Kurt Vonnegut jest moim ulubionym pisarzem, jeśli chodzi o literaturę amerykańską. Jego bohaterowie zawsze są skazywani na mniej lub bardziej nieprawdopodobne przygody. Często są wyalienowani, ale jest to alienacja absolutnie na wesoło! Czarny humor Vonneguta jest szczególnie widoczny w "Rzeźni nr 5". Główny bohater, Billy, to przyjaciel z wojska samego autora. Obaj przebywali w Dreźnie w trakcie nalotów dywanowych. Billy żyje w dwóch światach, u boku swej nie kochanej żony oraz w Tralfamadorii, gdzie jako przedstawiciel gatunku ludzkiego budzi szczery podziw! Tak naprawdę książka ta to protest autora przeciwko wojnie! Najciekawsze w całej lekturze jest credo życiowe samych Tralfamadorczyków - na każdą napotkaną sytuację, ze śmiercią włącznie, mają jedną odpowiedź: Zdarza się!