Dodany: 31.08.2011 19:03|Autor: Lenalee

„Atrofia”


Co byście zrobili, gdybyście znali datę swojej śmierci? Gdybyście zamiast sędziwego wieku dożyli jedynie dwudziestu lat i na tym zakończyłoby się Wasze życie? Zbyt mało czasu, by czegokolwiek dokonać, zbyt mało czasu na to, aby zasmakować prawdziwego życia. Zmuszeni dorosnąć zbyt szybko i równie szybko się usamodzielnić, bylibyście jak bohaterka „Atrofii”, znaleźlibyście się na chwilę w jej świecie i żyli w miejscu, w którym przyszłość to walka o każdy kolejny dzień, a najcenniejszym darem jest wolność.

Powieści antyutopijne zawsze troszkę mnie przerażały, a zarazem niezwykle fascynowały przedstawionym w nich światem. Zmuszały do refleksji, porównań, a przede wszystkim do zastanawiania się nad swoim życiem i stawiania na miejscu bohaterów takich książek. Z jednej strony coś takiego wydaje mi się zupełnie nierealne, z drugiej jednak strony - świat ten ma w sobie odrobinę prawdziwości.

Rhine to szesnastoletnia dziewczyna żyjąca w świecie, który przetrwał trzecią wojnę światową. W świecie, w którym dzieci poczęte naturalnie uważane są za niedoskonałe i pełne wad, wobec tego rusza produkcja embrionów bez jakichkolwiek wad genetycznych. Wbrew pozorom, tylko pierwsze pokolenie okazuje się perfekcyjne. Ich potomkowie umierają w wieku dwudziestu, dwudziestu paru lat pokonani przez wirusa, na który nie ma lekarstwa.

Trzy młode dziewczyny, Rhine, Cecily i Jenna trafiają do oszałamiającej bogactwem posiadłości, w której poślubić je musi syn właściciela. Rhine poznaje tam młodego służącego, Gabriela, w którym się zakochuje. Planują ucieczkę. Czy ich plan się powiedzie? A może Rhine ulegnie niesamowitości świata, w którym się znalazła i jej marzenie o wolności i powrocie do dawnego życia spadnie na drugi plan lub całkowicie się rozwieje?

Długo szukałam słów, którymi mogłabym opisać tę książkę i uczucia, jakie we mnie wywołała; i gdy myślałam, że już je znalazłam, okazało się, że to nie jest to. Prawdę mówiąc, nadal nie wiem, jakich słów mogłabym użyć, ponieważ jest to powieść tak nietuzinkowa, że jakiekolwiek słowa wydają mi się zbyt banalne, zbyt zwykłe, żeby ich użyć. Naprawdę dawno nie spotkałam książki, gdzie wolność odgrywałaby tak wielką, tak istotną rolę, gdzie byłaby ona najcenniejszym skarbem, który pozostał ludziom. Rhine, głównej bohaterce powieści, ta wolność została odebrana. Dziewczyna dusi w sobie nienawiść do swoich oprawców, nie planuje bynajmniej się poddać. Zamierza walczyć o swoją przyszłość, o to, by samodzielnie dysponować latami, które jej jeszcze pozostały. Zamierza walczyć o to, co zostało jej odebrane, o powrót do dawnego życia, za którym bardzo tęskni.

Większość ludzi pragnie ideału, perfekcji w każdym calu. Idealne ubrania, idealna fryzura, idealne życie. Idealny mąż, idealna żona, idealne dzieci. Nie zdają sobie sprawy, jak bardzo krzywdzą taką postawą swoich bliskich, ponieważ ich wymagania często przerastają ludzi, od których oczekują doskonałości. Niektóre wymagania mogą mieć tragiczne skutki, co doskonale przedstawia „Atrofia” Lauren DeStefano. Ludzkość pragnąca perfekcji doprowadziła do zagłady świata, ludzie żyją jedynie dwadzieścia parę lat, nigdy więcej.

Autorka, posługując się niezwykle barwnym i plastycznym językiem, stworzyła świat, który wciągnął mnie, gdy tylko zaczęłam tę książkę czytać. Jest ona tak wciągająca, że podczas czytania żałowałam, iż doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny, a nie więcej, gdyż oderwanie się od tej książki było nie lada wyczynem. Pokochałam w niej to, że pochłonęła moją uwagę już od pierwszej strony – czasami trzeba czasu, żeby w daną książkę się wczytać, tutaj jednak nie miałam tego problemu. Już od początku wiedziałam, że lektura tej powieści będzie niezapomnianą przygodą i nie zawiodłam się. Zaczarował mnie świat stworzony przez Lauren DeStefano, gdyż mimo że cechuje się on niezwykłą perfekcją i bogactwem, w istocie jest pełen wad i niedoskonałości, wydaje się miejscem nieszczęśliwym i w pewien sposób zagubionym. Można uznać, iż świat przedstawiony w książce Lauren DeStefano wcale tak bardzo nie różni się od tego, w którym żyjemy.

Moją dużą sympatię zdobyła główna bohaterka książki, bo jest odważna i wie, czego chce. Nie ulega niesamowitościom i bogactwom znajdującym się w posiadłości, w której przyszło jej zamieszkać i poślubić bogatego mężczyznę. Jest niczym ptak uwięziony w klatce, wszystkimi siłami walczący o to, co zostało mu odebrane. Zresztą nie tylko Rhine zasługuje na uwagę, gdyż wszyscy bohaterowie tej książki są niezwykli. Tak plastyczni i barwni, że nietrudno zapałać do nich sympatią. Nie są pustymi skorupami, a prawdziwymi, niemal rzeczywistymi osobami. Ledwo odłożyłam książkę na półkę, a już za nimi wszystkimi tęsknię i wiem, że czekanie na drugi tom trylogii „Chemiczne światy” będzie nie lada wyzwaniem.

Bez najmniejszego wahania mogę polecić tę książkę, gdyż jest pełną pasji historią, od której nie sposób się oderwać. Jestem pewna, że jeszcze nie raz zajrzę do tej książki, bardzo chcę kiedyś do niej powrócić i poczuć te same emocje, które poczułam podczas pierwszego czytania. Mam nadzieję, iż druga część wyjdzie jak najszybciej; jeżeli będzie równie dobra co „Atrofia”, z pewnością będę mogła wrzucić tę trylogię na półkę z moimi ulubionymi książkami.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1275
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: