Dodany: 28.05.2007 20:14|Autor: arachne

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Bunt mas
Ortega y Gasset José

4 osoby polecają ten tekst.

Tako chrypi Zaratustra?


Nie chcąc popaść w oczywistość oklepanych frazesów, należy zacząć od pytania, na ile rzeczywiście radykalny i przełomowy jest "Bunt mas", wymieniany wśród klasyki myśli społecznej XX wieku i umieszczany często w jednym rzędzie z "Kapitałem" czy "Umową społeczną". Czy wnosi coś nowego do postrzegania społeczeństwa książka, która prezentuje je jako czarno-białe, składające się z dwóch warstw, pomiędzy którymi można przeprowadzić jasną granicę, i będąca w zasadzie intelektualną obróbką uprzedzeń większości ludzi? Czy niezwykle błyskotliwy i przejrzysty styl, którego nie można Gassetowi odmówić, nie jest jedynym, co sprawia, że czytelnik zostaje przekonany do wiary w tak płytką socjologicznie teorię?

Społeczeństwo, według autora, jest sumą dwóch grup. Pierwsza z nich to elita, którą stanowią wybrane mniejszości, ambitne, pokorne, stawiające sobie duże wymagania i pragnące przede wszystkim własnego rozwoju. Druga grupa to identyczne w swojej przeciętności i banalności umysłów i jednocześnie w pełni zadowolone z siebie masy. Cechuje je bezczelność, nijakość, brak prób samodoskonalenia. Są milionami kopii i zdają się być całkiem zadowolone z takiego stanu rzeczy. Tytułowy bunt, bądź też tryumf "hiperdemokracji" mas, to sytuacja, w jakiej znalazła się Europa w XX wieku: masy osiągnęły pełnię władzy. Masy, pomimo braku stosownych kwalifikacji i zdolności umysłowych, sprawują rządy, sterują nauką i kulturą. Nie zważają przy tym na normy prawne i narzucają wszystkim swoje upodobania. Wyjątkowość chwili obecnej polega na tym, że nigdy wcześniej w historii takie zjawisko nie miało miejsca. Rzeczowy sposób argumentacji Gasseta i świetny styl sprawiają, że czytelnikowi chce się wierzyć w tę przerażającą wizję dyktatury mas, że wizualizuje sobie nacisk zalewu nijakości na jego własny niezwykły intelekt. Kiedy autor pisze o zjawisku aglomeracji, czyli "pełności", przepełnieniu miejsc dotąd pustych szarym tłumem, niemalże czujemy na swoich plecach nacisk tysięcy takich samych ludzi, czujemy zaduch przepełnionych kin, dworców, ulic, sklepów. Równie niezwykłym wpływem, jaki udało się wywrzeć pisarzowi, jest magiczne wprost podreperowanie samooceny u potencjalnego odbiorcy książki. Żadna, absolutnie żadna osoba, z jaką dane mi było rozmawiać po lekturze "Buntu mas", nie miała najmniejszych wątpliwości co do tego, że sama jest częścią elity, chociaż nierzadko jej jedynym większym dokonaniem intelektualnym było zapoznanie się z treścią rzeczonego (gdzież ta pokora, chciałoby się zapytać, gdzie przekonanie o własnej niedoskonałości i dalekiej drodze do ideału?). Przy tak trzeźwym sposobie uzasadniania byłabym chyba jednak niesprawiedliwa, gdybym zarzuciła Ortedze manipulację czytelnikiem. Może to bazowanie na potrzebie silnych kontrastów i uproszczeń potencjalnego odbiorcy sprawia, że tylu ludzi wierzy, iż absolutnie każdego człowieka da się zaszufladkować pod hasłem "elitarny" bądź "masowy"; że umysły są przeciętne albo nie; że rozrywki i sposób życia mogą być tylko skrajnie wysokie bądź skrajnie niskie i nie ma żadnych warstw pośrednich. Może to być też kwestia autentycznie urzekającego stylu, który obrazuje przykładowy fragment:

"Prawda jest taka, że przy pomocy janczarów nie sprawuje się rządów. Talleyrand tak kiedyś powiedział do Napoleona: »Bagnetami można wszystko załatwić, Sire, ale do jednego się nie nadają - nie można na nich usiąść«. A rządzenie to nie jest gwałtowne wymuszanie władzy, lecz jej spokojnie sprawowanie. Czyli, krótko mówiąc: sprawować rządy to znaczy usiąść. Tron, krzesło edyla, niebieska ława, fotel ministerialny, stolec. Wbrew naiwnym, obiegowym sądom rządzenie to nie tyle sprawa pięści, co pośladków"*.

Kolejną diagnozą dotyczącą współczesnego człowieka masowego jest porównanie jego psychiki do psychiki rozpieszczonego dziecka. Traktuje on cywilizację i jej wygody jako coś całkiem naturalnego, wręcz domaga się prawa do realizacji swoich potrzeb. Wysunięta została przy tym teza, że po raz pierwszy w historii zaistniała taka łatwość w rozwiązywaniu problemów ekonomicznych oraz że nie istnieje warstwa pod tym względem uprzywilejowana. Można przy tej idealizacji odnieść wrażenie, że książka była pisana w jakimś kompletnie innym świecie, ewentualnie przyjąć, że obecny zanik stabilizacji ekonomicznej przeciętnego człowieka i miliony żyjące poniżej minimum socjalnego to kwestia jakiejś propagandy tworzonej przez demokratyczno-masowy spisek.

Niesamowite jest też to, jak ta koncepcja głosi wyjątkowość swoich czasów, ignorując przy tym typowe dla praktycznie każdej epoki poczucie wyjątkowości na tle dziejów. Zakłada też, że nasza epoka jako jedyna odczuwa wyższość w stosunku do pozostałych, podczas gdy tamte cechowała tęsknota za przeszłością. Rzuca proste rozwiązania problemu: twarda, stabilna, scentralizowana władza, autorytet, słuchanie rozkazów. Grozi powrotem do ery barbarzyństwa. Opiera się na plastycznej, słodkiej, ładnie ujętej w słowa psychologicznej prostocie, która pozwala przez chwilę poczuć na skórze dreszcz wyjątkowości tych Innych Czasów, wyjątkowości siebie samego jako członka elity miażdżonego reżimem mas.

Przyglądając się opisanej teorii, trudno nie zauważyć podobieństwa do klasycznego "Tako rzecze Zaratustra" Nietzschego. Być może każda epoka potrzebuje koncepcji, która w sposób niezbyt wymagający dokona możliwie najprostszej klasyfikacji społeczeństwa. Czy jednak rzeczywiście kolejne wcielenie Proroka Zachodu ma nam coś nowego do powiedzenia? Lata lecą, demokracja i egalitaryzm zaczynają się rozwijać, Zaratustra jest podstarzały i chrypi - mimo to wciąż cieszy się popularnością teoria przekładająca na może bardziej ludzki język nadczłowieka i jego społeczne klapki na oczy.



---
* José Ortega y Gasset, "Bunt mas", tłum. Piotr Niklewicz, wyd. Muza, 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 18839
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: verdiana 29.05.2007 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcąc popaść w oczywi... | arachne
Świetna recenzja, aż się dziwię, że niezauważona. Mam tę książkę w planach (podobnie inne tego autora, szczególnie "Dehumanizację sztuki"), Twoja recenzja upewniła mnie w tym, że powinnam ją przeczytać. Dziękuję. :-)
Użytkownik: madzia z 30.05.2007 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja, aż się ... | verdiana
Oj miało się to na studiach, miało...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: