Dodany: 17.10.2011 19:14|Autor: anek7

Czytatnik: Lektury wiejskiej nauczycielki

1 osoba poleca ten tekst.

TOP 10 a właściwie KNOT 10 czyli największe rozczarowania literackie


Dzisiejsze zestawienie powinno się raczej nazywać KNOT 10, bo o rozczarowaniach ma być. No, niestety zdarzyło mi się kilka takich...
Pięć rozczarowań ma charakter szczegółowy - dotyczy konkretnej pozycji literackiej, natomiast pięć ma charakter bardziej ogólny - to raczej zjawiska okołoksiążkowe, ale mające wpływ na odbiór czytanych przeze mnie lektur.

Cień wiatru (Ruiz Zafón Carlos) - to jedno z największych rozczarowań ubiegłego roku. Zachęcona bardzo pozytywnymi recenzjami i ogólnym zachwytem nad książką wypożyczyłam, zabrałam się do lektury, przemordowałam kilkadziesiąt stron i... odłożyłam, bo bałam się, że mi się szczęka wywichnie od ziewania:(

Walkirie (Coelho Paulo) - dawno już nie przeczytałam czegoś tak... udziwnionego? głupiego? naciąganego? Nie bardzo wiem, jak się odnieść do tej książki. Bo gdzie tu sens i logika - pomieszanie skrajnego katolicyzmu, religi pogańskiej i sekciarstwa (nie przychodzi mi niestety inne określenie na zachowanie tytułowych Walkirii...). I jeszcze na początku autor zaznacza, że historia jest prawdziwa - z całym szacunkiem, ale udar słoneczny, któremu uległ na początku swej opowieści był chyba silniejszy niż myślał i jego skutki mamy na kartach tej książki.

Strażnik marzeń (Surmacz Mariusz) - moje wrażenia z tej lektury umieściłam w czytatce Pisać każdy może, tylko czy od razu musi to publikować? więc nie będę się powtarzać...

Zwyczajny facet (Kalicińska Małgorzata) - podobała mi się rozlewiskowa trylogia, zachwyciły mnie wspomnieniowe "Fikołki na trzepaku" więc złapałam kolejną książkę Kalicińskiej i... niestety - nuda, nuda, nuda... Pisałam o tej książce tutaj - http://anek7.blogspot.com/2011/04/taki-zwyczajny-ze-az-papierowy.html więc jak kto ciekawy to zapraszam:)

Lądowanie w Garwolinie (Chmielewska Joanna (właśc. Kühn Irena)) - uwielbiam Chmielewską, więc każdą jej książkę łapię z bibliotecznej półki bez zastanowienia licząc na dobrą zabawę. Niestety ta książka jakaś taka przekombinowana jest i humor w niej prezentowany zupełnie do mnie nie przemawia...

Porównywanie nowych książek do uznanych już i sławnych powieści - jest to bardzo irytujące, bo najczęściej niewiele te książki mają ze sobą wspólnego. A jeszcze te okładkowe opisy... Jakby im wierzyć to ze wszystkich stron otaczają nas same bestsellery i międzynarodowej klasy autorzy...

Polskie tłumaczenie tytułów - przykład pierwszy z brzegu Dziewczyna, która pływała z delfinami (Berman Sabina) (zaznaczam, że sama książka baaardzo mi się podobała) - wszystko pięknie, poza tym, że o delfinach w książce jest ledwie parę zdań, a w oryginalnym tytule nawet śladu po tych sympatycznych ssakach nie ma...

Ponowne tłumaczenia klasycznych książek - tu dla przykładu wspomnę o Drużyna Pierścienia (Tolkien J. R. R. (Tolkien John Ronald Reuel)) (to jedna z ulubionych książek - ale w jedynie słusznym tłumaczeniu M. Skibniewskiej), gdzie w jednej z polskich wersji "Obieżyświat został Łazikiem, B. Baggins - B. Bagoszem a hobbici nie mieszkali w Shire a we Włościach. Jeżeli już z jakiegoś powodu trzeba robić nowy przekład niechże się tłumacz trzyma z daleka od nazw własnych...

Lektury z opracowaniem - staram się omijać z daleka ale akurat egzemplarz „Świętoszka”, który trafił w moje ręce to była właśnie taka lektura z opracowaniem. Obok tekstu znajdowały się ikonki oraz objaśnienia wskazujące na szczególnie ważne partie tekstu oraz wiekopomne uwagi w stylu „Elmira opisuje wygląd Tartuffe’a”. Jak dla mnie było to dosyć irytujące bo po pierwsze rozpraszało uwagę, a po wtóre jeżeli ktoś czyta to chyba widzi, że to o tej osobie jest rozmowa, a nie dajmy na to o proboszczu z pobliskiego kościoła. I potem się dziwimy, że ta młodzież (na całe szczęście tylko, mam nadzieję, niewielka jej część) jakaś taka niemrawa, bez własnego zdania, leniwa… A po co się wysilać jak wszystko jest podane na tacy.

Autor nie mający pojęcia o realiach o których pisze - szczególnie widać to u autorów debiutujących. I tak np. książka Doktor Karolina (Rogala Joanna) opowiada o młodej pani weterynarz, która w czasie wakacji przeprowadza się na wieś. Odniosłam wrażenie, że autorka nie ma bladego pojęcia o życiu na wsi - gdyby jakiś weterynarz wpadł na pomysł szczepienia psów w okresie żniwnym, to chyba by go wieś śmiechem zabiła, tego typu akcje przeprowadza się zimą, kiedy nie ma prac polowych. Mnie zupełnie rozłożyła sprawa likwidacji szkoły opisana w tej książce - otóż 2 tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego burmistrz (normalna wiejska gmina ma zazwyczaj wójta ale tutaj jest burmistrz) postanawia sprzedać budynek szkoły i dlatego placówkę likwiduje. W związku z tym na wsi robi się pospolite ruszenie, jedna z nauczycielek postanawia zostać dyrektorem a ludzie niemal "z ulicy" w tym pani weterynarz będą uczyć dzieci. No bzdura kompletna...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6577
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Simons 21.10.2011 16:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiejsze zestawienie po... | anek7
"Autor nie mający pojęcia o realiach o których pisze" - doskonale pasuje to do fragmentu z książki Tak trudno być mną! (Półtorak Dagmara): "Matka usiadła za kierownicą, Włodzimierz z wiadomych przyczyn odmówił zajęcia miejsca obok, Tata podobnie. Biedak, pewnie męczyło go jeszcze wspomnienie wycieczki do Szczecina trzynaście lat temu, kiedy Matka, cofając, wjechała autem do Bałtyku."
A przecież wystarczy zerknąć choćby na mapę lub do Wikipedii (i tam przeczytać, że odległość z centrum Szczecina do Morza Bałtyckiego w linii prostej wynosi 65 km.)
Użytkownik: anek7 21.10.2011 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: "Autor nie mający pojęcia... | Simons
No, nawet jakby był nad samym morzem to po plaży się samochodem raczej nie jeździ:)
Użytkownik: LiiLuu 21.10.2011 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiejsze zestawienie po... | anek7
Bardzo ciekawy i pomocny wpis!
p.s. z tym burmistrzem, to może akurat chodziło o gminę miejsko-wiejską, bo takie też się u nas zdarzają i wtedy na czele stoi burmistrz właśnie :)
Użytkownik: anek7 21.10.2011 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawy i pomocny ... | LiiLuu
Gmina była jak najbardziej wiejska, bo Urząd był w sąsiedniej wsi.
Ja sama ze wsi jestem i pracuję w szkole więc wytknęłam rzeczy, co do których miałam pewność, że to bzdury są:)
Na tematy weterynaryjne i leśne (dziadek bohaterki jest leśniczym) się nie wypowiadam, bo co do nich pewności nie mam.
Użytkownik: LiiLuu 21.10.2011 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiejsze zestawienie po... | anek7
Bardzo ciekawy i pomocny wpis!
p.s. z tym burmistrzem, to może akurat chodziło o gminę miejsko-wiejską, bo takie też się u nas zdarzają i wtedy na czele stoi burmistrz właśnie :)
Użytkownik: LiiLuu 21.10.2011 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawy i pomocny ... | LiiLuu
Sorki, podwójnie mi się kliknęło.
Użytkownik: alva 21.10.2011 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiejsze zestawienie po... | anek7
Zaryzykuję obrzucenie zgniłymi pomidorami, ale mnie się ten Łazik podobał o wiele bardziej niż Obieżyświat...)

Co do tłumaczeń, tak ogólnie, to strasznie mi się nie podoba sytuacja, kiedy tłumacz uznaje, że skoro nie zna jakiegoś słowa, to znaczy, że autor je sobie wymyślił i radośnie pozostawia je w oryginale, no, może ostatecznie w spolszczonej wersji.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: