Dodany: 24.10.2011 15:28|Autor: epikur

Książka: Przy obieraniu cebuli
Grass Günter

1 osoba poleca ten tekst.

Przy obieraniu, przy czytaniu


Krojenie cebuli nie należy do najprzyjemniejszych czynności. Powoduje łzawienie i niemiłe doznania organoleptyczne. Przed pokrojeniem musimy jednak obrać cebulę z łusek. I zanim ujrzymy końcowy efekt, minie trochę czasu. Wspominanie przypomina żmudną czynność obierania tego warzywu. Nim dobierzemy się do jadalnej części rośliny, musimy przedrzeć się przez dziesiątki łusek. Podobną konsekwencją musi wykazać się słynny niemiecki noblista, przedzierając się myślami przez dziesiątki lat swojego życia, by z otchłani pamięci wydobyć najbarwniejsze wspomnienia i zamieścić je na kartkach książki pt. „Przy obieraniu cebuli”.

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy po jej przeczytaniu, to ta oto scena: obóz Bad AIbling, rok 1945. Schronieni pod płachtą namiotową Joseph i Günter przeżuwają kminek. To dobry sposób, by oszukać głód i zmusić żuchwę do przeżuwania - czynności tak rzadko potrzebnej z powodu chronicznego braku jedzenia w tych ciężkich czasach. Uciekając przed deszczem i zimnem, młodzi ludzie opowiadają o swoich marzeniach. Jeden chce zostać wybitnym duchownym, drugi marzy o karierze artysty. Wiemy na pewno, że jedną z tych osób jest Günter Grass, drugą, lecz tylko w wyobrażeniach autora, dzisiejszy papież, Benedykt XVI.

Nie będę Was jednak wprowadzał w świat sensacji i opowieści rodem z programów Bogusława Wołoszańskiego, tak jak nie czyni tego Günter Grass. W „Przy obieraniu cebuli” nie chce dzięki swoim wojennym historiom stworzyć atmosfery taniej sensacji. Ta książka to historia człowieka, którego życie przemija powoli , więc postanawia on wystawić ostateczne rachunki, przelewając na papier swoje wspomnienia, zawierające i ogromny balast ciążący mu na sumieniu - wstąpienie w wieku kilkunastu lat do Waffen-SS.

Kiedy wiadomość o wojennych losach Grassa ujrzała światło dzienne, media szeroko rozpisywały się o reakcjach czytelników – i nie tylko - na ten temat. Nie będę wracał do tamtych dyskusji, bo nie miejsce ani pora na to. Jednak każdy, kto chciałby wyrobić sobie zdanie na temat wojennych losów autora „Blaszanego bębenka”, jak najbardziej może zrobić to po lekturze omawianej przeze mnie książki. Dowie się, dlaczego stało się tak, a nie inaczej, dowie się, jak sam autor podchodzi do tej kwestii. Myślę, że jednym z założeń pana Güntera przy pisaniu tej książki było właśnie danie szansy swoim czytelnikom na ocenę całej sytuacji. Nic więcej nie dodam, mam swoje zdanie, ale, jak wspominałem, to nie ta pora, nie ten czas…

W recenzji tej książki chciałbym skupić się na czymś innym. Na pewnego rodzaju poetyckości, która unosiła się całe życie wokół Grassa, a która w książce przewija się niemal cały czas. Dzięki tworzeniu poezji pisarz przenosił się w inny wymiar, odrywał od ciężkiej pracy i poznawał ciekawych ludzi. Niełatwo było mu dojść do celu swoich marzeń, jednak konsekwentnie stawiane kroki wiodły go niekiedy do, wydawałoby się, niemożliwych do osiągnięcia celów, te zaś doprowadziły go ostatecznie do miejsca, w którym jest dzisiaj, choć niekoniecznie z racji oddania się we władanie poezji. Słynny niemiecki pisarz od najmłodszych lat zdawał sobie sprawę, że droga artystyczna to jego droga życia. Początkowo stawiał na rysunek, malarstwo, rzeźbę i właśnie poezję. Jednak, jak dzisiaj się przekonujemy, największe sukcesy osiągnął w dziedzinie literatury pięknej.

Lata po 1945 roku były dla mieszkańców niemieckiego kraju, podzielonego na dwie strefy, ciężkim doświadczeniem. Głód, brud i ubóstwo były codziennością. Przymusowa praca, dzięki której miało się gdzie spać i co jeść, stanowiła jeden z przywilejów. Powojenne spotkanie z rodziną było dla Grassa niebywałym prezentem. Spodziewał się najgorszego, nie miał bladego pojęcia o losach swoich bliskich…

Wielką rolę w swoim życiu przypisuje autor „Przy obieraniu cebuli” swojej matce. To ona nauczyła go radzić sobie w życiu i zawsze była pobłażliwa dla jego marzeń. Nie wypominała straceńczych pomysłów, nauczyła go jednak twardo stąpać po ziemi.

Oczywiście w książce przewija się Gdańsk z wspomnień dziecięcych, przewijają się też niemieckie miasta, w których po drugiej wojnie światowej bywał Grass. W pewnym momencie niemiecki pisarz powziął decyzję o prowadzeniu życia w stylu cyganerii, jak pokolenie hipisów jakiś czas później. Dzięki temu właśnie poznał młodych artystów, ekscentryków. Przeżył miłosne uniesienia.

Wspomnienia honorowego obywatela miasta Gdańsk mogą nam przypominać powieści Remarque'a o straconym pokoleniu młodych niemieckich chłopców. Mogą też przypominać obnażającą ludzkie wady prozę Kafki i egzystencjalne rozterki Camusa. No i ten głód…

Wcześniej nie miałem okazji czytać książek Güntera Grassa. Nie wiem, czy zacząłem akurat od tej, od której należałoby to uczynić, ale przekonałem się, że warto sięgnąć po następne. Jednak nie ze względu na postawę życiową tego autora, a z powodu jego talentu literackiego. Naprawdę dobrze się czytało „Przy obieraniu cebuli”.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1675
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: