Dodany: 24.10.2011 22:35|Autor: Karodziejka

Diamentowy wiek


"Diamentowy wiek" Stephensona to jeden z jego bardziej znanych utworów, a to m.in. za sprawą zdobytych przez tę powieść w 1996 roku prestiżowych nagród Hugo i Locus.

Tytuł książki nawiązuje do nazw epok: kamienia, brązu, żelaza czy pojęcia złotego wieku, wskazując, że chodzi o czasy możliwie najlepsze i najwyżej rozwinięte, może być także powiązana z jakością nanotechnologii, jaka jest dostępna w czasach opisywanych w powieści.

Świat, w którym dzieje się akcja to nasza przyszłość, w której zaszły jednak spore zmiany w zakresie technologii oraz przede wszystkim w strukturze społeczeństwa. O ile tego pierwszego jak na książkę science fiction jest niewiele i nie przytłacza, zwłaszcza osób oczytanych w gatunku, o tyle wizja społeczeństwa przedstawiona przez Stephensona jest niezwykle ciekawa. Zamiast państw znanych nam z teraźniejszości funkcjonują raczej enklawy, w których zbierają się ludzie o podobnych korzeniach kulturowych, wspólnym języku czy wyznawanych wartościach - niektóre z nich rządzą się zasadami podobnymi do tych funkcjonujących w miastach-państwach. Najważniejsze z nich to Neowiktorianie, Nippończycy oraz Chiny, które są podzielone na pomniejsze zgrupowania, różniące się między sobą. Do technologii, a raczej nanotechnologii na chwilę wracając - zdecydowanie większe wrażenie robi jeden z najistotniejszych elementów fabuły, jakim jest "Ilustrowany lekcyjonarz każdej młodej damy", niż kompilatory materii, szewaliny i inne przedmioty czy tzw. raktywy, czyli nowy rodzaj filmów, w których widz może wziąć udział jako jeden z aktorów.

Powieść rozpoczyna się od przedstawienia bohatera, który pojawi się na niezbyt długi czas - można dzięki niemu zapoznać się nieco z kulturą ludzi niezrzeszonych w żadnej ze wspomnianych enklaw, nowoczesną bronią oraz jedynym elementem bardziej istotnym dla samej książki - sądownictwem obowiązującym w jednym z chińskich zgrupowań. Można zarzucić Stephensonowi, że ten fragment jest zupełnie niepotrzebny i niewiele wnosi, można go też potraktować jako wstępne przedstawienie zasad rządzących opisywanym światem - to drugie podejście polecam.

Właściwa fabuła rozpoczyna się wraz z poznaniem przez czytelnika Johna Hackwortha, jednego z kilku głównych bohaterów "Diamentowego wieku". Dostaje on niezwykłe zlecenie na wykonanie nietypowej książki, w której nanotechnologia odgrywa bardzo dużą rolę. Po kryjomu postanawia wykonać drugi egzemplarz dla siebie. To staje się początkiem wielu problemów...

Czas, w jakim rozgrywa się akcja rozciąga się na kilkanaście lat. Narracja prowadzona jest spokojnie, w stonowanym rytmie - to pierwsza powieść Stephensona, gdzie wydarzenia nie gnają na łeb, na szyję, jak we wcześniejszych "Zodiacu" i "Zamieci". Styl stosowany w "Diamentowym wieku" przywodzi na myśl późniejszy "Cykl barokowy" tegoż autora. Samej fabule można zarzucić kilka wpadek, zwłaszcza przy końcu, gdzie akcja nabiera tempa - moim zdaniem, zabrakło w niektórych miejscach logicznych wyjaśnień zdarzeń lub zostały podane zbyt pobieżnie. W niewielkim stopniu wpływa to na odbiór samej powieści, chociaż z tego powodu w osobistym rankingu nieco wyżej postawiłabym jednak "Zamieć". Dla części czytelników minusem mogą być niektóre, zwłaszcza początkowe, fragmenty "Lekcyjonarza", ze względu na ich infantylność czy nudę, ale dla mnie osobiście były ciekawe ze względu na samą ideę podobnego oddziaływania na rozwój człowieka.

Najsilniejszą stroną książki jest wizja przedstawionego świata i jej klimat, stworzenie przez Stephensona Neowiktorian z ich zachowaniem, ubiorami i zasadami oraz konfucjanizm, doskonale pokazany we fragmentach związanych z Chinami. Duch powieści to m.in. ukazanie wagi dziedzictwa kulturowego czy aspektów pedagogicznych.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1791
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: