Dodany: 13.10.2011 10:58|Autor: in_dependent

Wbrew pozorom


Wpadając w codzienny wir obowiązków pomieszanych z przyjemnościami, lewitując między wypoczynkiem a aktywnością, domem a pracą, książką a telewizorem - najbardziej, wydawałoby się, boimy się rzeczy nieprzewidywalnych. Tego, że zepsuje się samochód, zabraknie prądu, zacznie cieknąć kran, zdarzy się nieszczęśliwy zbieg złych przypadków. Nic bardziej mylnego.

Przecież to, co przeraża nas nieustannie i nie daje o sobie zapomnieć, bez względu na to, czy leżymy na egzotycznej plaży, czy we własnym łóżku, jest całkowicie przewidywalne, wręcz nieuniknione.
I niestety dotyczy każdego.

Dziewczyna z Krakowa. Matka, żona, kochanka. Kobieta. Starzejąca się i walcząca z tym cudownymi tabletkami na młodość.

Teresa obserwująca chodzącą i żyjącą starość - pana Potochnika. Absorbującego, wczepiającego się w ramię niczym pijawka, starca. Chlebodawcę. Wolno wysychająca opiekunka starców.

Harcerka i jej obowiązek - wizyty w śmierdzącym mieszkaniu znajdującym się w poniemieckim Breslau, poznanie prawdziwej pozostałości dawnych czasów - pani Hedwig.

Kicia. Mała, bezbronna, ukochana. Jego ukochana. Ukochana, która go opuściła.

Wiesiek i Halinka. Oboje speszeni przy dymiącym grillu. Małżeństwo spełnione. Z piękną, wspaniałą córą. Z jako takim domem. Z autem. O tak. Ale samochód zestarzał się wraz z nimi.

Oni wszyscy dotknęli nieuniknionego. Dowiedzieli się, co to starość, doznali przemijania na własnej skórze, na własny sposób. Dla jednych stało się ono utęsknioną wanną pełną dziecięcych strachów, pustym łóżkiem skrzypiącym wspomnieniami czy po prostu małym pojazdem, którego za nic w świecie nie chcą się pozbyć.

"Wbrew naturze" nie jest, wbrew pozorom, książką smutną, przytłaczającą Czytelnika i zalewającą go morzem łez, przygnębienia oraz żalów. Doskonale skompilowana antologia tekstów polskich autorów nie uczyni, w żadnym wypadku, spustoszenia w naszych emocjach, odczuciach czy nadziejach. Wręcz przeciwnie. Poczujemy się miło dopieszczeni, zaskoczeni. W dodatku każdą czytaną przez nas historię obrazują piękne i zarazem sugestywne fotografie Romana Lipczyńskiego.

Nie każde opowiadanie pewnie przypadnie nam do gustu, ale niektóre z nich mogą nas nawet porwać i zachwycić, albo choćby nie pozwolić obojętnie przejść obok. Dla mnie takimi wyjątkowymi tekstami były: poetycka opowieść o pani Hedwig Anny Janko, energiczna historia Basiusi autorstwa Michała Sufina oraz opowieść o pewnej przezabawnej, aczkolwiek bardzo rozczulającej, majówce pióra wspaniałej Izy Sowy.

Myślę jednak, że każdy tekst z tego niepozornego tomiku o brzydkiej, całkowicie nietrafionej okładce (wyd. Amea, Kraków 2010) zasługuje na poznanie. Każdy zaś z autorów wart jest nie tylko grzechu, lecz także mocnego wyróżnienia. Oczywiście wbrew wszelkiej naturze.


[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1012
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: