Dodany: 15.05.2007 18:19|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Chwile wolności: Dziennik 1915-1941
Woolf Virginia

1 osoba poleca ten tekst.

Chwile, których nie da się zapomnieć


Wszelkiego rodzaju dzienniki i osobiste notatniki, jeśli tylko uda im się ujrzeć światło dzienne poza czterema ścianami pokoju autora, bywają nieocenionym źródłem informacji o świecie, ukazując jakiś wycinek rzeczywistości, przefiltrowany przez sito intelektu i wrażliwości tworzącego je człowieka, i jeśli nawet nie posiadają żadnej wartości literackiej, pozwalają z mniejszą lub większą dokładnością odtworzyć sposób myślenia i postrzegania jednostki w określonym kontekście historyczno-społecznym.

Dzienniki ludzi pióra stanowią między nimi swoistą ekstraklasę, dając wgląd nie tylko w osobowość autora i otaczające go realia zewnętrzne, ale także w jego warsztat pisarski, a nierzadko też dostarczając kluczy do zrozumienia pewnych aspektów jego twórczości.

Dziennik Virginii Woolf plasuje się w tej ekstraklasie na jednym z czołowych miejsc, spełniając wszystkie powyższe funkcje w sposób idealny. Jego ogromną zaletą jest autentyzm. To nie jest rzecz pisana na pokaz, z założenia przeznaczona do wyjścia w świat (tym bardziej – jak dzienniki niektórych znanych ludzi – do publikacji „na gorąco” w jakimś poczytnym czasopiśmie, w charakterze instrumentu autokreacji i autopromocji). Pierwsza myśl o ewentualnym upublicznieniu zapisków pojawia się dopiero w 11 roku od ich rozpoczęcia („Jeślibym umarła, co Leo z nimi zrobi? (...) Hm, pewnie wykroi z nich książkę”[1]), lecz głównym założeniem ich prowadzenia pozostaje cały czas chęć utrwalenia siebie dla siebie („Jeśli Virginia Woolf w wieku lat pięćdziesięciu usiądzie nad tymi zapiskami, by z nich skonstruować swoje wspomnienia (...)”[2]), ocalenia fragmentów szybko przemijającej rzeczywistości („pozwala na zagarnianie przeróżnych przypadkowych spraw, które (...) okazują się na końcu diamentami w kupce popiołu”[3]), a także „leczenia pisaniem poczucia bezcelowości”[4]. A skoro tak, nie ma mowy o retuszu i lukrowaniu czegokolwiek.

Woolf potrafi być bezlitosna w stosunku do swych krewnych i znajomych, podsumowując ich aparycję i zachowanie nader dosadnymi zwrotami lub wymownymi, pełnymi sarkazmu opisami („ona ma zapach – cóż – cywety, która się prostytuuje”[5]; „niemal biega wokół pokoju, węszy po nogach krzeseł i stołów, macha ogonem, jak tylko potrafi i chwyta zębami każdy ochłap rozmowy”[6]; „robi się taką przypominającą podstarzałego foksteriera mądruśną pańcią intelektualistką[7]”; „malarze (...) mają bardzo mało samoświadomości, ich umysły są zupełnie gładkie i płaskie”[8]; „zwarty i lśniący jak stonoga”[9]), ale nie oszczędza i siebie, wytykając sobie mniej lub bardziej wyimaginowane wady („jestem mizerna, mglista, rozrzedzona, nieludzka, bezkrwista i dłubiąca w nikogo nie poruszających bzdurach”[10]), przyznając się do uczuć zgoła niechwalebnych („zaczynam nienawidzić bliźnich, szczególnie kiedy oglądam ich twarze w metrze. Naprawdę, więcej mam przyjemności z oglądania surowej wołowiny i srebrnych śledzi”[11]) i do tego, jak bardzo jest uzależniona od pozytywnych recenzji swej twórczości („Jestem taka rozszczebiotana z powodu tych dwóch kolumn z pochwałami...”[12]).

Z przejmującą szczerością rozbiera na czynniki pierwsze swoje uczucia - zwłaszcza te pojawiające się w okresach twórczej niemocy („nic mi nie przelatuje przez umysł, który jest jak zabite okno”[13]; „nie jestem w stanie rozpostrzeć umysłu i przyłożyć go do jakiejś książki”[14]), nasilania się nerwic i depresji („Najścia obcych [mowa o siostrze i jej partnerze! - przyp. rec.] zawsze powodują u mnie rozdygotanie”[15], „leżę całkowicie otępiała, często doświadczając ostrego fizycznego bólu”[16]) – opisuje swoje projekty twórcze („Na tę książkę mam aż nazbyt wiele pomysłów. Chcę w niej zawrzeć życie i śmierć, zdrowie i szaleństwo...”[17]) i mozolny proces ich realizacji („Chodzę i wymyślam zdania; siadam i komponuję sceny”[18]; „od 11 października napisałam już sześćdziesiąt tysięcy trzysta dwadzieścia słów”[19]; „muszę ją jakoś skrócić i rozluźnić, nie mogę (pamiętaj) pozwolić sobie na rozwinięcie jej w długą, męczącą, dosłowną książkę”[20]). Te partie tekstu nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z osobowością nieprzeciętną - bardzo inteligentną, bardzo (i może trochę inaczej niż statystyczny człowiek) wrażliwą, bardzo niezależną i bardzo oddaną swojej pasji życia w świecie słów.

Ale mylilibyśmy się, sądząc, że tylko myślom, wrażeniom i analizom sytuacji pozwoliła Woolf zagościć na kartach swego dziennika. Bo – mówi do siebie - „kolej rzeczy jest taka, jak zwykle zresztą, że zamierzam pisać o duszy, ale życie nie daje za wygraną”[21]. Więc życie, z całą swoją dosłownością i prozaicznością – „kupiliśmy dwuręczną piłę, rybę i koperty”[22]; „spędziłam całe popołudnie na malowaniu klozetu polowego na żółto”[23]; „trzy tuziny jajek kosztują cztery szylingi i sześć pensów”[24] - rozpycha się między poetyckimi opisami i wzniosłymi przemyśleniami. Lecz nawet zupełnie przyziemne realia potrafią niespodziewanie zagrać na strunach wyobraźni pisarki i oto nagle w wzmiance o wyprawie po zakupy albo o codziennej krzątaninie w wiejskim domku spływa z pióra jakaś kształtna metafora, jakieś zabawne porównanie: „tłuste klejnoty w satynowych kasetkach [o bogaczach jadących autami po londyńskich ulicach – przyp. rec.]”[25]; „ranek był miły, szary jak gąska”[26]; „śliczny wieczór o błękitnym odcieniu droździch jajeczek”[27].

Prawie 700 stron pasjonującej lektury, wielowymiarowego portretu człowieka – twórcy – kobiety na tle epoki. Wielowymiarowego, ale i tak jeszcze niekompletnego, bo – jak dowiadujemy się z noty angielskiego wydawcy – pozszywanego (w sposób bardzo fachowy, prawie niedostrzegalny) z zaledwie jednej piątej oryginalnego materiału. W skład skróconego wydania nie weszła znaczna część tych partii tekstu, które opisują powstawanie i szlifowanie kolejnych dzieł, a także relacje z licznych i niekiedy długich podróży; w zamian za to notatki z każdego kolejnego roku zaopatrzono w krótkie kalendarium, podające najważniejsze wydarzenia tego okresu. Pewno, że czytelnik, zamiast „wyruszyli na samochodową wyprawę przez Holandię, Niemcy, Austrię do Rzymu”[28], wolałby przeczytać cały reportaż z tejże – ale argument ekonomiczny jest nie do odparcia: ile trzeba by zapłacić za pełne pięciotomowe wydanie dzienników, lepiej nie wiedzieć...

Kwestią stosunkowo skąpo reprezentowaną i, jak mi się zdaje, raczej z woli autorki niż wydawcy, jest erotyka, co nie wynika chyba z pruderii – bo Woolf należała do osób nierumieniących się na dźwięk słów w rodzaju „penis” czy „kopulacja”, przeciwnie, twierdziła, że „gdyby Brytyjczycy rozmawiali otwarcie o klozetach i kopulacji, mogliby odczuwać poruszenie emocjami uniwersalnymi”[29] – lecz może po prostu z przekonania, że są sprawy bardziej zasługujące na uwiecznienie. Ci więc, którzy sądzą, że „Chwile wolności” przyniosą im nieznane dotąd rewelacje na temat prawdziwej orientacji seksualnej autorki, rozczarują się, znajdując tam ledwie parę wzmianek na temat pożycia z Leonardem – zawsze utrzymanych w ciepłym tonie i wyrażających głębokie doń przywiązanie – i ledwie kilka delikatnych aluzji dotyczących znajomości z Vitą Sackville-West („naprawdę czuję do niej wielką słabość”[30]; „przyjaźń nigdy nie jest wolna od miłosnego zabarwienia”[31]) czy awansów czynionych Virginii przez starszawą i nieciekawą Ethel Smyth („deklaruje swą miłość, odgrywa scenę (...). Rozczarowująca jest powierzchowność tego wszystkiego: jej pożądanie emocji”[32]).

Mnie akurat ten aspekt sprawy nie przeszkadza. Dla mnie liczy się możliwość wglądu w umysł i duszę, których kooperacja doprowadziła do powstania „Fal” i „Pani Dalloway” - a ta możliwość została mi dana. I gdybym miała określić „Chwile wolności” jednym zdaniem, powiem: to chwile, których nie da się zapomnieć.


_ _ _

[1] Virginia Woolf, „Chwile wolności. Dziennik 1915-1941”, przeł. Magda Heydel, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 291.
[2] Tamże, s. 98.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 419.
[5] Tamże, s. 34.
[6] Tamże, s. 57.
[7] Tamże, s. 155.
[8] Tamże, s. 39.
[9] Tamże, s. 471.
[10] Tamże, s. 184 (zachowano oryginalną pisownię).
[11] Tamże, s. 16.
[12] Tamże, s. 561.
[13] Tamże, s. 339.
[14] Tamże, s. 561.
[15] Tamże, s. 129.
[16] Tamże, s. 383.
[17] Tamże, s. 233.
[18] Tamże, s. 332.
[19] Tamże, s. 452.
[20] Tamże, s. 586.
[21] Tamże, s. 228.
[22] Tamże, s. 85.
[23] Tamże, s. 162.
[24] Tamże, s. 202.
[25] Tamże, s. 22.
[26] Tamże, s. 439.
[27] Tamże, s. 587.
[28] Anne Olivier Bell, nota wydawcy, w: Virginia Woolf, op. cit., s. 502.
[29] Virginia Woolf, op. cit., s. 16.
[30] Tamże, s. 283.
[31] Tamże, s. 185.
[32] Tamże, s. 446.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10800
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 23
Użytkownik: cypek 16.05.2007 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszelkiego rodzaju dzienn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Trzeba te DZienniki jak najszybciej przeczytać.
Użytkownik: bastet78 15.07.2007 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Trzeba te DZienniki jak n... | cypek
Miałam farta,że jedna z bibliotek do których należę zakupiła dzienniki Woolf. Czytam :)
Użytkownik: Agis 16.05.2007 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszelkiego rodzaju dzienn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ciekawe czy jakaś biblioteka w pobliżu to zakupi, bo cena tomu jest powalająca. :-(
Użytkownik: gajda 16.05.2007 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe czy jakaś bibliot... | Agis
Niestety.. prawie 80 złotych.
Użytkownik: cypek 16.05.2007 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety.. prawie 80 złot... | gajda
Obym się mylił,ale ta cena niedlugo będzie dużo niższa.Na pewno jakaś nieduza grupa zakupi Dzienniki ale nie za duża.
Użytkownik: cypek 16.05.2007 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe czy jakaś bibliot... | Agis
Biblioteki na pewno zakupią,ja na to bardzo liczę.
Użytkownik: snoopy 17.05.2007 07:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszelkiego rodzaju dzienn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Na tę książkę czekałem bardzo długo i kupiłem ją zaraz po ukazaniu się w Polsce. Pomimo jej objętości - żarłocznie ją pochłonąłem. I mam ochotę na więcej! Marzy mi się teraz lektura całości. Pewnie na razie nie ma co liczyć na polskie wydanie, więc może zmierzę się z oryginalnym. Choć powiem szczerze, że chciałbym przeczytać to w języku polskim - tłumaczenie tego tomu jest wprost rewelacyjne. Pani Magda Heydel spisała się doskonale (nie jest to łatwa angielszczyzna). I chwała jej oraz Wydawnictwu za tę publikację!
Użytkownik: gajda 17.05.2007 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Na tę książkę czekałem ba... | snoopy
Czy zechciałbyś mi pożyczyć tę książkę?
Użytkownik: cypek 17.05.2007 16:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Na tę książkę czekałem ba... | snoopy
Gratulacje.Tak na marginesie Cień wiatru u ciebie 3,ja nie czytałem ale zewsząd napływały ochy i achy.To jest moje zapytanie, zebyś nie odebrał tego na opak.
Użytkownik: cypek 17.05.2007 16:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratulacje.Tak na margine... | cypek
żle wskoczyło.
Użytkownik: snoopy 17.05.2007 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratulacje.Tak na margine... | cypek
"Cień wiatru" nie jest złą książką - jest książką bardzo przeciętną. Ot, takie nic nie znaczące wciągające czytadło. Jak na czytadło przystało - czytało się dobrze. Ale mnie nie zachwyciło. A te wszystkie "ochy i achy" sprawiły jedynie to, że byłem bardziej rozczarowany.
Użytkownik: cypek 17.05.2007 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: "Cień wiatru" n... | snoopy
Ja prawdopodobnie też bym był rozczarowany.
Użytkownik: misiak297 18.05.2007 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja prawdopodobnie też bym... | cypek
Na mnie Cień wiatru też specjalnego wrażenia nie zrobił - a przyrównanie go do prozy mistrzów powieści (na okładce) traktuję jak solidne nadużycie tego pokroju co porównanie "Oskara i pani Róży" z "Małym księciem". Niemniej książka zaplusowała mi rozlicznymi "smaczkami" literackimi. "Dzień dłuższy niż bracia Karamazow", pióro Wiktora Hugo itp. ale wyłapywanie takich wspaniałości to już taka mania bibliofilska z mojej strony:)
Użytkownik: gajda 18.05.2007 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: "Cień wiatru" n... | snoopy
Snoopy, pożyczysz mi dzienniki Woolf?
Ja też służę książkami ze swojej biblioteczki;-)
Użytkownik: snoopy 18.05.2007 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Snoopy, pożyczysz mi dzie... | gajda
Wiesz, jakoś mam opór przed posyłaniem swojej książki pocztą komuś obcemu - mimo wszystko. Jeszcze tego progu nie przekroczyłem...
Użytkownik: misiak297 19.05.2007 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, jakoś mam opór prz... | snoopy
Mogę ręczyć za Damiana:) Wiele razy wymienialiśmy się książkami/pożyczaliśmy sobie książki za pośrednictwem poczty:)
Użytkownik: aolda 18.05.2007 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszelkiego rodzaju dzienn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Kiedy zobaczyłam Twoją ocenę pod tą książką, wiedziałam, że będzie recenzja. No i dziękuję, bo, po pierwsze, książka mojej ukochanej pisarki, po drugie - bardzo ciekawa. Warto sięgnąć po dziennik Virginii, warto o nim pisać. Pozdrawiam serdecznie :)
Użytkownik: cypek 19.05.2007 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy zobaczyłam Twoją oc... | aolda
Znakomite są twoje spostrzezenia,komentarze które sa krotkie ale treściwe.
Jak bys mogla coś " O Podrózy do Sieny.Mówię otwarcie kilka pozycji będę sciągał od ciebie.Kto to jest Chatwin.
Użytkownik: gajda 19.05.2007 20:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy zobaczyłam Twoją oc... | aolda
Aoldo, a Ty?
Użytkownik: aolda 21.05.2007 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Aoldo, a Ty? | gajda
Chodzi o to, że ja miałabym coś napisać? Nie, mam zbyt osobisty stosunek do postaci Virginii. Nie chcę pisać żadnych mitologii :) Jeśli komuś nie wystarcza recenzja dot, proponuję podejrzeć recenzję dziennika V.Woolf dostępnej na stronach GW: www.gazetawyborcza.pl/1,75517,4047416.html
Użytkownik: gajda 21.05.2007 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodzi o to, że ja miałab... | aolda
Chciałem od Ciebie pożyczyć Dzienniki;-)
Użytkownik: cypek 20.02.2008 15:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszelkiego rodzaju dzienn... | dot59Opiekun BiblioNETki
Przeczytałem "Dziennik" i od razu na gorąco twoją wypowiedz która jest znakomita.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.02.2008 16:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałem "Dzienn... | cypek
Miło człowiekowi...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: