyscy wzięliście?” - zapytałam, ale mój głos nie rozległ się w pokoju. Wtedy to zauważyłam, siedziałam wyprostowana i obserwowałam innych, a Ruth bezwładnie leżała na biurku.




4.

Zwierzyła mu się z rozbrajającą szczerością, że bycie duchem wcale nie jest zabawne. Uważała, że to raczej patetyczne. Niby wszystko jest dostępne, a jednak niemożliwe. Brakowało jej osób, które kochała. W żaden sposób nie mogła nawiązać z nimi łączności. "Ja już nie istnieję. Mogę ich widzieć, ale bardziej mnie to boli, niż cieszy. Może tak właśnie wygląda czyściec, taka wieczna samotność?"
- Wierzysz w Boga?
- Nie. W mojej sytuacji zaczyna się wątpić w to, w co się przedtem wierzyło lub nie. W duchy przecież też nie wierzyłam.
- Ja też nie - powiedział.
- Więc nie wierzysz w duchy?
- Ale ty nie jesteś duchem.
- Tak uważasz?
- Ty nie umarłaś, Lauren. Gdzieś tam bije twoje serce, a dusza żyje gdzie indziej. One się tylko na jakiś czas rozdzieliły, to wszystko. Trzeba zrozumieć, dlaczego tak się stało, i połączyć je na nowo.




5.

(?)
Gdzie mnie prowadzisz? Mów; nie pójdę dalej.

DUCH
Słuchaj mnie.

(?)
Słucham.

DUCH
Zbliża się godzina,
O której w srogie, siarczyste płomienie
Muszę powrócić znowu.

(?)
Biedny duchu!

DUCH
Nie lituj się nade mną, ale bacznym
Uchem ogarnij to, co ci mam odkryć.
(?)

Mów, powinnością moją słuchać ciebie.

DUCH
Jak niemniej zemścić się, gdy mnie wysłuchasz.

(?)
Zemścić się?

DUCH
Jestem duchem twojego ojca,
Skazanym tułać się nocą po świecie,
A przez dzień jęczeć w ogniu, póki wszystek
Kał popełnionych za żywota grzechów
Nie wypalił się we mnie. Gdybym miejsca
Mojej pokuty sekret mógł wyjawić,
Takie bym rzeczy ci opisał, których
Najmniejszy szczegół rozdarłby ci duszę,
Młodą krew twoją zmroził, oczy twoje
Jak gwiazdy z posad wydobył, zwinięte,
Gładkie kędziory twoje wyprostował
Tak, że ich każdy włos stanąłby dębem
Jako na jeżu kolce; ale takich
Podań nie znosi ludzkie ucho. Słuchaj,
O, słuchaj, słuchaj, jeśli choć cokolwiek
Kochałeś twego ojca.

(?)
Przebóg!

DUCH
Pomścij
Śmierć jego, dzieło ohydnego mordu!




6.

T. powiedziała, że lubi szkołę, ale wydawała się dziwnie przygnębiona. A kiedy o zmierzchu M. kazała jej pójść na górę położyć się spać, ociągała się i w końcu zaczęła płakać.
- Bo boję się - szlochała - boję się iść sama na górę po ciemku.
- Co ci przyszło do głowy? - powiedziała M.
- Przecież dotychczas zawsze chodziłaś spać sama i nie bałaś się.
Ponieważ jednak T. nie przestawała łkać, A. wzięła ją na ręce i pieszcząc szepnęła:
- Powiedz A., co ci się stało, kochanie? Czego się lękasz?
- Boję się wuja Miry C. - szlochała T. - Dziś w szkole Mira opowiadała mi o swojej rodzinie… Prawie wszyscy tam umarli. Wszyscy dziadkowie i babki, nawet wiele wujów i ciotek. Mira mówi, że oni "mają zwyczaj" umierać i bardzo jest dumna z tylu umarłych krewnych. Opowiadała mi także, na co umarli, co mówili przed śmiercią i jak wyglądali w trumnie. A jeden wuj po swoim pogrzebie chodził dokoła domu — matka jej widziała go. O tych innych wcale nie myślę, ale nie mogę zapomnieć tego wuja.
A. zaniosła T. na górę i pozostała przy niej, dopóki dziewczynka nie usnęła. Nazajutrz zaś na pauzie łagodnie, lecz stanowczo zwróciła Mirze uwagę, że jeżeli ktoś jest taki nieszczęśliwy, iż posiada wuja, który jeszcze po śmierci przechadza się koło domu, nie powinien opowiadać bajek o tym dziwaku swym młodszym koleżankom. Mira poczuła się dotknięta… C. nie mieli zbyt wielu powodów do rozgłosu. Czymże będzie się chełpiła wobec koleżanek, jeżeli zabronią jej mówić o duchu rodzinnym?




7.

Stanąłem u szczytu schodów i spojrzałem w dół. Na dole, tuż przy pierwszym stopniu, tkwiły dwie małe, ociekające wodą postacie. Jabłko, pomarańcza, pomyślałem, a potem: wygram ja - wygrasz ty. Za oknami zamigotała błyskawica i w jej świetle zobaczyłem dwie dziewczynki, mniej więcej sześciolatki, z całą pewnością bliźniaczki, z całą pewnością siostry E. E., te, które utonęły. Mokre sukienki oblepiały ich ciałka, mokre włosy kleiły się do policzków. Ich twarze były to dwie blade makabryczne maski.
Wiedziałem, skąd się tu wzięły. Wypełzły spod muszli.
Dziewczynki ruszyły schodami do góry, trzymając się za ręce. Gdzieś wysoko, może z kilometr nad ziemią, przetoczył się łoskoczący grzmot. Chciałem wrzasnąć, nie mogłem. To przywidzenie, pomyślałem, a potem: to wcale nie przywidzenie.
- Dam sobie radę - powiedziała pierwsza dziewczynka głosem muszli.
- Czerwona - powiedziała druga dziewczynka głosem muszli.
Już były w połowie schodów. Widziałem ich główki, a właściwie czaszki, czaszki oplecione kołtunem mokrych, zwisających po bokach włosów.
- Usiądź w trumnie - wyskandowały unisono, jak wierszyk do skakania na skakance... ale mówiły głosem muszli. - Usiądź w urnie.
Wyciągnęły ręce do góry, sięgając po mnie dłońmi z upiornymi palcami, białymi jak rybi brzuch.
Zemdlałem i osunąłem się na podłogę u szczytu schodów.




8.

No, a jednego wieczora - niech pan sobie wyobrazi - ten wuj D. w ostatnim pokoju za wielkim salonem, gdzie mieszkał, przywiązał nabitą fuzję do drzwi, usiadł naprzeciwko lufy i nogą pociągnął za cyngiel. Zabił się.
- Dawno to było?
- Z dziesięć lat temu. Ja wtedy byłam u zakonnic. Mój panie, ale to dopiero początek!
- Ta śmierć?
- A tak. Zrazu nic. Odżałowali tego wuja D., nagrobek mu wystawili na cmentarzu naszego kościoła, msze kazali odprawiać za jego duszę. A tymczasem...
- Co pani jest? Czego się pani tak boi?
- A bo on ciągle chodzi po domu...
- Co też pani mówi?
- No, mówię i wszyscy to samo potwierdzą. O tym wie caluteńka okolica.
- Śmiejmy się z tego!...
- Pan się pośmieje, jak sam usłyszy.
- Cóż ja mogę usłyszeć?
- Kto tylko tu był, wszyscy to samo potwierdzają, co on wyprawia. Niech pan posłucha. Bierze te wielkie kadzie, okute żelaznymi obręczami, podnosi jak garncowe baryłki i ciska spod sufitu na posadzkę. Kadź odbija się od podłogi, podskakuje raz, drugi, trzeci, czwarty. Słychać najwyraźniej: - buch - buch - buch- buch... Potem drugą - to samo. Trzecią - to samo. I tak będzie z dziesięć, piętnaście razy powtarzał.
- No, a chodził ktokolwiek patrzeć, jak też to on robi?
- Ba! Chodzili ze świecami, ze służbą, całym dworem. Chodzili i z księdzem
proboszczem, i z jednym tu świątobliwym zakonnikiem z M.. Wszyscy słyszeli najwyraźniej, jak kadzie ciskał, idą ze świecami całą gromadą, wchodzą do wielkiego salonu... Kadzie stoją rzędem, jedna obok drugiej, jak stały. Pajęczyny wiszą od jednej do drugiej, pozaciągane Bóg wie kiedy, kurzem grubym przywalone, jak były przed laty.
- Ano, więc widzi pani, że to złudzenie.
- Złudzenie! Kto tylko nocuje tutaj, najprzód tak mówi jak pan teraz, a później drży ze strachu. Księża święcili kufy.
- A pani słyszała?
- Ja bym nie słyszała! Ze dwadzieścia razy! Czasem jak zacznie używać, to caluteńki dom się wzdryga. Ale czyż to tylko? On chodzi po domu! Wszyscy go widują! W tabaczkowym rajtroku z rogowymi guzikami, w obcisłym ubraniu ze strzemiączkami. Raz o zmroku przeszedł koło wujenki tak blisko, że się tylne rogowe guziki tego rajtroka otarły o karbowaną listwę szafy, najwyraźniej, ale najwyraźniej. Wujenka zemdlała.




9.

P. przybrał pozę doświadczonego agenta Scotland Yardu. „Poczekaj - pomyślał teraz dam ci dobrą szkołę, żebyś tak nie zadzierała nosa”. Strzyknął śliną przez zęby i zapytał:
- A dedukować umiesz?
- Phi, czytałam całego Sherlocka Holmesa. To przestarzała metoda. Teraz stosuje się najnowsze metody naukowe: chemię, fizykę, psychologię, socjologię...
P. zrzedła mina. Tak go zaskoczyła tą litanią, że na chwilę zapomniał języka w gębie. Wnet jednak zebrał myśli i nie tracąc pewnej miny zapytał:
- A na duchach się znasz?
- Też! - zaśmiała się dziewczyna. - Moja ciotka jest znaną spirytystką. Byłam u niej na jednym takim seansie, podczas którego wywoływano ducha Napoleona.
Na ten argument P. nie znalazł już odpowiedzi. Rozdziawił tylko usta i wyszeptał z respektem:
- Na... po... le... ona?
- No! A potem Hitlera i Mussoliniego. Hitler nie chciał przyjść, a Mussolini powiedział, że nie umie po polsku...
- To fantastyczne!
- Najlepsze, że później okazało się, że Napoleonem był wujek Kazik, a Mussolinim pan Kantorowicz, kolega mamusi - uśmiechnęła się porozumiewawczo, a widząc zawiedzioną minę P. zapytała: - Ty wierzysz w duchy?
- Ja? Nie! - zaprzeczył gorliwie i na potwierdzenie splunął z obrzydzeniem.
- Ja też nie. A jednak podobno tu na zamku straszy. Nasza gospodyni mówiła, że na baszcie ukazuje się codziennie Biała Pani.
„Mam cię! - pomyślał inspektor P.. - W sprawie tutejszych duchów to ty mnie nie zagniesz”.
Przybrał znowu postawę agenta Scotland Yardu i rzekł z nonszalancją:
- W sprawie duchów to nigdy nic nie wiadomo. Jeżeli straszą, to w tym coś musi być. Może to jakieś zjawiska spoza naszej planety?
- Słuchaj - szarpnęła go za rękaw - jeżeli mamy Klub Młodych Detektywów, to warto by tym się zająć. Nie masz pojęcia, jak ja bym chciała zobaczyć takiego ducha...




10.

Po kilku próbach uchwycenia pojedynczych słów, które jakby przypominały słowa jej znane, ale jednocześnie nimi nie były, E. z ulgą pomyślała, że jeszcze się nie obudziła z omdlenia albo może usnęła znowu, zdała sobie bowiem sprawę, iż chór głosów nie pochodził z jadalni ani z żadnego innego miejsca mieszkania, ale był w niej samej. Głosy płynęły z jakichś rozległych przestrzeni, które otworzyły się w niej właśnie wtedy, kiedy jedząc zupę rybną, zobaczyła po drugiej stronie stołu przyglądającego się jej intensywnie mężczyznę.
Jeszcze teraz, leżąc w matczynym łóżku, E. potrafiłaby go opisać, może nie każdy szczegół postaci, ale rzeczy najważniejsze: bardzo jasne oczy i inność, której nie da się dokładnie określić. Jakby wycięto z jakiejś książki ilustrację i wstawiono do drugiej. Nie ta kolorystyka, nie te same rozmiary, coś obcego, choć ledwie uchwytnego. Nikt nie zwracał uwagi na stojącego w widocznym miejscu człowieka, a Greta przeszła przez niego z półmiskiem pełnym szparagów. E. zrozumiała, że widzi ducha.
Dlaczego widok człowieka, przez którego przebija wzór tapety na ścianie, wydał jej się taki przerażający? Oto podnosi oczy znad talerza, który ma brzeg zdobiony w gałązki kwitnącej jabłoni, i widzi młodszego brata, M., a zaraz za nim jest to. Patrzy na nią wzrokiem, w którym jest wiele myśli naraz, wiele słów i obrazów. To właśnie zobaczyła E..
E. nie powinna się była przestraszyć ducha. Często wieczorami bywała świadkiem przestawiania w salonie okrągłego stolika do kart i tajemniczego zamykania przed dziećmi drzwi, kiedy przychodził niesamowity pan F. i opowiadał o poruszających się przedmiotach, otwierających się z trzaskiem drzwiach, wędrujących po domach głosach. E. widywała też pochyloną ku ciotce swoją matkę i słyszała jej przejęty szept: “Był u mnie znowu tatuś...” Duchy więc niewątpliwie istniały, tak samo jak istnieje Ameryka, wielka miłość czy zbrodnia, ale były gdzieś daleko, poza obszarem codziennego doświadczenia. Ich istnienie mieściło się w jakiejś innej przestrzeni i nie należało spodziewać się ich na obiedzie.
Teraz ta niepisana umowa została złamana i E. od razu zrozumiała, że lekko rozmyta, nie przystająca do niczego, obca postać, która brała przez chwilę udział w rodzinnym obiedzie, to był duch. Leżąc w bezpiecznym, wygrzanym termoforem łóżku, E. doszła do wniosku, że zachorowała na jakąś chorobę, która umożliwia widzenie duchów.




11.

O czwartej, późnym październikiem
siedziałam sama w pustej szkole wiejskiej,
z dala od drogi i wśród pól chłostanych deszczem,
a wir wiatru tłukł liśćmi w szyby
i zawodził w rurach piecyka,
w otwartych drzwiczkach mieszał cienie
z widmowym blaskiem konającego ognia.
W nastroju pustki dotykałam wirującego stolika -
i nagle ramię straciło całą siłę,
i ręka drgnęła gwałtownie pod stołem,
aż wystukał się imię "Charles Guiteau",
grożąc, że stanie przede mną zjawa.
Zerwałam się i z gołą głową wybiegłam
w ciemność, przerażona moim darem.
I nagle mrowie duchów -
Chaucer, Cezar, Poe i Marlowe.
Kleopatra i pani Surrat...
Gdziekolwiek to opowiadałam,
"Zwykła paplanina", oceniło S. R.
Czy nie opowiada się dzieciom niedorzeczności?
Lecz jeśli widziałam, czego nigdy nie ujrzeliście
i nigdy nie słyszeliście, i jest to nie nazwane,
muszę mówić niedorzeczności, pytana,
czym jest to, co widzę!




12.

- Rzekłem – stwierdził stanowczo M. – że Hipolita nie jest już moją małżonką; w tej właśnie godzinie rozwiązuję nasze małżeństwo. Zbyt długo znosiłem przekleństwo jej bezpłodności. Mój los zależy od posiadania synów. Liczę, że ta noc stanie się progiem mej nadziei.
Wypowiadając te słowa chwycił zimną dłoń Izabeli, na wpół już umarłej ze strachu i grozy. Wydała okrzyk przenikliwy i rzuciła się do ucieczki. M. porwał się z ławy, aby biec za nią, lecz wówczas wschodzący właśnie księżyc oświetlił przeciwległą framugę okienną i ukazał mu pióropusz złowróżbnego szyszaka, który sięgał wysokości okien, powiewając gwałtownie i groźnie, a głuchy poszum towarzyszył falowaniu potężnych piór.
Zdarzenie to dodało odwagi Izabeli, która nade wszystko bała się napastliwości M. i słów jego afektu.
- Patrz, panie – krzyknęła. – Niebiosa są przeciwne twoim bezbożnym zamiarom!
- Ani niebo, ani piekło planom mym nie przeszkodzą – rzekł M. usiłując objąć księżniczkę.
W tejże chwili portret jego dziada wiszący nad ławą, na której dotąd siedzieli, wydał głębokie westchnienie, które poruszyło pierś malowanej postaci. Izabela, odwrócona plecami do obrazu, nie zauważyła tego poruszenia ani nie pojęła, skąd dźwięk dochodził, lecz wyrwała się z uścisku.
- Posłuchaj jeno, panie! Coś tu gada czy wzdycha? – rzekła i natychmiast rzuciła się ku drzwiom.
M. nie wiedział, co począć: chciałby pobiec w ślad za Izabelą – ta dotarła już do schodów – ale nie mógł oderwać oczu od portretu, który się zaczął poruszać. Książę pobiegł kilka kroków za dziewicą nie spuszczając oczu z obrazu, gdy ujrzał, że dziad opuszcza tło malowane i schodzi na podłogę z twarzą poważną i smutną.
- Czy śnię? – krzyknął M. zawracając. – Czy szatany sprzęgły się przeciw mnie? Przemów, widmo piekielne! Jeśliś mym przodkiem, to czemu miałbyś działać przeciwko nieszczęsnemu wnukowi, który tak długo płaci za…
- Nie dokończył, bo zjawa westchnęła znowu i skinieniem dłoni nakazała M., by szedł za nią.
- Prowadź! – zawołał książę. – Pójdę za tobą nawet w otchłań zagłady.
Duch spokojny, lecz posępny dotarł do końca galerii i skręcił do komnaty na prawo. M., zachowując niewielki odstęp, postępował za nim, zdjęty grozą i przerażeniem, lecz zdecydowany. Gdy chciał wejść do komnaty, drzwi zatrzasnęły się przed nim, pchnięte niewidzialną ręką. Książę, opanowując strach, próbował silnym kopnięciem otworzyć je, ale oparły się największym wysiłkom.




13.

- Jak to możliwe, że przychodzisz tu po śmierci? Gdzie podziała się moja łódź? Gdzie moje łzy, kiedy na ciebie patrzę? A może jesteś tylko snem? Może jestem obłąkany?
- Nie obawiaj się. Twoja łódź całkiem przegniła i od dawna już spoczywa na dnie rzeki. A tamten świat nie jest zamknięty bardziej szczelnie, niż były zespolone deski, z których ją wykonano.
- Cierpię, pani moja, cierpię, bo nie wolno mi cię dotknąć.
- Dotknąłbyś tylko wiatru.
Przemawiała wolno, jak zwykli czynić to zmarli. Dodała:
- Naprawdę sądzisz, że wiatr nie może cierpieć? Czasami ów wiatr przynosi aż do nas urywki melodii. Czasami ze światłem aż przed wasze oczy docierają skrawki naszych cieni.




14.

- Cicho, daj pokój, J.!
Zanadto myślisz o miłości istot ludzkich; zanadto jesteś porywcza, gwałtowna. Wszechmocna ręka, która stworzyła twoje ciało i tchnęła w nie życie, dała ci inne skarby, wyższe od twojej słabej istoty i stworzeń równie słabych jak ty. Oprócz tej ziemi i oprócz rasy ludzkiej istnieje świat niewidzialny i królestwo duchów. Ten świat nas otacza, gdyż jest wszędzie, a duchy patrzą na nas, gdyż mają zlecone czuwanie nad nami. I gdybyśmy umierali w męce i wstydzie, sponiewierani pogardą, zduszeni nienawiścią, aniołowie widzieliby nasze męki, rozpoznaliby naszą niewinność. Tak ja wiem, że ty nie jesteś winna tego zarzutu, który pan B. lekkomyślnie a pompatycznie powtórzył za panią R. z drugiej ręki: wiem, gdyż rozpoznaję prawą naturę w gorących twoich oczach i na czystym czole, J.. Pan Bóg tylko czeka na oswobodzenie duszy z ciała, ażeby ją uwieńczyć pełną nagrodą.
Dlaczegóż więc mielibyśmy upadać pod ciężarem cierpienia, kiedy życie tak rychło minie, a śmierć jest tak pewnym przejściem do szczęścia i chwały?




15.

Zakład Pogrzebowy "Trumna" miał niegdyś fatalną opinię w naszym mieście. Już sam wygląd zewnętrzny siedziby Zakładu źle działał na nerwy przyszłych jego użytkowników: odrapane mury, powybijane szyby. Zresztą wszystko tu było poniżej wszelkiej krytyki: zdezelowany sprzęt i zdemoralizowany personel, brudne, trzeszczące i dziurawe karawany, które gubiły po drodze ładunek, nie domyci i nie goleni, za to stale podgazowani karawaniarze o szczeciniastych gębach, pełnych spróchniałych zębów i plugawych słów, wieńce przypominające raczej wytarte chomąta końskie, trumny źle zbite i rozeschnięte, ze szparami tak wielkimi, że nieboszczycy mogli z łatwością obserwować przez nie przebieg uroczystości żałobnych, a nawet wysuwać palce... Gdyby mogli w dodatku pukać w trumny, wyraziliby niewątpliwie choć w ten sposób swoje zaniepokojenie poziomem usług przedsiębiorstwa, a gdyby mogli uciekać, porzuciliby z ulgą kondukt, demonstrując swój namiętny protest; niestety, z powodów zasadniczych nie mogli tego uczynić. Spółdzielnia karawaniarzy wiedziała o tym doskonale i bimbała sobie z nieszczęśników i z ich rodzin, pokrywając milczeniem swe karygodne zaniedbania. Za to tym głośniej krzyczały gawrony i kawki krążące posępnie nad Zakładem w groźnych, zbitych gromadach. Mówiono, że to duchy zmarłych, uskarżających się na sposób potraktowania ich przez spółdzielnię i żądających zwrotu pieniędzy za nieudane pogrzeby. Lecz znacznie większe wrażenie robiły inne pogłoski. Mianowicie, jak przysięgało wielu niedoszłych klientów, Zakład miał nadto w środku duchy etatowe, które straszyły wieczorami. Istotnie, nietrudno było sprawdzić, iż po zamknięciu Zakładu i wygaszeniu świateł dzieją się tam rzeczy niesamowite. Przechodnie słyszeli wyraźnie podejrzane brzęki, ni to łańcuchów, ni to szkła, ciężkie westchnienia, czkawkę, diabelskie chichoty oraz inne efekty dźwiękowe, które wrażliwszych mogły przyprawić o atak serca.




16.

Po południu naszkicowałem z lekka, między jednym dziennikiem a drugim, moje erotyczno - pikarejskie opowiadanie o tragedii senatora z A..
Zamierzałem popracować nad nim tego wieczora dłużej, ale po zakończeniu pracy przyszedł do Radia Panamerykańskiego J. i zabrał mnie na seans spirytystyczny do dzielnicy B. A..
Rolę medium pełnił pewien urzędnik, którego poznałem w biurach Centralnego Banku Rezerw. J. wiele mi o nim opowiadał, bowiem wtajemniczał mnie zawsze w jego niepowodzenia z duchami, które spieszyły porozumiewać się z nim nie tylko wtedy, gdy je przywoływał na oficjalnych seansach, ale robiły to spontanicznie, w okolicznościach jak najbardziej nieoczekiwanych. Miały zwyczaj płatać mu figle, bo na przykład sprawiały, że o świcie dzwonił do niego telefon: kiedy podnosił słuchawkę, z drugiego końca linii dochodził najautentyczniejszy śmiech prababki, która zmarła pół wieku temu i przebywała od tego czasu
w czyśćcu (o czym sama mu powiedziała). Pojawiały się przed nim w autobusach, w taksówkach, na ulicy. Przemawiały mu do ucha, a on musiał pozostawać milczący i obojętny ("lekceważyć je" - zdaje się, że tak mówił), ażeby ludzie nie pomyśleli, iż oszalał. Zafascynowany tym wszystkim, prosiłem J., by zorganizował jakiś seans z urzędnikiem w roli medium. Tamten zgodził się, ale zwlekał przez długie tygodnie pod pretekstami klimatologicznymi. Koniecznie trzeba było poczekać na pewne fazy księżyca, zmianę w przypływach morza i inne bardzo specjalne okoliczności, bowiem duchy były na przykład czułe na wilgoć, na konstelacje gwiezdne, na wiatry. Wreszcie nadszedł upragniony dzień. Z trudem dobrnęliśmy do domu urzędnika - medium, do brudnego, małego mieszkania wtłoczonego w głąb willi na placu C.. Postać owego urzędnika była w rzeczywistości o wiele mniej interesująca, aniżeli to wynikało z opowieści J.. Miał około sześćdziesiątki, był samotny, łysy, pachniał jakąś maścią, miał głupawe spojrzenie i z uporem prowadził tak banalną rozmowę, że nikt nie podejrzewałby go o zażyłość z duchami.
Przyjął nas w brudnym, zabałaganionym pokoiku. Poczęstował ciasteczkami zagniecionymi na wodzie, z dodatkiem kawałeczków świeżego sera oraz umiarkowaną karafką pisco. Dopóki nie wybiła dwunasta, opowiadał nam w konwencjonalny sposób o swoich doświadczeniach z duchami. Zaczęły się, kiedy owdowiał przed dwudziestoma laty. Śmierć żony pogrążyła go w nieutulonym smutku, z którego wyratował go pewnego dnia jeden przyjaciel, wskazując drogę spirytyzmu. Było to najważniejsze zdarzenie, jakie miało miejsce w jego życiu:
- Nie tylko dlatego, że człowiek ma okazję widywać i słyszeć drogie sobie istoty - mówił to takim tonem, jakim komentuje się uroczystości chrzcin – ale dlatego, że to bardzo wciąga, czas upływa nie wiedzieć nawet kiedy.




17.

Wokół domu J. ścieżki Snu były bardzo wąskie - widać duchy, które je wykreśliły, dawno już odeszły z tego świata.
Jedna tylko lśniła intensywną, złą czerwienią. Jej brzegi były pomarańczowożółte jak płomień, a czarny środek przypominał jądro przejrzałego owocu. To była ścieżka Głodnego Ducha, na szczęście nie ludzkiego, a kociego. Ducha, który spacerował tu, wciąż tęskniąc za łowami, wciąż pożądając krwi ginących pod jego pazurami myszy, ich bólu i przerażenia.
Zaryzykuję, pomyślała A.. Skoro to jedyny sposób, by dostać się do środka...




18.

Do szerzenia plotek przyczyniał się głównie nowy ksiądz, M., okrągły, łysy i nerwowy. Przestraszył się i niedługo potrafił to ukrywać. Żeby odzywało się ciągle to stukanie w ścianę (po trzy razy), nie znajdował żadnego przyrodzonego powodu. W domu czuł się nieswojo po tym, czego się dowiedział, i źle znosił obecność, jaka zaznaczała się tym właśnie stukaniem albo powolnym przyciskaniem klamki. Zrywał się i otwierał drzwi, ale za nimi nikogo nie było. Miał nadzieję, że te objawy ustaną, ale przeciwnie, przybierały na sile. Kościelny został wezwany do spania na plebanii i od tej chwili nie musiano ograniczać się do domysłów. Zresztą ksiądz M., nie mogąc dać sobie rady, wkrótce poprosił gospodarzy o pomoc. Zbierali się po kilku i w nocy dyżurowali w kuchni.
Biedny duch Magdaleny nie chciał opuścić miejsc, gdzie zaznała szczęścia. Niewidzialnym tasakiem rozszczepiał niewidzialne polana i rozpalał ogień, który buzował i trzeszczał jak prawdziwy. Przesuwał rondle, tłukł jajka i smażył jajecznicę, choć płyta pozostawała zimna i pusta. Jakimi narzędziami rozporządzał? Czy to są tylko dźwięki, rodzaj szerokiego rejestru szmerów naśladujących dźwięki natury, czy też duchowi dana jest cała jakaś druga, inna kuchnia z ogólnym wiadrem, z ogólną patelnią, z ogólnym stosem polan, które są jak ekstrakt wszystkich wiader, patelni, polan, jakie mogą istnieć? Nie da się tego rozstrzygnąć, można tylko nasłuchiwać i najwyżej nie wierzyć własnym zmysłom. Święcona woda nie pomagała. Ksiądz kropił, przerwa trwała krótko i zaraz znowu odbywała się praca. I z każdym wieczorem coraz śmielej, z hałasowaniem, przerzucaniem rondli, pluskiem wody. Gorzej, że podobna działalność przeniosła się do sypialni. Prócz stuków, ruchów klamką odzywały się teraz kroki, papiery i książki zlatywały na podłogę i zalęgło się jeszcze jedno - coś jak przytłumiony śmiech. Ksiądz M. żegnał się i kropił jeden kąt, nic, drugi, nic, trzeci, nic, ale kiedy podchodził do czwartego, rozlegał się chichot i gwizdanie jak na wypróchniałym orzechu.




19.

- W nocy z piątku na sobotę widziałam ducha - mówi nagle T..
Tak jej się wypsnęło. Samo przyszło. musiała to z siebie wyrzucić.
- Słucham?!
Liv szeroko otwiera oczy.
- Mogę powiedzieć, jeśli mi pani obieca, że mama się o niczym nie dowie.
- Wszystko, co mi powiesz, zostanie miedzy nami. Myślałam, że o tym wiesz - mówi Liv i krzyżuje ramiona.
T. kiwa głową, ssie pasemko włosów.
- Nocowałam z Vidarem w starej willi w mokradle i zobaczyłam kobietę, która tak naprawdę jest na obrazie w salonie, ale to była ona, chociaż nie jestem tego całkiem pewna, w każdym razie myślałam, że mnie zabije. Byłam jak sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć i wtedy Vidar krzyknął, leżał na korytarzu i przyśnił mu się koszmar, rozumie pani.
- Nie, nie rozumiem. Czy mogłabyś mówić trochę wolniej - prosi Liv i siada na krześle obok T.. - Nocowałaś w starej willi z Vidarem i wtedy...
- I wtedy zobaczyłam ducha albo jakąś postać w czerwieni, dokładnie nie wiem, co widziałam. Boję się.
- Czego się boisz?
- Że ta postać mnie zabije. Myślę, że to był duch, który zabił Lisę. Nie wiem czemu, ale istnieje jakiś związek. Czuję to. Rozumie pani?




20.

- W tym domu są duchy. Widziałem nos jednego. - Obaj malcy z Torteval stanęli za Francuzikiem, osłaniając się nim jak tarczą chroniącą od niebezpieczeństw, radzi, że odgradza ich od widm, i wspiąwszy się na palce patrzyli na dom przez jego ramię.
Ruina także zdawała się w nich wpatrywać. Dwie czerwone źrenice jarzyły się wśród niemych ciemności. To były okna. Światło przygasało, to znów rozpalało się, by znowu zgasnąć, jak zwykle czynią podobne światła. Te złowrogie przerwy mają prawdopodobnie związek z rytmem mocy piekielnej. Brama piekła uchyla się, potem znów zamyka. Okienko grobowca podobne jest do ślepej latarni.
Nagle jakaś forma zgęszczonej ciemności, mająca ludzkie kształty, ukazała się w jednym z okien, jakby przybywając z zewnątrz, po czym zniknęła w czeluści domu. Miało się wrażenie, że ktoś tam wszedł.
Wchodzenie przez okno to znany obyczaj złodziejów.
Światło rozjaśniło się na chwilę, po czym zgasło na dobre. Dom znów był czarny. I zaczęły zeń dochodzić jakieś dźwięki, dziwnie podobne do głosów ludzkich. Zawsze tak jest. Jeśli coś widać, panuje cisza, jeśli nie widać nic, można coś usłyszeć.
Noc na morzu jest dziwnie milcząca. Cisza ciemności jest tam bardziej głęboka niż gdzie indziej. Jeśli nie ma ani wiatru, ani fali na tych ruchomych przestworzach, gdzie zazwyczaj nie słyszy się lotu orła, można usłyszeć lecącą muchę. Ten grobowy spokój ponuro podkreślały odgłosy wychodzące z ruin.
- Chodźmy zobaczyć - rzekł Francuzik. I postąpił krok ku domowi.
Dwaj pozostali chłopcy mieli takiego stracha, że poszli za nim. Nie odważyliby się już na samotną ucieczkę.
Kiedy minęli spory stos chrustu, który nie wiedzieć dlaczego dodawał im odwagi na tym pustkowiu, z krzaków zerwała się sówka. Zaszeleściły gałęzie. Ukośny lot sowy ma w sobie coś podejrzanego i niepokojącego. Ptak przefrunął obok dzieci wpatrując się w nie swymi okrągłymi, jarzącymi w ciemności ślepiami.
Dreszcz przebiegł chłopców ukrytych za plecami małego Francuzika.
Ten ostatni zaś ostro przemówił do sówki:
- Zjawiłeś się za późno, wróbelku. Już nie pora. Ja chcę zobaczyć.
I ruszył naprzód.
Trzask gałęzi janowca łamanych jego podkutymi butami nie zagłuszał dochodzących z domostwa odgłosów, które to cichły, to znów się wzmagały, jak przy spokojnej, nieprzerwanej rozmowie.
Francuzik dorzucił po chwili:
- Zresztą, tylko głupcy wierzą w duchy.
Zuchwała postawa wobec niebezpieczeństwa podciąga maruderów i popycha ich naprzód.
Dwaj chłopcy z Torteval ruszyli w ślad za terminatorem.
Wydawało im się, że nawiedzany dom rośnie nadmiernie. W tym złudzeniu optycznym, wywołanym przez strach, było trochę prawdy. Dom powiększał się istotnie, ponieważ się doń zbliżali.
Tymczasem odgłosy wychodzące z domu stawały się coraz wyraźniejsze. Dzieci nasłuchiwały. Bywają takie złudzenia słuchowe, potęgujące dźwięki. Nie był to szmer, a coś więcej niż szept, mniej zaś niż gwar. Chwilami dochodziły urywane, wyraźnie artykułowane słowa. Dziwnie brzmiały te zupełnie niezrozumiałe wyrazy. Dzieci zatrzymywały się, słuchały, potem znów szły naprzód.
- To jest rozmowa duchów - orzekł terminator - ale ja w duchy nie wierzę.
Chłopcy z Torteval mieli wielką ochotę przycupnąć za stosem chrustu; ale byli już daleko, a ich przyjaciel szedł dalej w stronę domu. Bali się mu towarzyszyć i nie śmieli go opuścić.
Bezradni, posuwali się za nim krok za krokiem.
Terminator obrócił się ku nim mówiąc:
- Przecież wiecie, że to nieprawda. Duchów nie ma. Dom stawał się coraz wyższy. Głosy coraz wyraźniejsze.
Zbliżali się.
Zbliżając się, można było dostrzec, że w domu pali się jakieś przyćmione światło. Był to niewyraźny odblask, jaki wydają wspomniane przed chwilą ślepe latarnie i który towarzyszy zwykle sabatom czarownic.
Podszedłszy bardzo blisko, zatrzymali się.
Jeden z chłopców z Torteval ośmielił się rzucić taką uwagę:
- To nie są duchy. To są białe damy.




21.

Możesz liczyć na moją dyskrecję - odparła Emilia - dam ci radę, moja poczciwa A., bądź sama dyskretna i nigdy nikomu nie wspominaj o tym, co mi powiedziałaś. Signor. M. może, jak sama mówisz, być zły, jeśli się o tym dowie. Ale czy próbowano dociec, co się mogło stać z tą panią?
- O, jeszcze jak, panienko, bo signor od razu zaczął rościć sobie prawa do zamku, jako bezpośredni spadkobierca, i powiedziano mu, to znaczy sędziowie czy senatorzy, albo ktoś inny w tym rodzaju, że on nie może objąć zamku w posiadanie, póki nie minie tyle to a tyle lat, a wtedy, jeżeli tej pani nie można będzie znaleźć, będzie uznana za zmarłą, a zamek stanie się jego. I zamek stał się jego. A sprawa się rozniosła i wiele dziwnych pogłosek zaczęło się szerzyć, tak dziwnych, panienko, że ich nie powtórzę.
- To jeszcze dziwniejsze, A. - rzekła Emilia z uśmiechem, ocknąwszy się z zadumy. - Ale dlaczego, jak ujrzano signorę L. w zamku, nikt z nią nie porozmawiał??
- Ktoś... ktoś miałby z nią rozmawiać! - wykrzyknęła A. z wyrazem przerażenia. - Wykluczone!
- Dlaczego? - dopytywała się Emilia.
- Matko Przenajświętsza! Rozmawiać z duchem!
- A jakie mieli powody sądzić, że to był duch, jeśli nikt nie podszedł i nie spróbował z nią porozmawiać?
- Och, panienko, nie wiem. Jak można zadawać takie okropne pytania? Ale nikt nigdy widział, jak wchodziła albo wychodziła, na dodatek zjawiała się raz w tej, a raz w zupełnie innej części zamku i nigdy się nie odzywała, więc gdyby to nie był duch, tylko żywa pani L., to co robiła w zamku, jak nic nie mówiła? Właśnie z tego powodu do kilku części pałacu podobno odtąd nie wchodzi.
- Dlatego, że nigdy się nie odzywała? - rzekła Emilia próbując rozpędzić lęki, które zaczęły ją opanowywać.
- Nie, panienko, nie - odparła A. nieco zagniewana - ale dlatego, że coś tam się pokazuje. Mówią też, że przy zachodniej części zamku jest stara kaplica, i tam o północy można usłyszeć różne jęki! Dreszcz przechodzi na samą myśl o tym! I widywano tam różne dziwne rzeczy...
- Proszę cię, A., przestań opowiadać głupstwa - rzekła Emilia.




22.

J. cicho zamknął drzwi i zbliżył się do przecinającego niemal całą komnatę,
wielkiego stołu, za którym siedziała na szerokiej ławie pani W..
Kątem oka dostrzegł dwie postaci pod ścianą i podchodząc obejrzał się mimowolnie. Dwie lśniące zbroje o opuszczonych przyłbicach stały wsparte na mieczach po obu stronach prastarej skrzyni noszącej wyblakłe ślady barwnej polichromii.
- Zabawne, prawda? - powiedziała pani W. swobodnie, jak gdyby znali się od dawna. Patrzyła na zbroje.
J. zatrzymał się niepewnie i odwrócił raz jeszcze.
- Trochę to wygląda tak, jak gdyby dwóch napoleońskich gwardzistów postawiono po obu stronach skarbca w nowoczesnym banku. - Głos starej kobiety rozpłynął się bez echa w ciszy rozsłonecznionej komnaty.
A. roześmiał się cicho i spojrzał na nią. Siedziała trzymając w palcach wielką pergaminową kartę, którą zaczęła odwracać, gdy wszedł. Palce jej dłoni były równie przezroczyste i delikatne jak skóra twarzy.
- Tak - powiedział - skrzynia jest gotycka, a obie zbroje późnorenesansowe… mniej więcej, dwieście lat różnicy.
- A musiało minąć jeszcze sto lat, zanim pan D. V. pozbawił życia swoją biedną Ewę. Ale tego dnia te przedmioty nie mogły tak stać tutaj… nikt nie stawiał zbroi na drucianych sztafażach. Wieszano je na ścianach, powiązane rzemieniami… Biedna dziewczyna… krąży tu po nocach i z roku na rok wszystko
wydaje jej się coraz bardziej obce. Na pewno z radością przerwałaby te wędrówki i usnęła na wieki. Niestety, musi czekać…
- Czekać? - J. obszedł stół i stanął przed półkami, na których spoczywały książki, oprawne w pergamin i wypłowiałą skórę - Ach tak, oczywiście… póki nie zginie tu inna kobieta, równie grzeszna jak ona… - uśmiechnął się - Tak przynajmniej informuje Q. P. w przesłanym nam folderze.
- Ten opis jest prawdziwy… - powiedziała spokojnie pani W.. - Znajdzie go pan tutaj… - ostrożnie przewróciła kartę - wraz z paroma innymi i opisaniem zamku. Zresztą, pisałam kiedyś o tym w mojej książce o duchach południowej Anglii. Zabójstwo Ewy D. V. i jej częste pojawianie się wiarygodnym świadkom przez następne stulecia, aż do naszych czasów, jest dobrze udokumentowane. Biedna, udręczona dziewczyna.
W ostatnich słowach zadźwięczała nutka szczerego współczucia. J. rzucił jej mimowolne, szybkie spojrzenie, ale na twarzy pani W. nie było uśmiechu.
- Sądzi pani więc, że każdy może ją napotkać, powiedzmy, idąc korytarzem, czy też na szczycie wieży albo gdziekolwiek w zamku?
- Oczywiście. Duchy istnieją tak jak pan i ja, chociaż nieco inaczej. Spotykano ją wielokrotnie…
Pani W. wstała i podeszła do wielkiego, obramowanego gładkim kamieniem kominka, nad którym wisiał stary portret w ciężkiej złocistej ramie.
- Niech pan spojrzy na nią.
J. podszedł. Obrazu chyba nigdy nie odnawiano, bo płótno nie było mocno napięte, a drobna siateczka pęknięć łamała światło na jego powierzchni. Ale głowa młodej kobiety widoczna była wyraźnie, a oczy jej patrzyły tak jak w owym dniu przed trzystu laty, kiedy pozowała malarzowi.
- Śliczna, prawda? - powiedziała po chwili stara kobieta.
- Tak, śliczna - potwierdził J. szczerze. - Jest w niej coś, co musiało przykuwać uwagę każdego mężczyzny wtedy i przykułoby uwagę każdego mężczyzny dzisiaj.
- Co najmniej do dwu z nich te oczy przemówiły… Tak przynajmniej mówią przekazy. Ta księga… - odwróciła się i wskazała ręką lekką i tak szczupłą, że zdawała się unosić w powietrzu - jest czymś w rodzaju kroniki zamku od czasu
tego zabójstwa. Na szczęście, żaden z kolejnych właścicieli nie zniszczył jej. Ale dla kogoś, kto nie wierzy, żadne świadectwa nie mają znaczenia. Pan zapewne także jest nieuleczalnym racjonalistą i nie wierzy pan, że Ewa D. V. mogłaby w tej chwili otworzyć te drzwi… - wskazała ręką przeciwległą stronę komnaty - i wejść tutaj?




23.

Ku mojemu zadowoleniu F. i S., jak dwie znające się od dawna i szanujące się, acz zachowujące dystans damy z N., w niezwykle kurtuazyjny, na poły oficjalny sposób dyskutowały o wywoływaniu duchów. F., której nie podejrzewałem o specjalną wiedzę na temat religii, twierdziła, że duchy istnieją, "jak napisano w Koranie", lecz próby komunikowania się z nimi podejmowane przez nas, mieszkańców tego świata, są niezgodne z naszą wiarą, są grzechem. Był to zapewne pogląd jej ojca, na którego ukradkiem zerkała.
- Trzy lata temu nie posłuchałam taty i poszłam z koleżankami na seans spirytystyczny - opowiadała. - Nie zastanawiając się, ot, tak, napisałam na karteczce imię kolegi z dzieciństwa, którego bardzo lubiłam i z którym straciłam kontakt... I choć zrobiłam to bez przekonania, po prostu dla żartu, jego duch rzeczywiście się pojawił i potem straaasznie tego żałowałam.
- Dlaczego?
- Po drżeniu filiżanki poznałam, że N., tak ten kolega miał na imię, musi strasznie cierpieć. Naczynie podskakiwało i dygotało, a ja wiedziała, że N. chce mi coś powiedzieć. Nagle filiżanka znieruchomiała... Wszyscy powiedzieli, że ta osoba w tym momencie umarła... Skąd wiedzieli?
- No, skąd wiedzieli? - dopytywała się S.
- Tego samego wieczoru nie mogłam znaleźć jednej rękawiczki od pary i szukając w szafie, na dnie szuflady znalazłam chusteczkę do nosa, którą kiedyś, dawno temu, podarował mi N. Być może był to przypadek... Ale nie wydaje mi się. To była dla mnie nauczka. Gdy tracimy kogoś, kogo kochaliśmy, nie powinniśmy niepokoić go, przyzywając jego ducha...




24.


Wtem oczom moim wstał wyprostowany,
Widny po brodę, duch z bliskiej mogiły;
Myślę, że klęczał w swej trumnie kolany.

Jął się rozglądać, jakby jakiś miły
Gość miał mu z moją zjawić się osobą,
I nagle oczy mu się zasępiły.

Płacząc rzekł: „Skoro ku oślepłym grobom
Wielkoduszne cię wiedzie przyrodzenie,
Kędyż jest syn mój i czemu nie z tobą?"

„Nie własne tutaj pchnęło mnie zachcenie —
Rzekłem — tam stoi mąż, co mną się para:
Twój Gwido, rzekomo, miał go w małej cenie".

Zarówno słowa widma, jak i kara
Dosyć mi o nim powiedziały wieści,
Stąd przemawiałem świadom. A wtem mara

Powstała nagle i pełna boleści:
„Jak to: miał, mówisz? Czyżby już nie bawił
Na jasnym świecie, gdzie blask oczy pieści?"

A gdym go nie dość pośpiesznie odprawił,
Duch, rozumiejąc, że odpowiedź kryję,
Na wznak padł w trumnę i już się nie zjawił.




25.

Mam na imię M.. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że jestem duchem. A duchy przeważnie noszą imiona bardziej osobliwe. Mój ojciec na przykład nazywa się Oktawiusz, a matka Porcja. Mam także dwóch braci - Sykstusa i Kalasantego. Są ode mnie sporo starsi. Ja byłem najmłodszym dzieckiem i - zdaniem mojej rodziny - najbardziej niewydarzonym. Nigdy nie lubiłem nikogo straszyć, łańcuchy obcierały mi pięty, a kula u nogi wydawała się czymś zbędnym i w najwyższym stopniu kłopotliwym. Od wydawania przeraźliwych dźwięków bolało mnie gardło, a od przewracania oczami dostawałem zapalenia spojówek. Ale w końcu nie wszystkie duchy muszą być takie same. Przynajmniej ja tak uważałem. Rodzina nie podzielała jednak mojego zdania i traktowała mnie jak odmieńca.
Z biegiem lat przepaść między mną a resztą rodziny pogłębiała się. Doszło do tego, że zaczęli się mnie wstydzić, ba, przestali przyznawać się do mnie. Nie wspomniałem jeszcze o najbardziej wstydliwej sprawie – to znaczy wstydliwej dla mnie, przyzwyczaiłem się już do swojej postury – ale ona to przelała, jak się zdaje, czarę goryczy moich najbliższych. Otóż, wyobraźcie sobie, w wieku dwóch lat przestałem rosnąć. Zważywszy, że liczę sobie w tej chwili lat sto dwadzieścia (co nie jest zresztą dla ducha wiekiem podeszłym), powiedzmy sobie szczerze - jestem niewielkiego wzrostu.




26.

Łańcucki pałac zamieszkują zjawy, których wypłoszyć nie zdołały nawet liczne rzesze turystów, przewijających się przez komnaty i korytarze przez cały rok.
Pewnego dnia kustosz muzeum wpadł nagle do galerii rzeźby i w perspektywie długiego korytarza, na tle okna, obok posągu Amora dłuta Canovy, zobaczył stojącą postać kobiecą w błękitnej sukni. Była to zjawa księżnej marszałkowej, ubranej tak, jak na portrecie pędzla Lampiego: w błękitnej krynolinie i wysokiej, pudrowanej peruce. Kiedy zdziwiony zaczął iść w tym kierunku, ku jego zaskoczeniu postać ta zaczęła jakby blednąć i rozwiała się w powietrzu.
Podobne zdarzenie przytrafiło się pewnej pani, która odwiedziła Łańcut w czasie gdy kręcono tu film. Spotkała ona w Tureckim Apartamencie na pierwszym piętrze (niegdyś buduarze księżnej marszałkowej) nieznajomą, spoczywającą na osiemnastowiecznej sofie. Przypuszczając, że jest to aktorka ubrana w stylowy kostium, chciała ją zagadnąć, a wówczas ku swemu przerażeniu zorientowała się, że jest w pokoju sama.
Pracownik muzeum, od lat blisko czterdziestu związany z łańcuckim pałacem, spotkał się z Błękitną Damą na korytarzu drugiego piętra.
Tam również widzieli ją przed laty pracownicy objazdowego kina, nocujący w pokojach gościnnych.
W okresie międzywojennym, kiedy Łańcut był własnością prywatną, wśród służby pałacowej krążyły również opowieści o innej zjawie: w Chińskim Apartamencie, na pierwszym piętrze, widywano czasem młodą kobietę w bieli piszącą coś przy rokokowym sekretarzyku. Mówiono, że była to nie żyjąca od z górą stu lat Julia Potocka, córka księżnej marszałkowej.
Ostatni właściciel Łańcuta, Alfred Potocki, wspomina w wydanym w roku 1959 w Londynie pamiętniku o innym jeszcze zamkowym duchu. Widział go w latach dwudziestych żona amerykańskiego dyplomaty, przebywająca z wizytą w Łańcucie. Widmo w stroju polskiego szlachcica weszło do jej pokoju. Na drugi dzień Amerykanka rozpoznała tajemniczego gościa na portrecie, wiszącym w galerii obrazów. Konterfekt ten przestawiać miał ponoć Stanisława Stadnickiego, zwanego Diabłem Łańcuckim.
Jak twierdzą mieszkańcy miasta, Diabła Łańcuckiego zobaczyć można nie tylko w pałacu. W burzliwe ciemne noce, najczęściej jesienią, pojawia się na drodze prowadzącej od dworca kolejowego, galopując w rozwianej opończy, na czarnym koniu.




27.

O jedenastej cała rodzina udała się na spoczynek, w pół godziny później pogaszono wszystkie światła. Po pewnym czasie zbudził pana O. dziwny jakiś szmer w korytarzu. Zdawało mu się, że słyszy jak gdyby brzęk metalu, zbliżający się z każdą chwilą. Minister wstał, zapalił zapałkę i spojrzał na zegarek. Była punktualnie pierwsza. Czuł się zupełnie spokojny, a zbadawszy swój puls, przekonał się, że nie był wcale przyspieszony. Dziwny brzęk nie ustawał. Teraz słyszał już wyraźnie odgłos kroków. Włożył pantofle, wyjął wąski, podłużny flakon z neseseru i otworzył drzwi. Wprost naprzeciw siebie, w mdłym blasku księżyca, zobaczył straszliwą postać starca. Oczy jego płonęły jak rozżarzone węgle; długie siwe włosy spadały mu splątanymi kosmykami na ramiona; odzież jego, starodawnego kroju, była brudna i cała w strzępach; ciężkie łańcuchy i zardzewiałe okowy zwisały z kostek jego nóg i napięstków rąk.
- Drogi panie - rzekł pan O. - stanowczo zmuszony jestem prosić pana o naoliwienie pańskich łańcuchów. Przyniosłem panu w tym celu flaszeczkę maści Wschodzącego Słońca, firmy Tammany. Ma ona podobno wybornie skutkować po jednorazowym użyciu; zaświadczenia o tym, pióra najwybitniejszych naszych teologów, znajdzie pan na opakowaniu. Zostawię ją tu na stole i chętnie dostarczę panu większej ilości w razie życzenia. Mówiąc to, położył minister Stanów Zjednoczonych flaszeczkę na marmurowym stole i, zamknąwszy za sobą drzwi, powrócił do sypialni.
Przez chwilę stał duch z (?) osłupiały, w zrozumiałym oburzeniu, po czym, cisnąwszy z całej siły flaszeczkę na woskowaną posadzkę, puścił się pędem przez korytarz, wydając głuche jęki i świecąc widmowozielonym światłem. W chwili wszakże, kiedy dobiegł do górnego podestu klatki schodowej, otworzyły się szeroko jedne z drzwi, ukazały się w nich dwie drobne postacie w białych szatach, i wielka poduszka przemknęła tuż nad jego głową. Nie było wyraźnie czasu do stracenia, przywołując też pospiesznie na pomoc czwarty wymiar, jako sposób ucieczki, znikł przez boazerię ścienną, po czym cisza zupełna zaległa dom.




28.

- W tej wieży straszy - powiedział T., zadzierając głowę. Miał nadzieję, że to zrobi wreszcie na tym zarozumiałym magu wrażenie. I nie pomylił się - z zadowoleniem dojrzał błysk zainteresowania w ciemnych oczach.
- Co straszy? - spytał I..
- Mój prapradziadek po kądzieli - wyjaśnił królewicz nie bez dumy. - Zginął w tej wieży. Prawie dwa wieki temu nastąpił spór o sukcesję. Prapradziad E. K. T. zmarł nagle, pozostawiając moją prababkę T. R. jako jedyną następczynię. A jej dziad ze strony matki koniecznie chciał zostać regentem, bo T. miała dopiero trzynaście lat. Tymczasem E. na łożu śmierci regentem ustanowił swojego kuzyna B. T.. Skończyło się na tym, że prapradziadek Sornet, oblężony w tym miejscu, rzucił się na miecz. A B. w odpowiednim czasie ożenił się z T..
- I ten samobójca ukazuje się tu jako duch? - upewnił się P..
- Żołnierze i słudzy często go widują, a już zawsze w rocznicę śmierci - T. jakoś nie wyczuł cienia drwiny w głosie maga. Od czasu, gdy usłyszał o duchu po raz pierwszy, uważał Sorneta za postać romantyczną i żałował, że nie wolno mu wychodzić poza obręb królewskich apartamentów po zmroku. Chętnie zapytałby swego przodka, czemu ten tak bardzo upierał się przy czymś, co w końcu doprowadziło go do bezsensownej śmierci.
I., zadzierając głowę, przypatrywał się wieżyczce zwieńczonej galeryjką i trójspadowym dachem.
- Niezłe miejsce - ocenił. - W razie potrzeby można spalić pomost i bronić się we wnętrzu dość długo. W środku jest wartownia?
- Ustępy - odpo¬wiedział T. bez namysłu i natychmiast tego pożałował.
Iskra ryknął niepohamowanym śmiechem.
- Zjawa w wychodku! Nie wytrzymam! Uchachacha! Wygódkowy duch! Ale sobie miejsce znalazł do straszenia! Ja bym się bał tam siadać! Nie... litości!
T. osłupiał. Gorąco buchnęło mu na twarz. W najgorszych snach nie przewidywał, że kiedykolwiek zostanie tak znieważony.




29.

- Kim byłeś za życia? - spytała K..
- Byłem... byłem... - X umilkł i westchnął. - Nie pamiętam...
- Nic nie pamiętasz?
- Nie
- Nie pamiętasz szkoły, do której chodziłeś? Ile miałeś lat? Nie pamiętasz swojej ulubionej piosenki? - X milczał - A swojego ojca? - X wytężał pamięć, lecz nie mógł sobie nic przypomnieć. - Nie pamiętasz nawet mamy?
Duszek popatrzył na dziewczynkę.
- Czy to źle?
- Nie, to po prostu smutne - odpowiedziała K..
Było już późno. Koło łóżka pełgały płomyki świec, a K. leżała wsparta na łokciu, rozmawiając z X po powrocie z latarni morskiej.
- Zastanawiam się, dlaczego nic nie pamiętasz.
- Życie nie ma dla duchów znaczenia, więc chyba po prostu je zapominają - odparł X.
Na twarzy K. odmalował się niepokój.
- Czy mogę ci powiedzieć coś, czego tak naprawdę jeszcze nigdy nikomu nie mówiłam?
- Mhm. - Duszek przyglądał się uważnie dziewczynce.
- Czasami przeraża mnie to, że też zaczynam zapominać - stwierdziła K..
- Czego? - zdziwił się X.
- Mamy. Jej śmiech, ciepła jej palców, gdy głaskała mnie po głowie... - K. powoli zapadała w sen. - Pamiętam jej zapach na swoim ubraniu: jak byłam smutna, wdychałam go i czułam się lepiej. - Ziewnęła. - A nocą, gdy leżałam w zimnym łóżku, szeptała do mnie i jej oddech był taki cieplutki... X ?
- Hmm? - X sam bardzo pragnął pogłaskać ją po głowie i ukołysać do snu.
- Czy jeśli moja mam jest duchem, zapomniała o mnie?
- Nie, na pewno nie.




30.

(?) sam

Jesteśmy lalki czasu i słabości.
Dnie cieką na nas i ściekają. Żyjem
W przesycie życia i obawie śmierci,
Wśród masy godzin srogiej niepewności,
Brzemienia życia na zbolałym sercu,
Co się raz smuci, raz zajęczy głośno,
Z bólu, z rozkoszy, nim omdli lub skona.
W tej masie godzin przyszłych i minionych,
Bo teraźniejsze w życiu nie istnieją,
Jak mało takich, nawet mniej niż mało -
W których by dusza nie pragnęła śmierci,
A jednak zawsze cofa się ze wstrętem
Jak od strumienia w grudniu, chociaż tylko
Mróz trwa przez chwilę. Jeszcze jedną pomoc,
Jedną otuchę podaje mi wiedza:
Spytam umarłych o to, co nas trwoży!
W najgorszym razie dostanę odpowiedź:
„Grób! nicość!", a to nie jest tak straszliwym.
Jeśli mi wszakże nic nie odpowiedzą -
To już odpowiedź dał z grobu Samuel
Wróżce Endoru; wódz spartański z ducha
Nieuśpionego bizantyńskiej dziewki
Wyczerpał wieści o swych przyszłych losach.
Zabił kochanka, lecz nie wiedząc kogo,
I umarł w mękach, choć się powoływał
Na litość Zeusa, a Arkadii wieszcze
Przebłagać mieli cień pokrzywdzonego
Albo przynajmniej wymóc oznaczenie
Zakresu zemsty. Wyrocznia mu dała
W wątpliwych słowach i w dwójznaczny sposób
Odpowiedź, która spełniła się wszakże.
Obym był nie żył! Oby jeszcze żyła
Ta, którą kocham! Obym był nie kochał!
Ta, którą kocham, oby jeszcze była
Piękną, szczęśliwą i niosącą szczęście!
Lecz teraz - teraz - czym ona jest teraz?
Ona za moje grzechy pokutuje!
Jest czymsiś, co mię przeraża - lub niczym!
Za kilka godzin nie zmarnuję pytań,
Lecz w tej drżę na myśl tego, co zamierzam.
Jeszcze się nigdy nie ulękłem duchów -
Tak dobrych, jak złych; dziś pierwszy raz czuję
Dreszcz i szczególny jakiś zamróz w sercu!
Lecz zdolnym spełnić krok najostatniejszy.
Pomiatam wszelkim strachem. Noc zapada!

Odchodzi.


Wyświetleń: 111134
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 212
Użytkownik: paren 02.11.2011 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie? ....

Dobrze będzie, przecież opiekuje się nami Joy!! :-)
Zapraszam!
Użytkownik: anek7 02.11.2011 07:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Widzę, że kilka duchów znam osobiście więc zakładam prześcieradło i... do straszenia, znaczy się - do zgadywania;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.11.2011 07:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Uhuhuhu! Jakieś zagadkowe te duchy, zaledwie pojedyncze rozpoznaję na pierwszy rzut oka, kilka muszę zweryfikować w domowych zasobach, ale nie mam zamiaru się poddawać!
Gdyby kogoś zastanawiało pochodzenie mojego nicka - "rara z czerwonym jęzorem" był to duch rezydujący na strychu moich dziadków, wymyślony przez babcię w celu powstrzymania dzieciaków przed wdrapywaniem się na strych po chwiejnej drabinie. W dzień i tak się wdrapywałam, bo przecież wiadomo, że w dzień duchy nie straszą, za to wieczorami, gdy wypadło mi przejść przez sień, pędziłam biegiem do drzwi, odwracając głowę od włazu na strych, żeby przypadkiem nie dojrzeć wywieszonego czerwonego jęzora... :).
Użytkownik: Pani_Wu 03.11.2011 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Uhuhuhu! Jakieś zagadkowe... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ha! Przy moim niewymownym "r" już sama nazwa jest strrrrraszna :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.11.2011 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! Przy moim niewymownym... | Pani_Wu
O, to drugiego ducha - Krakowiaczka - byś się mniej bała, bo był tylko przez jedno "r"! :) Ten ukazywał się w biały dzień pod postacią ładnego chłopca w galowym stroju krakowskim, spacerował po brzegu Wisły, i jak się któraś dziewczyna urwała z roboty w polu, żeby się powylegiwać w wiklinach, to prosił ją do tańca i wciągał do wody.
Użytkownik: Pani_Wu 03.11.2011 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: O, to drugiego ducha - Kr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dobrze pływam ;-) Mógłby się biedak zdziwić :-) Damskie wodne straszydła też istnieją, szczególnie tej nocy :-)
Użytkownik: Natii 02.11.2011 09:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Mam nadzieję, że zdążę w przyszłym tygodniu wziąć udział. :-)))
Użytkownik: Tygrysica 02.11.2011 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
W jesienny mglisty poranek Tygrysica rusza na polowanie na... duchy...
Pierwszy mail wysłany :)
Użytkownik: Cirilla 02.11.2011 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Niestety, w tym konkursie będę obecna tylko duchem...
Użytkownik: Magi 02.11.2011 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Wyborne zestawienie :) Część duchów zdaje się, że widziałam. Zapowiada się świetna zabawa w pogromców duchów. Czy będzie można liczyć na podpowiedzi czytałaś/nie czytałaś i znasz rodzica/nie znasz?
Użytkownik: margines 02.11.2011 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Na dworze już dawno minęła spiekota,
a tu - w tym wątku - JAKAŻ DUCHOTA!

Każdy tu straszny, lecz my nie lękliwi!,
raczej z zabawy wszyscy szczęśliwi:)
Bierzemy nogi za pas,
by w książek sięgnąć zapas,
by sobie przypomnieć, gdzie duchy harcują,
raźno się na kartach których książek czują.
Użytkownik: margines 02.11.2011 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Choć me oczy zmęczone,
nagle jak talerze!,
bo zajrzałem w zabawy i... oczom nie wierzę!
Harce wyczyniają,
spać ludziom nie dają,
nawet nocą
psocą!

Lecz ja im dam psoty!
Popędzę mim koty:)!
Użytkownik: misiabela 03.11.2011 09:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Poczekam do wieczora, bo teraz przy tym słońcu jakoś tak mało strasznie. Parę komnat muszę oblecieć, może ktoś mi potowarzyszy...
Użytkownik: benten 03.11.2011 10:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Poczekam do wieczora, bo ... | misiabela
Tak. Co prawda ja mam dopiero czas bardzo adekwatnie, bo od dwunastej w nocy, ale muszę się wybrać na porządne polowanie, bo podobno parę duchów już spotkałam, chociaż mogłabym przysiąc, że pierwszy raz na oczy widzę.
Użytkownik: KrzysiekJoy 03.11.2011 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Trzynaście osób dzielnie próbuję zaprzyjaźnić się z moimi duchami. Kilka zjaw jest dość dobrze ukrytych, i opiera się poszukiwaczom, są to duchy występujące we fragmentach:
19, 20, 22, 23.

Dziś już nie odpisuję na żadne maile. Wybywam na turniej darta. Proszę trzymać kciuki.:)
Użytkownik: janmamut 03.11.2011 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Trzynaście osób dzielnie ... | KrzysiekJoy
O! To 29 ktoś już ma? Bo mnie się pojawił kandydat o liczbie ocen u jednej ręki, w dodatku drwala...
Użytkownik: minutka 04.11.2011 15:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Trzynaście osób dzielnie ... | KrzysiekJoy
Odważny jesteś, ja tam wolę nie poczuć dotknięcia żadnego z duchów i z lekkim dreszczykiem wzięłam się za ich poszukiwanie.
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Ten duch nad logo Biblionetki znika! Zauważyliście? To jest, to znów go nie ma. A może to tylko ja tak mam? Czy mam się bać?
Uhu-huuuuuuu!
Użytkownik: Akrim 03.11.2011 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten duch nad logo Biblion... | Marylek
Rany, rzeczywiście! W tej chwili go nie ma!
Aż się za siebie obejrzałam... :))
Użytkownik: margines 03.11.2011 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Rany, rzeczywiście! W tej... | Akrim
O czym wy tu...?
Aaaa! Rzeczywiście!
Zaczynam się bać!
Użytkownik: Pani_Wu 03.11.2011 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Rany, rzeczywiście! W tej... | Akrim
O matko no! faktycznie..... uaaaa!!!!
Użytkownik: Sznajper 04.11.2011 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten duch nad logo Biblion... | Marylek
Duchy tak mają :)
Użytkownik: misiabela 03.11.2011 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Hej duszki (a może raczej duszyczki) kochane! Powiedzcie coś o 6, ponoć powinnam znać :-(
Użytkownik: Akrim 03.11.2011 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej duszki (a może raczej... | misiabela
No, mało które dziewczę nie zna tego uroczego dziewczęcia, które w tym dusiołku jest już trochę starsze i opiekuje się 2xT. :))

Ja powinnam znać 14 i 22, ale była to znajomość zawarta chyba w innym życiu... ;(
Użytkownik: zonia95 03.11.2011 18:13 napisał(a):
Odpowiedź na: No, mało które dziewczę n... | Akrim
Bohaterka 14 spokojnie dożyje starości z kochanym mężem. Wprawdzie ona rodzeństwa nie miała, ale... no właśnie, kto miał?
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 18:22 napisał(a):
Odpowiedź na: No, mało które dziewczę n... | Akrim
O! Ja też powinnam znać 14 i 22, a oprócz tego jeszcze 12. :(
Użytkownik: Akrim 03.11.2011 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: O! Ja też powinnam znać 1... | Marylek
Przeleciałam nasze wspólnie ocenione i żadna mi nie pasuje ani do 14, ani do 22. :( Brałam też pod uwagę mataczenie ai.ai, ale zupełnie nic mi się nie kojarzy. Klops! ;)

Użytkownik: zonia95 03.11.2011 19:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeleciałam nasze wspóln... | Akrim
Naprawdę nie wiem, skąd się mamusi wzięły te kropki. Niezorientowanych zawiodłyby do innego kraju.
Czy to podchodzi pod sygnalizowanie narodowości?
Mówię oczywiście o 14.
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeleciałam nasze wspóln... | Akrim
Zrobiłam to samo, co Ty, ale wzięłam pod uwagę sugerowane przez ai.ai kropki mamusi oraz tę J., która ma dać pokój w archaicznym dosyć stylu. I wydaje mi się, że mam. Powinnam była to zgadnąć sama, powiadam Ci! Jeśli mam rację.
Użytkownik: misiabela 03.11.2011 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Zrobiłam to samo, co Ty, ... | Marylek
A 10 masz?
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A 10 masz? | misiabela
Nie mam. Mam 1,2,5,6,7,9,11,15, a teraz jeszcze solidne podejrzenie 14. Reszta mnie straszy.
Użytkownik: zonia95 03.11.2011 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam. Mam 1,2,5,6,7,9,... | Marylek
A mogłabyś szepnąć coś o 7 i 15? Z autorami już się spotkałam, co do tego od 7 mam podejrzenia, ale 15 z niczym mi się nie kojarzy...
Użytkownik: misiabela 03.11.2011 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A mogłabyś szepnąć coś o ... | zonia95
Jak znam Marylka, to o 7 Ci nie tylko szepnie, ale wykrzyczy :-)
Użytkownik: zonia95 03.11.2011 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak znam Marylka, to o 7 ... | misiabela
Tam myślałam.
Niech krzyczy, przyda się :).
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: A mogłabyś szepnąć coś o ... | zonia95
O, 7, brrr! Chociaż niektórzy marudzą, że tatuś za bardzo psychologizuje, ale ja właśnie takie książki lubię, a nie te tradycyjne tatusiowe, "kanoniczne". Zrobiła na mnie takie wrażenie, że rozpoznałam fragment nie doczytawszy go nawet do końca. A tytuł taki, że mógłby określać jakość tatusiowej pisaniny.

15 - jego nie mogło zabraknąć w konkursie Joya, on promuje swojego krajana. Styl tatusia charakterystyczny, humor też. Tytuł nie z tej ziemi!
Użytkownik: minutka 03.11.2011 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: O, 7, brrr! Chociaż niekt... | Marylek
16 też nie mogło zabraknąć, a dusiołek taki bardziej familijny.
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: 16 też nie mogło zabrakną... | minutka
Familijny, powiadasz? To mam dwa typy, ale jeden bardziej familijny niż drugi. Rzeczywiście, myślałam, że On też powinien tu gdzieś być upchnięty. ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.11.2011 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: O, 7, brrr! Chociaż niekt... | Marylek
Ha, Marylku, genialna jesteś! Wiem wszystko! (to znaczy te dwa na razie, jeszcze z 15 mi brakuje...)
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, Marylku, genialna jes... | dot59Opiekun BiblioNETki
No, mnie brakuje więcej niż piętnastu, ale skoro wiesz wszystko, to może masz też 12, hę?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.11.2011 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: No, mnie brakuje więcej n... | Marylek
12 też nie mam, podobnie jak 4, 13, 17, 19-23, 25-27 i 30 :(.
Użytkownik: misiabela 03.11.2011 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: 12 też nie mam, podobnie ... | dot59Opiekun BiblioNETki
To można co nieco o 18, 24, 28 i 29?
Użytkownik: janmamut 03.11.2011 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: To można co nieco o 18, 2... | misiabela
24. Ach, ci ateiści! Zakładają, że później nic nie ma. A jest wręcz przeciwnie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.11.2011 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: 24. Ach, ci ateiści! Zakł... | janmamut
I to dziewięciokrotnie, tak w górze, jak i w dole:).
Użytkownik: janmamut 03.11.2011 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: I to dziewięciokrotnie, t... | dot59Opiekun BiblioNETki
:-)

A o 29 coś rzekniesz?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.11.2011 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: :-) A o 29 coś rzeknie... | janmamut
Patrz poniżej - i szukaj strasznego zamczyska :).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.11.2011 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To można co nieco o 18, 2... | misiabela
Tatusia 18 łatwiej byłoby rozpoznać, gdyby posłużył się tym gatunkiem literackim, z którego znany jest na całym świecie i za który go uhonorowano. Dusiołek opowiada o okolicach, w których spędził dzieciństwo, i już nigdy nie miał tam powrócić, nawet gdy zmieniły się ustroje i granice.
Tatuś i narrator 24 odbywa podróż, w czasie której ma do dyspozycji towarzystwo duchów w ilości od licha i trochę :).
28 to ja bym Ci poleciła, ale co z tego, skoro gatunku nie lubisz... Ale najpierw musiałabyś przeczytać jeszcze dwa dzieciątka, a właściwie trzy, bo jedno dwuczęściowe, i poznać głównego bohatera cyklu, który w tym fragmencie nie występuje, i potrafi robić coś, czego nie ma :).
29 prawie nikt nie zna w postaci pisanej, za to wizualizację - pewnie prawie wszyscy. K. nie ma mamy, ale ma tatusia, a jego X powinien się bać! (teoretycznie, bo nie boi się ani on, ani trzej okropni wujaszkowie)
Użytkownik: janmamut 03.11.2011 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Tatusia 18 łatwiej byłoby... | dot59Opiekun BiblioNETki
Widzę, że chyba jednak dobrze mi się 29 kojarzyła z ręką drwala.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.11.2011 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że chyba jednak do... | janmamut
A mnie z niesamowitą maszyną w podziemiach :).
Użytkownik: margines 03.11.2011 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Tatusia 18 łatwiej byłoby... | dot59Opiekun BiblioNETki
Chyba mam!
Najprawdopodobniej złapałem duszę ducha 29:)!
Dzięki za podpowiedź!
Wprawdzie... nie rozjaśniła mi za wiele, ale raczej potwierdziła to, czego byłem pewien już w nocy:)!
Wysyłam mail z odpowiedzią i ZOBACZYMY, czy miałem rację:)
Użytkownik: misiabela 04.11.2011 15:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Tatusia 18 łatwiej byłoby... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dzięki, na razie mam tylko 29, ale może mnie jeszcze oświeci :-)
Użytkownik: margines 04.11.2011 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki, na razie mam tylk... | misiabela
RanyJurek!
Matko i córko i trzej synowie!
Że też nie wpadłem na to:(!
Toż to SPRAWA OCZYWISTA!
O, rany!
Ta drwala ręka
to... jednak dla mnie męka!
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 00:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Tatusia 18 łatwiej byłoby... | dot59Opiekun BiblioNETki
A w 28. to nie powinna przeczytać trzech dzieciątek, a właściwie czterech, żeby zagadkę rozszyfrować? Bo na tej trzeciej, czyli czwartej, to połamie zęby a ta, o którą chodzi to mogłaby być nawet smakowita, gdyby nie szczypta tego i owego :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.11.2011 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A w 28. to nie powinna pr... | Pani_Wu
Dwa, czyli trzy, powinna przeczytać przed tym właściwym trzecim, czyli czwartym. A za chwilę będzie piąte!
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa, czyli trzy, powinna ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Hm...w mojej książce jest fragment i wg biblionetki to jest dziecko piąte, nawet jeśli dwoje było bliźniakami, to jednak dwójka ich była i już :-) Ja zapytam Joya na wszelki wypadek, ale sprawdziłam oba dzieciątka. O dziecku szóstym, partus piąte, nie wiem, bo to nie jest mój ulubiony gatunek.
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm...w mojej książce jest... | Pani_Wu
Racja, przepraszam ! - ja odliczam żołnierzy "kolejno odlicz", a tu wg biblionetki, za autorem i wydawcą jest to dziecię trzecie, bo wcześniej nie bliźniaki, a trojaczki były. To może tak: dziecię piąte, partus trzeci.
Użytkownik: margines 06.11.2011 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A w 28. to nie powinna pr... | Pani_Wu
Możesz te mataczenia mataczyć przynamniej "trochę" mniej mataczące?
"Zrobiła coś, co powiedziała, że nie zrobiła, a nie powiedziała, że nie zrobiła czegoś, co co zrobić powinna, choć może nie powinna" :P
Kto normalnie próbujący swoich sił podoła temu?!
Bądźże litościwa i ulżyj w cierpieniu naszym duszom!
Użytkownik: paren 06.11.2011 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Możesz te mataczenia mata... | margines
Ale w mataczeniach właśnie o to chodzi, żeby były mataczące... Takie, jak to bardzo dobre mataczenie McDuchy i to przykładowe, które przytoczyłeś. :-)
Użytkownik: margines 06.11.2011 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale w mataczeniach właśni... | paren
Ale najważniejsze, że... nic mi to nie mówi, nie rozjaśnia:P!
Akurat z 26 niby wiem, czego sprawa dotyczy, gdzie te duchy straszą, ale... nie wiem gdzie znaleźć o tym informacje, jakie księgi przeszukiwać.
Ale może jestem aż taki ciemny... albo TU tak ciemno:P?!

(Ileż to wysiłku wymaga zmaganie się z duchami!
- wcale nie czasami).
Użytkownik: anek7 06.11.2011 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale najważniejsze, że... ... | margines
26 potwierdza starą prawdę, że co dwie głowy to nie jedna:)

A tytuł... Wiesz o czym jest dusiołek, miejsce akcji znasz (tylko może mniej szczegółowo, a bardziej ogólnie trzeba je określić i... tyle.
Tytuł najprostszy z możliwych:)
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 14:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale najważniejsze, że... ... | margines
Hm... 26 jako jedyna poleca tytułowa bohaterka opery Pucciniego, ale jest to (jak to kobieta) pani z "kreską w środku" (taką e_kreską) :-)
Użytkownik: Marylek 04.11.2011 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: 12 też nie mam, podobnie ... | dot59Opiekun BiblioNETki
To powiedz, proszę, coś o 3.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.11.2011 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: To powiedz, proszę, coś o... | Marylek
3 - życie po życiu bywa czasem udręką, zwłaszcza kiedy się fruwa nad sceną wydarzeń i obserwuje, jak ktoś, kto powinien ponieść karę, uchodzi cało. A czytelniczki płaczą...
Użytkownik: minutka 04.11.2011 16:23 napisał(a):
Odpowiedź na: O, 7, brrr! Chociaż niekt... | Marylek
Następny krajan ukrywa się pod 8., imał się różnych zajęć, m.in. związanych z tym, czym wszyscy tu się interesujemy. Dusiołek można określić mianem hydrologicznego.
Użytkownik: anek7 03.11.2011 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam. Mam 1,2,5,6,7,9,... | Marylek
A o 2 i 11 coś mogłabyś powiedzieć?
Użytkownik: janmamut 03.11.2011 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A o 2 i 11 coś mogłabyś p... | anek7
11. S.R. to nie Senatus Romanum.
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A o 2 i 11 coś mogłabyś p... | anek7
2 - przeczytać można, ale żeby się zaraz aż tak zachwycać, jak nie przymierzając Misiak? ;) A mamusia płodna, oj!
11 - a, to już wyższa półka. Jakby Ci tu... wiesz, że zanim się zostanie duchem, to trzeba, no, co zrobić? Warunek sine qua non. I każdy potem ląduje w tym samym miejscu. I cała grupa ich jest. Tyle, że ci z dusiołka to bardzo konkretnie są zlokalizowani.
Użytkownik: anek7 03.11.2011 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: 2 - przeczytać można, ale... | Marylek
A to S.R. to ich adres jest?
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A to S.R. to ich adres je... | anek7
Tak! Znaczy, hm, poniekąd, w ich sytuacji... ;)
Użytkownik: anek7 03.11.2011 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak! Znaczy, hm, poniekąd... | Marylek
To mi się chyba dobrze w oczy rzuciło w ocenach Krzysiowych:)
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To mi się chyba dobrze w ... | anek7
Też ich bardzo lubię. :)
Użytkownik: janmamut 03.11.2011 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A to S.R. to ich adres je... | anek7
A, to zależy od światopoglądu. Uwzględniając całość, raczej tak.
Użytkownik: anek7 03.11.2011 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: A, to zależy od światopog... | janmamut
Chyba mam to S.R., które nie jest w/w organem władzy w Imperium Rzymskim - ale to dopiero połowa sukcesu jak się zdążyłam zorientować...
Użytkownik: Pani_Wu 03.11.2011 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: 2 - przeczytać można, ale... | Marylek
Yyyyyyyyyyyyyy....jak możesz! Przeczytać można, ale żeby się zachwycać? Taka piękna książka! Najlepsza z rodzinki. Czuję zawroty głowy, chyba pójdę postraszyć.
Użytkownik: margines 03.11.2011 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Yyyyyyyyyyyyyy....jak moż... | Pani_Wu
Tak, tak, nie przymierzając:) Reszty książek nie znam, drugą część pod biurkiem mam:)
Ależ masz DUSZNY nick:P!
By się nie domyślił nikt;]!
Przynajmniej ja zajrzeć na twój profil musiałem,
a potem... monitor oplułem, tak się uśmiałem:)!
(Przy okazji czytając misiakowe wspominki zlotowe).
Użytkownik: janmamut 04.11.2011 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tak, nie przymierzaj... | margines
Dobrze prawisz" ta McDucha w konkursie o duchach to przebój.
Użytkownik: janmamut 04.11.2011 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze prawisz" ta McDuch... | janmamut
(A jakieś złe duchy przerobiły mi dwukropek na znak cudzysłowu).
Użytkownik: Pani_Wu 04.11.2011 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze prawisz" ta McDuch... | janmamut
Oj, jak strasznie miło :-) Żeby mi tak nie zostało O.o
Użytkownik: Pani_Wu 04.11.2011 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tak, nie przymierzaj... | margines
Masz pod biurkiem
niezłą górkę
Zanim zdobędziesz na buty skórkę
przypomnij piosenkę z przedszkola.
Górka może i biologiczna
lecz najbardziej śliczna
część co się pod biurkiem nie chowa :-)
Oj, moja głowa!

Użytkownik: margines 04.11.2011 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz pod biurkiem niezł... | Pani_Wu
Żebyś tylko moje (pod biurkiem i nie tylko) góry książkowe (i nie tylko) widziała
to byś ze zdziwienia i z grozą głową kiwała!
Użytkownik: Pani_Wu 04.11.2011 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Żebyś tylko moje (pod biu... | margines
Nawet bym z krzykiem uciekła :-)
Użytkownik: zonia95 03.11.2011 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A 10 masz? | misiabela
... [Tu była policja konkursowa]
Użytkownik: misiabela 03.11.2011 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: ... [Tu była policja konk... | zonia95
Świetne :-))
Użytkownik: margines 03.11.2011 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: ... [Tu była policja konk... | zonia95
Hehehe, a tak bym tego nie podsumował, choć przecież masz rację;]
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.11.2011 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: A 10 masz? | misiabela
10 mam ja. Można by się zastanawiać, czy najważniejsza postać przypadkiem nie ukrywa się we fragmencie 7, tym bardziej, że ona też ma siostry bliźniaczki (i jeszcze trzy inne, i dwóch braci), które jednakże nie utonęły.
Użytkownik: margines 03.11.2011 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: 10 mam ja. Można by się z... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Mam i ja!"
Z szeptów wyłowiłem to już w środku nocy:)
To jedno z dzieci jednej z moich ulubionych mam literackich:)
Znam je głównie z wizualizacji, książkowo niestety póki co
to na wyrywki na razie.
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 01:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mam i ja!" Z szeptów wy... | margines
A ja nie :-(
Ale chyba mam 26 :-)
Użytkownik: margines 06.11.2011 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja nie :-( Ale chyba m... | Pani_Wu
Jak można mieć 26?!
... Pewnie czytałaś to!
A ja nie:(
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak można mieć 26?! ... ... | margines
Nie czytałam 26, ale podjęłam akcję detektywistyczną nie ruszając się z fotela. Dusiołek nie jest potwierdzony. Kluczem jest narzędzie i jego użytkownik z dusiołka.
Użytkownik: anek7 03.11.2011 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Zrobiłam to samo, co Ty, ... | Marylek
No ja też ponoć znam 14 - tylko zupełnie mi nic ten fragment nie mówi. Nic - muszę zrobić analizę porównawczą ocen moich, Twoich i Akrim:)
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: No ja też ponoć znam 14 -... | anek7
Taka anliza dużo daje i nie trwa długo, wbrew pozorom. ;)
Użytkownik: anek7 03.11.2011 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Taka anliza dużo daje i n... | Marylek
Rany, chyba mam...
Chyba czas odświeżyć sobie tę książkę, bo zupełnie nie kojarzyłam takich duchowych rozważań:)
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Rany, chyba mam... Chyba... | anek7
To tak jak ja! :D
Użytkownik: benten 04.11.2011 16:48 napisał(a):
Odpowiedź na: No ja też ponoć znam 14 -... | anek7
A ja już chyba wiem o 14, ale jeszcze nie dostałam potwierdzenia, czy zaklęcie które znalazłam działa przeciw temu duszkowi. Więc mogę powiedzieć teraz, albo poczekać na potwierdzenie.
Użytkownik: Akrim 03.11.2011 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Zrobiłam to samo, co Ty, ... | Marylek
Aaa! No to dzięki kropkom mnie się też ujawniła ta J. :)) Chyba, bo nadal nie umiem jej połączyć z pierwszym mataczeniem, ale może zbyt mało pamiętam, bo czytałam wieki temu...
Użytkownik: zonia95 03.11.2011 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Aaa! No to dzięki kropkom... | Akrim
Tamto też raczej było do autora. :)
Użytkownik: Marylek 03.11.2011 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Tamto też raczej było do ... | zonia95
A, jak do autora, to ja już rozumiem! :)
Użytkownik: Akrim 03.11.2011 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A, jak do autora, to ja j... | Marylek
Jeśli chodzi o drugie zdanie, to i ja! :)
Ale że J. dożyła spokojnie starości z mężem... nie pamiętam tego. Trzeba sobie koniecznie przypomnieć jej dzieje. :)
Użytkownik: zonia95 03.11.2011 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o drugie zda... | Akrim
Żeby mi się tylko nie dostało.
Z mężem na pewno. A starości... Może... Z tego, co pamiętam...
Innymi słowy, czas na ponowną lekturę!
Użytkownik: misiabela 03.11.2011 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: No, mało które dziewczę n... | Akrim
No tak myślałam, że A., to właśnie ta A., a T., to jedno z T. :-)
Tylko tej Miry zupełnie nie pamiętam. Dzięki!
Użytkownik: Magi 03.11.2011 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak myślałam, że A., t... | misiabela
Mogę prosić coś więcej o tej A. i T.?
Użytkownik: zonia95 03.11.2011 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Mogę prosić coś więcej o ... | Magi
We fragmencie ujawnia nam się to mniej sympatyczne T., choć grzeczniejsze. To drugie to taki kochany urwis. I, jak to urwisy, jest chłopcem.
Użytkownik: Magi 04.11.2011 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: We fragmencie ujawnia nam... | zonia95
Dziękuję, już mam! Nie wiem, dlaczego nie wpadłam na to od razu, czas sobie odświeżyć tę serię.
Użytkownik: margines 03.11.2011 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Jak to jest, że jak na złość;]
ciemno wkoło dość,
bo W ŚRODKU NOCY
- gdy prawie zamykały mi się oczy -
strona HULAŁA?!
a dzisiaj W ŚRODKU DNIA
odpalić mi nie chciała?

Czyżby to był tylko "zbieg okoliczności"?
Użytkownik: KrzysiekJoy 04.11.2011 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Śmiałków, nie bojących się duchów, ciągle przybywa. W konkursie jest już szesnaście osób.

Wszystkie fragmenty zostały rozszyfrowane.

Użytkownik: janmamut 04.11.2011 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Śmiałków, nie bojących si... | KrzysiekJoy
A już, wyobrażając sobie, jak cierpisz, że Ci nie rozpoznali 20, chciałem wysyłać zbyt na razie skromną porcję. :-)

A kto rozpoznał 19, 22, 23?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.11.2011 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: A już, wyobrażając sobie,... | janmamut
Nie ja, niestety...
Użytkownik: asia_ 04.11.2011 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A już, wyobrażając sobie,... | janmamut
Co jak ten ktoś się nie przyzna? ;)
Użytkownik: janmamut 04.11.2011 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jak ten ktoś się nie p... | asia_
Czyżby to ten ktoś od skomputeryzowanego czołgu? Akurat 30 wiedziałem, więc nie zmieniło to mej sytuacji bojowej. ;-)
Użytkownik: asia_ 04.11.2011 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyżby to ten ktoś od sko... | janmamut
23. Tatuś nagrodzony kilka lat temu, a dusiołek sugeruje obszar kulturowy.
Użytkownik: Magi 04.11.2011 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: A już, wyobrażając sobie,... | janmamut
Udało mi się upolować ducha nr 22 - tatusia znasz, nawet z kilku dzieł tego samego gatunku. Choć sam autor debiutował zupełnie inną formą, a ponadto zajmował się tłumaczeniami. Dusiołki typu konkursowego tworzył pod pseudonimem.
Użytkownik: janmamut 04.11.2011 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Udało mi się upolować duc... | Magi
Och, dziękuję! Stała się jasność.
Użytkownik: janmamut 04.11.2011 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Udało mi się upolować duc... | Magi
A w ogóle: czyżby debiut konkursowy?

Mamuty wyginęły, bo słabo widziały dziury, ku którym pędzili je tacy odziani w skóry, więc jeśli przeoczyłem debiut, kajam się aż do koniuszka trąby. :-)
Użytkownik: Magi 04.11.2011 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A w ogóle: czyżby debiut ... | janmamut
Trzeci konkurs :) Wybaczam przeoczenie ;)
Użytkownik: misiabela 04.11.2011 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Udało mi się upolować duc... | Magi
To i ja dziękuję przy okazji :-)
Użytkownik: KrzysiekJoy 04.11.2011 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A już, wyobrażając sobie,... | janmamut
Cierpiałem, bo większość zapomniała, że Joy, to nie tylko 15 i 16, ale głównie 20.
23 to też ktoś kogo lubię. Krytykiem literackim nie jestem ,ale często porównuję autora 23 do twórcy 16. :-)
A, Ty Mamucie, nie powinieneś przeczyć tej księgi, którą wymieniono w 23.
Użytkownik: KrzysiekJoy 04.11.2011 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A już, wyobrażając sobie,... | janmamut
W 19 ukryłem tylko jedno imię, pozostałe powinny dużo pomóc, tym, którzy próbują namierzyć region, z którego dusiołek pochodzi.
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 01:11 napisał(a):
Odpowiedź na: A już, wyobrażając sobie,... | janmamut
Mam 19. A 11 straszy mnie po nocach. Zresztą z tej 19 też jest monstrum. Takie szczególne.
Użytkownik: janmamut 06.11.2011 02:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam 19. A 11 straszy mnie... | Pani_Wu
A, to chyba sprowadziłaś mnie ze złej drogi. Wymyśliłem był sobie bowiem rzecz tak niszową, że nie miałem szans do niej dotrzeć.

11. A kiedy się zaczął ten konkurs?
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.11.2011 05:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A, to chyba sprowadziłaś ... | janmamut
Za niszową w konkursie można uznać 29, ale czy tak do końca? Przecież główny bohater, to najsłynniejszy przyjazny duszek.:-)
Użytkownik: Akrim 06.11.2011 08:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Za niszową w konkursie mo... | KrzysiekJoy
Przyjazny duszek! Olśnienie! :))
Użytkownik: Marylek 06.11.2011 08:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam 19. A 11 straszy mnie... | Pani_Wu
11 powinno Cię straszyć, bo TAM właśnie staszynajczęściekj, gdzie ONI przebywają. Już na zawsze. ONI.

A o 19 możesz coś powiedzieć?
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: 11 powinno Cię straszyć, ... | Marylek
Wykrzyczysz tytuł, gdy przypomnisz sobie z dzieciństwa męża płci pięknej.
Użytkownik: Magi 06.11.2011 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Wykrzyczysz tytuł, gdy pr... | Pani_Wu
Dziękuję, wszystko jasne :)
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, wszystko jasne ... | Magi
No to miodzio :-)
Użytkownik: anek7 04.11.2011 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Czy ktoś mógłby mi rozjaśnić mrok panujący wokół 10, 20, 27 i 30 - miałam ponoć przyjemność poznać rodziców:)
Użytkownik: margines 04.11.2011 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś mógłby mi rozjaś... | anek7
O 10 cosik pisałem wcześniej:)
Użytkownik: zonia95 04.11.2011 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś mógłby mi rozjaś... | anek7
Jedyna powieść tatusia z 27 niedawno doczekała się wizualizacji. I to ponownej :).
Użytkownik: asia_ 04.11.2011 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś mógłby mi rozjaś... | anek7
30. [Po interwencji policji konkursowej, wezwanej przez skruszonego czołgistę ;)] Tatuś był spokrewniony z pewną słynną programistką.
20. Jeden z jego utworów opracowała ekipa od Myszki Miki. Wyszło coś hm... innego od oryginału.
Użytkownik: asia_ 04.11.2011 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: 30. [Po interwencji polic... | asia_
Aj, chyba potworny czołg mi wyszedł z tym 30 :/
Użytkownik: gosiaw 04.11.2011 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Aj, chyba potworny czołg ... | asia_
Nie wiem czy potworny ten czołg, ale fakt, że ja już wiem. Nawet bez zaglądania temu duchowi pod prześcieradło. ;)
Użytkownik: asia_ 04.11.2011 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy potworny ten... | gosiaw
Że Ty wiesz od razu, to mnie nie dziwi ani trochę ;)
To może skorzystasz ze swoich uprawnień, żeby czołg stał się trochę mniej materialny, a bardziej eteryczny? Bo mnie zęby bolą jak na niego patrzę :D
Użytkownik: asia_ 04.11.2011 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czy potworny ten... | gosiaw
Dzięki, moje zęby czują się już znacznie lepiej ;)
Haha i dzięki temu zamieszaniu wygenerowałam trochę postów na forum i Joy będzie wiedział, że powinien dalej robić konkursy ;)
Użytkownik: misiabela 04.11.2011 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Czy ktoś coś pisał już o 11, 12 lub 13? Ciemności tam jakieś zaległy...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.11.2011 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś coś pisał już o ... | misiabela
Do miejsca, z którego przemawiają bohaterowie 11, udawać się w ciemnościach nikt nie lubi.
Użytkownik: Pani_Wu 05.11.2011 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Huhu...mam 2, 6, chyba 16 i 27. Słabo :-( Strach się bać.
Użytkownik: Marylek 05.11.2011 07:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Huhu...mam 2, 6, chyba 16... | Pani_Wu
A ja 27 wciąż nie mam... :(
A co byś chciała wiedzieć? Połowę dusiołków tylko mam.
Użytkownik: Akrim 05.11.2011 08:05 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja 27 wciąż nie mam... ... | Marylek
Też nie mam 27. :( Poza tym 4, 18, 19, 20. Nie wspominając już o ostatniej dziesiątce, z której żaden duch nie chce wyleźć na światło dzienne oprócz duszków 22 i 24. :(
Użytkownik: Marylek 05.11.2011 08:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie mam 27. :( Poza t... | Akrim
22 podobno czytałam, właśnie szukałam przed chwilą, ale chyba dam spokój - nic mi nie pasuje. :( To samo z 12. :(

Z wymienionych wyżej przez Ciebie nie mam żadnej. Z ostaniej dziesiątki mam tatusia 30 (po podpowiedzi asi_), a teraz strzelam w tytuł. I podejrzenie do 28, ale nie wiem, czy słuszne. Jeśli mi się potwierdzi, to zamataczę. :)
Użytkownik: misiabela 05.11.2011 08:37 napisał(a):
Odpowiedź na: 22 podobno czytałam, właś... | Marylek
Marylku, ja tego nie czytałam (bo nie bardzo lubię), a domyśliłam się po mataczeniu Magi.

Poza tym, widzę, że błąkamy się wszystkie w tym samym rejonie i nic :-(
Mnie brakuje aż 13 :-((
Użytkownik: Marylek 05.11.2011 09:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, ja tego nie czyt... | misiabela
No właśnie usiłowałam z mataczenia Magi coś wysondować, ale bez skutku. Widać z duchami tak już jest - znikają. Też mi tylu brakuje. :-/
Użytkownik: Magi 05.11.2011 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie usiłowałam z m... | Marylek
To może coś odnośnie tytułu 22 - przed staniem się duchem trzeba je wydać.
A tatusia znasz i czytałaś sporo, nie tylko tego dusiołka.
Użytkownik: Marylek 05.11.2011 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: To może coś odnośnie tytu... | Magi
Mam! Dzięki! :-)
Użytkownik: Akrim 05.11.2011 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: 22 podobno czytałam, właś... | Marylek
Marylku, czytałaś dziecko córki tatusia 22 i bardzo Ci się podobało, potem ja też to czytałam. :))
Jeśli masz w domu dzieci tatusia, to szybciutko znajdziesz konkursowy dusiołek, bo chudziutkie te dzieciątka, choć dość krwiste... ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.11.2011 12:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, czytałaś dziecko... | Akrim
O rany, a ja takie dziwne rzeczy wymyślałam! A rodzeństwo dusiołka znam i lubię, i nawet mam kilka sztuk własnych...
Użytkownik: Marylek 05.11.2011 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylku, czytałaś dziecko... | Akrim
Mam dzieci tatusia i to konkretne też. Wlaśnie sprawdziłam u źródła - jest pani W. ;)
Dzięki! :-))
Użytkownik: Pani_Wu 05.11.2011 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam dzieci tatusia i to k... | Marylek
I to jest straszne, że JA tego nie wiem.
Użytkownik: misiabela 05.11.2011 09:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie mam 27. :( Poza t... | Akrim
Jakieś słówko o 24?
Użytkownik: Marylek 05.11.2011 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakieś słówko o 24? | misiabela
Klasyka absolutna. Wbrew pozorom nie jest to ani dzieło liturgiczne, ani wielce zabawne. ;)
Użytkownik: misiabela 05.11.2011 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Klasyka absolutna. Wbrew ... | Marylek
Dzięki Marylku! Twoją podpowiedź wpiszę po konkursie do wątku: Mistrzowie zawoalowanych podpowiedzi :-))
Użytkownik: Akrim 05.11.2011 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki Marylku! Twoją pod... | misiabela
Nie było mnie tu od rana (mam dziś małego, kochanego, ale bardzo absorbującego duszka pod opieką:))i nie mogłam pomóc, ale może to i lepiej, bo na pewno nie zamataczyłabym tak świetnie jak Marylek. :-))
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.11.2011 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakieś słówko o 24? | misiabela
Bardzo klasyczna klasyka. W tej epoce i w tym kraju było dwóch takich rymujących panów, których nazwiska (a właściwie imię jednego, a nazwisko drugiego) budzą natychmiastowe skojarzenia z imionami pięknych kobiet, w których byli (nieszczęśliwie) zakochani. Ten pierwszy spotkał się z duchem swojej muzy właśnie w dusiołku.
Użytkownik: misiabela 05.11.2011 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo klasyczna klasyka.... | dot59Opiekun BiblioNETki
O matko! Jaki wstyd! Teraz dopiero mnie olśniło i wstydzę się jeszcze bardziej, że nie pomogły mi Twoje wcześniejsze podpowiedzi :-((
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.11.2011 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Też nie mam 27. :( Poza t... | Akrim
Ja przed chwilą kilka rozszyfrowałam, studiując pracowicie oceny Pogromcy Duchów oraz pozycje z katalogu mające w tytule ważne słowa - co prawda czekam na potwierdzenie, ale właściwie części z nich jestem pewna.
12, 21 i 27 mają ze sobą sporo wspólnego, zwłaszcza geograficznie i, jak by to powiedzieć, środowiskowo (a dwie pierwsze nawet tytularnie). Chronologicznie układają się w kolejności takiej, jak kolejność dusiołków - tatuś 12 zrobił dobry początek :), mamusia 21 kontynuowała, a tatuś 27 się zabawiał konwencją.
Użytkownik: Magi 05.11.2011 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja przed chwilą kilka roz... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję, chyba znalazłam straszydło z 21 :) Przynajmniej zgadza się z Twoimi wskazówkami.
Użytkownik: misiabela 05.11.2011 11:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, chyba znalazłam... | Magi
A masz może 4?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.11.2011 11:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A masz może 4? | misiabela
4 wytropiłam tą samą drogą, co pozostałe. Zapowiada się ciekawie i będę chciała to przeczytać (choć rzecz dzieje się w największym kraju świata, to rodzic jest innojęzyczny, a takie zestawienie ostatnio bardzo mi przypadło do gustu). Choć tatuś nie ma znanego nazwiska, to dusiołka zwizualizowano. A rzecz jest o tym, jak to dziwnie spotkać we własnej szafie osobę, której nikt inny nie widzi ani nie słyszy...
Użytkownik: Pani_Wu 05.11.2011 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja 27 wciąż nie mam... ... | Marylek
Dusiołki to tym razem bardzo stosowne określenie :-)
Nie masz 27, bo dusiołka nie czytałaś. Aczkolwiek tatusia znasz, czytałaś jego jedyną powieść, reszta jego dzieł to poezja i dramaty. Powieść doczekała się tej...no...adaptacji.... noooo.... obrazu filmowego czy jak to teraz się określa ;-) A dusiołek jest upiornym opowiadaniem ;-)
Użytkownik: Pani_Wu 05.11.2011 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Czy też tak macie, że jak klikniecie "Polecam", to nie da się kliknąć "dodaj komentarz"?
Bo nie jest tak, że ja konkursu nie polecam, bo go polecam jak najbardziej, ale jak go polecę oficjalnie poprzez kliknięcie, to nie dodam komentarza, chyba, że do czyjejś wypowiedzi.
Dlatego "Polecam", ale czasami nie polecam, bo dodaję komentarz.

To chyba nie jest zbytnio zawiła wypowiedź, prawda? :-)
Użytkownik: gosiaw 05.11.2011 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy też tak macie, że jak... | Pani_Wu
Jola też kiedyś miała ten problem. Jest on zgłoszony kolegom programistom i miejmy nadzieję, że doczeka się poprawienia. Tymczasem wierzymy na słowo, że polecasz konkurs. ;)
Użytkownik: Akrim 06.11.2011 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy też tak macie, że jak... | Pani_Wu
Nie jest wcale zawiła, przynajmniej dla mnie - mam ten sam problem. :))
Użytkownik: Pani_Wu 05.11.2011 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Jak już stałam się mniej przestraszona 30 dusiołkami, które nas tu napadły, to zaczęłam się w nie wczytywać ze spokojem stoickim.
Mam potwierdzone dusiołki nr 1, 2, 16, 18, 24, 27 i 29. W nr 6 dobrze odgadłam mamusię, ale pomyliłam dziecko. Potem znalazłam nr 5, w tekście źródłowym.
Ponoć czytałam nr 19, ale jakoś nie pamiętam. MAM! Leżała w zasięgu ręki :-) dziękuję Joy :-)
Użytkownik: Pani_Wu 06.11.2011 00:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak już stałam się mniej ... | Pani_Wu
Chyba mam 25!
Użytkownik: Marylek 06.11.2011 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba mam 25! | Pani_Wu
To powiedz coś o niej! Oraz o 18 i może 27? :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.11.2011 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To powiedz coś o niej! Or... | Marylek
25 mam i ja - tak jak kilka poprzednich, odkryłam zgłębiając oceny Pogromcy Duchów. W odróżnieniu od imion rodziców i braci, imię bohatera (ujawnione w tytule dusiołkowego rodzeństwa) jednoznacznie lokalizuje go geograficznie. Właściwie można go nazwać duchem opiekuńczym pewnego miejsca, bo zamiast straszyć, to pomaga jego mieszkańcom :).
18 nadaje się do "przerobienia" w ramach jednej z biblionetkowych akcji (ale tylko jednej, do pozostałych dwóch nie pasuje!). Bohater to alter ego rodzica w dzieciństwie - jego ulubionym miejscem w domu dziadków jest biblioteka. Sam rodzic pierwszą 1/3 życia spędził plus minus w jednej okolicy, ale w trzech krajach, a drugie tyle w jednym kraju, ale za to całkiem nie swoim. A kiedy w końcu powrócił do ojczyzny, od dawna nie było tam już miejsca, gdzie się wychował.
O 27 nie bardzo wiem, co więcej można wymyślić, bo nie czytałam. Wiem tylko tyle, że sytuacja jest nieco podobna jak w moim kontrdusiołku - postępowych Amerykanów tradycyjna zjawa niełatwo nastraszy!
A kociego ducha z 17 masz może?
Użytkownik: Marylek 06.11.2011 09:54 napisał(a):
Odpowiedź na: 25 mam i ja - tak jak kil... | dot59Opiekun BiblioNETki
Niestety 17 też nie mam. I nawet nie znam ani dusiołaka, ani rodzica. :(
Użytkownik: Magi 06.11.2011 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety 17 też nie mam. ... | Marylek
17 - w dusiołku mamusia opisuje 2 różne od siebie światy, a w tytule znajduje się ten rodzaj duchów, który nas tak nie przeraża (choć w dusiołku okazuje się, że być może niesłusznie). Nie czytałam, więc to na podstawie recencji ;)
Użytkownik: Magi 06.11.2011 10:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak już stałam się mniej ... | Pani_Wu
To powiedz coś o tej 19, proszę :)
Użytkownik: Pani_Wu 07.11.2011 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: To powiedz coś o tej 19, ... | Magi
19 z pewnością nie jest piękna!
Użytkownik: margines 06.11.2011 11:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
Już na początku zauważyłem,
potem się tylko w tym utwierdziłem,
że na koniec zabawy będę musiał czekać,
ujawnienie się wielu DUSZ,
a potem?... CÓŻ!
Ani chwili zwlekać
tylko do biblioteki uciekać!
Nieznane mi rejony poznawać,
wypocząć mej duszy nie dawać
póki nie znajdę śladów tych
duchów mi dotąd nieznanych,
tutaj tak skrzętnie skrywanych.
Użytkownik: Marylek 07.11.2011 07:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
O 13 naprawdę nikt nic nie mataczył. A i o 12 chętnie bym jeszcze czegoś posłuchała.
Użytkownik: misiabela 07.11.2011 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: O 13 naprawdę nikt nic ni... | Marylek
A ja jestem już na takim etapie, że żadne mataczenia do mnie nie przemawiają :-(( Trudno, brak mi 11-stu, poddaję się, duchy górą :-(
Użytkownik: Marylek 07.11.2011 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja jestem już na takim ... | misiabela
Mnie dziewięciu. I chyba tak już zostanie.
Użytkownik: Akrim 07.11.2011 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie dziewięciu. I chyba ... | Marylek
Mnie też dziewięciu.
Jeszcze próbuję coś wyszperać, chętnie chwyciłabym jakiegoś duszka, ale nie mam np. 4 i 18, na temat których sporo mataczyła Dot, a ja ni w ząb nie chwytam. :(
Użytkownik: Magi 07.11.2011 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też dziewięciu. Je... | Akrim
Odnośnie 18, nie wiem, czy to nie ciężka artyleria ;) ale może pamiętasz, kto przestrzegał [... tu policja konkursowa wycięła tę przestrogę].

4 też nie mam....
Użytkownik: KrzysiekJoy 07.11.2011 17:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Odnośnie 18, nie wiem, cz... | Magi
To, może od razu podajmy nazwisko tatusia 18? Po co się męczyć...
Użytkownik: Pani_Wu 07.11.2011 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: To, może od razu podajmy ... | KrzysiekJoy
Akurat! Nie wpuszczaj w maliny! Nie wiadomo, [... niestety, policja konkursowa wycięła to, czego nie wiadomo]. :-)
Użytkownik: janmamut 07.11.2011 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Akurat! Nie wpuszczaj w m... | Pani_Wu
Nie wiem, jaki czołg był wcześniej, ale ten jest ciężki...
Użytkownik: Pani_Wu 07.11.2011 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, jaki czołg był ... | janmamut
O.o
Użytkownik: Marylek 07.11.2011 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też dziewięciu. Je... | Akrim
18 mam. Tatuś jeździł - wiadomo gdzie. Znalazłam to tam, gdzie Dot znalazła tak wiele innych. A tytuł taki dosyć opisujący konkretne miejsce.
Użytkownik: Akrim 08.11.2011 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: 18 mam. Tatuś jeździł - w... | Marylek
Przed chwilą wreszcie dorwałam tego ducha, dzięki! :)
Gdybym zajrzała na forum wczoraj, może byłoby to łatwiejsze, bo jak widzę ponoć ciężkie pojazdy opancerzone tu jeździły. :))
Użytkownik: Marylek 08.11.2011 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przed chwilą wreszcie dor... | Akrim
A o 29 coś powiesz? Bo ręka drwala absolutnie z niczym mi się nie kojarzy, a przyjazny duszek jest przecież w zupełnie innym dusiołku. :(

Jeden pojazd przejechał rzeczywiście, ale szybko został odesłany na jakieś dalekie łąki, a z drugim nie miałam styczności. ;)
Użytkownik: minutka 08.11.2011 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A o 29 coś powiesz? Bo rę... | Marylek
W 29 jest najbardziej przyjazny duszek, znany na całym świecie, chętnie czytany, a jeszcze chętniej oglądany przez milusińskich.
Użytkownik: Marylek 08.11.2011 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: W 29 jest najbardziej prz... | minutka
:(
Użytkownik: anek7 08.11.2011 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: :( | Marylek
A nie masz w rodzinie dziecięcia jakiegoś tak 6-9 lat? Bo mój Piotrek na określenie "Przyjazny duszek" w jednej chwili miał skojarzenie prawidłowe:)

Tylko z tytułem miałam problem, bo znalazłam dopiero jak wpisałam tego duszka w języku oryginału.
Użytkownik: Marylek 08.11.2011 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A nie masz w rodzinie dzi... | anek7
Mnie się to jedynie kojarzy z dobranocką dla dzieci. :(
Użytkownik: anek7 08.11.2011 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się to jedynie kojar... | Marylek
I chyba dobrze Ci się kojarzy - ja nie miałam pojęcia, że ten duszek posiada wersję książkową:)
Użytkownik: Marylek 08.11.2011 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: I chyba dobrze Ci się koj... | anek7
Ja też nie! Ale też nie przyszło mi do głowy, że to nie po polsku. :)
Użytkownik: janmamut 08.11.2011 14:12 napisał(a):
Odpowiedź na: A o 29 coś powiesz? Bo rę... | Marylek
Gdy już będziesz na podstronie właściwej książki, zrozumiesz, dlaczego pisałem o ręce drwala. :-)
Użytkownik: Marylek 08.11.2011 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy już będziesz na podst... | janmamut
Obadam więc sprawę po ujawnieniu rozwiązania.
Użytkownik: janmamut 08.11.2011 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Obadam więc sprawę po uja... | Marylek
A z dialogu powyżej wnioskuję, że już powinnaś wiedzieć. :-)
Użytkownik: Marylek 08.11.2011 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A z dialogu powyżej wnios... | janmamut
:-)
Miałam go pod nosem cały czas, ale po pierwsze nie mogłam uwierzyć, że to on (nie wierzę w duchy!), po wtóre, jak już sprawdziłam, to go nie było (tak to jest z duchami!), a po trzecie, zdaje się że miałam epizod wymięknięcia. Ale wypowiedzi na forum dały mi do myślenia i spróbowałam jeszcze raz. Faktycznie! Biedny ten drwal, ale jeśli ma kciuk, to może jeszcze na chlebek zarobi?... :-D
Użytkownik: Akrim 08.11.2011 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: A o 29 coś powiesz? Bo rę... | Marylek
Mnie się ten przyjazny duszek skojarzył filmowo (chociaż, tak jak Ty, niefilmowa jestem :)) animowano i... niemowlęco. :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.11.2011 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też dziewięciu. Je... | Akrim
4...hm... co by tu jeszcze... No, cóż, ja w duchy nie wierzę - a tym bardziej w takie, które nadal mają namacalne ciało... i wielu innych ludzi też nie wierzy... ale nawet jeśli jesteś człowiekiem wykonującym "ścisły" zawód, który do tego sceptycznie podchodzi, to gdy ktoś wykłada swoje racje w sposób wyjątkowo przekonujący, prowokuje to, by zadać sobie ważne pytanie... A tym bardziej, gdy ten ktoś jest piękną dziewczyną i od czasu do czasu pada ci w objęcia!
Użytkownik: Pani_Wu 07.11.2011 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też dziewięciu. Je... | Akrim
Oj, zbierz wszystko razem: wg Dot tatuś posłużył się gatunkiem innym, niż z niego jest znany. A znany jest tak bardzo, że może brać udział w akcji Biblionetkowej. Jak już raz napisał coś innego niż zwykle, to zaraz mu to sfilmowali. A koleżanka po fachu to nawet dla niego kolczyki zakładała, wiem o tym, bo opisała i opublikowała :-P
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.11.2011 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, zbierz wszystko razem... | Pani_Wu
Oczywiście nadal mówisz o tatusiu 18, bo ten od 4 do żadnej akcji się nie nadaje :)- za młody.
Użytkownik: Pani_Wu 07.11.2011 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście nadal mówisz o... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tak, o tatusiu 18, aczkolwiek też nieakcyjny, bo tam gdzie hm...bohaterowie konkursu.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.11.2011 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: O 13 naprawdę nikt nic ni... | Marylek
12 - jeśli masz już 21, poszukaj czegoś podobnego nazwą, wydanego o plus minus 30 lat wcześniej, i rodzica -krajana.
13 - rodzic pochodzi z kraju będącego w ciągu pewnego czasu po wydaniu 12 i 21 w stanie wojny z krajem rodziców tychże; zaczął tworzyć już w czasach, gdy zakończyły się między nimi niekorzystne stosunki i spłodził ogromne mnóstwo dzieciątek, z których po polsku wydano tylko 7, z czego 2 mają w tytule seks. Dusiołek jest za to najbardziej spośród nich romantyczny, i tytularnie, i treściowo, i nawiązuje do pory, w której duchów raczej już nie uświadczysz :).
Użytkownik: Marylek 07.11.2011 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: 12 - jeśli masz już 21, p... | dot59Opiekun BiblioNETki
Niestety, 21 też nie mam. Ignotum per ignotum. :(
12 chciałam znaleźć, bo ponoć czytałam, ale nic mi nigdzie nie dzwoni. :(
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.11.2011 18:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, 21 też nie mam.... | Marylek
Hm, w takich miejscach to wręcz powinno coś dzwonić, bo zapewne mają pomieszczenia ku temu predysponowane... Aż się dopominają o zaludnienie ("zaduszenie"?) postaciami w bieli albo bez głów, albo w łańcuchach... Rodzica ochrzczono po jednym z takich, co ich Czajka z zapałem czytuje (nawiasem mówiąc, reprezentującym naród najeźdźców, ale w czasach rodzica o tym już dawno zapomniano), zaopatrując imię w końcówkę właściwą dla swego obszaru językowego (jakiego, to któż by wiedział lepiej od Ciebie - pewnie go przerabiałaś, tzn. rodzica, jako lekturę obowiązkową).
Użytkownik: Marylek 07.11.2011 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, w takich miejscach to... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ha! I rodzica i dzieciątko jako tę obowiązkową przerabiałam, istotnie. Ale było to sto lat temu! Od tamtego czasu ponury dźwięk łańcuchów zatarł się w mem sercu i pamięci, a pozostał w niem jeno wielki szyszak na dziedzińcu.

Dziękuję! Ty to potrafisz podpowiadać, no! :-D
Pędzę pisać do pogromcy duchów. :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.11.2011 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! I rodzica i dzieciątk... | Marylek
No to jeszcze 30 lat do przodu i prawie to samo, tylko w cieplejszym klimacie! Swego czasu 21 było dość znane -pewna mamusia, która mogłaby być młodszą koleżanką właściwej, kazała czytać dusiołka bohaterom jednego ze swych dzieciątek . Po czym o tej starszej zapomniano, a ta młodsza jest do dziś znana i powszechnie lubiana (także przez czytelników płci męskiej, no, może nie wszystkich...).
Użytkownik: Marylek 07.11.2011 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No to jeszcze 30 lat do p... | dot59Opiekun BiblioNETki
Hm, w rozpędzie strzeliłam przy okazji w jedną mamusię, że niby 21, tak mi sie skojarzyło tematycznie, ale nie wiem czy się nie zagalopowałam. Bo też ją kiedyś przerabiałam, tylko że nie mam ocenionej. Zobaczymy, co powie Pogromca, hmmm.
Nowy jakiś duch we mnie wstąpił, hi, hi.

A tego kociego masz?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.11.2011 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, w rozpędzie strzeliła... | Marylek
Nie, nie mogę nijak nań wpaść - znaleźć coś w 2 tysiącach ocen to jeszcze się da, ale w całej bazie fantasy jest od diabła i trochę...
Użytkownik: KrzysiekJoy 07.11.2011 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie mogę nijak nań w... | dot59Opiekun BiblioNETki
Można ograniczyć się do jednej strony. Wystarczy znaleźć te "najlepiej sprzedające się" ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.11.2011 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Można ograniczyć się do j... | KrzysiekJoy
A-haaa! Dzięki! No to ruszam na łowy!
Użytkownik: KrzysiekJoy 07.11.2011 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A-haaa! Dzięki! No to rus... | dot59Opiekun BiblioNETki
Powodzenia.:-)
Są osoby, które od razu to odgadły, więc wyrzuty sumienia, że dałem nie ocenioną książkę do konkursu, zniknęły szybko. Niewiele mam własnych książek w tym gatunku, ale ta, na tyle mnie w swoim czasie zaciekawiła, że sobie zakupiłem.:-)
Użytkownik: Marylek 07.11.2011 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie mogę nijak nań w... | dot59Opiekun BiblioNETki
A ja, jak poszłam za ciosem, to i tego od oliwy do łańcuchów znalazłam. Chyba. Czekam, żeby Pogromca jasno się wyraził. :)
Użytkownik: Marylek 07.11.2011 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie mogę nijak nań w... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tylko nie od diabła! ;)
Użytkownik: Marylek 08.11.2011 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkur... | paren
20 w ogóle nie było mataczone poza jedną jedyną wypowiedzią asi_.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.11.2011 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: 20 w ogóle nie było matac... | Marylek
No to już domataczam - jest to kolejny rodzic bardzo lubiany przez Pogromcę Duchów, znany z jednego monumentalnego (i kilka razy wizualizowanego) dzieła oraz kilku mniejszych objętościowo. Dusiołek należy do tych mało znanych; napisany został (i zlokalizowany) na wyspie, która ze względu na swoje położenie kilkakrotnie przechodziła z rąk do rąk (raz rodaków rodzica, a raz tych z naprzeciwka)i do dziś się na niej mówi 2 językami.
Użytkownik: KrzysiekJoy 08.11.2011 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: 20 w ogóle nie było matac... | Marylek
To ja nie mogę się oprzeć, żeby po 20, samemu nie pojeździć czołgiem. Niech sam rodzic podpowie:

Z dala od drogich brzegów słońcem wyzłoconych
Troską i obowiązkiem moim będzie Francja.
Ja namiot mój rozbije posród udręczonych.
By karku nie zgiąć, będę łamał chleb wygnańca.

Przyjmę dolę tułaczą, choćby wiecznie trwała,
Nie będę zważał jak się zachowują inni,
Że tamten zgiął kolana, choć miał być jak skała,
Że wielu z tych co odeszło, co wytrwać powinni.
Użytkownik: Marylek 09.11.2011 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja nie mogę się oprzeć... | KrzysiekJoy
Czołg bardzo piękny. A właściwie to nie czołg, tylko malutki samochodzik pancerny. :)
Dostałeś mojego maila nr 17?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: