Dodany: 29.08.2011 11:36|Autor: epikur

Wspomnienie z Wrocławia


Dwa słowa wstępu. Nie dane mi było spędzić z Wami całego zjazdu, od początku do końca. Jednak to co przeżyłem, to moje. To było drugie ogólnopolskie spotkanie w którym uczestniczyłem i jeżeli za tydzień byłoby trzecie, to fakt uczestnictwa w dwóch spotkaniach ogólnopolskich stałby się nieaktualny. Nie będzie w mojej relacji odniesień osobistych, bo byłoby niesprawiedliwie pominąć kogoś ze wspaniałych osób uczestniczących w naszym spędzie.

Więc opowiem Wam wszystkim, tym którzy mieli możliwość przybycia, i tym których ta przyjemność ominęła, co widziałem….

----------------------------------------------------


Dawno już we Wrocławiu nie było takiej pogody. W miejscowych stacjach radiowych na miniony weekend zapowiadano upały niewidziane tego lata w mieście stu mostów. Tak, sprawdziło się. Pogoda była iście tropikalna. Trzydzieści dwa stopnie…

Los chciał, zresztą nie tylko los, że w tak piękną pogodę mogliśmy się spotkać na IV Ogólnopolskim Zjeździe Biblionetkowym. Wracając do pogody, to można odnieść wrażenie, że to taka częściowa rekompensata za zeszłoroczny zapłakany deszczem(chociaż nie całkiem) Toruń.

Z całej Polski przybywali pociągami, autobusami i samochodami spragnieni przytulania forumowicze. Jak to zwykle bywa, podróżni byli zaopatrzeni w bagaże. A tam najpotrzebniejsze rzeczy: w jednej ręce reklamówka, torebka tudzież mała torba z prowiantem, kosmetykami, szczoteczką do zębów i chusteczkami higienicznymi do wycierania potu z twarzy, w drugiej zaś ręce, co było jak najbardziej zrozumiałe, wielgachna torba niedomykająca się z powodu przeciążenia nadmierną ilością książek. Więc jeżeli spotkało się na ulicach Wrocławia tak obarczoną nieprzyzwoitym ciężarem osobę, nie trzeba było nawet pytać czy to Biblionetkowicz…

Mógłbym też dodać, że niektórzy uczestnicy spotkania trafili na nie dzięki pośrednictwu własnych nóg lub tramwaju.

Boogie Hostel- główna siedziba naszego spotkania. Na parterze znajdował się pub, gdzie początkowo mieliśmy zarezerwowane miejsca, jednak odstraszyła nas kapela hip-hopowa, która wpadła na genialny pomysł zrobienia koncertu akurat w tym dniu. I gdzie tam miejsce dla nas i naszych książek?

Dopiero po przebyciu pokrętnej drogi schodami w górę mogliśmy dotrzeć do miejsca, gdzie znajdowało się coś w rodzaju świetlicy. Tam na kilkunastu(?) metrach kwadratowych można było posiedzieć na sofie(nie na sowie), krześle, na podłodze, można było przedzierać się po ciałach znajomych do innych znajomych. Można też było podpierać framugi. Dla każdego coś fajnego.

Może i brakowało świeżego powietrza, osób z ogromnymi wachlarzami troszczących się o nasz komfort, ale nie zabrakło pizzy i książek. Do tego, a nawet przede wszystkim, humor, humor i jeszcze raz humor. Uśmiech nie schodził nikomu z twarzy, a co u wrażliwszych mogły pokazać się nawet łzy wzruszenia. Chociaż nikt oficjalnie się do nich nie przyznał.

Nocny piątkowy maraton stał pod znakiem wizyty na Placu Trzech Krzyży(o której to nazwie dowiedzieliśmy się dzięki Adminowi). Kto chciał popluskał się wodą, kto nie chciał, nie pluskał się wodą. Początkowy plan poszukiwania sklepu całodobowego spełzł na niczym, kiedy mama Anvinny wypatrzyła wolne miejsca na jednym z rynkowych ogródków piwnych. Złączyliśmy kilka stolików i miejsce dla około dwudziestu osób znalazło się w sam raz. Wolne stoliki w piątkową noc tuż po północy we wrocławskim rynku? My to mamy szczęście…

Później następuje dziura. Nie dziura w pamięci spowodowana spożyciem nadmiernej ilości alkoholu(przynajmniej nie u mnie- hihi ), ale dziura w postaci braku kontaktu z Biblionetkowiczami. Jestem z Wrocławia i noc spędziłem w domu.

W sobotę grupa podzieliła się na frakcję rejsową, zoologiczną, botaniczną i nie mam pojęcia jaką jeszcze. Ja uczestniczyłem w tej drugiej , jako ktoś w rodzaju przewodnika. Nie musiałem wiele mówić, ot, po prostu miałem zaprowadzić trzy chętne osoby do tygrysów, lwów, słoni oraz do sitatungi. Po drodze zapewniłem swego rodzajau atrakcje w postaci wrzucania monet do biletomatu i do teraz zastanawiam się co sprawiło dziewczynom więcej radości: widok sitatungi czy odgłos brzęczącej monety wpadającej do żółto-czerwonego automatu…

Po wizycie w Zoo wybraliśmy się do Dedalusa- centrum tanich książek. I kogóż tam spotkaliśmy? Oczywiście pewną część grupy z frakcji rejsowej. I zaczęło się przebieranie.

Późnym popołudniem cała nasza społeczność spotkała się w Nalandzie, gdzie pojawiło się też grono nowo przybyłych osób. No a później…

Później było fajnie, ale nie dane mi było uczestniczyć w dalszym świętowaniu X-lecia istnienia Biblionetki. Musiałem zmykać. Żal mi się robiło, kiedy mknąłem tramwajem przed siebie, ale wiem, że za rok kolejne spotkanie…

Przepraszam tych z którymi nie zdążyłem się pożegnać i pozdrawiam wszystkich.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7703
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 18
Użytkownik: joanna.syrenka 29.08.2011 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa słowa wstępu. Nie dan... | epikur
Nieważne na jak długo - ważne, że mogłeś być :-)
Użytkownik: epikur 29.08.2011 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieważne na jak długo - w... | joanna.syrenka
Jasne, że tak. Nie ma co narzekać, trzeba się cieszyć każdą chwilą. :)
Użytkownik: Marylek 29.08.2011 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa słowa wstępu. Nie dan... | epikur
Ach, potem byliśmy jeszcze w samym sercu czyli siedzibie głównej, obadaj zdjęcia! :)
Użytkownik: epikur 29.08.2011 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, potem byliśmy jeszcz... | Marylek
Obadałem. Jest czego zazdrościć. :)
Użytkownik: alicja225 29.08.2011 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa słowa wstępu. Nie dan... | epikur
Nie miałam okazji Ci podziękować za towarzystwo, przewodnictwo i anielską cierpliwość:)- dziękuję. Myślę, że sitatunga i automat są w takim samym stopniu radosne. W każdym razie ja nie potrafię dokonać wyboru:)
Użytkownik: epikur 29.08.2011 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie miałam okazji Ci podz... | alicja225
Ja też dziękuję za towarzystwo. :)
Użytkownik: miłośniczka 29.08.2011 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa słowa wstępu. Nie dan... | epikur
Było cudownie, co tu wiele gadać. I, jak co roku, o wiele za krótko.

Epikurze, świetna relacja! :) Przypominam sobie, że kiedyś, w Toruniu jeszcze, mówiłeś, że nie umiesz pisać. Bzdury! ;)

Wiwat BiblioNETka!
Użytkownik: epikur 29.08.2011 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Było cudownie, co tu wiel... | miłośniczka
Dziękuję Miłośniczko. Może po prostu przez ten rok nauczyłem sie pisać, a może wydaje się tylko, że umiem. Zreszta nieważne. Ważne jest to, że można wyrazić to co się czuje i myśli dzięki Biblionetce. A to czy z błędami czy bez... Nieważne. My jesteśmy jedynie czytelnikami. :)
Użytkownik: EPA! 29.08.2011 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa słowa wstępu. Nie dan... | epikur
Cuudna, cieplutka czytatka.
Pozdrowienia od jednoosobowej frakcji botanicznej, właściwie botaniczno - rupieciarskiej, bo zahaczyłam też o targ staroci. Szkoda, że zniknąłeś tak szybko. Nawet nie zdążyłam się z Tobą pożegnać ...
Użytkownik: epikur 29.08.2011 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Cuudna, cieplutka czytatk... | EPA!
Dziękuję Epo. Nasza frakcja zoologiczna podczas powrotu z Ogrodu widziała Cię, kiedy przechodziłaś przez ulicę. Zapewne kierowałaś się właśnie w stronę giełdy staroci przy Hali Ludowej. Byliśmy jednak w tramwaju i wołanie na niewiele by się zdało.
W przyszłym roku na pewno zdążymy się pożegnać, przywitać i mam nadzieję, że dłużej porozmawiać. :)
Użytkownik: reniferze 29.08.2011 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa słowa wstępu. Nie dan... | epikur
Ojcze przewodniku, każda chwila w Twoim towarzystwie to była ogromna przyjemność. Żałuję tylko, że tych chwil było tak mało.. bo cóż to jest tych kilka godzin :)? Dziękuję Ci za cierpliwość i wyrozumiałość - prawie wcale nie wstydziłeś się z nami chodzić, prawda? Została tylko jedna sprawa.. Ty wiesz jaka.. miałeś nam zdradzić coś po trzecim.. hmm.. ja czekam ;).
Użytkownik: alicja225 29.08.2011 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojcze przewodniku, każda ... | reniferze
Myślę, że poczekamy do czasu następnego trzeciego...Jednak wtedy już będziemy czujne bardziej niż teraz. Nie rozumiem zupełnie o czym Ty mówisz pytając czy się nas nie wstydził. Nas? Wstydził? Przecież 3 dorosłe kobiety nie mogły mu przynieść wstydu;)
Użytkownik: epikur 29.08.2011 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że poczekamy do cz... | alicja225
Dokładnie. Trzeba być czujnym. Zabrakło Wam czujności!
Użytkownik: epikur 29.08.2011 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojcze przewodniku, każda ... | reniferze
No więc oczywiście, że się nie wstydziłem. To że byłem czerwony na twarzy jak burak mogło być spowodowane moją tendencją do szybkiego opalania się. :)

A tak na poważnie, to cała przyjemność po mojej stronie. A co do tych chwil...to dlatego w życiu piękne są tylko chwile.:)

A tę sprawę wyjaśnimy za rok. W sobotę zdążyłem wypić tylko jedno piwo, więć najwyraźniej czegoś zabrakło(a dokładnie czegoś razy dwa)...:)


Użytkownik: jakozak 30.08.2011 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa słowa wstępu. Nie dan... | epikur
Pięknie to opisałeś, Hurlin. Następnym razem nie będzie spotkania we Wrocławiu, a zatem spędzisz z nami cały czas i opiszesz wszystko. Miło bardzo mi było spotkać się z Tobą. :-)
Użytkownik: epikur 31.08.2011 07:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Pięknie to opisałeś, Hurl... | jakozak
No tak, o ile nigdzie pod drodze się nie zgubię, to jest szansa, że cały ten czas spędzę w Waszym towarzystwie. :)
Użytkownik: villena 30.08.2011 09:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa słowa wstępu. Nie dan... | epikur
Automat do biletów rządzi! ;D Co tam lwy, tygrysy (zresztą niewidzialne) i żyrafy. Nooo... może sitatunga jest jakąś dla automatu konkurencją. Serdeczne dzięki za towarzystwo, ojcze przewodniku :)
Użytkownik: epikur 31.08.2011 07:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Automat do biletów rządzi... | villena
Ja także dziękuję za towarzystwo. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: