Dodany: 08.09.2011 16:42|Autor: kocio

Seks dla ludzi


Miłe panie, drodzy panowie...

No właśnie - już w pierwszych słowach tej recenzji nie da się pominąć faktu, że wszyscy jesteśmy istotami płciowymi. Jakkolwiek na co dzień się nad tym nie zastanawiamy, a czasem wręcz celowo staramy się nie myśleć, taka jest prawda i nie bójmy się o niej napisać!

Pani Dodziuk chciała to zrobić od dawna i szczęśliwie w 2004 roku książka została wydana. Sama we wstępie (ze znamiennym podtytułem "W skojarzeniu ze zdrowiem i radością") najlepiej tłumaczy, dlaczego: "Nie lubię, kiedy ludzie męczą się, a nie jest to konieczne. Nie lubię, kiedy z łatwością mogliby być szczęśliwi przynajmniej w jakimś obszarze swojego życia, a nie są. (...) Dlatego od wielu lat bardzo chciałam napisać książkę o seksie. Taką, która choćby w niewielkim stopniu przyczyni się do tego, żeby parom chcącym być razem było ze sobą lepiej"[1].

I ta książka właśnie taka wyszła! To rewelacyjna gawęda o seksie bardziej od strony psychologii dobrego związku niż technik czy patologii, plasuje się więc na pograniczu, które chyba rzadko jest odwiedzane: medycyna skupia się na fizjologii, prasa na obyczajowości, książki na technikach, zaś gdy mowa o miłości, zwykle seksualność jest zupełnie nieobecna. Całkiem fajny był Bzyk: Pasjonujące zespolenie nauki i seksu (Roach Mary), ale to rzecz "ciekawostkowa" i przez to nietypowa.

Ciepłym, osobistym i często zabawnym głosem autorka opowiada o różnych powszechnych problemach związanych z seksem. Głównie o lękach, jakie mieszkają w ludzkich głowach: "(...) okazało się, że dawny lęk o normalność współżycia jako aktywności wolnej od zboczeń i zagrożeń zostaje zastąpiony przez nowy lęk przed tym, że ja, zwykły człowiek, posiadający jako partnera czy partnerkę też zwykłego człowieka, nie dosięgnę standardów, jakie ustanowiły dla mnie dzisiejsze czasy. Powiem więcej: znam wiele osób, które trapią obydwa te rodzaje lęków i kompleksów - i te dawne, i nowe"[2]. W sporze między "klasykami" a "awangardą" znalazła się więc... całkiem z boku. =}

Ważny jest język, jakim mówi, sto razy przyjemniejszy i lżej strawny niż w czytanym przeze mnie niedawno Człowiek na całe życie (Celmer Zuzanna). Nawet "małżeństwo" Dodziuk definiuje bardzo ogólnie jako trwały związek mężczyzny i kobiety, ponieważ brak dobrego określenia takich par - "partner/partnerka" rażą sztucznością, "konkubina/konkubent" jeszcze silnie kojarzą się z patologicznymi środowiskami, a powiedzenie o takiej bliskiej osobie "kochanek/kochanka" trąci (w najlepszym wypadku!) zbędną frywolnością.

Słownictwu związanemu z seksem oraz mówieniu o nim poświęcony jest w ogóle osobny rozdział. Nie jest łatwo: "Może lepiej byłoby nie mówić, co jeszcze proponuje istniejący język jako nazwę aktu połączenia seksualnego: »kopulacja«, »stosunek«, »spółkowanie«; bardziej potocznie i czasownikowo »iść z kimś do łóżka«, »przespać się«; ładnie i niejasno »być z kimś«; jeszcze luźniejsze »fruwać«, »przelecieć się«, »bzyknąć« (...) Najbardziej fortunnie byłoby może mówienie o pożądaniu, pragnieniu czy po prostu chęci (»Pragnę twojego ciała«, »Chcę ciebie«)"[3].

Cóż, można by wcale o seksie nie mówić, tylko go uprawiać, ale autorka podkreśla, że to niebezpieczna rafa, powstała na bazie wyobrażenia miłości romantycznej. Seks jest jednym z elementów związku dwojga ludzi, z których każde może czego innego chcieć, co innego lubić, albo po prostu coś sobie wymyślić, a drugie wcale nie musi używać telepatii! To trochę jak w kuchni: "Czy na przykład komukolwiek o zdrowych zmysłach przyszłoby do głowy zakładać, zapraszając na obiad miłą sercu osobę, że woli ona pomidorową od ogórkowej? A na jakiej podstawie? No właśnie"[4].

Paradygmat romantyczny ma jeszcze inną niszczącą właściwość - "Wizja miłości jako ślepej siły tak nas ukształtowała, że nie mamy poszanowania dla dobrego, ciepłego, ustabilizowanego uczucia. Takiej miłości, którą nie muszą targać burze, ani z zewnątrz, ani od wewnątrz. Mamy okropne skojarzenia, że każde uczucie, które nie jest namiętnością, musi być miłością w przydeptanych kapciach i papilotach. A może nawet coś tak spokojnego i udomowionego w ogóle nie jest miłością? Sama pewnego dnia, przyglądając się znajomemu małżeństwu - żyjącemu zgodnie od kilkunastu lat bez wzlotów i upadków, w dużej erotycznej zażyłości - złapałam się na takiej oto reakcji: »Za nic w świecie tego nie chcę, to musi być strasznie nudne«. Skąd to wiem? Wcale nie wiem, takie rzeczy za mnie myśli i mówi stereotyp. Akurat do tego stereotypu kochankowie pasują dużo lepiej od żon i mężów"[5].

Tymczasem nie wiadomo dlaczego rzecz powtarzalna miałaby być niegodna uwagi i wielkiego zadowolenia. Wracając do kuchni (która przecież też ma silne konotacje zmysłowe) - mamy przecież ulubione potrawy, które możemy jeść bez przerwy, a gdy ktoś przygotowuje je inaczej, niż jesteśmy przyzwyczajeni, przestają nam smakować. W tym samym duchu Dodziuk każe się zastanowić nad ciągłym poszukiwaniem urozmaicenia w sypialni - gdy para akurat lubi jakąś pozycję albo warunki, to w imię czego ma je zmieniać, jeśli się tym nijak nie znudziła?

Takie zadawane wprost pytania pomagają samodzielnie sprawdzić, czy rzeczywiście warto się czymś dręczyć. Obsesja dobrego wyglądu u kobiet prawdopodobnie nie ma sensu - zwłaszcza że w seksie mężczyźni najwyraźniej cenią sobie np. partnerki żywo reagujące, a nie nieskazitelnie piękne (nie wiadomo zresztą, do jakiego ideału się porównywać). Panowie z kolei równie obsesyjnie i bez większego sensu skupiają się na rozmiarach członka. I można cały ten bezsens wyśmiewać, ale nic tak nie otrzeźwia jak podchwytliwa propozycja autorki: "Te kobiety i ci mężczyźni, którym się wydaje, że brakuje im wizualnej atrakcyjności i dlatego wstydzą się intymnych sytuacji, niech spróbują sobie wyobrazić, w jakim miejscu musiałby się znaleźć partner, żeby mógł całe ich ciało objąć wzrokiem. Nie ramionami, tylko wzrokiem: no tak, musiałby wywędrować całkiem poza łóżko, powiedzmy na sufit. A z bliska druga osoba - przecież pożądana i kochana - jest ciepła, miękka, ładnie pachnie, promienieje energią i wywołuje podniecenie. Bo gdyby tak nie było, po prostu nie doszłoby do erotycznej sytuacji"[6].

W książce jest o wiele więcej - choćby o męskim przekonaniu, że facet musi być zawsze gotowy do seksu i perfekcyjnie znać się na nim, bo to wyznacza jego wartość jako mężczyzny. Wiąże się to także z modelem wychowania, w którym stosunek pozostaje jednym z niewielu dozwolonych sposobów przeżywania przez mężczyzn emocji.

Jest o seksualności w doświadczeniu dzieci - niezmiernie ważnej, bo oczywiście wtedy wcale nie chodzi o uprawianie seksu, tylko o kształtowanie wyobrażeń o tym, jakie ma się ciało, jaka jest płeć przeciwna, jaką rolę pełni własna płeć w związkach, czego się spodziewać, o czym wolno, a o czym nie wolno mówić... Te przeżycia kładą się nieraz ogromnym cieniem na dalszym życiu - ludzie okutani we wstyd i nakaz milczenia nie są potem w stanie porozumieć się z kochaną osobą, a w praktyce realizują tylko automatycznie cudze (np. rodziców) wyobrażenia o takim związku. Wcale nie lepszy jest nakaz bycia na totalnym luzie i epatowania seksem - to także powoduje ukrywanie prawdziwych emocji i potrzeb za społecznie akceptowaną maską.

Są specyficzne rozdziały poświęcone seksowi u alkoholików (tych pijących i tych trzeźwiejących) czy osób w podeszłym wieku. Byłem strasznie zdziwiony dowiadując się, że istnieje taki silny sprzeciw wobec związków ludzi starszych! "Zastanawiam się, dlaczego właściwie oburzenia nie budzą i nie próbuje się rozdzielać par, które są w podeszłym wieku, a pobrały się, kiedy obydwoje byli dużo młodsi? Skoro jako społeczeństwo nie jesteśmy w stanie zaakceptować ślubu pani Agaty i pana Tomasza, bądźmy konsekwentni, ustalmy dopuszczalną granicę wieku bycia w związku i oddzielajmy tych, którzy tę granicę przekroczyli. Jak absurd, to absurd!"[7]. Problem wieku jest o tyle ważny, że coraz młodsze kobiety są uznawane za "stare" i dotyka ich taki ostracyzm.

Anna Dodziuk w swojej opowieści wykorzystuje różne cytaty z literatury, własne wspomnienia, doświadczenia swoich pacjentów i znajomych, dzięki czemu książka jest bardzo bogata. Stara się pokazać seks jako rzecz wartą uwagi i czasu, gdzie bynajmniej nie zawsze musi wyjść oszołamiająco, za to dobrze, gdy się razem spontanicznie otwieramy i ze sobą wzajemnie bawimy - tak, jak umieją się bawić dzieci. Robi to tak uroczo, że po lekturze książki na ten obwarowany lękami i niepewnością temat poczułem się jak po spotkaniu z przyjacielem!

Bezdyskusyjnie ważna, potrzebna i - zgodnie z podtytułem - przyjemna książeczka. Nawet okładka ze zdjęciem dwóch kwiatów maku daleka jest od dosłowności czy przyziemności.

Polecam czytelnikom i czytelniczkom w każdym wieku - to kojący plaster na wiele intymnych wątpliwości.



---
[1] Anna Dodziuk, "Dobrze nam ze sobą. Przyjemna i pożyteczna książeczka o seksie", wyd. Instytut Psychologii Zdrowia Polskie Towarzystwo Psychologiczne, 2004, s. 11.
[2] Tamże, s. 15.
[3] Tamże, s. 93.
[4] Tamże, s. 94.
[5] Tamże, s. 211.
[6] Tamże, s. 38.
[7] Tamże, s. 226.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12885
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: Zoana 22.09.2011 22:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Miłe panie, drodzy panowi... | kocio
Gratuluję zasłużonego wyróżnienia. :) A książka zapowiada się bardzo ciekawie, do schowka.

A propos określeń na akt płciowy - autorka zapomniała o jednym, najpiękniejszym moim zdaniem i najbliższym mi wyrażeniu: "kochać się", po prostu. :)
Użytkownik: kocio 22.09.2011 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję zasłużonego wyr... | Zoana
Dzięki. =} A właśnie sobie pomyślałem, że miło, że recenzja dostała nagrodę, ale szkoda mi trochę, że nie pociągnęła jakiejś dyskusji albo przynajmniej komentarzy... Choćby jakie inne dobre książki o seksie warto polecić. Dodziuk często cytowała Radość seksu (Comfort Alex) , trochę też Masterton Graham i jego książki tam się znalazł - ale pewnie są jeszcze inne fajne (nomen omen ;-} ) pozycje. Może np. kolega errator z właściwą sobie bezpretensjonalnością poratuje? =}

Jestem niemal pewien, że wyrażenie "kochać się" także wymieniła (zdaje się że akapit wcześniej), ja jednak z konieczności cytowałem tylko wyrywki, a i tak tekst mi się rozbuchał ponad miarę!

A tak swoją drogą: jestem pod wrażeniem jak wybrała słowa "dobrze nam ze sobą" jako tytuł - niesamowicie ciepłe i niby nieseksualne, a jednak po tej lekturze nie brzmi obrzydliwie ckliwie, tylko tak całościowo. Autorka zrobiła dobrą robotę - pokazała rolę seksu tam, gdzie powinien być: w żadnym wypadku nie wstydliwie po kątach, ale też nie sam dla siebie, tylko jako element całego związku.
Użytkownik: krasnal 22.09.2011 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki. =} A właśnie sobi... | kocio
Książki mi teraz do głowy nie przychodzą, ale w ramach "dyskusji" mogę polecić odkrytą jakiś czas temu stronę: http://seksualnosc-kobiet.pl/ W zakładce wiedza/książki polecają też kilka ciekawych pozycji (no właśnie;), ale jeszcze nie czytałam, więc ze swojej strony nic konkretnego nie mogę polecić. No, z wyjątkiem "Monologów waginy", ale to akurat bardzo znane.
Użytkownik: kocio 23.09.2011 14:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki mi teraz do głowy... | krasnal
O, przypadkiem zauważyłem, że Diana wysmażyła dzień przede mną smaczną recenzję książki na pokrewny (ale ta Dodziuk to jednak coś innego) temat - "seksualność a chrześcijaństwo/katolicyzm": Każdy czas cierpi na swój własny obłęd.
Użytkownik: Zoana 22.09.2011 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki. =} A właśnie sobi... | kocio
Nabieram coraz większej ochoty na tę książkę. Warto będzie się porozglądać. Aż dziw, że ma tylko jedną ocenę - Twoją. ;)

Całkowitym zaskoczeniem dla mnie jest to, że Masterton pisał coś na ten temat. Że seksu w jego książkach dużo, to skądinąd wiem, czyżby popełnił też coś "poważniejszego"?
Użytkownik: kocio 23.09.2011 01:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nabieram coraz większej o... | Zoana
Faktycznie dziwne - myślałem, że ktoś jeszcze ocenił, tylko wolał ukryć ocenę, ale nie, nie ma nawet anonimowych...

Hm, ale jak to "poważniejszego"? Cytaty z jego książek mogły dotyczyć np. fantazji seksualnych albo tego rodzaju rzeczy. Dodziuk wybiera z różnych źródeł nie według klucza powagi, raczej przeciwnie - odczarowuje to skrępowane, poważne podejście do seksu, i wykorzystuje w tym celu rozmaite teksty jako pomoce.
Użytkownik: Zoana 23.09.2011 01:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktycznie dziwne - myśla... | kocio
A, rozumiem, myślałam po prostu, że Masterton napisał na ten temat jakiś esej, poradnik, coś takiego, poza uprawianym gatunkiem, stąd "poważniejszego" było w cudzysłowie. A jeśli chodzi o "kawałki" z jego powieści, to cóż... Rzeczywiście, pisze on o seksie bez skrępowania, ale dla mnie te jego opisy są raczej niesmaczne, za wulgarne i za bardzo ocierające się o pornografię. Nie chodzi mi tu o to, że nie powinno się na ten temat pisać wprost, wręcz przeciwnie, uważam tylko, że można to jednak zrobić ładniej, subtelniej. Choć wielką sztuką jest zrobić to bez popadania w śmieszność. Nie lubię przesady w żadną ze stron.
Użytkownik: krasnal 23.09.2011 01:47 napisał(a):
Odpowiedź na: A, rozumiem, myślałam po ... | Zoana
Wychodzi mi, że pisał i poradniki, np. Moc seksu czyli Co każda para wiedzieć powinna (Masterton Graham).
Użytkownik: Klosterkeller 28.09.2011 00:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Miłe panie, drodzy panowi... | kocio
Recenzja lepsza od książki... :-)
Użytkownik: kocio 28.09.2011 00:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzja lepsza od książk... | Klosterkeller
O, a co ci się w niej nie spodobało? Ciekaw jestem tak odmiennego odbioru. =}
Użytkownik: Klosterkeller 29.09.2011 08:09 napisał(a):
Odpowiedź na: O, a co ci się w niej nie... | kocio
Pomieszanie podejścia niby profesjonalnego z niby osobistym i prywatnym. Jej książki dotyczące dzieci z rodzin alkoholowych czy uzależnienia są dużo lepsze. To jej "W łóżku niezbyt serio, czyli seks i zabawa" też mi się wydawało jakieś takie... niedorobione. To chyba po prostu nie jest jej temat.
Użytkownik: kocio 29.09.2011 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Pomieszanie podejścia nib... | Klosterkeller
Już ledwo pamiętam Pokochać siebie (Dodziuk Anna), ale było na pewno fajne. Mnie to pomieszanie (hm, czemu "niby"? nie wierzysz, że pisze osobiście?) wydaje się właśnie najcenniejsze, bo książek naukowych albo zupełnie swobodnych jest chyba dość. A co niedorobione? Ciekaw jestem bardziej konkretnych zarzutów.

Recenzja jest mniej więcej próbą streszczenia, a nie moją inwencją, więc tym bardziej nie czuję, jak mogła by być lepsza niż recenzowana książka.
Użytkownik: Bubol 07.03.2012 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Miłe panie, drodzy panowi... | kocio
Do schowka!!
Użytkownik: Malina015 07.03.2012 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Do schowka!! | Bubol
Też tak zrobiłam, książka ma mało ocen, a recenzja bardzo zachęcająca.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: