Dodany: 16.09.2011 21:30|Autor: Laila
Afryka? Nie dla mnie!
Nigdy nie byłam wielką entuzjastką tego kontynentu. Żadne tam opisy literackie tamtejszej przyrody mnie nie porywały. Podróż w tamte strony nie nęciła. Zwykle raczej przerażała mnie perspektywa znalezienia się w takim miejscu.
Nieznośny upał i zabójcze słońce.
Natrętne owady.
Malaria.
Słowem - niebezpieczeństwo.
Nie spodziewałam się więc, że lektura powieści "Trawa śpiewa" Doris Lessing zmieni moje podejście.
No i nie zmieniła. A to wszystko przez to, że Afrykę dziką oglądamy tam oczami głównej bohaterki, która przeprowadza się z miasta na farmę - i powoli wariuje z powodu odosobnienia, ciągłej walki z upałem i z mężem, który okazuje się nie tyle pechowcem, co zwykłym nieudacznikiem.
Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio czytałam o tak antypatycznej, wrednej i jędzowatej bohaterce. Mary zachowuje się tak okropnie, że aż trudno to znieść. Częściowo można ją tłumaczyć wychowaniem i środowiskiem, w którym znalazła się niejako wbrew swojej woli, ale do cholery, są jakieś granice! Przez nią właśnie tak trudno się tę książkę czyta. Dodatkowo gęsty język, duszna atmosfera i te metodyczne zmierzanie ku upadkowi.
Po tej lekturze poczułam się naprawdę zdołowana.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.