Dodany: 27.09.2011 22:50|Autor: PandaFaka

Miasto i miasto to miasto czy miasta?


Ostatnia strona, ostatnie zdanie, okładka z głuchym tąpnięciem domyka wolumin. Wstaję, odkładam go na półkę, wychodzę do sklepu i rozglądam się, zdziwiony, że mogę zobaczyć wszystko bez wpadania w łapy Przekroczeniówki. Dlaczego? Ponieważ wizja Chiny Miéville'a jest (jak na fantastykę!) zaskakująco realistyczna.

Muszę napisać, że znacznie bardziej niż sama historia kryminalna (która, moim zdaniem, jest bardziej takim sobie dodatkiem niż podwalinami powieści - co oczywiście nic jej nie ujmuje), zaciekawiła mnie wizja "nałożonych" na siebie miast. Szczególnie ciekawym zjawiskiem jest semiotyka charakterystyczna dla każdego z nich, bo to właśnie dzięki niej owa dychotomia jest możliwa.

Spotkałem się z opiniami, że to mroczny kryminał w klimacie noir w nowym, lepszym wydaniu. Czy rzeczywiście?

Owszem, mamy tajemniczego, przemykającego wśród cieni detektywa, który jednak - mimo dobrych zamiarów i romansów z dwiema kobietami na raz - jest niezbyt wyrazisty. To po prostu świetny detektyw (i tyle), który ma u boku barwniejsze postaci, jak np. lekko wulgarna policjantka Lizbyet Corwi lub bardziej wulgarny milicjant Qussin Dhat.

Policjant, całkiem ciekawa zagadka, i co? Nic by z tego nie wyszło, gdyby nie prawdziwy główny bohater, który u Miéville'a gra pierwsze skrzypce, czyli właśnie miasto (i miasto, w tym przypadku :-)).

Czytając, doszukiwałem się analogii do państw, religii, narodowości, ustrojów... Uznałem jednak, że to bezcelowe. Na upartego, równolegle istnienie dwóch państw-miast byłoby możliwe w każdym niemonopartyjnym kraju. Chodzilibyśmy wtedy po ulicach musząc udawać np., że nie ma między nami cudzoziemców, bo groziłaby za to sankcja ze względu na cielesne, audialne lub wizualne oddziaływanie na nich. A przecież nie moglibyśmy, bo oni chcą żyć w innym ustroju, mając inne prawo, innych polityków, jeździć tramwajami zamiast zatruwać powietrze spalinami, ale jednocześnie (!) chcieliby mieszkać tam, gdzie my. I co wtedy? Miasto i Miasto. Ot co. W takim razie... fantastyka? Czy realizm magiczny?

Cała wizja miasta i miasta aż prosi się o powtórne wydanie kolekcjonerskie z mapą Beszel, wydrukowaną np. na wyklejce oraz mapą Ul Quomy przedstawioną na przezroczystej folii, pozwalającej na zlanie jej z Beszel. Widzicie to? Bo ja taaak... :-)

Po cyklu "Bas-Lag" zastanawiałem się, o czym Miéville może teraz pisać, skoro jego proza kojarzona jest z wielkimi miastami-molochami. Znowu to samo? Nie. Tym razem opisał miasto będące jednocześnie dwoma miastami. I na dodatek zrobił to świetnie. A to ci x).

Polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 848
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: